Przed samym spotkaniem David Blatt, opiekun Cavs, zapowiadał , że on i jego drużyna potraktują konfrontację z Bulls bardzo serio, tak jakby rozpoczął się sezon. Już pierwsze minuty meczu w Ohio pokazały, iż obie drużyny przestały grać treningowo w poprzednim spotkaniu, a rozpoczęło się agresywniejsze bronienie czy seryjne zdobywanie punktów od strony liderów. Na pierwszy plan weszła konfrontacja dwóch złotych medalistów z Hiszpanii, Kyriego Irvinga i Derricka Rose’a, walczących o miano najlepszego PG Wschodu. Nieco w cieniu i mimo absencji topowego stopera Bulls – Jimmy’ego Butlera (uraz kciuka) – został LeBron James, ale w żadnym wypadku nie przeszkodziło to w realizowaniu taktyki trenera Blatta i odniesienia zwycięstwa.
Cleveland Cavaliers – Chicago Bulls 107:98 (21:17, 30:32, 31:26, 25:23)
Ekipę gości prowadził do przerwy (biegający do kontr, wygrywający pojedynki jeden na jeden, penetrujący w strefę podkoszową oraz w końcu trafiający zza łuku) Derrick Rose. D-Rose zanotował już 20 oczek podczas pierwszej połowy, kiedy gra toczyła się na styku. Popisem Derricka okazała się końcówka II odsłony, kiedy najpierw zanotował akcję 2+1 a po celnym lay upie ukąsił jeszcze rywala dwoma trójkami (9 pkt w minutę oraz 3×3 pkt w II kw). Z drugiej strony, atak miejscowych koncentrował się wokół Andersona Varejao, który tuż przed przerwą zanotował na koncie 16 pkt. Świetne podania, otwierające drogę do kosza autorstwa LeBrona Jamesa, dały sporo trafień Brazylijczyka.
Druga połowa rozpoczęła się od dalszego show Rose’a. Lider Bulls wyglądał świetnie, a jak podkreślił po meczu David Blatt, przypominał siebie z najlepszych czasów. Akcje Derricka znów napędzały ofensywę byłych 6-krotnych Mistrzów NBA i w cień poszedł znów Kirk Hinrich (który mimo 26 pkt sprzed 24h nie dostawał piłek od kolegów). Kolejny wsad Rose’a, akcja numer 2 w stylu „and one” oraz reverse lay up przy dwóch obrońcach Cavs. Po 24 minutach swojego występu lider Bulls miał na koncie 30 oczek, a Tom Thibodeau postanowił dać odpocząć kolanom zawodnika.
O ile pierwsze 30 minut należało do gracza Chicago, o tyle pozostałe 18 do lidera Cavs. Kyrie Irving miał łatwiejsze życie w obronie oraz ataku , kiedy na placu gry pojawił się Aaron Brooks. Przede wszystkim zaczął trafiać z dystansu, a w miarę upływu kolejnych minut i kontestowane rzuty. Nawet pojedyncze trafienia Tony’ego Snella oraz Douga McDermotta nie zmieniły przewagi Cavs (82-75 po III kw)
Pierwsze trzy minuty finałowej odsłony to było coś najgorszego w wykonaniu Bulls, tego wieczoru. Seria strat i niecelnych rzutów zmienników mocno pchnęły rywali ku wygranej. Złe podanie McDermotta i przechwyt Diona Waitersa, czapa Tristana Thompsona na Taju Gibsonie czy kolejne trzy akcje ze stratami z rąk Gibsona, Brooksa i McDermotta. Jeśli ktoś zastanawiał się jak będzie wyglądała obrona Cavs na obwodzie – odpowiem – agresywnie, z naciskiem na graczy z piłką, przy podwojeniach i szybkich zamianach krycia. Cavs przy 8 kolejnych posiadaniach Bulls aż 5-krotnie kradli rywalom piłkę, po czym urachamiali błyskawiczne kontry. Dwie piłki w tym czasie zabrał Waiters. Jedynymi akcjami rzutowymi jakie mieli Bulls były dwa pudła Nikoli Mirotića…Nie chcąc tracić kolejnych punktów i unikając powiększonej przewagi Cavs graczom Thibsa pozostało nic tylko jak faulować przeciwnika.
Bulls tak naprawdę wrócili do gry na moment, w dwóch ostatnich minutach , kiedy trzy trójki z rzędu trafili McDermott-Gasol-Rose. Mimo wszystko ostatnie akcje należały również do Cavs, a zwycięstwo alley oopem okrasił Thompson.
In plus: Rose (30 pkt 12/18 z gry i 4/5 za trzy,), Gasol (12pkt i 8zb) oraz Gibson (12pkt i 5zb) oraz Irving (28pkt, 10/19 z gry i 7as), James (18pkt-7zb-6as) i Varejao (22pkt i 8zb)
In minus: Snell (3/11 z gry), Mirotić (1/6 z gry) i McDermott (2/7 z gry) oraz Love (2/10 z gry ale 13 zb)
Najlepsi strzelcy: Irving 28, Varejao 20, James 18 oraz Rose 30, Gibson 12, Gasol 12
Oglądałem 3 pierwsze kwarty. Był to pierwszy mecz który oglądałem w tym preseason.
Moje spostrzeżenia wyglądają następująco:
Bez Derricka byki poniosły by sromotna porażkę. Dziś miał on swój „dzień konia”. Nadal jest bardzo szybki i dynamiczny. Wygląda to nieźle jeśli nadgarstek będzie posłuszny zamiarom. Nie miał może zbyt wiele asyst (3) ale.. nie miał tez żadnej straty!
Pierwszy raz przyjrzałem się Gasolowi i niestety muszę przyznać że przepowiednie mogą sie sprawdzić i może być on drugim Boozem. W tym meczu w obronie był sierotką. Bardzo źle sie ustawiał (nawet do zbiórek). Gra nóg beznadziejna. W zasadzie zamiast dochodzić do przeciwnika to stoi w miejscu i czeka. Booz przynajmniej stwarzał pozory obrony! Pod koszem rywala też mu lepiej od Booza nie idzie. Booz miął jednak lepszą skuteczność rzutów półdystansowych. Niestety gra bardzo liniowo przez co łatwo mu wybić piłke z rąk. Ogólnie sprawiał wrażenie iż mecz ten olewa.
Obrona Byków – miejscami nie istnieje a ogólnie jest bardzo słaba porównując to choćby z poprzednim sezonem. Bardzo często sie gubią! Na razie nie są zgrani.
Gibson w drugiej połowie często szedł 1 na 1 co się nie opłacało.
Dyspozycja rzutowa słaba. Gdyby usunąc ze statystyk 66% skuteczność Rosea to Byki miały by ją gdzies na poziomie 35%.
Mam nadzieje że dla Chicago w odróżnieniu od Cleveland był to mecz kontrolny i trener nie kazał im sie przemęczać.
tak jak napisałem na wstępie – brak Butlera był widoczny – po pierwsze przy braku stopera na strzelców (niekoniecznie LeBrona) ale również -po drugie – Jimmy świetnie biega do kontr i poza Rosem nikt nie biegał tak szybko do ataku (czasami Gibson).
Gdzie tam Butler. Butler by krył Bronka a co z centrem Cavs?
Szalał choć Byki mają 3 wysokich graczy którzy powinni go zastopować.
Byki nie zastawiali swojego pola podkoszowego! W 1 kwarcie najbardziej rzucało mi sie to w oczy.
Szybkie kontry i zdobywanie punktów to jedno ale żeby mieć takie dziury w obronie podkoszowej?
Ja mam nadzieję, że to początek i zobaczymy Byczki w lepszej formie za 2-3 miesiące. Szczególnie nad brakiem strat i obroną to Tibs popracuje.
Co do Derricka to chyba nie jest z nim tak źle, jak mu na około przepowiadali. Dalej to jest jego zespół i pozostaje mu tylko życzyć zdrowia…. bo na resztę sam zapracuje. Widać, że wraca pewność siebie i klepa z dystansu.
Cleveland ma jednak świetny skład. Irving przynajmniej na dzień dzisiejszy jest w moim odczuciu nr 1 PG na wschodzie. Jest nim pomimo obecności L. Jamesa i K. Love. To bardzo trudne, ale mam wrażenie, że dalej jest liderem w Cleveland. Widać w nim taką pewność siebie i świadomość tego co robi.