Świat w którym Steve Novak jest najbardziej doświadczonym zawodnikiem, a Trevor Booker największym wzmocnieniem składu jest miejscem w którym niewielu chciałoby się znaleźć. Dodając do tego szaro-burą ubiegłoroczną kampanię logowaną twarzą Tyrone’a „Budynia” Corbina, nudną ofensywę, leniwą defensywę i Johna Lucasa III w roli mentora Treya Burke’a, wychodzi na to, że w Salt Lake City pilnie potrzebny był diler.
Ma nadać kolorytu tej grze, zrobić z tych młodych wilczków potwora, jakim sam czasem się wydaje być- Quin Snyder. Mike Krzyzewski i Ettore Messina to tylko krótka lista nazwisk, którym asystował w swojej karierze nowy trener drużyny z Salt Lake City. Teraz, przejmując batutę w Nutkach, podejmuje się większego wyzwania, mając za zadanie zrobić z najmłodszej i najmniej doświadczonej drużyny w historii NBA, zespół, który będzie sprzedawał koszulki także poza Słonym Miastem.
Snyderowi startu nie ułatwił Dennis Lindsey, który w drafcie w którym Jazz mieli 5 wybór, postawił na wielką niewiadomą w osobie Dante Exuma. Sezon się jeszcze nie zaczął, ale forma Australijczyka nie imponowała ani w czasie Mistrzostw Świata, ani pre-season, mimo to nie należy zapominać, że Exum dopiero miesiąc temu skończył 19 lat i przez ostatnie pół roku przed draftem praktycznie nie miał kontaktu z poważną koszykówką, więc nie mogą dziwić jego braki fizyczne. Jednocześnie posiada umiejętności, których w przeciwieństwie do rzutu, nie da się nauczyć, jak naturalna zdolność do gry pick&roll, dynamiczny pierwszy krok, czy zmysł do gry w defensywie, które pozwalają porównywać go do Russella Westbrooka z mózgiem. Zdaje się, że przekonać się o prawdziwym obliczu Dante Exuma będziemy musieli poczekać co najmniej do drugiego, a najpewniej do 3 sezonu gry na amerykańskich boiskach.
ESPN już zdążyło mianować Jazz faworytem do najsłabszego bilansu w lidze, na co nerwowo zareagowano w Filadelfii. Fachowcy są zgodni, ten zespół jest za młody, za mało doświadczony, pozbawiony wyrazistych liderów i prowadzony przez trenera debiutanta, jednak czy Jazz faktycznie są tacy słabi jak się stara ich przedstawić? Czy faktycznie powtórzenie ubiegłorocznego bilansu miałoby być sportowym sukcesem drużyny Snydera?
Jazz od poprzednich rozgrywek pozbyli się rakotwórczego duetu Biedrins-Jefferson, gamoniowatego Budynia i MVP Johna Lucasa III, pozyskując w ich miejsce jedynie Trevora Bookera, Steve’a Novaka i kilku graczy o których transferze informowała Salt Lake Tribune na 24 stronie, między horoskopem a nekrologami. Wątpliwości budzi więc teza jakoby Jazz się osłabili, zyskali za to pod innymi względami.
Trzon drużyny został zachowany, zarówno Hayward, Favors, Kanter, Alec Burks i Trey Burke są o rok starsi i bardziej doświadczeni. Poprzedni sezon był sportową mizerią w wykonaniu tych zawodników, ale nie należy zapominać, że był to pierwszy raz gdy gracze ci mieli okazję przebywać po tyle minut na boisku. W poprzednich sezonach wszyscy oni byli schowani za plecami Millsapa, Jeffersona i Mo Williamsa, tym razem to na ich barkach ciążyła presja wyniku i jak pokazała tabela na koniec sezonu, nie udźwignęli jej do końca.
Nie ma jednak co za bardzo sugerować się ubiegłym sezonem, obecnie gracze Jazz nawet fizycznie prezentują się o wiele lepiej niż przed 12 miesiącami. Hayward po podpisaniu maksymalnego kontraktu z organizacją, wygląda na o wiele pewniejszego siebie, a i widać wyraźnie, że wraz z kilkudziesięcioma milionami na koncie, przybrał jednocześnie kilka funtów mięśni. Alec Burks nie wstydzi się łamać kostek Kobe Bryantowi, a Rudy Gobert stał się zawodnikiem, którego wybiera się w draftach fantasy nba.
Nowi Jazz mają stanowić kontrast dla ubiegłorocznej masy Budynia. Gra ma być przede wszystkim szybka, bez przetrzymywania piłki. Rolę liderów mają pełnić Hayward i Favors, a Alec Burks ma stać się tegorocznym Lancem Stephensonem. Na treningach wszyscy ćwiczą rzut za trzy, dochodzi do takich sytuacji, że Jazz Bear nie może wyjść na obiad bez trafienia uprzednio trzech trójek, a kibice żeby zakupić karnet na ten sezon musieli wrzucić do sieci filmik jak trafiają trójkę z rogu z hashtagiem „insnyderwetrust”. Przedsezonowe spotkania napawają optymizmem, nie należy jednak zapominać, że pre-season to zwykle gra na pół gwizdka i do wyników można przywiązywać tyle znaczenia co do summer league.
Kluczowi gracze
Trey Burke- poprzedni sezon rozpoczął od pechowej kontuzji przez co dołączył do zespołu dopiero podczas 13 spotkania, podpatrując wcześniej z ławki rezerwowych grę Johna Lucasa III, ten czas odbił się mocno w psychice młodego rozgrywającego, który mecze na bardzo wysokim poziomie przeplatał z byciem Johnem Lucasem 3.5 . Na pewno nie był zadowolony z wyboru Exuma i opinii jakoby robił mu tylko miejsce do przejęcia roli pierwszego rozgrywającego Jazz. Burke to cytując klasyka- fajter- będzie chciał zapewne pokazać, że Exum to może co najwyżej grać obok niego, a nie za niego.
Alec Burks- po tym sezonie usiądzie do rozmów z Jazz na temat pierwszego niedebiutanckiego kontraktu. Już pod koniec ubiegłego sezonu zgłaszał akces do brania go pod uwagę przy rozmowach o szerokim składzie kandydatów do najlepszego rozgrywającego ligi. W tym sezonie prawdopodobnie będzie pełnił rolę startera, będąc graczem, którego nie zabraknie w dyskusjach MIP. Jeśli poprawi rzut i zacznie penetrować z otwartymi oczami ma szanse stać się zawodnikiem na poziomie 15 punktów- 5 zbiórek- 5 asyst.
Dante Exum– numer 5 tegorocznego draftu sezon rozpocznie jako rezerwowy. Będzie próbowany zarówno na 1 jak i na 2, jednak docelowo widziany jest jako rozgrywający. Nie będzie raczej brany pod uwagę w głosowaniu na ROTY, ale może dostarczyć kilku zagrań, które będą gościć w top10 tygodnia.
Gordon Hayward-. To musi być przełomowy rok w karierze Sarenki. Podpisał maksymalny kontrakt, przybrał mięśni i ma być sportowym liderem ekipy ze Słonego Miasta. Poprzedni sezon zagrał na niezłym poziomie, choć selekcja rzutów jakich dokonywał nieraz budziła ból zębów u fanów Jazz. Teraz ma być inaczej, Gordon dorósł i zmężniał i ma udowodnić, że wybranie go przed Paulem Georgem było słuszne.
Derrick Favors- lubi Utah, a Jazz lubią go dzięki czemu pozyskany z Brooklynu Derrick będzie kontynuował karierę w Salt Lake City przez najbliższe 4 lata. Już w poprzednim sezonie zaliczył progres, jednak to w tym roku ma udowodnić, że porównania do Tima Duncana głoszone jeszcze kilka lat temu nie były bezzasadne. Będzie kluczowym klockiem w defensywnej układance Snydera, jeśli jeszcze bardziej ograniczy niepotrzebne faule, to powinien stać się jednym z najbardziej ekscytujących centrów młodego pokolenia.
Enes Kanter- Turek poprzedniego sezonu nie może zaliczyć do udanych, zaczynał jako starter by później ustępować miejsca w składzie Marvinowi Williamsowi. Podobnie jak w przypadku wielu innych graczy Jazz ten sezon dla Kantera jest kluczowy. Nie tylko jest to ostatni sezon umowy debiutanckiej zawodnika, ale również ostatni dzwonek by zdefiniować swoje miejsce w hierarchii centrów- bo porównania z McGee stają się coraz bardziej niepokojące.
Rudy Gobert- progres jaki zaliczył od ubiegłych rozgrywek jest ogromny. Już nie jest tylko biegającą niemrawo wieżą, która wprawdzie dobrze broni ale w ofensywie daje mniej niż Biedrins, tylko ułożonym graczem z odpowiednią masą, której żaden rywal nie chce znaleźć po drodze podczas penetracji. Śledzenie jego postępów może być jedną z najciekawszych historii w tym sezonie dla fanów Jazz.
Jazz nie są gotowi do wielkich rzeczy w tym sezonie, póki co są mieszanką graczy NBA z zawodnikami NCAA, która jest prowadzona przez debiutanta i w której poza Stevem Novakiem nie ma żadnego gracza, który zagrałby więcej niż 5 sezonów w lidze. Jednocześnie ta mieszanka, może dać wybuchowy efekt i Jazz prowadzeni przez Haywarda, Favorsa i Burksa staną się fenomenem na Zachodzie.
Obecny sezon zapowiada się ekscytująco dla fanów Jazz, powiew świeżości który niesie ze sobą Snyder czuć daleko poza stan Utah i pozwala wierzyć, że nadchodzą lepsze czasy dla wszystkich sympatyzujących z Nutkami osób. Oglądanie narodzin Dante Exuma, rozwoju Goberta czy przekonanie się jakoby Hayward potrafił być czymś więcej niż opcja numer 3 w klasowej drużynie, będą najciekawszymi indywidualnie historiami tego sezonu w Utah. Nie należy spodziewać się regularnie dobrych występów, ale można oczekiwać ukazania się choćby namiastki stylu i pomysłu na grę.
Nic nie zapowiada również, żeby nadchodzący sezon był ostatnim w którym Jazz będą zbierali doświadczenie na zawodowych parkietach. Pewne natomiast jest to, że sezon ten jest kluczowy dla kilku graczy indywidualnie i od rozwoju zarówno Kantera i Burksa jak i Burke’a i Exuma, zależeć będzie to czy eksperyment rozpoczęty rok temu zostanie przedłużony o następny rok, czy też okaże się klapą.
Jazz na pewno sa faworytem zachodu do 15 miejsca. Talentu tam duzo mniej niz np u Wilkow i wg mnie ich przyszlosc dalej jest mglista. Brak lidera (w drafcie liczyli ze uda im sie zgarnac Jabari Parkera) i weteranow i czeka ich kolejny ogorkowy sezon. Kanter poki co nie wypalil a Exum wyglada marnie (ale jego bedziemy oceniac dopiero za 3-4 lata). Dobrze ze nie jestem ich fanem ;-)
szkoda, ze nie wszyscy robia takie zapowiedzi jak lordam. On ma fajny podzial i jest wszystko co potrzebne przed nowym sezonem, zeby wiedziec czy warto bedzie dana druzyne ogladac ze wzgledu na styl gry
Po prostu jest podział na Merytorycznych i niespełnionych komików ;)
Jeden z najsłabszych zespołów w NBA. Utah od paru lat coraz gorzej wyglądają. A lepszego jutra nie widać.
Ciekawe jak w Utah wyglądali by Harden i Gortat. Z racji brody publiczność by ich uwielbiała ;)
moim zdaniem jazzmani będą jedną z tych drużyn które w tym sezonie pozytywnie zaskoczą, wielkich rzeczy nie będzie jednak zwycięstw będzie więcej niż większość przypuszcza
30 zwycięstw pęknie na bank ,a Quin Snyder zbuduje system gry. Trey Burke będzie miał świetny sezon , mój ulubieniec Rudy Gobert zajmie miejsce leniwego Kantera pod koszem i wraz z Favorsem postraszy w obronie kilku potentatów. Obwód świetny , wymaga tylko doszlifowania. Jedno jest pewne, w SLC nie będzie tym razem nudno ani monotonnie. W pierwszym sezonie też nie wymagam za wiele od Exuma (dajmy mu czas!).
Ja się jakoś do jazz coraz bardziej przekonuję – bear świetny;)