Czy torby Steve’a Nasha były naprawdę tak ciężkie? Czy to Los Angeles Lakers w jakiś sposób próbują zmusić Kanadyjczyka do zakończenia kariery?? Każde z tych pytań ma jedno ujście – jak oficjalnie poinformował klub z L.A. to 40-latek opuści cały nadchodzący sezon i najprawdopodobniej zaraz po jego zakończeniu przejdzie na emeryturę. Ex gracz Phoenix Suns i Dallas Mavericks dwa ostatnie sezony spędza notorycznie u lekarzy a teraz zmaga się z urazem pleców.
Wygląda na to, że kariera 19-letniego weterana NBA dobiega końca i na dodatek w ostatnim sezonie rozegrał on tylko 15 spotkań. Podczas tegorocznego pre-season wziął udział w trzech meczach i ciągle obciąża salary cap Lakers 10-milionami dolarów.
Z jednej strony fani Lakers nie liczyli już na żadne fajerwerki ze strony sympatycznego rozgrywającego, z drugiej strony to nie-fair by 2-krotny MVP ligi kończył swoją przygodę z basketem w tak prosty, wręcz absurdalny (przez dźwiganie toreb) sposób. Przypomnijmy, że plan Mitcha Kupchaka z off-season 2012 zakładał, iż tercet Nash-Bryant-Howard przyniesie Lakers kolejną szansę na tytuł. Tymczasem Dwight gra już kolejny sezon w Houston , Kobe boryka się z problemami zdrowotnymi i wspólnie ze Stevem rozegrał tylko 48 spotkań…!
Nash jest trzeci na liście asystujących, za Johnem Stocktonem i Jasonem Kiddem, a także najskuteczniejszym egzekutorem rzutów wolnych przed legendarnym Markiem Pricem. Do NBA wchodził w drafcie 1996 roku , po czym Phoenix Suns oddało go do Dallas Mavericks. W 2005 i 2006 roku sięgnał po nagrodę MVP ligi a prowadzone przez niego Phoenix Suns grało najefektowniejszy basket w całej galaktyce. O miejsce w pierwszej piątce Lakers powalczą Ronnie Price i Jeremy Lin.
Ogromnie mi go szkoda.
Z drugiej strony, może jest to też coś do przemyślenia przez kibiców, którzy często oczekują, że zawodnik po kilkunastu sezonach gry da radę „pociągnąć” jeszcze jeden sezon. Może lepiej odejść na swoich warunkach, a nie przez kontuzję. Zwłaszcza, że po zakończeniu kariery na niejednego zawodnika czeka rodzina, dzieci, itd, którzy nie potrzebują 30-kilku letniego kaleki, a męża, ojca, itd.
vide Ray Allen?
Jeśli zakończy karierę terazto jak to będzie wyglądało z salary LAL?
Jak na moje to ten kontrakt powinien w całości wypaść z salary, gdyż odejdzie przed startem sezonu. To tak jak ze zwolnieniami zawodników na niegwarantowanych kontraktach, ale jeśli się mylę to niech ktoś mnie poprawi :);)
Z tego co czytałem to jego kontrakt jest cały czas w salary Lakersów. Jeśli oficjalnie zostanie zwolniony przez nich z powodów zdrowotnych i zatwierdzi to NBA, to kontrkat wypada z salary po roku od rozegrania przez Nash’a ostatniego meczu czyli 08.04.2015r. – i guzik daje to Lakersom.
Jest tez podobno możliwość 'disabled player exception’ warta połowę jego kontraktu czyli nieco ponad 4,5mln $ – czyli w miarę sensowna opcja, ale nie wiem kiedy i na jakich zasadach może być wykorzystana.
Disabled player exception – to się dzieje na wniosek drużyny i praktycznie jest automatycznie przeznawane w momencie, gdy jest odpowiednio medycznie uzasadnione.
Lakers na ten sezon maja juz zapchane prawie 75 baniek wiec ew odejscie Nasha na emeryture juz teraz niewiele tu zmieni. Wolnych agentow i tak nie ma.
Obecnie Lakers w salary mają gwarantowanych kontraktów na kwotę niecałych 68mln $. Do salary nie wlicza się im cały kontrakt Lina – 14,90mln $ tylko jego część w wysokości 8,37mln – stąd ta różnica 6,50mln.
Wolałbym, żeby odszedł jak Larry Johnson, który zagrał swój 10 sezon i na 11 nie wyszedł. U Steve’a wygląda to wszystko na straszną pogoń za $. Wiem, że to niesprawiedliwe, że on chce w końcu zrobić show time w LA, że się stara, ostro trenuje ale już za dużo tych urazów, opuszczonych spotkań. Drugi sezon z rzędu opuszczony w całości. W tym wieku nie ma z tego powrotu.
Mały błąd się wkradł, Steve Nash został wybrany w drafcie z 1996 roku a nie 1998 .
Kasa misiu,kasa.Gosc kosztem zdrowia woli $.Trzeba wiedziec kiedy zejsc ze sceny.Nie szkoda mi go.
szkoda go, ale niestety chyba ciało nie nadąża juz za głową i czas przejść na emeryturę. karierę miał kozacką i życze mu jak najlepiej.
Pamiętam że gdy kilka lat temu pojawiły się pierwsze pogłoski o przejściu Nasha do LAL to jeden z fanów Suns nie mogąc w to uwierzyć przyrównał to do sytuacji jak gdyby Kapitan Ameryka przeszedł na stronę nazistowskich Niemiec ;-) Ostatecznie wyszło na to że Nash zrobił niezłą dywersję w szeregach wroga. Zapchał im salary na 3 lata a Suns zdobyli za niego 2 picki z I rundy, które miały być mało wartościowe ale ostatecznie szczególnie ten z 2015 r. może się okazać całkiem wysoki. To taki żart z mojej strony bo oczywiście wielka szkoda, że gracz tego kalibru w tak przykry sposób kończy swoją przygodę z NBA. Nie dość że nie zdobył nigdy tytułu mimo że zasługiwał jak mało kto, to jeszcze końcówka jego kariery będzie się kojarzyło z tym nieszczęsnym pobytem w LAL do których tak naprawdę Nash nigdy nie pasował. Gdzieś tam jeszcze tli się nadzieja że może zagra przyszły sezon za minimum dla weterana w jakiejkolwiek drużynie aby skończyć na własnych warunkach ale rozum podpowiada że to naprawdę koniec. Ta kontuzja jest wyjątkowo przewlekła i upierdliwa. Naprawdę przykro gdy legenda usuwa się w cień w taki właśnie sposób.
Ciekawe, że trzech najlepiej asystujących graczy w historii ma łącznie 1 tytuł… Do tego J-Kidd wywalczył swój tytuł rzutem na taśme.
Wracając do tematu: Szkoda Steve’a ale czas jest nie ubłagany. Liczę, że ktos za minimum go przygarnie, chociażby jako mentora dla młodych(vide 76ers, Orlando, może ostatni sezon w Kanadzie?)
Wszystkiego najlepszego Steve!
Zwróciłbym uwagę na to, co zwrócił uwagę @decos20.. Kto był ostatnim graczem na pozycji PG, który zdobywał najwięcej punktów, miał zdecydowanie najwięcej asyst i był kluczowym graczem swojej drużyny, a także zdobył mistrzowski pierścień? To chyba byłby Thomas, który i tak miał mocną pakę w Bad Boys. A potem przyszła era genialnych PG jak Stockton, Kidd, Nash czy Payton, ale żaden pierścionka nie zdobył (Kidd już jako dziadek w cieniu innych). Jako 'liderzy’ swoich ekip zdobyli je po Thomasie tylko Parker i Billups. I wcale nie mieli +10 asyst, czy +20 punktów. To były wyrównane ekipy, twardo grające, gdzie akurat wyróżnili się ci gracze w finałach. I teraz jest 'niby’ era CP3, a on nawet nie zbliżył się do Mistrzostwa. Chyba przeceniana jest rola 'generała’ na pozycji PG. Wiele ekip szuka i poluje na najlepszych rozgrywających na rynku. A okazuje się, że potrzeba dobrego PG, który czasem coś rzuci, czasem poda, ale ważniejszy jest w tym wszystkim system. A posiadanie takiego gracza jak CP3 wręcz ogranicza nieraz pole manewru. Reszta ekipy czeka, co on wymyśli i jak zagra. I przez długie lata gra Nasha wyglądała podobnie.. Biegał, trochę rzucał, wyciągał statystyki i bilans ekipy w RS, ale w PO trzeba czegoś więcej – obrony, schematy, alternatywy. Dlatego nie zdziwię się jak taką samą dyskusję i lamenty zobaczę za 10 lat, jak CP3 będzie odchodził bez pierścienia na emeryturę.
Taka mała poprawka do Twojego komentarza, Payton też jest mistrzem NBA, fakt przy schyłku swojej kariery, ale jest :)
pozdrawiam