Zapowiedź sezonu 2014-15: Miami Heat

Wade, Bosh i Deng/ fot. Flickr
Wade, Bosh i Deng/ fot. Flickr

Pat Riley nie patrzy wstecz. Nie ma żalu ani złości z powodu odejścia LeBrona Jamesa. Miami Heat po stracie najlepszego zawodnika w drużynie zostali zepchnięci z piedestału NBA i zrzuceni na pozycję…? No właśnie jaką? Żar z Florydy jest na tyle dziwną drużyną, że spokojnie może zając miejsce od 3 do 6 w Konferencji Wschodniej oraz wciąż być wrzodem na tyłku dla najlepszych ekip w lidze.

Pat wdraża plan B

Brylantowy Pat udowodnił, nie po raz pierwszy w karierze, że jest profesjonalistą. Najpierw szybko pożegnał się z LeBronem Jamesem, a następnie zaczął wdrażać plan awaryjny. Z jakim skutkiem? Po pierwsze przekonał Chrisa Bosha, a właściwie zrobił to gwarantowanymi ponad 118 mln dolarowym pięcioletnim kontraktem, do pozostania w barwach Miami- podczas gdy wszyscy przekonani byli, że wybierze ofertę Houston Rockets. Wcześniej podpisał umowy z Dannym Grangerem i Joshem McRobertsem. Wisienkę na torcie było pozyskanie Luola Denga, który docelowo ma „załatać” dziurę po LeBronie. Oczywiście jeśli tracisz najlepszego zawodnika w NBA, nie ma szans, aby w pełni zapełnić po nim pustkę. Można jednak zminimalizować straty i w tym aspekcie Riley spisał się bez zarzutu.

Karda na „czwórkę”?

Dziennikarze espn.com czy bleacherreport.com przewidują, że Heat powinni zakończyć sezon w granicy 43-44 wygranych spotkań. Cel jak najbardziej realny, bo o ile Chicago Bulls jak i Cleveland Cavaliers są poza zasięgiem, tak walka o czołowe miejsca z Washington Wizards czy Toronto Raptors jest jak najbardziej realna. Miami na pewno będzie brakowało wyborowego strzelca w postaci Ray Allena, a także umiejętności przyjmowania szarż przeciwników i niezwykłej woli walki Shane’a Battier. Jakie są zatem najważniejsze czynniki, które musi spełnić drużyna Heat, aby uznać ten sezon za udany?

1.Udonis Haslem- nie jest stworzony do rozegrania już wielkich minut w NBA, lecz jako weterana w drużynie naturalnie zostanie liderem Heat poza parkietem. W obliczu kontuzji McRobertsa Erik Spoelstra będzie zmuszony wprowadzić go do wczesnej rotacji. Haslem wciąż jest wojownikiem pamiętający te gorsze i lepsze dni w barwach klubu z Florydy, w którym rozegrał całą swoją karierę. Przyda się zarówno na parkiecie, ale przede wszystkim poza nim. Tacy zawodnicy w liczących się organizacjach są po prostu niezbędni.

2.Mario Chalmers jako drugi garnitur- wielka niewiadoma. Rio musi otrząsnąć się po ostatnich fatalnych finałach. Spoelstra w trakcie preseason stawiał na Norrisa Cole, a Chalmers musiał pogodzić się z rolą rezerwowego. Teraz od niego zależy jak wybrnie z tej sytuacji. Po pierwsze takie rozwiązanie może sprawić, że Rio w końcu nie będzie rozpatrywany w roli combo guarda mogącego grać zarówno na pozycji PG jak SG. Jeśli coach Miami zdecyduje się na Cole’a w wyjściowej piątce jako rozgrywającego, Mario stanie przed szansą efektywnego zastąpienia Dwyane’a Wade, kiedy ten będzie łapał oddech na ławce rezerwowych. Chalmers w przeciwieństwie do poprzednich lat będzie miał okazję do częstszego atakowania obręczy oraz rzutów z dystansu. Dobry start pomoże w odbudowaniu pewności siebie, co powinno być bodźcem do powrotu starego dobrego Rio, którego świetnie pamiętamy choćby z finałów NBA z 2012 roku przeciwko Thunder.

3. 30 wygranych w AmericanAirlines Arena

W erze LeBrona „kibice” Heat regularnie uczęszczali na spotkania zapełniając halę AAA. Trudno jednak nie oprzeć się wrażeniu, że wielu z nich po prostu przychodziło na mecze by podziwiać show jakie robił James do spółki z Wadem oraz Boshem. Nadchodzący sezon powinien ograniczyć „sezonowych” fanów, którzy nie do końca rozumieli tradycję, pasję oraz historię jaka wydarzyła się w hali AAA. Powrót lojalnych kibiców na mecze, ich wsparcie, będzie kluczowe w odniesieniu korzystnego bilansu w meczach domowych. Szczytem marzeń byłby żar namiętnego dopingu drużyny Heat, jak miało to miejsce podczas finałów z Dallas Mavericks z 2006 roku. Publiczność w hali jest zobligowana do wsparcia swojej ekipy, zwłaszcza teraz, kiedy jest jej najbardziej potrzebny.

4.Defensywa

Miami Heat w zeszłym sezonie zostali sklasyfikowani na 11. miejscu w defensive efficiency. Przed nadchodzącym sezonem w ciemno wzięliby tą pozycję. LeBron James co prawda w poprzednich rozgrywkach zanotował lekki regres jeśli chodzi o defensywę, to jednak trudno przypuszczać, aby Luol Deng wspólnie z Dannym Grangerem wypełnili po 4-krotnym MVP tę lukę. Shabazz Napier ma reputację solidnego obrońcy, ale młody absolwent UCONN jest dopiero na dorobku, a o jego rzeczywistym potencjale będziemy mogli podyskutować dopiero w połowie rozgrywek. Chris Andersen– wiadomo. Wulkan energii pod obiema tablicami. Rzecz niezbędna do utrzymania wysokiej efektywności Heat w obronie.

5.Drugi garnitur

Bolączką Heat w bieżącej kampanii może być niedostateczna rotacja. Nie wiadomo na ile meczów są zdolne do gry kolana Wade’a. James Ennis wybrany w 2013 roku przez Miami w drugiej rundzie ogrywał się ostatnio w Australii, gdzie poprowadził swoją drużynę do mistrzostwa oraz zajął 3. miejsce w głosowaniu na MVP sezonu regularnego (średnio zdobywał 21.2 punktu na jedno spotkanie). Jednak gra w NBA to ogromny krok w przód i nie wiadomo jak przystosuje się do zdecydowanie cięższych wyzwań. Napier zawodził w lidze letniej, lecz w preseason zauważalny był progres. Haslem? Bardziej przydatny poza parkietem niż na nim. Danny Granger podobnie jak w przypadku Wade’a jeśli będzie zdrowy na pewno wzmocni ławkę Miami. Skład Heat podobnie jak w zeszłorocznej kampanii wydaje się być zbyt wąski. Na dziś rezerwowi klubu z Florydy wydają się największą łamigłówką Spoelstry.

6.Chris Bosh

Bosh czy się to komuś podoba czy nie powinien przejąć na siebie ciężar zdobywania punktów w ofensywie Heat. W trakcie ery „Wielkiej Trójki” często niedoceniany i spychany na boczny tor, będąc w cieniu Jamesa i Wade’a. Nie obrażał się na to i po prostu grał swoją koszykówkę. Chris nie jest tak produktywny jak Al Jefferson czy dobry w defensywie jak Joakim Noah, ale wciąż posiada największy wpływ na ofensywne poczynania ze wszystkich silnych skrzydłowych na Wschodzie. Pewnie niektórzy z Was zarzucą mi, że jest przecież Kevin Love. To prawda. Pamiętajmy jednak, że jego rola w Cleveland będzie mniejsza niż Wolves, co jest naturalne mając za plecami wsparcie w postaci Kyrie Irvinga i LeBrona Jamesa. Przed Boshem najważniejszy sezon w dotychczasowej karierze. Pat Riley zaufał byłemu koszykarzowi Raptors pakując w niego niemałe pieniądze. Nikt nie kwestionuje jego dobrego rzutu z półdystansu i zza łuku (z roku na rok jest co raz lepszy w tym elemencie). Chris to także wszechstronny zawodnik odnajdujący się w akcjach pick-and-roll. Co jednak z jego umiejętnościami przywódczymi? Czy przy zwiększonej liczbie oddawanych rzutów wciąż zachowa wysoką efektywność w ataku? Czas na Twój ruch Chris.

1.Dwyane Wade

Wade pod okiem James stał się bardziej kompletnym koszykarzem, z lepszą selekcją rzutów. Tak, to prawda, że u boku LBJ-a oddawał mniej rzutów niż w poprzednich latach, ale za to wskaźniki ze skutecznością rzutów z gry poszybowały w górę na pułap, który był wcześniej dla niego nieosiągalny. Pomimo, że James był gwiazdą offseason i to o nim mówiono najwięcej (także z powodu utraty kilku kilogramów), nie wolno nam zapominać o legendzie klubu z Florydy. Wade także solidnie przepracował przerwę miedzy sezonami i pozbył się zbędnych kilogramów. Dwyane przed rozgrywkami odgrażał się, że swoją grą zamknie usta niedowiarkom, którzy wróżą jego rychły koniec kariery. Czy tylko na gadaniu się skończy? Po pierwsze Spoelstra musi odpowiednio zarządzać jego minutami na parkiecie. Wade twierdzi, że w sezonie 2014-15 będzie w stanie rozgrywać więcej meczów back-to-back. Słowa te są niczym miód na serce fanów Miami, ale obiektywnie ciężko jest mi w to uwierzyć, jeśli weźmiemy pod uwagę, że w poprzednim sezonie rozegrał zaledwie 54 mecze. Marzenie dla Miami? 70 spotkań występów Wade’a. Niestety być może jest to o kilka lat za późno dla jego kolan.

Podsumowanie

Chris Bosh wygląda nieźle. Luol Deng jest wspaniałą opcją na pozycję nr 3. Co pokaże Wade? Czy będzie zdrowy? Co z resztą drużyny? Jak spisze się ławka rezerwowych? Wśród podopiecznych Erika Spoelstry więcej jest znaków zapytania niż klarownych odpowiedzi. Miami mają potencjał na zajęcie miejsc od 3 do 6 w Konferencji Wschodniej, co pozwoli uniknąć Cavs i Bulls w pierwszej rundzie playoffs. Przy ogromnym doświadczeniu w rozgrywkach posezonowych Bosha czy Wade są nawet w stanie powalczyć o awans do drugiej rundy z ekipami pokroju Charlotte, Wizards czy Atlanta. No chyba, że znowu kolana Dwyane okażą się zbyt kruche…

 

 

Komentarze do wpisu: “Zapowiedź sezonu 2014-15: Miami Heat

  1. moim zdaniem sporo zależy od spoelstry. jeśli udowodni, że bez lbj potrafi wygrywac mecze, zyska wreszcie mój szacunek. pat riley będąc trenerem z takim składem biłby się najpewniej o finały.

  2. Mi sie wydae ze Miami bez problemu bedzie top3 wschodu. Oczywiscie kontuzje moga wszystko popsuc, ale tak moze byc w kazdym teamie. Nie zapominajmy ze Pat ciagle pracuje i do trade deadline na pewno cos poprawi. Moze zapoluje np na Monroe’a (za Denga), ktory znakomicie pasowalby do Bosha. Pewnie Rio jest tez na wylocie.

Comments are closed.