Poprzedni sezon w bardzo brutalny sposób zakończył im Damian Lillard. Porażka po buzzerbeaterze w meczu numer sześć serii z Blazers musiała boleć. W Rockets nikt jednak tragedii z tego powodu nie robił. Na ławce trenerskiej pozostał Kevin McHale, a drużyna w przerwie letniej ma nabrać trochę innego charakteru. Bardziej doświadczeni Rockets, z dwójką liderów Howard – Harden mają powrócić mocniejsi w nadchodzących rozgrywkach. Czy im się to uda?
Daryl Morey – Generalny Manager Rakiet był w tak zafrasowany polowaniem na kogoś z trójki: Melo, LBJ czy też Chris Bosh, że uciekł mu do Dallas Chandler Parsons. To, że białemu skrzydłowemu trzeba będzie więcej zapłacić w tym roku było jasne, gdyż jego poprzedni kontrakt nijak się miał w porównaniu z tym jak udanie prezentował się na boisku. Ostatecznie Parsons wylądował u rywala zza miedzy, a więc w Mavs, jednocześnie stając się źródłem konfliktu medialnego między Moreyem i Markiem Cubanem.
Odejście Parsonsa Rakiety zrekompensowały sobie bardzo szybko, gdyż ze stolicy USA do H-Town powrócił Trevor Ariza. Gorzej na pierwszy rzut oka wygląda kwestia wartościowych zmienników, gdyż w trakcie czyszczenia salary cap na kogoś z wielkich tej ligi, pozbyto się dość pożytecznych graczy: Jeremy Lina oraz Omera Asika. Ich brak może rodzić pewnego rodzaju ryzyko, które wskaże w dalszej części. Należ jednak trzeźwo stwierdzić, że na dziś Morey poniósł porażkę na rynku transferowym, co nie musi jednak oznaczać, że tym samym drużyna będzie słabsza.
Prócz Arizy do Rakiet powróciło jeszcze trzech innych graczy, którzy już grali w trykocie Houstończyków. To Ish Smith, który zaliczył poprzedni udany sezon w Suns. Jest to także Jeff Adrien, który zeszłe rozgrywki kończył w Milwaukee i wychodził nawet w startowym składzie. Ostatnim z „powracających” jest Joey Dorsey. Urodzony w Baltimore zawodnik był czołowym ogniwem FC Barcelony. Teraz czas, aby to czego nauczył się w Europie zaprocentowało na parkietach NBA.
AKTUALIZACJA: (Adrien i Smith nie dotrwali do sezonu regularnego i zostali dziś zwolnieni)
Nie ma w Rockets Big3, ale jest kilka nowych nazwisk, które czynią ten zespół niezykle ciekawym i dają poważne argumenty, aby postrzegać ten zespół jeszcze mocniejszym. Pierwszym z nich jest niewątpliwie Kostas Papanikolau. Grek w poprzednim sezonie grał u boku wspomnianego Dorseya (czy też naszego Maćka Lampe) w Katalonii. Bardzo ciekawym graczem, który może być mieszanką Chucky Hayesa i Carla Landry jest tegoroczny debiutant z Tarik Black, który w Kansas grał u boku Joela Embiida czy też Andrew Wigginsa. Warto też zapamiętać nazwisko Nicka Johnsona, bo kilka razy w topowych akcjach dnia go zapewne zobaczycie. Chłopak ma niebywały wyskok, co pokazał w lidze letniej, a potwierdza w rozgrywkach pre-season.
Ważne było też pozostanie w zespole Troya Danielsa, który będzie czarnym koniem tej kadry. Trafia trójki z niebywałą łatwością i właśnie ktoś taki z ławki będzie na wagę złota dla McHale’a. Będzie miał zresztą okazję do szlifowania swego talentu u boku Jasona Terry’ego, co może tylko zaowocować w przyszłości in plus.
KADRA:
TARIK BLACK – Nie został wybrany w drafcie, ale jego dobra postawa w lidze letniej zwróciła uwagę sztabu Rakiet. Znając ich talent do wyławiania perełek ciężko nie oprzeć się wrażeniu, że absolwent Kansas trafił idealnie. Oglądając go w NCAA czy też w grach przedsezonowych wiem jedno – jest gotów zrobić wszystko, żeby zebrać piłkę i zdobyć za chwilę punkt. To prawdziwe zwierze strefy podkoszowej, albo inaczej mówiąc typowy „hustle player”. Myślę, że może dawać więcej niż Omer Asik na tablicach w poprzednim roku, a potencjał ma na średnie oscylujące w granicach double double (oczywiście z czasem)
ISIAH CANAAN – największy wygrany pre-season. Rozegrał w jego trakcie kilka wsmienitych gier i sam kilkakrotnie decydował o wygranych Rakiet. Dzięki temu wyrzucił za pokład Ish Smitha, którego zwolniono wczoraj. Tym samym można się spodziewać, że Canaan dostanie swoje szanse także w sezonie regularnym, a to może być odkrycie rakiet na miarę Troya Danielsa z zeszłego roku. Oby!
TROY DANIELS – dla mnie bohater numer jeden serii z Blazers w poprzednim sezonie. Jeśli ktoś mógł się czuć wygranym po rywalizacji z Portland to tylko on. Rezerwowy, który będzie wchodził, aby ukąsić trójką. Uważam, że będzie to dalszy okres postępów tego koszykarza, co mnie (i pewnie samego zainteresowanego) niezwykle cieszy – spełnia się jego amerykański sen!
JOEY DORSEY – Trzeci zmiennik na pozycji numer 5 w kadrze, co nie do końca może znajdować odbicie w rzeczywistości, gdyż z racji braku doświadczonego zmiennika dla Jonesa będzie mógł on pełnić właśnie taką rolę w zespole. Wszystko zależy od tego jak będzie wyglądał Black.
FRANCISCO GARCIA – weteran z dobrym rzutem za trzy. Wielu z Was może dziwić, że znowu pozostał on w składzie Teksańczyków. Na boisku może nie spełnia zbyt okazałej roli, ale jest bardzo ważną postacią w szatni. Nie wierzcie w to, co media pisały po wypowiedziach Motiejunasa. To Garcia trzyma szatnie tego zespołu i jest łącznikiem między gwiazdami, a role players.
NICK JOHNSON – Ten chłopak ma nie mniejszy dynamit w nogach od Geralda Greena. Idealnie pasuje do szybkiej gry, która preferują Rockets, Gorzej natomiast spisuje się w ataku pozycyjnym. Typowy „slasher”, który potrafi twardo bronić, ale potrzebuje obycia w poważnej grze. Zbyt często miewa napady „utraty koncentracji” i notuje stratę za stratą. Musi poćwiczyć też nad grą w dalszej odległości od kosza. Drugi po Blacku gracz wypatrzony w Summer League.
DONATAS MOTIEJUNAS – kiedyś myślałem, że może być dla Rakiet kimś pokroju Louisa Scoli. Dziś wiem, że pewnego progu raczej już nie przeskoczy i będzie pierwszym, który w tym sezonie opuści ten team. To, że dojdzie tu do ruchów transferowych nie powinno budzić wątpliwości, a D-Mo posiada jako taką wartość na rynku, co daje szansę pozyskania kogoś wartościowego przed końcem okienka.
JASON TERRY – pozyskanie Terry’ego toprzede wszystkim inwestycja w doświadczenie, które będzie niezwykle istotnym czynnikiem w play offs. The Jet wcale nie musi dużo grać, ale wraz z Garcią będą mieli sporo do powiedzenia i każdy z Hardenem i Howardem na czele będą musieli się liczyć z ich zdaniem. Jeśli ktoś ma zwrócić uwagę Hardenowi to właśnie Terry. Swoją drogą może on pełnić rolę playmakera, gdyż niewielu już to pamięta, ale właśnie na pozycji numer jeden rozpoczynał on swą przygodę z NBA w Atlancie Hawks.
KOSTAS PAPANIKOLAU – dobry strzelec, a przy tym bardzo „żywy” gracz. Potrafi spenetrować strefę podkoszową, ale taż obsłużyć kolegę ciekawym podaniem. Jeśli miałbym porównać jego styl gry do któregoś z ex graczy Rakiet to chyba najbliżej mu do Carlosa Delfino. Kontraktując go Morey poczynił bardzo dobry ruch, gdyż będzie on wnosił bardzo dużo do gry wchodząc z ławki.
PAT BEVERLY – jego pozycja w zespole jest aktualnie niepodważalna. Pierwszy playmaker Rakiet, ale przede wszystkim jeden z najlepszych obrońców na swojej pozycji w lidze. Ma ogromne serce do gry i niebywale się przy tym nakręca kolejnymi zagraniami. Żyję grą przez co dodaje energii współpartnerom z zespołu. Jeśli będzie zdrowy to aktualny sezon może być najlepszym w jego dotychczasowej karierze.
DWIGHT HOWARD – Hakeem Olajuwon, z którym Howard trenował w międzysezonowej przerwie widzi w nim dominatora, którym był w czasach Magic. Wreszcie nic go nie boli i ma być gotowy brać w większym stopniu odpowiedzialność za grę Rakiet. Już w poprzednich play offach pokazał, że kiedy gra pierwsze skrzypce to zespołowi wychodzi to in plus. Co ważne bardzo fajnie uzupełnia się Hardenem. Żaden z nich nie walczy o palmę pierwszeństwa w teamie. Obaj rozumieją, że mają współpracować, a nie rywalizować ze sobą o miano lidera. Jeśli słowa Olajuwona się potwierdzą to ponownie mamy kandydata numer jeden na obrońce roku.
TREVOR ARIZA – z poprzedniego jego pobytu w Rockets zapamiętałem irytujące rzuty za trzy, które z uporem maniaka oddawał. Cegła za cegłą. W zeszłym roku w Waszyngtonie trafiał już z ponad 40% skutecznością i co ciekawe oddawał więcej rzutów niż Parsons mając przy tym lepszą skuteczność. Jego atutem jest obrona (przechwyty!!!) co tylko ułatwi grę up tempo ekipie McHalea. Bardzo uniwersalny gracz, który da chyba więcej Rockets niż Chandler Parsons.
TERENCE JONES – patrząc na jego grę w pre-season można stwierdzić wstępnie, że poczynił postęp w defensywie. W ataku już w zeszłym roku pokazywał się z dobrej strony. Idealny do rozciągania obrony przeciwnika, co będzie stwarzało więcej miejsca do gry pod koszem Howardowi. W play offs otrzymał niezłą szkołę od LaMarcusa Aldridge’a i teraz nadchodzi czas, żeby udowodnił, iż wyciągnął z niej wnioski.
JAMES HARDEN – jedyny mistrz świata z kadry Rakiet. Może czuć się trochę zmęczony bo miał stosunkowo najkrótszą przerwę właśnie ze względu na mundial. Zawodnik numer jeden w ofensywie i starający się tym samym zakrywać braki w grze obronnej. Kadra została tak skomponowana, aby otoczyć go graczami twardo broniącymi. Stąd też moja uwaga, że Ariza może być ciekawszą opcją dla Houstończyków od Parsonsa, który broni też kiepsko. Trochę zawiódł w najważniejszym etapie minionego sezonu, Teraz czas na katharsis i udowodnienie, że dorósł do roli lidera. Tak czy owak motywacji to mu raczej nie zabraknie, a ciężkiej pracy brodacz nie unika i w pocie czoła pracuje na swe umiejętności.
OBLICZE RAKIET
To, że grać w ataku potrafią pokazywali już na przestrzeni ostatnich dwóch lat. Niestety zbyt daleko w play off dzięki temu aspektowi nie zaszli. Najwyraźniej starają się wyciągnąć z tego faktu wnioski, gdyż zakontraktowano graczy, którzy znacząco poprawią defensywę. Ariza w porównaniu z Parsonsem w defensywie to niebo, a ziemia. W wyjściowej piatce mamy aż trzech bardzo dobrych i twardo grających w obronie koszykarzy. Mam tu na mysli wspomnianego Trevora Arizę, Patricka Beverly’ego oraz rzecz jasna Dwighta Howarda. Patrząc na postęp jaki dokonał się w grze Jonesa (co sugeruje pre-season) mamy tu zestaw bardzo dobrych defensorów, którzy swoją grą będą zakrywać niedoskonałości obronne Hardena.
Do tego sposób gry w obronie bardzo sprzyja grze z transition offense, którą McHale tak lubi. Przechwyty Arizy i Beverlyego oraz zebrane piłki pod koszem przez Howarda są idealnym zaczątkiem dla szybkich akcji w drugą stronę.
Gracze rezerwowi też wyglądają bardzo dobrze w obu aspektach. Troy Daniels pokazał, że jego wyskok w końcówce poprzedniego sezonu nie był incydentem i z Canaanem będą tworzyć niezwykle ważny duet graczy obwodowych.
Pewnie ucierpi nieco gra w ataku i nie będziemy oglądać Rakiet zdobywających tak wiele punktów jak w poprzednich 24 miesiącach, ale to wszystko wyjdzie im raczej in plus.
Spodziewałbym się tu jeszcze roszad. Wymiana Motiejunasa chodzi Moreyowi po głowie już od grudnia zeszłego roku, tylko problem jest taki, że to bardzo przeciętny gracz… Nie wiem kto go zechce.. Może kiedyś wzięli by go Knicks do duetu z Bargnianim… Ale nie z Jaxem takie numery…
Myślę, że na dobrą sprawę Rakiety stać nawet na finał konferencji, ale pod warunkiem, że Howard będzie zdrowy, a Harden nie zgaśnie w play offs jak w zeszłym roku.
Teraz musi pokazać, że potrafi wziąć na siebie odpowiedzialność za swój team – tak jak na Mistrzostwach Świata w Hiszpanii.
@Autor
„Myślę, że na dobrą sprawę Rakiety stać nawet na finał konferencji …”
LAC, SAS, OKC, Dallas, Portland, GSW, Denver, Memphis, Phoenix, Pelicans …
A tak realistycznie, to wejdą chociaż do PO? Jako jedni z niewielu tak naprawdę osłabili się w off-season, a pozostali raczej wzmocnili, a przynajmniej nie osłabili. Jak dla mnie to jednak troche (nieduzo, ale jednak :) ) szczęścia potrzebują, by wejść wogóle do PO.
pozdrawiam
Nie zgodzę się z tekstem osłabili, Houston to team z charakterem. Sporo graczy ma coś do udowodnienia i ci młodsi gracze udowadniają , że miejsce w rotacji nie jest przypadkiem. Doszedł Papanikolau , doszedł Terry i świetny w obronie Ariza. Z punktu widzenia Thunder i Spurs to Rockets wzmocnili się bardziej niż osłabili. Moje TOP4 Zachodu: Spurs, Clippers, Warriors i Rockets.
Scrat- i który z nich ma być wzmocnieniem?
Rockets też moim zdaniem team na granicy PO max 6 miejsce im wróże. Warriors o klasę lepsi
Cała ta zapowiedź brzmi bardzo bardzo optymistycznie. Każdy zawodnik z rosteru dla autora jest przekozakiem. Canaan, Daniels, Dorsey to są zawodnicy na D-League, ewentualnie na 5 minut w meczu, a wg Pawła każdy z nich to megatalent i super rezerwowy. Daj Boże zdrowie, żeby chociaz jeden z nich wypalił. Kostas był sredniakiem, Jones się nie cofnął, Black nie podpalił, Beverly nie połamał a Howard nie obraził to może będzie szansa na 2 rundę PO, bo na dzisiaj to będzie ciężka walka o sam awans.
Adrian , drewnianego Asika oglądałeś, walczącego z kilogramami? Nic nie wnoszącego i ceglącego Lina?? Arizy brak w Wizards zobaczymy za kilka godzin i będziemy przypominać go sobie z PO 2014. Terry-Papanikolau-Ariza to solidne uzupełnienie. Pogadamy za parę tygodni, bo HEJT ostry leci na zespół Rakiet.
Jaki hejt? Houston ma wyłacznie pierwszą piątke i to z kontuzjogennymi Beverly’m i Howardem. Harden i Ariza beda grać po 40 minut to pewnie też się wcześniej niż póżniej posypią. Ławka Rakiet to porażka ala PTB rok temu. Motlejunas – przeceniany, Canaan, Daniels, Dorsey – pisałem wyżej, Garcia – mocno przeciętny rolls, Terry – zapychacz salary niewart wpuszczenia nawet na 5 minut, Papanikolau- wielka niewiadoma, Black, Johnson – młodziki bez doświadczenia, Strata Asika Lina i Parsonsa kosztem pozyskania Arizy to ogromne osłabienie i na mocno spłaszczonym zachodzie mogą być kłopoty. Morey siadaj za biurko i działaj.
@Sasoo gracz nie może być kontuzjogenny lecz podatny na kontuzje. Koszykówka jako dyscyplina jak najbardziej.
Teraz do rzeczy,
Też dziwię się negatywnym komentarzom co do Rockets, bowiem jakieś 2 sezony temu przy transferze Hardena i przed rokiem przy transferze Howarda towarzyszyło tej ekipie sporo entuzjazmu.
Inna sprawa – czy Mavs opłaciło się przepłacić Parsonsa i dać mu 15 mln…we will see!
Jeremy Lin i Omer Asik bardzo mocno obciążali konto klubowe Rockets i przy tym nie mogli przebić się w rotacji przed Beverley’a oraz Howarda, więc trzymanie ich było dla mnie bezcelowe, kiedy świetną robotę wykonuje Canaan i może wejść w buty Beverley’a. Nie wierzę też by doświadczony Terry nie dawał im tylu trójek ile Lin i nie rozciągał gry Rockets. Troy Daniels to bardzo ciekawy zawodnik i znów za małe pieniądze. No i oczywiście Trevor Ariza, który da energię w obronie, świetnie czuje się w kontrach i wcale nie gorzej trafia trójki od Parsonsa. Wg mnie idealny stoper na Duranta na którego w końcu mogą wpaść w play off. Grecki skrzydłowy też mięczakiem nie jest i potrafi grać wszechstronnie. Baa nawet sądzę , że ma większy potencjał od Motiejunasa.
Problemem na dziś w Houston jest trener i jeśli Morey nie zobaczy, że powinien go wymienić na oferującego mocniejszy system oraz budzącego większy respekt, to sorry nawet trzeci SuperStar nie pomoże. Niewykluczone też za parę miesięcy będą musiał odszczekać słowa ,że McHale nie dał rady bo w życiówkę wpadnie Howard i zespół będzie prezentował się jeszcze lepiej niż przed rokiem.
No tak, przejęzyczyłem się :) Obyś sie nie mylił i Canaan z Danielsem dadzą rade.