Drugi dzień w NBA – 12 meczów, 24 drużyny, w tym 22 rozpoczynające sezon. Rockets prowadzą z bilansem 2-0, Lakers mają 0-2. Nie ma czasu na dłuższy wstęp.. no bo aż 12 meczów. Jedziemy.
MILWAUKEE BUCKS 104:106 CHARLOTTE HORNETS OT
– To był pierwszy mecz Charlotte Hornets jako Charlotte Hornets od 12 lat. I to jaki mecz! Nowy sezon ma być przełomem dla tej organizacji nie tylko ze względu na powrót do starej nazwy, ale też z powodów czysto sportowych. Jak będzie dalej – zobaczymy, ale początek tej historii nie mógł być lepszy. Szerszenie (nareszcie) odrobiły 24 punkty straty, po czym sprawy w swoje ręce wziął Kemba Walker i najpierw rzutem za trzy doprowadził do dogrywki, a potem na 5 sekund do jej końca zdobył zwycięskie punkty. 24-punktowy comeback to nowy rekord organizacji z Charlotte (Hornets/Bobcats). To także dopiero trzeci przypadek w historii, gdy Charlotte wygrało mecz mimo aż 15-punktowej straty na początku czwartej kwarty.
– Pierwszą dogrywkę sezonu 2014/15 mieliśmy już drugiego dnia rozgrywek. Taka sytuacja miała miejsce również w poprzednim sezonie, ale wcześniej stało się to dopiero w 2007 roku. Bucks rozpoczęli swój sezon od spotkania zakończonego dogrywką po raz czwarty w swojej historii, ale w przeciwieństwie do trzech poprzednich przypadków dziś przegrali. Hornets również mieli cztery takie przypadki i również jest to dla nich pierwsze zwycięstwo.
– Walker, który ledwo co podpisał nową umowę, miał 26 punktów, 6 zbiórek i 5 asyst. Gdyby Szerszeniom nie udało się wygrać, wszyscy zwracaliby uwagę na 9-26 z gry i 5-11 z linii, ale Kemba zadbał o to, by nikt o to nie dbał. Swój debiut w nowych barwach zaliczył Lance Stephenson, który nie jest w pełni zdrowia, a i tak rozegrał aż 40 minut, notując 7 punktów, 13 zbiórek i 8 asyst (3-12 FG).
– Brandon Knight miał 22 punkty, 8 zbiórek i 13 asyst. Bardzo fajna linijka (gdyby nie 5-17 FG), nikt przynajmniej od 1985 roku nie zaczął sezonu w podobnym stylu, a w tym samym okresie jedynym graczem Bucks z takimi statystykami był Monta Ellis rok temu. Dla Knighta jest to już drugi taki stat-line, pierwszy wykręcił w grudniu zeszłego roku – także przeciwko Charlotte (wtedy jeszcze Bobcats). Jabari Parker nie zaliczył najlepszego debiutu, miał 8 punktów (3-9 FG) i najgorsze w zespole -13. Knight miał -12.
PHILADELPHIA 76ERS 91:103 INDIANA PACERS
– Co to będzie za sezon w Indianie, tego nie wie nikt. Ich zmagania z drużynami NBA rozpoczną się już w piątek. Dobrze, że Roy Hibbert wykręcił fajną linijkę, bo inaczej nie wiedziałbym, o czym tu napisać. Ewentualnie o 21 punktach, 8 zbiórkach i 7 asystach Tony’ego Wrotena oraz o 18 punktach w 24 minuty Aleksieja Szweda (on gra w Sixers?). O nich przynajmniej mogę spokojnie powiedzieć, że ich kojarzę. W przypadku innych graczy Philly nie wiem, czy odważyłbym się na takie stwierdzenie (psssst, ej, kto to jest Jakarr Sampson?)
– Wracając, bo już wspomniałem o Royu Hibbercie. Środkowy Indiany w obliczu kontuzji Paula George’a będzie musiał wziąć na swoje barki więcej odpowiedzialności, bo.. kto jak nie on? Jedynym punktem wspólnym dzisiejszej pierwszej piątki Indiany i tej z poprzedniego sezonu jest właśnie Hibbert. Dzisiaj zanotował on 22 punkty, 8 zbiórek i 7 bloków. Przyjemny, fajny stat-line, na tyle rzadki, że można o nim napisać coś więcej. Hibbert stał się jednym z siedmiu graczy, którzy w meczu otwarcia zaliczyli min. 20 punktów i 7 bloków. Wczoraj grono to powiększył Anthony Davis, a należą do niego jeszcze Nate Thurmond (1974), Bob McAdoo (1975), Artis Gilmore (1982), Patrick Ewing (1990) i Elton Brand (2003). Dla Hibberta to juz drugi kolejny opener, w którym zablokował aż 7 rzutów rywali. Jedynym graczem w historii ligi, który zanotował 7 bloków w dwóch meczach otwarcia, był do wczoraj Shawn Bradley (1993, 1997). Bloki w NBA liczone są od 1973 roku.
– Spośród kolegów Hibberta najlepiej spisali się Donald Sloan i Rodney Stuckey. Pierwszy miał 16 punktów, 10 zbiórek i 6 asyst (dwa pierwsze wyniki to jego nowe rekordy kariery), drugi zaś rzucił 16 punktów w 16 minut.
BROOKLYN NETS 105:121 BOSTON CELTICS
– Rajon Rondo w ciągu dwóch ostatnich sezonów opuścił 94 z 162 spotkań. Szkoda, bo jest świetny. Dziś miał 13 punktów (6-9 FG), 12 asyst oraz 7 zbiórek i poprowadził Celtics do wygranej nad Brooklynem. Aż ośmiu graczy Celtics przekroczyło próg 10 punktów. Najwięcej miał Kelly Olynyk (19). Marcus Smart w swoim debiucie zdobył 10 punktów, przechwycił 4 piłki i miał najlepsze +/- (+20). Od sezonu 2004/05 Boston tylko raz miał mecz z aż 8 zawodnikami w double-digits – w 2011 roku. 121 punktów to najlepszy wynik Celtics od.. stycznia 2011 roku! To ich najlepszy wynik w meczu otwarcia od 1990 roku.
– Kevin Garnett w swoim powrocie do TD Garden zdobył 10 punktów i zebrał 6 piłek. Joe Johnson i Deron Williams zdobyli po 19 punktów, ale razem trafili tylko 13 z 35 rzutów. Nie ma co jednak narzekać na skuteczność Nets (ta była dobra, 48,8%), jeśli ci pozwolili Celtom na 55,7% z gry i 121 punktów. Byłoby ich jeszcze więcej, gdyby nie przeciętna skuteczność na linii (15-23, Rondo 0-4). Takie rzeczy po prostu nie przechodzą. Mirza Teletović to był mój dobry pick, miał 20 punktów w 23 minuty, 8-11 z gry, 4-6 za trzy, 6 zbiórek. Ciekawostka (nareszcie jakaś, co?) – niejaki Cory Jefferson w garbage-time wyrobił sobie +16 w 9 minut gry.
WASHINGTON WIZARDS 95:107 MIAMI HEAT
– Miami Heat są 1-0 po odejściu LeBrona Jamesa. Dziś jego miejsce w Wielkiej Trójce zajął nie Luol Deng (12 pkt, 4 zb), a.. Norris Cole, który rzucił rekordowe 23 punkty (9-15 FG, 28 min). Dwyane Wade jest na swoim miejscu, bardziej w roli supportu (21 pkt, 8-16 FG), natomiast Chris Bosh przestał być już „tym trzecim” i zaczyna być raczej „tym pierwszym”. Dziś miał 26 punktów i 15 zbiórek – 25/15 notował wcześniej 18 razy w karierze, wszystkie występy w barwach Raptors (ostatni w lutym 2010 roku). Wspomniałem już o wszystkich graczach pierwszej piątki Miami z wyjątkiem jednego i Shawne Williams cieszyłby się, gdyby tak zostało (1-9 FG, 0-6 3pt).
– Drew Gooden III i Marcin Gortat I zdobyli po 18 punktów, byli najlepszymi strzelcami Wizards w tym spotkaniu. Gooden miał 5 zbiórek i 8-11 z gry, Gortat 7 zbiórek i 7-14. Paul Pierce w pierwszym meczu w swoim nowym klubie zdobył 17 punktów, 6 zbiórek i 5 asyst. Jeden z dwóch graczy „najlepszego back-courtu Wschodu” John Wall miał 16 punktów, 11 zbiórek i 6 strat. Drugi niestety jeszcze trochę spotkań opuści.
ATLANTA HAWKS 102:109 TORONTO RAPTORS
– Raptors zostali mistrzami pre-seasonu (7-1) i na rozpoczęcie sezonu właściwego również wygrali, choć wszyscy trzej 20-punktowi strzelcy w tym spotkaniu grało w koszulkach Atlanty. O zwycięstwie zadecydował fakt, że dzięki 16 zbiórkom w ataku i tylko 9 stratom Toronto miało o 10 rzutów z gry i 16 rzutów wolnych więcej. Mogli pozwolić sobie więc na słabszą skuteczność, a i tak obronić wygraną. Obronić, bowiem Hawks wracali z 19 punktów i w ostatniej minucie meczu przegrywali już tylko czterema oczkami.
– DeMar DeRozan miał 15 punktów, 11 zbiórek (rekord kariery) i 6 przechwytów (tak samo), ale trafił tylko 4 z 16 rzutów. Podobnie Kyle Lowry – zanotował 11 punktów, 6 zbiórek i 10 asyst, ale też miał słabą skuteczność (3-11 FG). DeRozan popełnił ponadto aż 5 strat – na szczęście reszta graczy Toronto miała ich razem tylko cztery. Ostatnim guardem z 10 zbiórkami i 5 przechwytami w meczu otwarcia był Jason Kidd w 2000 roku.
– Starcie pod koszami minimalnie wygrał front-court Toronto. Jonas Valanciunas miał 17 punktów i 8 zbiórek (4-5 FG, 9-10 FT), Amir Johnson dołożył 16 punktów, 10 zbiórek i 4 bloki. Po stronie Atlanty double-double mieli powracający Al Horford (12 pkt, 13 zb) i Paul Millsap (13 pkt, 10 zb, 5 ast). Ciekawa sprawa – tak jak w Toronto podkoszowi mieli zdecydowanie lepszą skuteczność od obwodowych, tak w Atlancie było odwrotnie – po 20 punktów zdobyli Kyle Korver (7-10 FG, 6-7 3pt), Jeff Teague (8-12 FG, 8 ast) i Mike Scott (23 min, 8-11 FG, 4-6 3pt), którzy razem trafili 23 z 33 rzutów (11-14 3pt), natomiast Sap z Horfordem mieli tylko 10-28 z gry. To pierwszy przypadek od marca 2010 roku, gdy trzech graczy Atlanty zanotowało 20 punktów na skuteczności 66% z gry.
– Jeszcze jedno o Korverze – od 1985 roku tylko dwóch graczy trafiło w meczu otwarcia min. 6 rzutów za trzy przy tak wysokiej skuteczności – Walter McCarty (1999) i LeBron James (2005). McCarty zaliczył wtedy historyczny występ, bowiem zdobył 20 punktów i trafił wszystkie 6 rzutów za trzy w zaledwie 17 minut gry!
MINNESOTA TIMBERWOLVES 101:105 MEMPHIS GRIZZLIES
– Timberwolves w swoim pierwszym meczu bez Kevina Love’a poradzili sobie naprawdę nieźle, jego następca, Thaddeus Young, zdobył aż 26 punktów (10-18 FG), jednak po drugiej stronie byli ci dwaj – Marc Gasol i Zach Randolph. Zaskoczył zwłaszcza Hiszpan, który zaczął sezon od 32 punktów (rekord kariery) i 9 zbiórek przy skuteczności 12-17 FG (8-10 FT). Zach Randolph dodał 25 punktów, 13 zbiórek i 12-16 FG. Ten duet gra już ze sobą od jakiegoś czasu, ale jeszcze nigdy nie zdarzyło się, by obaj w jednym meczu dostarczyli po 25 punktów. Wracając jeszcze do Gasola – ostatnim graczem, który zaczął sezon od tak dobrego występu (punkty, zbiórki, skuteczność z gry), był Shaquille O’Neal w 1993 roku.
– Był to historyczny opener także dla całej drużyny Grizzlies z powodu… zwycięstwa. Niby nic, ale od momentu przeprowadzki do Memphis Niedźwiedzie aż do dziś nie wygrały ani jednego meczu otwarcia. Bilans 0-13.
– Zadebiutował Andrew Wiggins, miał 6 punktów. Ricky Rubio dodał 12 punktów, 6 zbiórek i 7 asyst, ale też aż 7 strat. Nikolę Pekovicia gra bez Kevina Love najwyraźniej mocno wybiła z rytmu, bowiem Czarnogórzec zdobył tylko 5 punktów z 9 rzutów i miał -17 (najniższe w drużynie). Dla porównania, Gorgui Dieng z ławki zanotował 6 punktów, 8 zbiórek i 3 bloki w 19 minut. Tak tylko mówię. Shabazz Muhammad miał dobre wejście z ławki z 13 punktami i 7 zbiórkami.
CHICAGO BULLS 104:80 NEW YORK KNICKS
– Na trójkąty w Nowym Jorku będziemy pewnie musieli jeszcze poczekać, na szczęście zdrowego Derricka Rose’a możemy już oglądać (i oby tak zostało!). Rose zaczął spokojnie, od 13 punktów. Więcej nawet nie musiał robić – ten mecz dla Chicago załatwili Taj Gibson (22 pkt, 10-12 FG, 8 zb, +28 w 28 min, wow) i Pau Gasol (21 pkt, 11 zb, 7-11 FG, 29 min, wow). Jakby tego jeszcze było mało, fajny debiut zaliczył Doug McDermott (12 pkt, 5 zb). Chicago jest naprawdę mocne i dziś radziło sobie świetnie nawet bez Rose’a – gdy Derrick siedział na ławce, Bulls byli +20.
– Jeden Gasol zaliczył historyczny występ to i drugi nie mógł być gorszy – Pau jest trzecim graczem w historii Bulls, który w pierwszym meczu w ich barwach zaliczył 20 punktów i 10 zbiórek. Przed nim byli Nate Thurmond (1974) i Artis Gilmore (1976).
– O Knicks wolałbym nie wspominać. Carmelo Anthony rzucił 14 punktów, Amare Stoudemire miał 12 – i tyle. Poza tym nikt, nic. Melo w ostatnich 5 sezonach miał średnią 27.7 punktów na mecz w spotkaniach przeciwko Bulls. Był to najlepszy wynik wśród graczy, którzy rozegrali w tym okresie min. 9 meczów z Bykami. Dziś już pewnie spadł w tym rankingu. Shane Larkin zaliczył swój pierwszy start w karierze – 6 punktów, 2-6 z gry, -17. Ale milestone jest.
DETROIT PISTONS 79:89 DENVER NUGGETS
– Nikt nie mówił, że będzie lekko, Stan. 79 punktów, 37% z gry, 6-26 za trzy, 11-19 z linii. Nie żeby Nuggets byli jakoś specjalnie lepsi (35,3% FG, 6-24 za trzy), ale wygrali na linii – w meczu, w którym każdy punkt jest na wagę złota, gospodarze trafili o 12 rzutów wolnych więcej od Pistons. Wygrali ten mecz różnicą 10 punktów. Róbcie matematykę.
– Nikt nie mówił, że będzie lekko, Stan. W ciągu ostatnich pięciu sezonów jedyną drużyną, która zaczęła sezon od meczu ze skutecznością poniżej 40% z gry, 25% za trzy i 60% z linii, byli.. Nuggets, w 2011 roku. Josh Smith miał 25 punktów na swoim klasycznym 9-22 z gry, Kentavious Caldwell-Pope spudłował zaś 16 z 19 rzutów. Od 1985 roku jedynym graczem, który w openerze oddał tyle rzutów z tak niską skutecznością, był Isiah Thomas w 1992 roku. W każdym innym przypadku ich porównanie byłoby komplementem dla KCP, tutaj akurat nie.
– Jeśli w Nuggets myślą o play-offach (a nie tankują, więc muszą myśleć), to z taką grą raczej nie zawojują tego sezonu. Gdyby zabrać z Denver Kennetha Farieda (22 pkt, 17 zb, 4 ast, 8-12 FG, 30 min), skuteczność z gry spadłaby z 35,3% (szał) do około 30%. W tym meczu nie było wiele statystycznych perełek, więc trzeba maksymalnie skupić się na jednej – właśnie na Fariedzie. Ostatnim graczem, który zaczął sezon od 22/17 przy 66% skuteczności był Dikembe Mutombo (1993, także w Denver). Faried to także pierwszy zawodnik z 22/17/4 w mniej niż pół godziny od 1996 roku (David Robinson).
HOUSTON ROCKETS 104:93 UTAH JAZZ
– Rockets na dzień dzisiejszy mają pierwszy seed na Zachodzie. Muszą go jeszcze tylko utrzymać przez 80 meczów. Dziś zepsuli trenerski debiut coacha Utah, Quina Snydera. Rakiety po raz pierwszy od sześciu lat zaczęły sezon od dwóch dwucyfrowych zwycięstw. Dziś trafiły 52% rzutów i 14 z 27 trójek (Jazz 3-18).
– Dwight Howard miał 22 punkty i 10 zbiórek, James Harden dodał 18 punktów, 7 zbiórek i 10 asyst. Miał 6 strat (Howard też) i 6-18 z gry, ale był +21 (najwięcej w drużynie), a jego drużyny są 16-2, gdy notuje przynajmniej 10 asyst. Trevor Ariza rzucił 20 punktów (7-10 FG, 4-7 3pt) – w dwóch pierwszych meczach sezonu 2014/15 trafił 9 z 15 rzutów za trzy. Dobrze spisał się też zmiennik, Kostas Papanikolaou (12 pkt, 4-6 3pt). Chandler Parsons?
– Dante Exum zdobył w debiucie 5 punktów. Jego pierwszym rzutem w oby jak najlepszej karierze była celna trójka. Niby nic, ale dla Jazz była to wczoraj bardzo trudna sztuka. Alec Burks, najlepszy strzelec Utah (18 pkt, 6-11 FG), trafił jedną z dwóch. Reszta? Jedną z piętnastu. Fajne linijki mieli Derrick Favors (16/7/2/3/4, 7-10 FG) i Gordon Hayward (8/8/7, choć też 3-11 FG).
LOS ANGELES LAKERS 99:119 PHOENIX SUNS
– Szkoda Lakers. Muszą się męczyć jeszcze przez 80 meczów.. Takich meczów, jak ten dzisiejszy, zobaczycie w Jezioranach jeszcze wiele – Kobe Bryant rzucił 31 punktów (11-25 FG, Jordan watch: jeszcze 543 pkt) w 28 minut, ale Lakers przegrali 20 punktami. Coś tam jeszcze robi Ed Davis (14 pkt, 9 zb, przeciwko Houston 11/6), ale już Carlos Boozer (pozdrawiam Michała Górnego) zaliczył dziś potężny stat-line z 4 punktami, 4 zbiórkami i 8 stratami w 23 minuty gry (2-8 FG). Aż musiałem sprawdzić – to nie jest rekord kariery Booza (raz miał 9 TO w 2007 roku), ale 8 strat w tak krótkim czasie gry w ciągu ostatnich 18 lat zdarzyło się dwa razy (Tyson Chandler 2009, DeAndre Jordan 2012).
– Taka organizacja jak Lakers nie jest najzwyczajniej w świecie przygotowana do takiej padaki. Dwa pierwsze spotkania sezonu przegrali różnicą 38 punktów, co jest ich najgorszym wynikiem od 1957 roku. Kolejne podobne staty będą się pewnie pojawiać po kolejnych spotkaniach. Jeszcze coś – po raz pierwszy od 1982 roku i Lakers i Knicks przegrali swoje openery różnicą min. 15 punktów. Czasy się zmieniają.
– Lakers oddali dziś 13 rzutów za trzy, trafili cztery. Z Rockets mieli 3-10. Nawet nie chcę tego porównywać do 16-32 Suns z tego meczu. W dwóch pierwszych meczach Jeziorowcy cztery razy mniej trójek od swoich rywali (7 a 28). Dobra, na dziś już starczy.
– Pierwszy mecz Suns – nawet jeśli to tylko mecz z Lakers – wypadł naprawdę dobrze, przede wszystkim świetne wejście do drużyny zaliczył mój „sixth-man of the year” (żaden tam Crawford) – Isaiah Thomas. W 20 minut rzucił 23 punkty na 9-11 z gry. Takie rzeczy w debiucie? Wrażenie psuje trochę to -7, ale kto by tam się tym przejmował. Marcus Morris miał 21 punktów (5-9 3pt, +36), 18 rzucił Goran Dragić, 16/6/9 zaliczył Eric Bledsoe.
GOLDEN STATE WARRIORS 95:77 SACRAMENTO KINGS
– Mecz bez historii. Kings mieli więcej strat (27) niż celnych rzutów (24). Warriors też nie zagrali dobrego meczu (44% FG, 6-27 3pt, 22 TO), ale nie musieli tego robić. Zwycięstwo w swoim debiucie trenerskim zaliczył Steve Kerr, natomiast końca dobiegła seria 8 kolejnych zwycięstw Kings w meczach otwarcia u siebie (wygrali 15 z 16 poprzednich takich).
– Stephen Curry miał 24 punkty, 10 zbiórek, 5 asyst i 6 przechwytów. Fajna linijka, biorę taką w fantasy od ręki, nawet z 7-17 z gry i 2-9 z dystansu. Ostatnim graczem, który zaczął sezon od 24/10/5/6, był Clyde Drexler w 1996 roku. Drugi z braci Splash też nie był w najwyższej formie – Klay Thompson trafił tylko 2 z 8 trójek i 4 z 14 rzutów ogółem, ale dostarczył 19 punktów i 6 asyst. Marreese Speights wykorzystał swoje 18 minut z ławki i zdobył 16 punktów.
– W Sacramento… typowo. Dużo się nie zmieniło. DeMarcus Cousins miał 20 punktów i 11 zbiórek, ale też 4-14 z gry i 6 strat. DeMarcus Cousins. Tylko technika brakowało (podobno ogranicza). Typowy Rudy Gay miał 14 punktów, 9 zbiórek i 5-15 z gry. Darren Collison miał 13 punktów, 8 asyst i 5 przechwytów, ale też za dużo nie trafił (4-12 FG). Nik Stauskas – to samo (3-10 FG). Ben McLemore nie trafił z kolei nic (0-5 FG). Kings trafili niecałe 31% rzutów z gry i proszę, nie mówmy o tym więcej.
OKLAHOMA CITY THUNDER 89:106 PORTLAND TRAIL BLAZERS
– Kevin Durant jest pierwszym MVP od 2001 roku (Allen Iverson), który opuścił mecz otwarcia w kolejnym sezonie. Russell Westbrook rozpoczął właśnie swoją samotną kampanię. Pomagają mu w niej jego koledzy, czytaj: za bardzo mu nie przeszkadzają. Russell Westbrook rzucił 38 punktów w 33 minuty. Pierwszą połowę wygrał z Damianem Lillardem 26-0, ale 1) mecz ma dwie połowy, 2) gra się pięciu na pięciu. Oklahoma przegrała i dzisiaj może mieć już 0-2, bowiem jedzie do Staples Center do Clippers. Byłoby to ich pierwsze 0-2 w erze Scotta Brooksa.
– Damian Lillard w całym meczu rzucił tylko 10 punktów, ale zdecydowanie sobą był LaMarcus Aldridge (27 pkt, 10-19 FG). Wesley Matthews zdobył 22 punkty (5-9 3pt), Robin Lopez (11 pkt, 10 zb, 4-11 FG) zebrał 7 piłek w ataku.
Najlepsi
punkty: Westbrook (38)
zbiórki: Faried (17)
asysty: Knight (13)
przechwyty: Curry, DeRozan (6)
bloki: Hibbert (7)
straty: Boozer (8)
3pt: Korver (6)
FT: Westbrook (15)
minuty: Al Jefferson (40:29)
Enbiejowy typer: 12/12! (w całym sezonie 14/15)
Zachód vs. Wschód: 2-0
Jutro tylko pięć meczów, jako ostatnie swój opener rozegrają ekipy Cavaliers i Clippers. Nie będzie dużo pisania (chyba że ktoś zrobi coś ubersuperhiper – oby, oby!), więc przygotuję Wam na jutro jeszcze kilka rzeczy o meczach otwarcia – wszak po dniu jutrzejszym wrócimy do nich dopiero na starcie kolejnego sezonu. Trzymajcie się, do jutra.
Supet artykul. Wojtek jak zwykle w formie, tresciwie i z humorem. Tak trzymac
Nie ma zapowiedzi to napiszę tutaj. Pistons to chyba nic już nie uratuje, Jenings + Smith to duet debili- nie da się tego inaczej określać. Smith odpala te swoje rzuty z dalekiego dystansu- czasem wpadnie ale to nie są rzuty raczej których oczekiwałym trener. No i jedyny który czasami myśli to DJ który z kolei sie czesto podpala – traci z oczu zegar.
Pistons anty league pass team moim zdaniem. Oby nie awansowali do PO