CLIPPERS (2-1)– KINGS (2-1) 92:98
DeMarcus Cousins oraz Rudy Gay poprowadzili Kings do drugiej wygranej w trzecim meczu. Środkowy Królów zanotował dublet na poziomie 34pkt i 17zb , natomiast skrzydłowy mający w nogach 40 pkt występ dopisał 25 punktów. Bohaterem spotkania okazał się jednak Darren Collison, który trafił ważnego jumpera w końcowej minucie 4 kw. Kings, którzy przez lata nie potrafili pokazać większego zaangażowania do gry w obronie zatrzymali atak Clippers – bez kontuzjowanego Jamala Crawforda – na poziomie 0/12 za trzy podczas finałowej odsłony. Podopieczni Doca Riversa przegrali walkę na tablicach 35:46 i zanotowali kiepskie w swojej hali 37% rzutów z gry (50% gości). Co ciekawe Kings wygrali spotkanie mając 2-krotnie wyższą liczbę strat (20 : 10).
JJ Redick trafił tylko 4 z 14 rzutów z gry, Matt Barnes 3 z 11, a Chris Paul skręcił nogę i musiał do 37 minuty swojej gry męczyć się z urazem. Z kolei bohater spotkania , DMC zanotował 15 celnych na 23 oddane rzuty z gry.
Najlepsi strzelcy: Griffin 17pkt, Hawes 17pkt i Paul 16pkt/11as oraz
BLAZERS (1-2) – WARRIORS (3-0) 90:95
Klay Thompson, który 2 dni temu parafował kontrakt na 70 mln USD znów był wielki. Obrońca Warriors po swoim rekordowym występie na poziomie 41pkt, poszedł za ciosem już w pierwszej kwarcie potyczki w Moda Center. Jego 15 punktów z 30 Warriors wyraźnie napędzało ataki gości. Thompson do końca spotkania zapisał na koncie 29 oczek oraz zdobył decydujące punkty nad Wesem Matthewsem (8.7 sek do końca meczu) pieczętując trzecią z rzędu wygraną teamu Steve’a Kerra.
Co ciekawe Spalsh Brothers zdobyli wszystkie pierwsze 16 punktów meczu od strony Warriors. Na dodatek zatrzymali Damiana Lillarda na poziomie 4/18 rzutów z gry. Jedynym problemem GSW pozostawał LaMarcus Aldridge (26pkt i 13zb).
Blazers w swojej hali zanotowali tylko 40% skuteczności z rzutów z gry oraz 26% w próbach dystansowych. Nawet gorszy dzień Stepha Curry nie dał im wygranej (6/18).
Najlepsi strzelcy: Aldridge 26pkt/13zb, Matthews 18pkt, Lopez 12pkt/10zb oraz Thompson 29pkt, Curry 21pkt, Bogut 11pkt/12zb
KNICKS (2-1) – HORNETS (1-2) 96:93
Nie codziennie jest inauguracja sezonu i w drugiej kolejnej próbie na koniec meczu Kemba Walker trafił tylko w obręcz. Wcześniej sędziowie pospieszyli się przy wybiciu piłki przez Monty’ego Williamsa i odgwizdali (na 37 sek do końca) błąd pięciu sekund Marvina Williamsa. Z prezentu skorzystali Knicks, którzy wcześniej za sprawą Imana Shumperta (trójka) doszli rywali z Charlotte oraz dzięki pewnej ręce i zimnej głowie Carmelo Anthony’ego odnieśli końcowe zwycięstwo.
Hornets już w pierwszej kwarcie stracili Michaela Kidda-Gilchrista, który upadł na parkiet po próbie zbiórki i w ferworze walki. MKG został odwieziony do szpitala z podejrzeniem złamania żeber, ale skończyło się na mocnym stłuczeniu ich. Znów wszechstronnie zaprezentował się Lance Stephenson (14pkt-9zb-8as) ale zarówno ex gracz Indiany jak i lider Hornets – Al Jefferson (9/17 z gry i 21pkt) nie byli w stanie wygrać w drugim kolejnym meczu, btw. granym na styku.
Ważnym meczowym wydarzeniem (o którym wspomniałem w osobnym wpisie) było przekroczenie granicy 20 tys punktów (autora 28pkt w meczu, 12/22 z gry) Carmelo Anthony’ego. Melo zrobił to jako 6 najmłodszy gracz w historii i jako 40sty zawodnik w całej historii ligi.
Knicks zagrali na bardzo dobrej – 50% skuteczności z pola jak i za trzy punkty. Hornets natomiast spudłowali zbyt wiele rzutów wolnych (8) by móc cieszyć się z wygranej.
Najlepsi strzelcy: Anthony 28 pkt, Stoudemire 17pkt/10zb, Shumpert 15pkt oraz Jefferson 21pkt, Neal 17pkt, Walker 16pkt
HEAT (3-0) – RAPTORS (2-1) 107:102
Chris Bosh zanotował trzecie z rzędu double-double (21pkt i 11zb) a Miami Heat odnieśli trzecią z rzędu wygraną. Dwyane Wade dołożył 19 punktów i Heat zapisali na koncie 16. z rzędu wygraną nad Kanadyjczykami. Flash do dorobku dołożył 11 asyst i 8 zbiórek , dostał też wsparcie od Luola Denga (18pkt). Żar potrafił zdemontować obronę gości, aplikując im aż 64 oczka w pierwszej połowie. Mimo świetnej postawy DeMara DeRozana (30pkt) Raps nie potrafią zwyciężyć z Miami od stycznia 2010. Heat pod nieobecność Amira Johnsona zdominowali walkę na tabliach 43:28. Przy wygranej znaczącą okazała się 50% skuteczność z pola wicemistrzów
Najlepsi strzelcy: Bosh 21pkt/11zb, Wade 19pkt, Deng 18pkt oraz DeRozan 30pkt, Lowry 22pkt
Hornets są przeraźliwie słabi… Fuksiarska wygrana z Kozłami i 2 porażki… Nie bardzo. Żałuję, że uznałem ich za 4. siłę Wschodu.
To fakt. Charlotte sa tragiczni..w ogole nie mogą sobie wypracowac czystych pozycji strzeleckich. Jak widze ich zagrywki to takie gralem w kadetach co nie zmienia faktu ze z ny zostali podgwizdani bo 5s nie bylo.
Przyjemnie było widzieć sfrustrowanych Griffina i CP3 ;-)
Demarcus Cousins był wielki. To jest center na miarę 21 wieku.
Dobry zarówno pod koszem jak i z dystansu. Piłka mu nie przeszkadza w kozłowaniu tak jak np Noah. Trochę szkoda, że gra w słabej drużynie.
Niestety ale przypuszczałem, że początek sezonu Hornets będą mieli bardzo trudny. Tak czy inaczej równie dobrze mogło być 3:0 przy słabym stylu gry i czy wtedy były by narzekania?
Charlotte potrzebują czas, przyszedł Lance, który potrzebuje dużo kontaktu z piłką, MKG gra naprawdę bardzo dobrze póki co. Twierdzicie, że Hornets słabo realizują zagrywki, ale to właśnie jest ich siła w pewnym sensie. Bazują na umiejętnościach indywidualnych w ataku i kolektywie w obronie. Niestety póki co Jefferson jest trochę pod formą i to rzutuje na grę zespołu. Przez to, że Al gra przeciętnie nie jest podwajany i gracze obwodowi nie mają, aż tyle miejsca. Poczekajmy na powrót Vonleha, aklimatyzację Lancelot, Williamsa i lepszą grę Jeffersona. Moim zdaniem PO dalej nie zagrożone.