Toronto Raptors w zeszłym sezonie zakończyli rozgrywki z bilansem 48:34 dostając się do play-offów. Teraz wszyscy w Kanadzie mają pobudzone apetyty i liczą na dużo lepszy wynik, który ma gwarantować stabilność składu.
– Wszyscy mamy nadzieję, że tak będzie – stwierdził Dwyane Casey. – Myślę, że stabilność może nam wyjść tylko na dobre. Kontynuacja myśli, kontynuacja pewnych schematów, kontynuacja wspólnych powiązań. Oni już naprawdę wiedzą o sobie bardzo dużo i to na pewno pomaga – dodał szkoleniowiec Toronto Raptors.
W podobnym tonie co trener wypowiadają się również zawodnicy Raptors. Amir Johnson twierdzi, że właśnie chemia pomiędzy graczami może przynieść im wymierne korzyści w tym sezonie.
Równie optymistycznie przyszłość swojej ekipy widzi DeMar DeRozan. – Wszyscy znają wszystkie zagrania. Wszyscy wiedzą, gdzie mają być i gdzie dostaną piłkę. To już jest w naszej naturze. Czasami zgranie potrafi pokonać talent. Myślę, że my właśnie to mamy. Będzie ciężko z nami wygrywać.
– Szczególnie w zeszłym roku wiele czasu poświęciliśmy nauce siebie nawzajem. Wiele nauczyliśmy się grając w play-offach. Dzięi temu dorośliśmy. W tym sezonie chcemy więcej.
Ciekawe czy rzeczywiście chemia w Toronto sprawi, że ten zespół będzie jeszcze lepszy, niż rok temu? Patrząc na to jak mimo wszystko wyrównał się Wschód, może to być ciężkie. Wbrew temu, co mówi DeRozan czasami większego talentu, mimo chemii w zespole nie pokonasz. Jak na razie Raptors legitymują się bilansem 2:1, co nie jest złym startem, ale i nie rewelacyjnym.
Bilans 42-22? Czy, aby napewno w NBA gramy 64 mecze?
Pewnie chodziło o ostatnie 64 mecze
Panowie już poprawione. Chciałem napisać o całym sezonie, a tutaj wkradła mi się tylko jego część.
Cavs poza zasięgiem. Rok temu bez Rose’a w Bulls dali radę ich wyprzedzić. Teraz może być podobne miejsce ale mimo wszystko stawiałbym ich za Cavs i Bulls, może Heat bez Kinga zaskoczą pozytywnie.
Mistrzem dywizji powinni zostać więc i PO będą ale to jest chyba plan minimum dla nich w tym roku.
No Cavs zgrywają się jeszcze wiec kosmosu w rs sie nei spodziewam
Czego obawiałem się po pre-season i transferach to rewelacji wśród Cavs nie widzę.
Jednak Blatt będzie potrzebował więcej czasu do przelania swojej wiedzy w taktykę drużyny. Zacznijmy od tego , że ani Irving ani Love nie byli liderami z prawdziwego zdarzenia i nie mają mentalności zwycięzców. Praktycznie w tym aspekcie Cleveland skazane jest na LeBrona. Nadal dla mnie jest dziura w defensywie na pozycji centra oraz na dwójce. Waiters kuleje pod względem ataku (jego 43% -> gdzie jest Ray Allen?;-) a Miller oraz Marion nie wnoszą na razie tak wiele, jakbyśmy sobie tego życzyli (Cavs , Heat i Grizzlies). Ławka to też nie jest siła nowej-rosnącej potęgi? Takie nazwiska jak Alex Kirk , Matthew Dellavedova oraz James Jones to nie jest materiał na solidnych rollsów. Praktycznie tylko Tristan Thompson na razie wnosi pozytywy. Jeszcze jedno spostrzeżenie, Love jako trzecia opcja nie bardzo znajduje się w Cleveland. Irving kaleczy pod względem skuteczności w kolejnym meczu (PTB) oraz nie jest tak mocnym impulsem jakim np. dla Chicago jest/byłby Derrick Rose (w konfrontacji z Bykami, kiedy Rose był w gazie, Irving zostawał wyraźnie poza nim). Przed Cavs bardzo ciężki sezon i poszukiwania swojego systemu, budowania schematów defensywnych a nawet być może dodatkowe wzmocnienia->Allen (wymiany?->Waiters??). Na dziś , mimo kontuzji Rose’a większy kolektyw i potencjał widzę wśród „ulubionych” Chicago Bulls (nowe postacie jak Mirotić, McDermott , Brooks i Gasol powoli wtapiają się w system Thibsa).