Telegram z Enbiej 11.11.2014- Generał Lowry, świetni Spurs i noc powrotów

Witam Was serdecznie i zapraszam do telegraficznego skrótu 5  spotkań, które odbyły się zeszłej nocy. Zachęcam do czytania, gdyż wiele się działo!

Orlando Magic 100:104 Toronto Raptors

Bardzo dobra gra Magików nie wystarczyła do pokonania Raptors. Już w pierwszej kwarcie Magic zbudowali około 10-punktową przewagę, którą utrzymywali, aż do początku 4 kwarty. Świetną pierwszą osłonę zagrał Channing Frye, który trafił 5 z 7 rzutów w tym 3/3 za 3 pkt i miał na swoim koncie 13 punktów już po 12 minutach. W Toronto dominowała uniwersalność wielu zawodników. Raptors mieli ewidentny problem z konstrukcją gry, kiedy przy piłce nie był świetny Kyle Lowry. Wiele wymuszonych rzutów w izolacjach DeMara DeRozana i Jonasa Valanciunasa nie znajdowały drogi do kosza. Druga odsłona miała bardzo podobny przebieg, tym razem uaktywnił się świetny Tobias Harris. Był ewidentnie za silny dla DeRozana. Różnica gabarytów była zbyt duża i bardzo łatwo radził sobie w całym spotkaniu z obwodowym Raptors. Końcówkę świetnie zagrał Lowry notując kolejne asysty i 6 punktów po penetracjach. Trzecia odsłona to dalsze utrzymywanie się wyniku w okolicach 10 punktów przewagi Magic. w Raptors grę ciągnął Lowry trafiając kolejne rzuty oraz uruchamiając swoich partnerów. Ciągle świetnie grał Harris, który trafił m.in. dwie trójki, w tym jedną z faulem. Akcję 2+1 ekwilibrystycznym rzutem zaliczył Nikola Vucevic, dodał do tego 2 bloki w dwóch kolejnych akcjach i po chwili mieliśmy już koniec 3 kwarty. Ostatnie 12 minut to już dominacja Raptors. Grę przejęli Lou Williams i Patrick Patterson w ofensywie oraz James Johnson w obronie. Raptory szybko zniwelowały przewagę Magic i na 11 sekund przed końcem szansę na game-winnera miał ponownie Harris, jednak spudłował lay-upa z okolicy 4 metra i na sekundę przed końcem zwycięstwem mogli cieszyć się Raptors.

raptors

 

Los Angeles Lakers 102:107 Memphis Grizzlies

Kluczem do zwycięstwa okazała się szeroka ławka Miśków oraz gra w defensywie. Tym razem słabsze spotkanie rozegrali Marc Gasol i Zach Randolph, którzy pudłowali bardzo proste rzuty. Już w pierwszej kwarcie przy odrobinie precyzji Memphis mecz mógłby być rozstrzygnięty, gdyby zachowali więcej cierpliwości po kolejnych zbiórkach w ataku. Świetne spotkanie rozgrywał Tony Allen, który mam nadzieję, że w końcu otrzyma nagrodę DPOY, gdyż jest chyba najlepszym obwodowym defensorem ligi. Raz za razem obwodowych rywali ogrywał Beno Udrih. Czasami przykro się robiło, gdy Udrih ciskał crossy ośmieszając Ronnie Price’a czy Jeremy’ego Lina. Grizzlies wygrali przede wszystkim dzięki spokojowi w grze. Nie mieli sposobu na zatrzymanie podkoszowych Lakers, którzy bardzo umiejętnie wyciągali ich wiedząc, że ich największa siłą tkwi w pomalowanym. Widać, że Bryant jest bardzo sfrustrowany. W trzeciej kwarcie, kiedy wydawało się, że wynik jest ustalony rzucał co chwilę z bardzo trudnej pozycji. Finalnie udało im się dojść Grizzlies na kilka punktów, jednak nie dali sobie wydrzeć cennego zwycięstwa.

miśki

 

Sacramento Kings 98:106 Dallas Mavericks

Oglądając mecz Miśków z Jeziorowcami kątem oka patrzyłem na to spotkani i ku mojemu przerażeniu ujrzałem po chwili  wynik 26:6 dla Królów. W zasadzie do połowy drugiej kwarty dominacja Kings była olbrzymia. Trafiali na wszelki sposób. Rzut za 3, półdystans, penetracja, post-up wchodziło im wszystko! W Mavericks sprawa wyglądała zgoła odmiennie. W zasadzie czego się nie dotknęli obracało się w piach. Dobra gra Mavs przyszła razem z przebudzeniem Nowitzki’ego w drugiej kwarcie. Trzecia odsłona to już popis zespołowej gry Dallas. Ta ekipa naprawdę robi wrażenie. Grają bardzo podobnie do tego jak funkcjonowali w 2011 roku, kiedy zostali mistrzami NBA. Seria extra-passów i kolejne trafione rzuty to woda na młyn dla rozpędzonych Mavs. Kings ewidentnie pogubili się w ofensywie, kiedy zaczęli czuć oddech Dallas na swoich plecach. Kiedy oddali już prowadzenie spotkanie praktycznie się zakończyło. Cierpliwi Mavericks mozolnie budowali w 4 odsłonie swoją przewagę nie pozostawiając wątpliwości kto zostanie zwycięzcą tego spotkania.

mavs

 

Charlotte Hornets 100:102 Portland Trail Blazers

Analogiczna sytuacja jak w meczu Mavs vs Kings. Szerszenie już w połowie drugiej kwarty prowadzili 52:26 i wydawało się, że mecz jest skończony. No właśnie wydawało się. Już pod koniec drugiej odsłony Blazers zaczęli mozolnie niwelować stratę. Świetnie grał Damian Lillard i LaMarcus Aldridge. Pomimo tego ciągle na tablicy wyników utrzymywał się korzystny wynik dla Hornets. Niestety dla nich, aż do końcówki czwartej kwarty kiedy 3 kolejne zbiórki w kolejnych akcjach w ataku zanotował Aldridge. Gdyby nie gwiazdor Smug nie wywalczył tych piłek zwycięstwo prawdopodobnie przypadło by Hornets. Al Jefferson zebrał tylko 2 piłki w całym meczu. Dorzucił do tego 22 punkty. Na 10 sekund przed końcem spotkania Blazers prowadzili 102 do 100 i przerwaną akcję po raz kolejny rozpoczynali Hornets. Mięli 4 sekundy na jej rozegranie. Piłkę dostał Gary Neal i doprowadził do remisu…, a jednak nie, gdyż jego lay-up był i ułamek sekundy za późno wypuszczony z rąk. W zasadzie do Neal sam był sobie winien. Chciał chyba pójść w ślady Brandona Knighta, który ostatnio wygrał mecz Bucks akcją 2+1. Chciał zwycięstwo, zamiast dogrywki i mają porażkę.

blazers

 

 

 

 

 

San Antonio Spurs 108:100 Golden State Warriors

Przed spotkaniem wydawało się, że to Wojownicy są faworytami. Jak się jednak okazało Greg Popovich znalazł receptę na duet Thompson-Curry. Mecz był wyrównany do połowy drugiej kwarty, kiedy Spurs wyszli na kilkupunktowe prowadzenie, które w trzeciej odsłonie systematycznie powiększali. Bardzo dobra gra Tony’ego Parkera, Buzzer Manu Ginobiliego, double-double Tima Duncana oraz w końcu dobre spotkanie Kawhi’ego Leonarda dawało Spurs olbrzymią przewagę. Już w 4 kwarcie do głosu dochodzili liderzy zespołów. Grę Warriors próbował nieść na barkach Curry, którego jednak Tony Parker przyćmił tej nocy. Francuz w tym sezonie gra kapitalnie, na wysokiej skuteczności, a jego oddania w 4 kwarcie do Leonarda czy wysokich były naprawdę świetne. Akcja 2+1 na koniec meczu przeciwko Curry’emu? No problem. Mimo początkowych trudności okazał się to stosunkowo przyjemne zwycięstwo dla Spurs. Był to dla nich mecz back-to-back!

spurs

 

Komentarze do wpisu: “Telegram z Enbiej 11.11.2014- Generał Lowry, świetni Spurs i noc powrotów

  1. W koncu pieknie pokazane satystyki spotkania i skoty prosto z nba.com.Nawet bardziej praktyczne niz na wspomnianej stronie. Gratulacje. Oby tak dalej

  2. Warto wspomnieć o awansie Dirka w rankingu najlepszych strzelców w historii ligii.

    1. Absolutnie, ale nie chciałem zabierać koledze Wojtkowi przyjemności umieszczenia tej informacji w swoich ciekawostkach statystycznych;)

  3. Przypominam się z prośbą podawania wyników poszczególnych kwart :)

Comments are closed.