LAKERS (3-12) – GRIZZLIES (13-2) 93:99
Kobe Bryant trafił tylko 5 z 15 rzutów a Nick Young 4 z 14 i przy słabej dyspozycji obwodowych Lakers ciężko było gospodarzom nawiązać równą walkę w najlepszymi na Zachodzie, Grizzlies. Goście znów opierali swój atak na podkoszowych, Marcu Gasolu (19/11) i Zachu Randolphie (16/9) zdobywając o 14 oczek więcej z pomalowanego (46-32). Lakers nie pomógł też fakt powrotu do gry Carlosa Boozera (4pkt i 6zb) ani 20 minut w grze ex gracza Grizzlies, nie przestraszyły ich też bloki Eda Davisa (goszczące w TOP10; tylko 2 pkt przy 8 zb). Na szczęście dla Jeziorowców ich rywale słabo spisywali się na dystansie 5/22 i dopiero trzecia kwarta znakomicie grającego Gasola (12 pkt w 12 minut trzeciej odsłony) przyniosła przyjezdnym poprawę gry. 34-23 w trzeciej kwarcie zaprowadziło Memphis po 13 wygraną w sezonie i pozwoliło utrzymać najlepszy bilans w lidze.
Punkty: Bryant 22, Lin 14, Young 13 oraz Conley 19, Gasol 19+11zb, Randolph 16
SUNS (10-6) – NUGGETS (7-8) 120:112
Zakończyła się dobra passa Denver Nuggets i po wygranej nad Chicago Bulls zimny prysznic spadł na głowy zawodników Briana Shawa. Tym razem Samorodki gościły w Phoenix, gdzie trafili na mocno zbalansowaną ofensywę teamu Jeffa Hornacka (aż 7 graczy a wśród nich PJ Tucker i Alex Len zanotowali co najmniej 10 pkt). Tercet Dragić-Bledsoe-Green przejął kontrolę nad losami spotkania podczas drugiej połowy (pierwsza była na remis) , wygrywając ją 8 oczkami. Eric Bledsoe zaliczył dublet z 21pkt i 10as, Goran Dragić dołożył 20pkt/5zb/4as a żelazny rezerwowy Gerald Green okazał się najlepszym strzelcem spotkania z 24 pkt i 6 celnymi rzutami zza łuku (przy 11 próbach). Warto zaznaczyć , iż z bardzo dobrej, wszechstronnej strony pokazał się Markieff Morris, autor 15pkt/10zb/7as. Nuggets tym razem zabrakło skuteczności (51-43% za 2 dla Suns, oraz 52-32% za trzy, dla Suns przy 13 celnych trójkach Słońc) głównie ze strony Nate’a Robinsona (2/9) oraz Kennetha Farieda (3/8). Złe wiadomości dla fanów Bryłek i Danilo Gallinariego (0/3), skrzydłowy znów złapał kontuzję i rozegrał tylko 8 minut. Gościom nie pomogło też trzecie z rzędu DD Ty’a Lawsona, z 17pkt i 12as.
Punkty: Green 24, Bledsoe 21+10as, Dragić 20, Markieff Morris 15+10zb oraz Chandler 19, Mozgov 18+13zb, Afflalo 18, Lawson 17+12as
SPURS (10-4) – PACERS (6-9) 106:100
Pod nieobecność Gregga Popovicha kontrolę nad zespołem i rolę pierwszego trenera przejął Włoch Ettore Messina. Dla multimedalisty rozgrywek euroligowych była to szansa na oficjalny debiut w NBA oraz okazja do ponownego prowadzenia Manu Ginobiliego. Obaj panowie spotkali się bowiem we Włoszech, gdzie zdobywali niejedno Mistrzostwo dla Kinderu Bolonia. Tym razem Messina znów mógł polegać na argentyńskim obrońcy, który okazał się najskuteczniejszym zawodnikiem , z 28pkt. Mimo, że mecz rozgrywany był w AT&T Center to gospodarzom bardzo ciężko było wypracować jakąkolwiek przewagę i mieli problemy z mocną obroną gości oraz trafiającym co drugi rzut Rodney’em Stuckey’em (22pkt). Goście trafili dwa razy więcej rzutów z dystansu (10-5) i dzielnie trzymali się do czwartej kwarty. W niej znów górą okazała się zespołowa koszykówka Spurs, skuteczność na poziomie 52% oraz dokładność Tima Duncana (7/10 z gry) oraz Kahwi Leonarda (8/12 z gry + 13 zb). Dzięki trójkom Leonarda i Ginobiliego to Spurs przejęli w końcówce prowadzenie i podążyli po 10 wygraną w sezonie.
Punkty: Ginobili 28, Leonard 21+13zb, Parker 21, Duncan 17 oraz Stuckey 22, Scola 13, Copeland 12, Price 11
THUNDER (4-12) – JAZZ (5-11) 97:82
Trzech strzelców na poziomie 20 punktów załatwiło , o dziwo, łatwą wygraną Thunder nad Jazz-menami. Reggie Jackson (22), Jeremy Lamb (21), Serge Ibaka (20) prowadzili miejscowych przez cztery kwarty, powiększając przewagę nad Jazz w każdych kolejnych 12 minutach. Nawet dobra dyspozycja strzelecka Gordona Haywarda (8/15 , 24pkt i 8zb – ale i 8 strat!) nie zmieniła losów meczu dla gości. Thunder grali na 48% z pola oraz zanotowali 12 trafień zza łuku. OKC opanowali też tablice (45-38) czekając na powrót trenujących już z drużyną na wyższych obrotach Russella Westbrooka i Kevina Duranta. Bolączką gości pozostawały straty i w sumie 19 ich w całym meczu. Uwaga, potwierdziły się słowa Scotta Brooksa sugerującego Ibace większą liczbę prób dystansowych. Serge trafił 2 z 4 trójek i z pewnością będzie trzymał podobną tendencję przy kolejnych spotkaniach.
Punkty: Jackson 22, Lamb 21, Ibaka 20, Morrow 12 oraz Hayward 24, Kanter 16, Burks 16, Burke 12
ROCKETS (12-3) – KINGS (9-6) 102:89
Nie przestają zadziwiać teksańskie Rakiety. Znów pod nieobecność Dwighta Howarda zdominowały rywala i tym razem już na starcie potyczki! Isaiah Canaan trafił 6 z 10 rzutów zza łuku, a Donatas Motiejunas (zagościł w TOP10 ze świetnymi asystami) trafił 10 z 15 rzutów gry i obaj poprowadzili Rockets do wygranej pierwszej kwarty 37:19! Kings próbowali wrócić do gry dzięki solidnej postawie DeMarcusa Cousinsa (29pkt/17zb/6as) ale – mimo wszystko – grający bez Rudy’ego Gay’a goście nie byli w stanie wygenerować należytej skuteczności w ataku by gonić Rakiety. 6 z 17 rzutów trafił tylko Ben McLemore (2/9 zza łuku) , natomiast Omri Casspi (14pkt) nie miał już tak sporo miejsca do rzutów jak noc wcześniej, kiedy przeciwko Pels zanotował 22 oczka. Rockets trafili 12 trójek i uwaga (!) zaliczyli tylko 4 straty!! W tych samych 48 minutach Kings mieli aż 21 (z czego – 7 – Kuzyn…).
Punkty: Harden 26, Canaan 24, Motiejunas 21 oraz Cousins 29. McLemore 14 i Casspi 14.
A cóż to się stało, że nie było Popovicha na ławce?
Drobny zabieg medyczny.
Hey.
Oglada ktos Houston ostatnio? Przyznaje bez bicia, ze nie ogladalem, a patrze na linijki statystyczne Harden’a i wygladaja na spora zmiane w sposobie gry. Dzisiaj 3 bloki, ostatnio tez jakies mial. Czy on naprawde zaczal bronic?
pozdrawiam
Broda się naprawdę stara, owszem często go gubią w pierwszym kroku, ale nie można mu zarzucić, że całkowicie olewa bronioną stronę parkietu. Jeszcze tylko niech poprawi skuteczność bo oczy bolą jak się widzi te jego <40%.
Polecam artykuł Łukasza sprzed tygodnia,Rockets bronią.
Woy przyszła do mnie książka, którą polecałeś (grać i wygrać). mam nadzieję, że jest tak dobra, bo zapłaciłem jak za zboże. Po przeczytaniu podzielę się swoją opinią Pozdrawiam :-)
Nie ma takiego numeru…abonent czasowo niedostępny…
@Woy.
Dzięki.
Pozdrawiam
hehe jeszcze nie przeczytałem, ale myślę że dobrze doradziłeś. Zamówiłem książkę na adres Rodziców i moja Mama zaanonsowała chęć jej pożyczenia po moim przeczytaniu :-)
Jest b.dobra,czytałem ją dwa razy i za każdym razem dostrzegłem coś nowego.
Właśnie obejrzałem mecz LAL z MEM, nie znając wyniku i nie zgodzę się z opinią autora, że LA nie nawiązało walki. To był fajny i wyrównany mecz z dobrą grą ławki LA. Jako anty fan LA, polecam zobaczyć.
„ciężko było gospodarzom nawiązać równą walkę z najlepszymi na Zachodzie, Grizzlies. Goście znów opierali swój atak na podkoszowych, Marcu Gasolu (19/11) i Zachu Randolphie (16/9)” – to jednak nie to samo ,że nie nawiązali walki ?
Btw. nie miałeś wrażenia , że Grizzlies łatwiej przychodziło granie i nie męczyli się jak Bryant , Young czy Boozer razem wzięci?? Ogólnie rzecz biorąc , dla mnie, kontrolowali ten mecz i dyktowali warunki gry.
Odniosłem wrażenie, że Miśki grali na luzie i wiedzieli, że mogą wygrać gdy na parkiecie był Bryant, Boozer i Young. W momencie gdy LA grali ławką już tak łatwo Miśki nie miały, co miło zaskoczyło mnie i utwierdziło w przekonaniu, że LA powinni dać grać i budować akcję pod tych z kategorii „dzieci gorszego Boga”. Pzdr.