Niech już ci 76ers coś wygrają, proszę. Ze swoim 0-16 są już niebezpiecznie blisko „rekordu” NBA. Jeśli założymy, że kolejny mecz z San Antonio Spurs także przegrają, 3 grudnia czeka nas wielkie starcie z Minnesotą Timberwolves, w którym Szóstki będą chciały uniknąć wyrównania najgorszego startu w historii. Na pocieszenie – dziś Michael Carter-Williams zaliczył triple-double (i zdobył tyle punktów, ile autor chciał, żeby zdobył), dlatego znalazł się w tytule. Sześć meczów, zapraszam.
DALLAS MAVERICKS 110:103 PHILADELPHIA 76ERS
– 76ers stali się piątą drużyną w historii NBA, która przegrała 16 pierwszych meczów sezonu. Dołączyli do niezbyt zaszczytnego grona złożonego z Clippers 1994/95 (0-16), Clippers 1998/99, Heat 1988/89 (0-17) i Nets 2009/10 (0-18).
– Michael Carter-Williams zaliczył triple-double: 18 punktów, 10 zbiórek i 16 asyst (rekord kariery). Trafił tylko 4 z 13 rzutów z gry, ale też miał 10-12 na linii. To czwarte triple-double w tym sezonie, wszystkie cztery były notowane przez rozgrywających (Rondo, Paul, Lowry). Nikt wcześniej nie miał jednak takiej liczby punktów i asyst.
– Dla Cartera-Williamsa to już trzecie triple-double w karierze. W ciągu ostatnich 30 lat tylko pięciu graczy zaliczyło ich tak dużo w pierwszych 80 meczach kariery – Jason Kidd (4), Tim Hardaway, Kevin Johnson, Lamar Odom i David Robinson (po 3).
– Same 16 asyst w Philadelphii też nie zdarzają się często – trzy lata temu sztuki tej dokonał Andre Iguodala, trzy lata przed nim – Andre Miller, trzy lata przed nim – Allen Iverson. Widzimy się w 2017 roku. Jest coś jeszcze – ostatnim graczem z 18/10/16 był Rajon Rondo w 2012 roku, wcześniej był Jason Kidd w 2010 roku i Chris Paul w 2008 i 2006 roku. Wniosek? 2pac wraca w 2016.
– KJ McDaniels miał 21 punktów i 13 zbiórek (9 w ataku, wszystko rekordy kariery). Wybrany w drugiej rundzie Draftu jest jak na razie w ścisłej czołówce najlepszych debiutantów. Do tej pory był najbardziej znany z tego, że przy wzroście 6’6″ ma średnią 1.3 bloku na mecz (24 mpg), ale ostatnio jest po prostu świetny. Po raz trzeci w pięciu ostatnich meczach pobił swój strzelecki rekord kariery. W sezonie ma średnio 10.2 punktów, 3.2 zbiórek, 1 asystę, 0.8 przechwytu i właśnie 1.3 bloku. Trafia też ponad 40% trójek. 76ers są jednak 0-16, gdy zdobywa przynajmniej jeden punkt..
– Dirk Nowitzki dostał wolne, Monta Ellis nie zagrał tak, jak w Toronto (18/4/5/3, 6-14 FG), Chandler Parsons (17 pkt, 6 zb, 6 ast) mógł trafić więcej niż 7 z 19 rzutów. Nad wszystkim czuwał jednak Tyson Chandler, który miał 20 punktów (7-9 FG), 13 zbiórek, 3 asysty i 4 przechwyty. Miał najwięcej punktów, zbiórek i steali w swoim zespole – coś takiego udało mu się dopiero po raz drugi w karierze. Wcześniej zrobił to w 2004 roku, gdy był jeszcze zawodnikiem Chicago.
NEW ORLEANS PELICANS 80:83 WASHINGTON WIZARDS
– W meczu z tak biednym wynikiem mieliśmy dwie linijki-perełki: Anthony Davis przełamał się i zanotował 30 punktów (11-18 FG) i 13 zbiórek, ale przede wszystkim – nasz Marcin Gortat miał 24 punkty, 13 zbiórek i 4 bloki (wszystko najlepsze wyniki w sezonie).
– I Pelicans, i Wizards zdobyli dziś najmniej punktów w tym sezonie, ale to nic. Ostatnim graczem z 30/13 w meczu, w którym jego drużyna nie wyszła z 80 punktów, był Tim Duncan w 2006 roku. Inna ciekawostka: Davis, najlepszy blokujący ligi, dziś po raz pierwszy w tym sezonie nie rozdał ani jednej „czapy”.
– Koledzy Davisa trafili tylko 30% rzutów z gry, tu wyróżnił się Tyreke Evans, który miał 2-15 z gry. Pelicans mieli razem tylko 12 asyst, co jest ich najgorszym wynikiem w tym sezonie.
– Wizards bronią się przed atakami Chicago i utrzymują się na drugim miejscu na Wschodzie, ale ich przewaga to tylko pół meczu (10-5, Bulls 10-6). John Wall miał 11 punktów, 7 asyst, 3 zbiórki i 3 przechwyty – w tym ostatnim elemencie jest najlepszy w NBA. W ośmiu ostatnich meczach tylko raz udało mu się wyjść poza 40% z gry.
CHARLOTTE HORNETS 75:105 ATLANTA HAWKS
– Wiem, że bilanse nie grają (na szczęście), ale oto, co dzieje się, gdy drużyna A z 7-2 u siebie podejmuje drużynę B z 1-8 na wyjeździe i serią ośmiu porażek (teraz już dziewięciu). Po pierwszej połowie Atlanta prowadziła 64:28 (sześćdziesiąt cztery-dwadzieścia osiem). To czwarta największa przewaga do przerwy w historii organizacji. Rekord to +42 i pochodzi z 1961 roku. Hawks w pierwszej kwarcie zdobyli tyle samo punktów, co Hornets w pierwszej połowie. W drugiej Atlanta miała jeszcze lepszy wynik.
– Te -30 na koniec meczu naprawdę nie wygląda źle, choć takiego lania Bobcats Hornets w sezonie jeszcze nie dostali. Tylko trzy drużyny w tym sezonie zaliczyły już dwa mecze z mniej niż 80 punktami na koncie – 76ers, Thunder i Hornets.
– Hawks mieli 53,3% z gry i 12-23 za trzy, a Hornets – 33% z gry, 5-23 za trzy. Tego nawet nie ma co porównywać. Jedyna ciekawostka, którą jeszcze w tym meczu znalazłem – PJ Hairston z Charlotte pobił rekord kariery (15 pkt).
INDIANA PACERS 97:109 CLEVELAND CAVALIERS
– Cavaliers wygrali po raz trzeci z rzędu (średnią różnicą 23.3 punktów) i wreszcie mają dodatni bilans (8-7). Na Wschodzie to wystarczy, by mieć szóste (prawie piąte) miejsce. Choć na Kawalerzystów w tym sezonie zdążyło już spaść wiele krytyki, to jest pewna rzecz, dzięki której możemy umieścić ich w jednym gronie z Toronto, Memphis i Portland. Te cztery drużyny wygrały jak dotąd wszystkie mecze przeciwko zespołom ze swojej dywizji. Przy okazji, skoro już jesteśmy w tym temacie – po ponad miesiącu grania Minnesota Timberwolves mają w tych meczach bilans.. 0-0.
– Dla Cavaliers kluczem jest osiągnięcie granicy 100 punktów – powyżej tego progu są 8-1, poniżej 0-6.
– Swój najlepszy mecz w nowym klubie rozegrał Kevin Love, który już po pierwszej kwarcie miał na swoim koncie 16 punktów i 4 zbiórki. Po raz szósty w karierze zanotował takie statystyki w ciągu pierwszych 12 minut. W całym meczu Love miał 28 punktów (rekord sezonu) na 9-13 z gry oraz 10 zbiórek. Do wczoraj były gwiazdor Minnesoty notował średnio 16.5 punktów – dziś prawie zrobił ten wynik w samej pierwszej kwarcie. Po raz pierwszy w tym sezonie miał 20 punktów w dwóch kolejnych meczach (trafił w nich razem 16 z 23 rzutów).
– LeBron James miał tylko 19 punktów (9-18 FG) i 7 asyst, Kyrie Irving dołożył 24 punkty, 10 zbiórek (wyrównany career-high) i 5 asyst. Dla Indiany najwięcej punktów zdobył David West (14 pkt, 6 zb, 7-16 FG).
LOS ANGELES CLIPPERS 112:96 UTAH JAZZ
– To już koniec serii wyjazdowej LA Clippers. Zespół zakończył ją z wynikiem 6-1, przegrywając tylko w Memphis (tam nie da się wygrać). Dziś odnieśli czwarte zwycięstwo z rzędu. Trwa także inna, bardziej imponująca seria – 11 kolejnych zwycięstw nad Jazz. To najdłuższa passa wygranych przeciwko jednej drużynie w historii Clippers na równi z serią zwycięstw z Dallas Mavericks w latach 1992-94. Jazz przegrali po raz piąty z rzędu, to najdłuższa trwająca seria porażek na Zachodzie.
– Blake Griffin zdobył 28 punktów (13-18 FG). Clippers wygrali 9 z 10 spotkań, w których zdobył przynajmniej 20 oczek. Już po raz ósmy w karierze udało mu się zdobyć min. 25 punktów w meczu z Jazz. Od rozpoczęcia sezonu 2010/11 żaden zawodnik nie zgromadził więcej takich występów – osiem miał także Kevin Durant.
– Jamal Crawford rzucił 22 punkty, Chris Paul miał 17 punktów i 10 asyst. Clippers trafili 56,2% rzutów z gry i są 5-0 w drugich meczach back-to-back.
– Gordon Hayward zdobył 30 punktów (11-18 FG), z czego aż 20 w drugiej kwarcie – to najlepszy wynik gracza Utah w jednej odsłonie w tym sezonie oraz rekord kariery samego Haywarda.
HOUSTON ROCKETS 117:103 MILWAUKEE BUCKS
– Nie dość, że goście znów musieli grać bez trzech starterów, to jeszcze dziś nieobecny był także Isaiah Canaan. Do pierwszej piątki wskoczył więc nieśmiertelny Jason Terry i zanotował 18 punktów, 6 zbiórek i 5 asyst (4-8 3pt, wszystkie wyniki najlepsze w sezonie, podobnie jak 35 minut gry). Świetne zawody rozegrał także Donatas Motiejunas, który miał 20 punktów (9-13 FG), 6 zbiórek i 4 asysty.
– Głównym bohaterem był jednak oczywiście James Harden z 34 punktami, 6 zbiórkami, 8 asystami, 4 przechwytami, 9-14 z gry, 4-5 za trzy, 12-13 z linii. Ostatnim graczem z 34/6/8/4 na tak wysokiej skuteczności z gry był LeBron James w marcu 2011 roku. Dołóżmy do tego cztery trafienia z dystansu i będzie to pierwszy taki występ od pięciu lat (Dwyane Wade).
– W Bucks dobrze spisali się młodzi – Jabari Parker miał 19 punktów (13-14 FT), 9 zbiórek, 5 asyst i 2 przechwyty, liderując swojemu zespołowi we wszystkich tych kategoriach. Giannis Antetokounmpo zanotował 17 punktów (7-12 FG) i 7 zbiórek. Kolejny dobry występ z ławki miał Ersan Ilyasova (18 pkt).
– Rockets zdobyli 52 punkty z pomalowanego, 45 z trójek i 14 z linii rzutów wolnych, razem 111. Dzisiejsze 117 punktów to ich rekord sezonu – w poprzednim sezonie rzucili tyle aż 18 razy.
– Trevor Ariza zdobył dziś 14 punktów i 10 zbiórek, trafiając 5 z 18 rzutów z gry (4-12 3pt). Po świetnym starcie i 60% za trzy w pięciu pierwszych meczach znacznie zwolnił. Od tamtej pory, w 12 meczach (!) trafia 32,2% z gry i 26% trójek.
Najlepsi
punkty: Harden (34)
zbiórki: Gortat, Davis, T. Chandler, McDaniels (13)
asysty: Carter-Williams (16)
przechwyty: Harden, T. Chandler, T. Evans (4)
bloki: Gortat, B. Wright (4)
straty: Harden, Carter-Williams, Henderson, McDaniels (5)
3pt: Harden, Hayward, Terry, Ja. Crawford, Ariza (4)
FT: J. Parker (13)
minuty: Gortat (41:17)
Enbiejowy typer: 6/6 (w sezonie 175/237)
Zachód vs. Wschód: 60-25
Pas mistrzowski: Golden State Warriors (piętnasty dzień)
To mogły być ciekawostki im. Marcina Gortata ;)
Bardziej Jamesa Hardena.
Szkoda, że MCW nie ma partnerów do grania… W zeszłym sezonie miał Hawesa i Tadzia Younga. Gdyby zostali to z Noelem robiącym postępy może by to jakoś zaczęło wyglądać.
A MCW, moim zdaniem, jeden z najbardziej perspektywicznych (a nie do końca docenianych) graczy NBA. Już w pierwszych swoim meczu jako rookie (poprzedni sezon) przeciwko ówczesnym mistrzom z Miami zaliczył prawie quadruple-double (zabrakło bodajże 3 zbiórek i 1 przechwytu albo na odwrót).
Na pewno MCW grał o wiele lepiej kiedy miał sam do kogo podać i miał kto podać do niego. Ale wg mnie statystyki indywidualne 76ers są w tym sezonie bezwartościowe. To najgorszy zespół w historii NBA, któremu poziomem jest bliżej do D-League niż NBA. Z całego składu tylko MCW mógłby być starterem w innych zespołach, większość miałaby problem w ogóle załapać się na ławkę. Jak widać właściciele przyzwalają na taką politykę. Szkoda tylko tych chłopaków, bo chociaż zdobywają bezcenne doświadczenie i mogą grać duże minuty w NBA (nigdzie indziej nie mieliby takiej szansy) to jednak Hinkie wystawia ich na pośmiewisko i przegrywanie meczu za meczem to też na pewno ogromny ciężar psychologiczny.
Oby tylko przegrali loterię, bo jeśli nic się nie zmieni najgorszy bilans w historii mają na wyciągnięcie ręki. Tylko kto będzie o tym pamiętał za 3 czy 4 lata kiedy będą (jeśli nic złego się nie stanie) pewniakiem na playoffów na długi lata…