CELTICS (4-10) – SPURS (12-4) 89:111 (22:25, 27:20, 24:33, 16:33)
Po pierwszej połowie (49-45) humory dopisywały fanom Celtów, a w TD Garden liczono na niespodziankę , jaką niewątpliwie byłaby wygrana z panującymi Mistrzami. Powrót Gregga Popovicha na trenerską ławkę i po dwóch meczach absencji to był jednak wystarczający impuls dla Spurs, by przyjezdni zdominowali walkę podczas drugiej połowy. Danny Green (18pkt+6zb), Boris Diaw (15+7zb) oraz Kahwi Leonard (12pkt+6zb) rozegrali solidną drugą połowę, przy słabszej dyspozycji Tima Duncana (4/12 z gry) i zdominowali drugie 24 minuty ogrywając gospodarzy aż 26 oczkami. Czwarta odsłona była popisem rezerwowych – Manu Ginobili zdobył szybkie 5 punktów, Corey Joseph rozegrał akcję 2+1 i w końcu 11 oczek z rzędu Arrona Baynesa dały Spurs wyjazdowe zwycięstwo. Zieloni we własnej hali rzucali na 41% skuteczności i nie mogli za bradzo liczyć na podkoszowych – Jarred Sullinger (4/11 z gry) , Kelly Olynyk (1/6). Ponadto Rajon Rondo zakończył mecz z 2 punktami, trafiając tylko 1 z 5 prób rzutów.
Najlepsi strzelcy: Green 16, Turner 12, Bradley 11 oraz Green 18, Diaw 15, Duncan 14
NETS (6-9) – BULLS (11-6) 84:102 (22:25, 20:22, 21:29, 21:26)
Wydawało się, że niedzielny pojedynek na Brooklynie może być bardzo zacięty, zwłaszcza, że Nets potrzebują kolejnych zwycięstw by poprawić swoją pozycję na Wschodzie. Niestety dla fanów Siatek nic takiego nie miało miejsca – bowiem mecz przejęli Jimmy Butler oraz Pau Gasol – obaj dominujący do trzeciej kwarty meczu. Butler zdobył 16 oczek do przerwy i imponował w kontrach, m.in. popisując się alley oopem. Gasol ogrywał Brooka Lopeza i dominował w pomalowanym. Co ważne dla kibiców Bulls, drugi mecz z rzędu akcje Chicago napędzał z powodzeniem Derrick Rose. Ponadto Tom Thibodeau mógł być zadowolony z postawy swoich rezerwowych; świetnie absencję Taja Gibsona znów wykorzystał Nikola Mirotić (12pkt i 12zb) oraz kolejne punkty dokładał Aaron Brooks (11pkt). Nets zawodzili na całej lini, notując w Barclays Center tylko 37% skuteczność z gry oraz przegrywając z kretesem walkę o zbiórki (34-50). 1/7 Joe Johnsona, 3/12 Derona Williamsa oraz 1/6 Mirzy Teletovića – to wystarczy za komentarz do ofensywy Nets…
Najlepsi strzelcy: Bogdanovic 13, Jack 12, Lopez 11 oraz Butler 26, Gasol 25+13zb, Rose 14
PISTONS (3-14) – WARRIORS (14-2) 93:104 (24:21, 16:32, 31:29, 22:22)
Tylko niepoprawni optymiści wierzyli w przełamanie Pistons. Podopieczni Steve’a Kerra przyjechali do Mo-town w nadziei na rekordowe 9 zwycięstwo z rzędu od inauguracji sezonu. Druga kwarta wygrana przez gości 32-16 ukazała nam przepaść dzielące obie drużyny…Steph Curry z dubletem 16pkt/10as poprowadził GSW do 5 z rzędu wyjazdowej wygranej. Warriors zatrzymali Tłoki na 27% skuteczności do przerwy oraz przyjezdni zdominowali walkę w pomalowanym (46-32 w punktach ze strefy podkoszowej czy 49-44 w zbiórkach). Zawiódł po raz kolejny Andre Drummond, który trafił 1 z 8 rzutów z gry. Z drugiej strony imponował solidnością Draymond Green (20pkt oraz 6zb). Pistons zagrali na 36% skuteczności i mimo większej ilości celnych rzutów z dystansu (11x) przegrali to spotkanie.
Najlepsi strzelcy: Caldwell-Pope 23, Jennings 22, Smith 14, Monroe 13+10zb oraz Green 20, Curry 16+10as, Thompson 15, Speights 11+10zb
KNICKS (4-14) – HEAT (9-7) 79:86 (17:21, 17:21, 25:21, 20:23)
Dwayne Wade wrócił w najlepszym stylu, zdobywając 27 pkt i trafiając 11 z 18 rzutów z gry. Po 7-meczowej absencji Flash okazał się kluczowym graczem Heat przy słabszej dyspozycji rzutowej Luola Denga (2/10) oraz Chrisa Bosha (7/18). W wygranej Żarowi nie zaszkodził nawet świetnie dysponowany i wracający po urazie pleców Carmelo Anthony (31pkt i 11/26 z gry). Niestety bolączką Knicks pozostawały przez cały mecz rzuty dystansowe a gracze Dereka Fishera trafili tylko trzykrotnie przy aż 24 próbach. Wade przejął kontrolę nad meczem podczas 4 odsłony, kiedy zdobył 13 punktów . Flashowi przyszedł też z pomocą Bosh, trafiając trójkę na nieco ponad minutę do końca spotkania, która na dobre wysłała Heat po 9 wygraną. Dla Heat było to czwarte z rzędu zwycięstwo nad Knicks w ostatnich dwóch regular seasons. Nawet kolejne, po występach w Dallas, dwucyfrowe osiągi zbiórkowe Jose Calderona i Sama Dalemberta nie pomogły nowojorczykom w straciu z wyżej notowanym rywalem. Niestety słaba postawa J.R. Smitha (0/4) czy Imana Shumperta (3-13) nie wróży nic dobrego dla Fishera przy kolejnych potyczkach Knicks.
Najlepsi strzelcy: Anthony 31, Stoudemire 19+12zb oraz Wade 27, Bosh 20, Deng 10+10zb
Oglądałem mecz Nets z Bykami i wyglądało to słabo. Byki w ostatnich spotkaniach wzmocniły trochę kulejącą defensywę i szczególnie na desce miażdżyli Nets. Zastanawiam się kto tam w Brooklynie będzie grał. Lopez jest bez formy. Joe Johnson wczoraj przy Butlerze nie istniał. W zasadzie jedynie Deron był najjaśniejszą postacią. O ile Bogdanovic w miarę zastępuje Pierce’a w ataku, to w obronie ciągle się gubi. Dodatkowo nawet nie przypuszczałem, że Nets będą mieli aż takie problemy z podkoszowymi. Garnett nie dokłada nic w ataku, choć w obronie jeszcze nie jest źle i chyba jako jedyny wie co robi na bronionej tablicy. Lopez gra na 50% tego, co dwa sezony temu w ataku, w obronie beznadzieja. Plumlee to boiskowy imbecyl. Warunki fizyczne doskonałe, nie gorsze niż Anthony Davis, ale łapie idiotyczne faule, rzuca wtedy kiedy nie trzeba przez co ma beznadziejny % z gry i w dodatku nie potrafi podać w tempo. Dopiero teraz widać jak zła była wymiana z Kings i oddanie Reggiego Evansa. Teletovic daje spacing, ale w obronie i na desce jest mięciutki jak kaczuszka. W międzyczasie odszedł też Humphries i na desce generalnie jest bieda jak w Albanii. Jak Lopez zacznie grać na 80-90% możliwości Nets może się odbiją, ale słabo to wygląda. Po prostu paradoksalnie jest bardzo mało argumentów i zmiany w offseason osłabiły drużynę bardziej niż wszyscy przypuszczaliśmy (Livingston bronił lepiej niż Jack itd.).
Wypadało by dodać czemu w Barclays nie było pogromu. Drużyna z Chicago miała małe problemy z stratami oraz ze skutecznością na dystansie. Gdyby grali z ciut lepiej dysponowanym przeciwnikiem tak łatwo by nie było. Nie rozumiem też czemu nikt nigdy nie sumuje zbiórek zawodników z drużynowymi. W końcu przejęcie piłki to przejęcie piłki. Zatem w zbiórkach było tak naprawdę 57 do 45.
Licząc ze stratami: 67 do 65. Po zsumowaniu dokładnie widać o co tak naprawdę chodzi. O skuteczność.
20 punktów momentami to blow out @GPR i tak podają serwisy amerykańskie. Jeśli Bulls nie byli wyraźnie lepsi to nie wiem czy zwróciłeś uwagę na trzy minuty czwartej kwarty, między 9 a 6. Z ławki podniósł się Williams i wszedł na parkiet. Brooks rzucił za trzy, Mirotić też trafił z dystansu i podanie Noaha wykończył Butler. Hollins wziął czas na 6 minut przed końcem po krótkim szturmie Bulls i nawet starterzy Nets jak Johnson oraz Lopez przy Williamsie nie znalezli motywacji by zaatakować mocno rezerwową piątkę Chicago, z Mohammedem lub Snellem. Wspomniana przez Ciebie skuteczność; 49% Bulls i 37% Nets. 7/24 trójki Bulls, 2/14 Nets. Obwód Chicago naciskał wyraźnie na dystansie i pozostawiał przestrzeni rywalom:-)
Ale skuteczność to też jest pochodna czegoś. Nets nie mieli specjalnie dobrych pozycji. Butler świetnie pokrył Johnsona więc nawet izolacje odpadały. Jedynie wychodziło czasami jak Deron ogrywał swojego obrońcę i robiła się dziura. Obrona i deska Byków momentami była więcej niż solidna i tak naprawdę poza pierwszą kwartą nie byłem w stanie wyobrazić sobie odwrócenia tego spotkania. Nets po prostu nie mają kim tego zrobić. Nie ma argumentów w ofensywie. Bez Lopeza, który grałby skutecznie w low post, nie ma pola na grę inside-out, w której Nets z Deronem, JJ, Andersonem, Jackiem, Bogdanovicem i Teletovicem powinni być nieźli. W zasadzie cały obwód rzuca trójki na poziomie powyżej 35%, a mimo tego gra na dystansie nie jest mocną bronią tego zespołu. Dla mnie jedyna możliwość to grający na dobrym poziomie Lopez, albo już należałoby szukać transferów, bo przy tym ataku i brakach w obronie (głównie personalnych) Nets mogą nie wejść do play-off, co byłoby sensacją.
W sumie racja. 18pkt to już mały pogrom. Byczki broniły w tym meczu całkiem, całkiem jednak mimo wszystko nadal twierdze że gdyby na przeciwko nich stanęła lepsza drużyna to te 20 strat by ich pogrążyły. 18pkt jest ale gdyby nie one to wynik byłby znacznie lepszy.
Nie wiem jak wy ale ja nie znosze tego kolesia co dziś komentował skróty taki głos ma który nie pasuje dla mnie za bardzo a co do wyników nic mnie nie zaskoczyło oprócz że Boston przez pierwszą połowę meczu prowadził z San Antonio ale potem wiemy jak się skonczyło. Jako fan NY czekam na lato aż spadną beznadziejne kontrakty zawodników i będzie można było coś kombinować
@hades: Co do komentatorach codziennych highlights, to już w tamtym sezonie wielu ludzi uskarżało się na kanale YT NBA.com, że ten typ kompletnie nie pasuje i nie czuje koszykówki, a mimo to wciaż pozwalają mu podsumowywać pojedyncze bądź całodniowe rozgrywki, co kompletnie odbiera mi przyjemność ich oglądania!! To musi być jakiś 50-letni biały pierdziel, ze znajomościami w firmie, bo jakby to inaczej wytłiumaczyć??? Dramat..
A co do Wade’a, to po MJ’u, potem Vince’anity jest to mój ulubiony zawodnik i mam szczerą nadzieję, że spotka się z dawnym kolegą z Heat (oby w play offach) i pokaże mu czyją drużyną jest Miami. Myślę, że MUS liderowania wpłynie na niego i na Bosha tylko pozytywnie… We’ll see..
Wade gra na niesamowitym luzie. Widać, że gdyby to był mecz PO, mógłby wznieść się na wyższy poziom, jednak teraz gra na 3/4 gwizdka w trosce o swoje papierowe kolana. Doświadczenie, koszykarskie IQ i spokój aż biją po oczach, kiedy się patrzy na jego grę. Dziwnie się patrzy na niego po zrzuceniu tych kilku kg, ale najwyraźniej siły mu przez to nie ubyło (zbiórka w ataku pop przepchnięciu Shumperta).
Oby zdrowie dopisało!
Go Heat!
przy problemach z kolanami już dawno powinien zejść z wagi, dziwię się że dopiero teraz to zrobił.