Durant wraca, Pelicans zatrzymują Thunder

Oklahoma City Thunder zostali zmuszeni do szybkiego sprowadzenia z powrotem po kontuzjach zarówno Russella Westbrooka i Kevina Duranta. Dla rozgrywającego był to już drugi mecz po urazie dłoni, natomiast KD zadebiutował w tym sezonie, właśnie przeciwko New Orleans Pelicans.

Monty Williams, który w ostatnich kilkunastu dniach wobec kilku porażek z rzędu jest mocno krytykowany za swoje decyzje dokonał kolejnej kontrowersyjnej zmiany w pierwszej piątce. Przeciwko najlepszemu strzelcowi w lidze wystawił Luke’a Babbitta, którego zadaniem było… bronić MVP sezonu 2013-14.

Grzmoty bardzo szybko rozpoczęły to spotkanie wchodząc w mecz runem 6-0, w którym 4 punkty zdobył Kevin Durant. Rywalizacja w pierwszej kwarcie zaczęła się jednak coraz bardziej wyrównywać. Aktywny był Tyreke Evans oraz Jrue Holiday, ale dla drużyny sporo kłopotów sprawiał Luke Babbitt, z którego winy doszło do 2 strat, nie potrafił upilnować powracającego KD i spudłował dwa rzuty z dystansu.

Druga część pierwszej kwarty należała już do Anthony’ego Davisa, który świetnie wykorzystywał słabszą obronę OKC na półdystansie, a po jednej ze zbiórek ofensywnych zdobył punkty z faulem. Zdobył 8 punktów z rzędu dla Pelikanów, a sam skończył pierwszą kwartę mając na koncie 11 „oczek” i 6 zbiórek.

Po stronie Thunder szybko zmienieni zostali Westbrook i Durant, co wykorzystała reszta pierwszej piątki Pels i w ostateczności pierwszą „12” wygrali gospodarze 29 – 26.

Drugą kwartę rozpoczęły dwie ławki zespołów, które poziomem nie zachwycają, ale są sobie za to bardzo równe. Dla Thunder punkty zdobywał Reggie Jackson oraz Jeremy Lamb, a dla Pelicans aż 10 szybkich punktów trafił Ryan Anderson.

Dla Thunder słabsze minuty rozgrywał Russell Westbrook (0/6 z gry), który miał ogromne problemy przy obronie Jrue Holiday’a, który wypychał go i wygrywał pojedynki jeden na jeden, a to doprowadzało do dużej frustracji Russa. Po drugiej stronie Holiday dopatrzył się dwóch luk w obronie OKC i dograł do niepilnowanego na łuku Babbitta (głównie wina Anthony’ego Morrowa), który trafił dwie „trójki” z rzędu i wyprowadził Pelicans na 6-punktowe prowadzenie. Scott Brooks musiał poprosić o „czas”.

Końcówka pierwszej połowy to pokaz świetnej koszykówki dwóch drużyn. Dla Oklahoma City wreszcie aktywnie po ofensywnej stronie wyglądać zaczął Russell, który przeprowadzał kontrataki w pojedynkę, ale z odpowiedzią za każdym razem przychodził Jrue Holiday asystując genialnie swoim kolegom. Przewaga Pelicans z każdą kolejną akcją powiększała się, a gdy Ryan Anderson musiał wejść za Luke’a Babbitta mającego problemy z faulami, trafił swoją pierwszą „trójkę” w meczu i wyprowadził zespół na 12-punktowe prowadzenie.

Zaraz po tej akcji szybką kontrę wyprowadzał Anthony Davis, który mógł piłkę podać Ryanowi Andersonowi rozwijając tym samym dwójkową akcję w kontrze. Postanowił jednak samemu zaatakować i wszystko skończyło się na akcji 2+1, przy faulu Kevina Duranta, który wobec nadciągających ramion AD był kompletnie bezradny pod obręczą. Pierwszą połowę Davis przypieczętował jeszcze punktami z półdystansu, Pelicans mieli run 12-0, który poprowadził ich do szatni przy wyniku 69 – 52. Trzeba przyznać, że to co doprowadziło do takiego wyniku to fantastyczna obrona gospodarzy, w szczególności Davisa, Asika i Holiday’a.

Na drugą połowę Monty Williams zmienił swoje ustawienie i w miejscu Luke’a Babbitta od pierwszych minut oglądać mogliśmy Ryana Andersona, który tak świetnie finishował z drużyną w drugiej kwarcie.

Drugą połowę zespoły zaczęły bardzo równo, wyprowadzając cios za cios. Bardzo dobrze wyglądali najlepsi zawodnicy swoich ekip. Punkty zdobywali Russell i Kevin, a skutecznie grali też Jrue, Davis czy Anderson. Przewaga wciąż oscylowała w okolicach 15 „oczek”.

Problemy dla gospodarzy zaczęły się dopiero pod koniec trzeciej kwarty, gdy parkiet opuścili najlepsi zawodnicy. Grzmoty zaczęły wykorzystywać słabszą skuteczność rezerwowych i stopniowo odrabiać straty. Dla Thunder celnie trafili Morrow, Jackson i Lamb schodząc do strat na poziomie 10 punktów.

Ostatecznie na czwartą, decydującą, kwartę zawodnicy wychodzili przy wyniku 74 – 85. Wszystko wciąż mogło się zmienić mając w szeregach takich zawodników jak Durant i Westbrook.

Wchodząc w najważniejszą część spotkania Thunder szybko zdobyli pierwsze punkty niwelując straty już tylko do 7 „oczek”. Monty Williams natychmiastowo zareagował wprowadzając do gry swoich najważniejszych graczy i to był odpowiedni ruch. Tyreke Evans, Jrue Holiday i Anthony Davis natychmiastowo przejęli sprawę przy wciąż nieobecnych Russella i Kevina (Scott trzymał się limitu 30 minut) odskakując przyjezdnym kolejny raz na 13 punktów. Brooks nie mógł czekać dłużej i wyprowadził swoją najlepszą piątkę.

Pod koniec spotkania prawdziwe show kibicom zebranym w Smoothie King Center zaprezentował jeszcze Tyreke Evans, który seriami zdobywał punkty. Zaliczył dwie akcje 2+1, zagrał skutecznie pod koszem i na dystansie co skutecznie wciąż trzymało przewagę ponad 15 punktów nad Thunder.

Dla Oklahoma City Thunder kilka punktów z rzędu trafił jeszcze Kevin Durant i starał się pociągnąć zespół za sobą i doprowadzić chociażby do dogrywki, ale nie otrzymał potrzebnego wsparcia. Grzmotom zabrakło czasu i musieli uznać, że Pelikany tym razem były po prostu lepsze. Pelicans wygrali pewnie 112 – 104.

 

New Orleans Pelicans tym samym przerwali swoją 3-meczową serię porażek. Są 8-8 w tym sezonie i zajmują 11. lokatę na Zachodzie. Oklahoma City Thunder są 5-13 z 12. miejscem oraz stratą 5.5 spotkań do 8. Phoenix Suns.

 

Najlepsi: 

New Orleans Pelicans – Anthony Davis (25 pkt, 10 zb, 4 ast, 4 blk, 6 przech), Tyreke Evans (30 pkt, 5 ast), Jrue Holiday (16 pkt, 10 ast), Ryan Anderson (23 pkt, 11 zb)

Oklahoma City Thunder – Kevin Durant (27 pkt, 3 zb, 2 ast), Russell Westbrook (21 pkt, 7 ast, 6 zb), Reggie Jackson (17 pkt, 4 ast), Jeremy Lamb (15 pkt, 5 zb)

 

Komentarze do wpisu: “Durant wraca, Pelicans zatrzymują Thunder

  1. Durant wraca, Westbrook gra na swoim zwykłym poziomie skuteczności. Ja wtapiam, bo na nich postawiłem w naszych typach. Czyli wszystko w normie.

  2. Anthony Davis jest wielki. Kilka razy czytałem jego osiągnięcia w tym meczu a mimo tego nadal jeszcze to do mnie nie dochodzi. ;)
    Bestia…

Comments are closed.