Najlepsi gracze w tej lidze mają to do siebie, że odczuwamy ogromną przyjemność, gdy ich oglądamy. Czasem nawet mówimy, że czujemy magię podczas ich występów. Coś nadzwyczajnego. Ci goście zawsze robili coś więcej na parkiecie, wprawiali nas w zachwyt swoimi zagraniami i nieraz sprawiali, że zbieraliśmy szczękę z podłogi. Czuliśmy to oglądając Magica, Birda, Jordana, później Iversona, Bryanta, Nowitzkiego. Czujemy to oglądając Jamesa i Duranta. Absolutnie wybitne jednostki.
Gdy trafiał game-winnera z Orlando Magic też to czułem.
Zachwyca przede wszystkim lekkość z jaką gra Curry. Złożenie się do rzutu zajmuje mu 0.4 sekundy, wypuszczona piłka zawsze leci pod kątem 50-55 stopni, czyli o 5-10 stopni więcej niż u przeciętnego zawodnika NBA (ale nie mam pojęcia pod jakim kątem leci piłka po rzucie Dirka). Wysoki łuk rzutu i świśnięcie siatki po każdym trafieniu dokładają jeszcze więcej tego magicznego pierwiastka.
Czy zatem możemy już stwierdzić, że to Curry jest najlepszym rozgrywającym NBA?
To ciężkie pytanie, które jeszcze niedawno wydawałoby się głupie. Teraz sprawia, że musimy na chwilę się zatrzymać i zastanowić. Steph poważnie zaczął podgryzać pozycję Chrisa Paula. Już dosłownie za moment może wyprzedzić CP3 i być pełnoprawną najlepszą „jedynką” w lidze. Żeby się nią stać nie wystarczy fakt, że w tym sezonie gra lepiej od Paula. Kluczowe dla wyznaczenia najlepszego rozgrywającego będzie pytanie, które możemy zadać generalnym managerom tej ligi – „Którego z nich wolisz mieć w składzie?”. Na chwilę obecną 90% odpowiedziałaby, że Chrisa Paula.
Cały progres Curry’ego w tym sezonie nie może być zauważony tylko przez spojrzenie w statystyki. One oczywiście są lepsze niż rok temu – w przeliczeniu na 36 minut Steph poprawił średnie z 23.7 punktów, 4.2 zbiórek, 8.4 asyst, 1.6 przechwytu i 3.7 straty do 25.5 punktów, 5.6 zbiórek, 8.5 asyst, 2.1 przechwytu i 3.5 straty. Ma też lepszą skuteczność z gry (47.1% do 48.7%), ale spadł jego procent trafionych rzutów zza łuku (42.4% do 40.8%).
Steph króluje jednak w statystykach zaawansowanych. Poprawił PER z 24.1 do 27.5. Już ma 3.9 Win Shares (3 w lidze, jak na ironię pierwszy jest Chris Paul), co daje mu tempo na 16.0 Win Shares w całych rozgrywkach (w założeniu, że zagra 78 meczów, tyle ile w ostatnich dwóch sezonach). Ma monstrualny Offensive Rating na poziomie 121 (117 rok temu) i Defensive Rating na poziomie 97 (poprawa z 104). Jego +/- jest na trzecim miejscu w lidze i wynosi średnio 13.5, a Wojownicy wygrali wszystkie mecze, w których ich lider był na plusie i przegrali oba, w których był na minusie.
Warriors są z nim na parkiecie lepsi o średnio 26.3 punktów na 100 posiadań niż gdy siedzi na ławce, z czego są lepsi o 7.6 punktów na 100 posiadań w defensywie. Rok temu byłoby to nie do pomyślenia, defensywa Warriors była bowiem gorsza z Currym na parkiecie o 1 punkt na 100 posiadań niż gdy siedział na ławce. Jego poprawa w obronie to też jedna z historii tego sezonu w Oakland. Steph nie stoi na straconej pozycji w bezpośrednich starciach przeciwko najlepszym rozgrywającym ligi, a także świetnie czyta grę, co przekłada się na jego średnią 1.9 przechwytu na mecz.
Za to jego tegoroczna linijka zaawansowanych statystyk w ofensywie to już kompletnie inny poziom.
Golden State Warriors mają najlepszy w lidze bilans 17-2, serię 12 zwycięstw z rzędu i są nie do ugryzienia przez żadną inną drużynę NBA. Problem w tym, że do play-offów wciąż pozostają 63 mecze sezonu regularnego, a bilans i obecna forma Warriors szybko odejdą w zapomnienie jeśli Wojownicy wylecą w pierwszej rundzie. To będzie prawdziwy test dla Stepha i to tam wyjdzie czy może otrzymać on miano najlepszej „jedynki” w lidze.
1. Stephen Curry – 23.2 punktów, 5.1 zbiórek, 7.7 asyst, 1.9 przechwytu
W poprzednim tygodniu: 3
Warriors przedłużyli swoją serię zwycięstw o 3 kolejne wygrane w ostatnim tygodniu, a Steph był kluczową postacią w dwóch z nich. W meczu z Orlando Magic trafił game-winnera, a czwartkowej nocy zmasakrował mającego okazję do zaprezentowania się w National TV Anthony’ego Davisa i jego Pelicans. Steph zdobył 19 punktów, rozdał 11 asyst i miał 4 przechwyty, przez cały mecz kontrolował jego tempo i zaprezentował kilka fantastycznych zagrań. Curry jest w ostatnim czasie tak fantastyczny, że zachwyca nawet wtedy kiedy nie siedzą mu trójki. A w poprzednich 5 meczach trafił tylko 9 z 33 prób zza łuku.
2. Marc Gasol – 19.0 punktów, 8.1 zbiórek, 3.7 asyst, 1.0 przechwytu, 1.6 bloku
W poprzednim tygodniu: 1
Przyszedł grudzień i Grizzlies zdjęli nogę z gazu, przegrywając dwa mecze na szczycie Zachodu, z Rockets i Spurs. Gasol zagrał słabe zawody z Rakietami (8 punktów, 7 zbiórek, 3 asysty, +/- na poziomie -21). Lepiej poszło mu przeciwko Spurs, zanotował double-double z 28 punktami i 12 zbiórkami, do tego dołożył 4 bloki. Z Heat zanotował tylko 2 punkty i 6 zbiórek, miał za to 7 asyst, a Grizzlies odnieśli wygraną. Ostatnio pojawiły się u niego problemy z kolanem, ale jak się okazało – nie było to nic groźnego.
3. Anthony Davis – 25.2 punktów, 10.7 zbiórek, 1.7 asyst, 2.1 przechwytu, 2.9 bloku
W poprzednim tygodniu:2
Potwór nie mający żadnego wsparcia. Jak już je dostanie to Pelicans są w stanie robić straszne rzeczy, chociażby jak w ostatni wtorek z Oklahomą. Tymczasem Pels grają do bólu przeciętnie, przegrywając 5 z ostatnich 7 meczów i konsekwentnie lecąc w dół tabeli Zachodu. Davis może i notował linijki na poziomie 25 punktów, 10 zbiórek, 4 asyst, 6 przechwytów, 4 bloków (przeciwko Thunder) czy 30 punktów, 15 zbiórek, 3 asyst, 2 przechwytów i 3 bloków (z Warriors). Tylko co z tego skoro i tak nie przynosi to wygranych Pelicans. Rywale nie byli najłatwiejsi, ale Pels muszą wygrywać z tymi silniejszymi jeśli chcą grać o play-offy. Davis ma świetne statystyki, ale nie widać w nim ani krzty lidera poza boiskiem, on nie umie zmotywować swojej ekipy i podnieść jej kiedy nie idzie. I właśnie dlatego Pelicans nie wejdą w tym roku do post-season, a on nie będzie MVP.
4. James Harden – 25.2 punktów, 6.3 zbiórek, 6.6 asyst, 1.9 przechwytu, 1.2 bloku
W poprzednim tygodniu: 5
Wraz ze słabszym występem Kobego Bryanta z Pelicans i tylko 14 punktami lidera Lakers Harden wrócił na prowadzenie w klasyfikacji strzelców. Zagrał świetnie rzutowo przeciwko Timberwolves, zdobył 38 punktów, trafił 11/17 z gry, ale nie mógł pomóc drużynie w końcówce spotkania, bo musiał usiąść na ławce za faule. Dzień po tym trafił tylko 5/21 i zdobył 15 punktów z Suns, ale zaprezentował się świetnie w innych aspektach gry, zbierając 12 piłek, rozdając 7 asyst i blokując 3 rzuty rywali. Ale znowu pojawił się problem ze stratami, którego Harden nie umie wyeliminować i chyba nie wyeliminuje do powrotu Dwighta Howarda, którego przerwa coraz bardziej się przedłuża i na chwilę obecną nie jest określony czas, w którym Dwight miałby wrócić na boisko. Harden miał 8 strat z Wolves i 6 z Suns. Średnio notuje 4.4 straty na mecz, co daje mu drugie miejsce w lidze, tylko za Michaelem Carterem-Williamsem.
5. Kyle Lowry – 20.7 punktów, 4.9 zbiórek, 6.9 asyst, 1.3 przechwytu
W poprzednim tygodniu: 6
Raptors zdarzyło się ostatnio kilka potknięć, ale były one głównie spowodowane kontuzją drugiego z liderów drużyny – DeMara DeRozana. Lowry pod jego nieobecność musiał przejąć rolę pierwszej opcji ataku i wywiązuje się z niej znakomicie. Od 5 meczów zdobywa co najmniej 20 punktów. Przeciwko Jazz miał 39 „oczek” i zagrał najlepszy swój mecz w sezonie. Przeciwko Kings zanotował double-double na poziomie 39 punktów i 13 asyst. Od kontuzji DeRozana, czyli od 4 spotkań, ma średnie 29.3 punktów i 8.8 asyst (przy zaledwie 2.5 straty!).
6. LeBron James – 24.6 punktów, 5.8 zbiórek, 7.9 asyst, 1.4 przechwytu
W poprzednim tygodniu: 7
Cleveland Cavaliers nareszcie są tacy jacy powinni być od początku sezonu i mają serię 6 zwycięstw z rzędu, podczas której LeBron gra jedną z kluczowych ról. Nie musi przejmować spotkań, a wręcz czasem może usunąć się w cień i dać się wyszaleć innym dwóm członkom Big Three Cavs (Love ma serię 4 meczów z rzędu z double-double na koncie, a Irving jest świeżo po zdominowaniu meczu z Knicks i zdobyciu 37 punktów). James częściej bawi się w kreatora i gra jako rozgrywający. W spotkaniach poprzedniego tygodnia miał 13, 12 i 10 asyst, ale też bardzo często tracił piłkę (4, 4, 7), co jest jego zmorą w tym sezonie (3.9 strat na mecz, 5 miejsce w lidze). Cavaliers radzą sobie bez jego dominacji, ale jestem pewien, że jak będzie trzeba to James włączy wyższy bieg i przejmie niejedno spotkanie dla Cavs. Najbliższa okazja może być już w czwartek, gdzie dostaniemy kolejny bezpośredni pojedynek dwóch najlepszych koszykarzy świata – Kawalerzyści jadą do Oklahoma City.
7. DeMarcus Cousins – 23.5 punktów, 12.6 zbiórek, 2.4 asyst, 1.1 przechwytu, 1.5 bloku
W poprzednim tygodniu: 4
Cousinsa nie ma w grze od 26 listopada i meczu z Rockets. DeMarcus opuścił ostatnie 5 spotkań i czeka go jeszcze co najmniej 7-10 dni przerwy. Zawodnik walczy obecnie z wirusowym zapaleniem opon mózgowych i leży w szpitalu. Zespół musi być przy tym bardzo ostrożny i nie naciska na przedwczesny powrót centra, ale im szybciej Cousins wróci, tym lepiej dla Kings. W tym sezonie ze swoim liderem w grze mają bilans 9-6, bez niego 1-4.
8. Blake Griffin – 22.9 punktów, 7.5 zbiórek, 4.0 asyst
W poprzednim tygodniu: 10
Clippers wygrali ostatnie 7 meczów, a Griffin w 6 z nich był najlepszym punktującym drużyny. Wrócił do gry z poprzedniego sezonu i z meczu na mecz wygląda coraz lepiej. Wróciła jego energia z poprzednich lat, wrócił pewniejszy rzut z półdystansu i przede wszystkim wróciły loby od Chrisa Paula. Blake zanotował świetny występ przeciwko Pelicans (30 punktów, 7 zbiórek, 5 asyst), a także dwa solidne z Magic (21 punktów, 8 zbiórek, 6 asyst) i Timberwolves (23 punkty, 8 zbiórek). Dzięki lepszej postawie Blake’a Clippers nie dostają już takich batów na tablicach jak to miało miejsce na początku sezonu i pną się w górę tabeli Zachodu.
9. LaMarcus Aldridge – 22.3 punktów, 9.9 zbiórek, 2.2 asyst, 1.3 bloku
W poprzednim tygodniu:–
Trail Blazers Aldridge’a od początku sezonu prezentują się świetnie, ale to dopiero pierwszy raz kiedy LaMarcus pojawia się w MVP Rankingu. Aldridge pokazał klasę w starciu z Nuggets, gdzie zdobył 39 punktów i zebrał 11 piłek, trafił też ważny rzut na 1:46 przed końcem, a następnie asystował przy zwycięskim trafieniu Robina Lopeza. Gdy L-Train wejdzie w rytm nie ma szans go zatrzymać, w tym sezonie z półdystansu trafia ze skutecznością 44.3%. Do swojego arsenału ofensywnego dołożył jeszcze rzut za trzy punkty, ma skuteczność 10/20 w sezonie zza łuku. Wcześniej najwięcej rzutów z dystansu oddał w sezonie 2008/09, kiedy miał 28 prób za trzy. LaMarcus często znajduje się za linią 7.24m i sprawia, że obrońcy muszą jeszcze uważniej go kryć. Zostawienie go bez krycia w jakimkolwiek miejscu parkietu to samobójstwo i wszyscy o tym doskonale wiedzą. Problem w tym, że Aldridge trafia nawet z ręką na twarzy. Jego Trail Blazers po cichu zrobili bilans 16-4, dający 3 miejsce na Zachodzie i ze swoją poprawioną obroną są kolejnym pozytywnym zaskoczeniem sezonu.
10. John Wall – 17.6 punktów, 4.7 zbiórek, 10.0 asyst, 2.2 przechwytu
W poprzednim tygodniu: 9
Wall robi to co Lowry robił przez cały sezon – steruje grą zespołu kosztem własnych statystyk. John awansował do miana najlepszych playmakerów ligi, a w ostatnim tygodniu miał średnią 13.5 asyst na mecz, znakomicie za każdym razem prowadząc grę zespołu i odnosząc z nim 3 zwycięstwa w 4 meczach. Wall zagrał świetne zawody w spotkaniu z Heat, prawdopodobnie najlepszym dla Wizards w tym sezonie – miał 18 punktów i 13 kluczowych podań. Fantastycznie wygląda zwłaszcza jego współpraca z Marcinem Gortatem, a z dnia na dzień coraz lepiej prezentuje się jego gra z Bradleyem Bealem.
Wypadli:
Jimmy Butler – 21.7 punktów, 5.6 zbiórek, 3.4 asyst, 1.5 przechwytu
W poprzednim tygodniu: 8
Poczekalnia:
Monta Ellis – 21.3 punktów, 2.6 zbiórek, 4.6 asyst, 1.5 przechwytu
Pau Gasol – 20.1 punktów, 11.9 zbiórek, 2.1 asyst, 1.8 bloku
Chris Paul – 17.9 punktów, 4.2 zbiórek, 9.8 asyst, 1.9 przechwytu
Rudy Gay – 21.1 punktów, 6.3 zbiórek, 4.5 asyst, 1.0 przechwytu
Kyrie Irving – 22.0 punktów, 3.4 zbiórek, 4.8 asyst, 1.7 przechwytu
Rozumiem awans currego został w końcu graczem listopada na zachodzie.
Hm tylko co musiał by zrobić JB żeby nie wypaść z 10 skoro tytuł gracza listopada na wschodzie to za mało?
Swietne zestawienie, brakuje mi tylko jak zawsze z reszta Kogos z SAS choćby w poczekalni :)
Z SAS to chyba Popovich jest najbliżej nomonacji:)
sas grają zbyt zespołowo żeby ktos był choć blisko mvp, jak tam ktoś przekracza 25 punktów to jest święto, raczej częściej widać np 7-8 zawodników z +10 pkt
Jasne, ale bez Parkera czy Duncana na dłuższą metę zobaczyliby ile oni znaczą. A MVP to ponoc najbardziej wartościowy.
Cousins jaka kompromitacja! Center, a zbiera 1.26 piłki na mecz :)
12.6 a nie 1.26 ;)