Russell Westbrook od momentu kiedy wrócił po kontuzji gra w tym sezonie w innej lidze. Dokładnie tak samo, jak Kevin Durant tego roku w styczniu, kiedy to właśnie rozgrywający Thunder był kontuzjowany. Teraz sytuacja się odwróciła, ponieważ to KD opuszcza kolejne spotkania, a właśnie Westbrook lideruje Oklahomie. Dokładnie tak samo było wczoraj, kiedy Russell w czwartej kwarcie przejął ten mecz i poprowadził swój zespół do wygranej.
Na niecałe 9 minut do końca tego wyrównanego spotkania Spurs prowadzili 4 oczkami. Wtedy jednak OKC zrobiło run 20-7 i wyszło na 9-punktowe prowadzenie, którego nie oddało już do końca. Udział w 15 z tych 20 oczek miał właśnie Westbrook, rzucając 10 z nich, mijając przy tym obrońców Spurs i dostając się w pomalowane jak chciał. Nikt nie był w stanie go zatrzymać.
Do tego asystował przy wsadzie Stvena Adamsa i trójce Anthony’ego Morrowa, a ja zacząłem się zastanawiać czy Russell to czasem nie na razie MVP tego sezonu? Na pewno jest w gronie kandydatów, choć ostatnio Łukasz w swoim MVP rankingu umieścił go dopiero na 10 miejscu. Trochę za nisko.
Westbrook skończył ostatecznie spotkanie z 34 punktami na koncie, trafiając 14 z 28 rzutów, rozdając 11 asyst, zbierając 5 piłek, notując 5 przechwytów i mając najlepszy obok Adamsa wskaźnik +/- w tym meczu na poziomie plus 27.
21 oczek dodał Serge Ibaka, trafiając trzykrotnie zza łuku i zbierając 9 piłek. 15 z ławki dołożył Morrow, 14 zastępujący Duranta Perry Jones, a double-double na poziomie 16 punktów i 15 zbiórek zanotował Adams.
Spurs, jak to Spurs. Cały czas grali swoją piłkę, wymieniając mnóstwo podań i szukając możliwie jak najlepszego rzutu. Zanotowali 33 asysty przy 42 celnych rzutach i co warte zanotowanie, każde z ich 12 trafień z gry w pierwszej karcie było asystowane. Wow.
Aż 7 ich graczy skończyło mecz z double-finegrs, a najlepszym strzelcem okazał się Matt Bonner z 18 oczkami na koncie. 15 dodał Tim Duncan, po 14 Tiago Splitter i Corey Joseph, 12 Danny Green, 11 Manu Ginobili, a 10 Tony Parker.
Wczorajszy startujący lineup był już 18, jakie Spurs użyli w tym sezonie i nie wiem, czy jest drużyna w tej lidze, która może zrobić coś takiego, a i tak być dalej tak dobra. Chyba tylko San Antonio to potrafią, co pokazuje jaką niezwykłą głębią składu dysponują.
I jedynym czego w tym meczu brakowało, to tylko brak Duranta i Kawhi Leonarda. Nikt nie będzie chciał trafić na Spurs i Thunder w play offach. Nikt.
Drugą cześć sezonu SAS ma zawsze lepszą. Tak więc spoko. Russelowi wczoraj wychodziło praktycznie wszystko. Jest takim atletą, że chyba nikt nie jest go w stanie powstrzymać. Jak na razie gra imponująca i nie jest takim jeźdzcem bez głowy. Wolałbym w PO oglądać Thunder niż Suns , czy Pelicans. Większe emocje.
Nigdy nie trawiłem gościa (bardzo) ale tak to zazwyczaj jest, że jak ktoś wchodzi na taki poziom to nie można już samego siebie oszukiwać. Westbrook gra w tym sezonie jak MVP i jak wczoraj słuchałem Michałowicza, który ciągle rzucał jakieś docinki w jego stronę to pukałem się po głowie.
Nie sądzicie, że OKC byliby lepszym zespołem, gdyby kiedyś (w przeszłości lub teraz) postanowili rozmienić jednego ze swoich superstarów (z których każdy lubi grać jako pierwsza opcja) na dwóch graczy około all-starowych i solidny backup?
Na przykład (czysty strzał, tylko żeby zobrazować) coś w tym stylu http://espn.go.com/nba/tradeMachine?tradeId=koxpnkm