Oglądając wczorajsze spotkanie Bostonu z Brooklyn Nets w samej końcówce spotkania bardziej niż na finiszującej akcji, którą niecelnym rzutem zakończył Jared Sullinger skupiłem się na zawodniku, który przed jej rozpoczęciem pojawił się na parkiecie. Szybko przed oczami przeszło mi kilka jego dynamicznych wejść na kosz z poprzednich lat i nagle w myślach zapytałem sam siebie „Co się z Tobą stało do cholery G-Force?”
Gracz, który do NBA trafił w 2001 roku, wybrany przez Sacramento Kings, chyba najlepszy okres kariery zaliczył w zespole Bobcats. To z tego czasu pamiętam jego najefektowniejsze zagrania. W zespole z Charlotte dał się poznać jako znakomity defensor i równie dobry gracz ataku. Przez wiele lat, wraz z Rayem Feltonem decydował o obliczu klubu z Północnej Karoliny. Fakt, że zespół raczej był czerwoną latarnią ligi, ale sam gracz był jednak jasnym punktem ekipy.
W latach 2004-2011 jego średnie oscylowały między 15 i 20 pkt na mecz. Przyznam się, że przyglądając się mu na parkiecie przypominał mi się młody Scottie Pippen – ten z czasów pierwszej dynastii Byków i ten sam, który był liderem Bulls po pierwszym zakończeniu kariery przez Michaela Jordana.
Co ciekawe ten sam Jordan jakby załamał właśnie karierę omawianego zawodnika. Otóż to on zdecydował o oddaniu go do Portland Trail Blazers, gdzie G-Force jeszcze sobie jako tako radził. W Oregonie spędził 2 sezony, ale włodarze chcąc odmłodzić skład pozbyli się pozyskując m.in wybór w drafcie 2012, w którym to wybrali niejakiego Damiana Lillarda. Gerald natomiast trafił do posiadających jeszcze swą siedzibę w New Jersey – Netsów.
Tutaj tez powstawał ciekawy projekt i można by przypuszczać, że Wallace stanie się jego ważnym ogniwem. Jednak jego średnie zaczęły spadać, a sama gra także traciła do jakości w porównaniu z poprzednimi latami. Apogeum upadku przypadło chyba na transfer do Bostonu, gdzie nie za bardzo jest mu po drodze z młodym trenerem Celtów Bradem Stevensem.
W tym sezonie rozegrał on ledwie 13 spotkań i notuje średnią 0,5 pkt. W sumie zdobył w tegorocznych rozgrywkach 7 punktów…
Najlepsze jest to, że za obecny sezon inkasuje ponad 10 milionów dolarów. Nie wiem kto będzie chciał pozyskać w ewentualnej wymianie gracza w takiej formie i z takim kontraktem. Może jestem jeszcze lekko zaspany, ale chyba nie tylko mi wydaje się, że coś tu jest nie tak do jasnej cholery.
Nie chodzi o to, że mamy do czynienia z rozpasanym zawodnikiem, który bierze kasę za nic… (chociaż patrząc na to na zimno i bez emocji tak jest). Pytanie co się stało z tym zawodnikiem, że tak mało może dać młodej ekipie Celtów?
Pierwsza odpowiedź jaka się nasuwa to jego kontrakt z czasów Nets. 40 milionów zielonych w 4 lata sprawiają, że chłopak ma najlepsze miejsca do oglądania NBA – przy samym parkiecie i jeszcze mu za to płacą. Poważnie mówiąc, to jasne jest, że Stevens i Ainge chcą odmłodzić kadrę. Wallace do spółki z nowo pozyskanym Nelsonem jest najstarszym graczem wśród Celtów. Z tym, że jego niechęć do Stevensa lekko komplikuje mu jego status. Ogólnie mógłby być wartościowym zmiennikiem Jeffa Greena, ale sam G-Force już e zeszłym roku kilka razy dawał do zrozumienia sztabowi trenerskiemu, że taka rola mu nie odpowiada. Teraz jeszcze doszedł Jae Crawder i konkurencja Wallace’owi jeszcze się powiększyła. Jeżeli to nie zmotywuje go do cięższej pracy, a wręcz przeciwnie. Zwiększy tylko stopień frustracji. To może już tylko doprowadzić do smutnego końca.
Pamiętacie jak po wymianie z Bobcats do Blazers nazwał Michaela Jordana zdrajcą? W tym właśnie momencie doszukiwałbym się największego problemu. Wallace w Charlotte odnalazł swe miejsce. Był graczem trzeciego planu w Kings i ciężką pracą zdobył statut czołowego gracza w Cats. To właśnie w Północnej Karolinie czuł się najbardziej doceniany i potrzebny. Po przejściu do Portland jakby zaczął tracić swoją koszykarską tożsamość i to jest w mojej opinii głównym powodem jego obecnego upadku.
Wiem, że zdrowie już nie to samo i kłopoty z kolanami też dają się we znaki zawodnikowi. Nie zwalałbym jednak całej odpowiedzialności na kontuzję. Rozumiem, że może to hamować karierę, ale kłopot w tym, że on się cofa koszykarsko już od dłuższego czasu – zanim jeszcze przyszedł do „Koniczynek”. Kolana to zatem nie jest główna przyczyna regresu jaki notuje.
Facet ma 32 lata i ciężko powiedzieć, żeby nie został doceniony finansowo. Wręcz przeciwnie – jego kontrakt jest w pewnym sensie jego przekleństwem. G-Force bardziej nie radzi sobie ze sportową sferą problemu, który go dotyka. Czy ma w sobie na tyle dużo ambicji, aby odbić się od dna? Czy ma w sobie na tyle dużo pokory, żeby dokonać tego w Celtach?
Nie potrafię dziś znaleźć odpowiedzi na powyższe pytania, wiem jednak, że jeśli tego nie zrobi to będzie kolejnym synonimem upadłego koszykarza. Takim samym jak Rashard Lewis, Stephon Marbury czy Steve Francis. I pomimo faktu, że porażka każdego z nich posiadała odmienne źródło to efekt końcowy był taki sam. Przepadli…
Mam nadzieje, że Geralda Wallace czeka odmienny los…
W tym meczu z Nets zagrał łącznie 2 sekundy.
Oglądaliśmy PP ale to dobry powód by mu poświęcić nieco więcej uwagi bo np. w Sixers miałby szansę na S5.
Mialem podobne przemyslena jak przypadkiem ogladalem celtics i biegajace w zielonych strojach ogorki i nagle zobaczylem Gerarda W na lawce
A może po prostu niektórzy i ich kolana szybciej się starzeją? Ekstremalny przykład Brandon Roy.
Wallace był moim ulubionym graczem Bobków, szkoda że gdzies się zagubił… Myślę, że po zakończeniu tego tłuściutkiego kontraktu dostanie angaż w jakimś mocnym zespole(może Mavs, Cavs?), Szacun dla niego bo dzięki tytanicznej pracy zapewnił sobie ogromny kontrakt na który obecnie nie zasługuje ale na który moim zdaniem zasługiwał w Bobkach.
Pełna racja jego kontrakt jest przekleństwem!!! Przepłacany, koszykarsko, fizycznie i mentalnie w ogóle po za grą!!! Oglądam mecze celtów z racji że jest to moja ulubiona drużyna i osobiści jestem bardzo zły na taki stan rzeczy!! Mam na myśl kontrakt i zawodnika którego nikt nie chce!!! On jest nie do ruszenia właśnie przez te 10 mln zielonych!! Być może bedzie łatwiej oddać go za rok bo jak by nie było to jego ostatni rok tak lukratywnego kontraktu!! dlatego kilka drużyn przy czyszczeniu salary może się na niego rzucić!! Jego charakter i podejście do bycia w organizacji zwanej Boston Celtic jest wyżej opisane w artykule!! Nie da się takiego gracza docenić !!!!!!!!!!!!! Zmora w kasie zmora w szatni!!!! Posypał sie G Force i już sie nie pozbiera!!!!!!!!!!!!! Szkoda bardzo szkoda!!!!!!!!!!! Za dwa lata bedzie w Chinach razem z Marburym!!!!!!!!!!!!!
Gerald Wallace bazował w dużej mierze na atletyźmie, ale z czasem zaczął go tracić i jest kim jest. W Cats miał najlepszy okres i można sobie przypomnieć, jak grał i był atletyczny. Nets w 2011 dali mu ten tłusty kontrakt – 41mln / 4 lata.
Kiedyś jeden z moich ulubionych graczy, trochę bezbarwnie w all-star game, kiepsko w slam dunk contest ale był podczas all-star weekend bo był wtedy dobry.