Cześć, witam Was wszystkich już w nowym roku. W NBA spokojny początek, tylko dwa spotkania i to też nie takie, do których przyzwyczaiła nas liga w czwartki. Najlepszymi drużynami 2015 roku są ex aequo Chicago Bulls i Sacramento Kings.
DENVER NUGGETS 101:106 CHICAGO BULLS
– Bulls po ostatniej wpadce z Nets, która przerwała serię siedmiu zwycięstw, szybko wrócili na dobrą drogę. Nuggets z kolei przegrali 5 z 6 ostatnich meczów, wygrywając tylko z Minnesotą, z którą trudno jest przegrać, przeczytacie o niej zresztą dalej.
– Derrick Rose w dwóch poprzednich meczach trafił razem tylko 7 z 35 rzutów, a dziś zaczął od ośmiu niecelnych rzutów i do przerwy był bez punktu. Później było już lepiej, zwłaszcza w czwartej kwarcie (13 z 17 punktów), ale i tak całkowita skuteczność 7-25 z gry pozostawia wiele do życzenia. To 23,3% z gry i 13,3% z dystansu (ale 100% z wolnych!) w trzech ostatnich meczach. Szkoda, bo wcześniej Rose miał kilka naprawdę bardzo dobrych występów, zwłaszcza tuż przed Świętami, tymczasem teraz zanotował już trzeci kolejny mecz, w którym spudłował co najmniej 8 rzutów z rzędu. Wcześniej w całej karierze zdarzyło mu się tylko zaledwie 4 razy.
– Jimmy Butler ostatnio także zaliczył słaby występ, ale dziś znów był MIPem numer jeden – miał 26 punktów (8-14 FG, 8-9 FT), 8 zbiórek i 8 asyst. To jego dziesiąty w tym sezonie mecz z 25 punktami na koncie – we wszystkich trzech poprzednich miał łącznie dwa takie spotkania. Poza przechwytami poprawił się w porównaniu z sezonem 2013/14 we wszystkich podstawowych statystykach, wrażenie robi zwłaszcza skok z 13.1 do 21.9 punktów na mecz oraz z 39,7% do 48,3% skuteczności z gry. A jaki jest Wasz MIP?
– Wcześniej tylko raz zdarzyło się, by Derrick Rose i któryś z jego kolegów z zespołu zaliczyli po 15 punktów i 8 asyst. Tym kolegą był Richard Hamilton, a chodzi o mecz z Nets z 2012 roku.
– Bulls mieli dziś aż 18 bloków – to ich nowy rekord oraz najlepszy wynik tego sezonu. Ostatnią drużyną, która w jednym meczu rozdała więcej czap, byli Phoenix Suns w styczniu 2008 roku (19), przed nimi byli dopiero Raptors w 2001 roku. Co więcej – w ciągu ostatnich 30 lat tylko 13 zespołów przebiło dzisiejsze osiągnięcie Chicago. Rekord to 23 bloki Toronto czternaście lat temu. Pau Gasol (17 pkt, 9 zb, 4 ast) zablokował dziś aż 9 rzutów rywali (rekord kariery), co w tym sezonie udało się tylko Anthony’emu Davisowi w pierwszym dniu rozgrywek.
– Dla Denver 22 punkty zdobył Wilson Chandler, Ty Lawson dołożył 20 punktów, 7 zbiórek i 7 asyst. Arron Afflalo rzucił 19 punktów, Kenneth Faried zdobył 18 punktów i po raz trzeci w czterech ostatnich meczach zebrał 19 piłek. Jusuf Nurkić (10 pkt, 10 zb) zaliczył pierwsze double-double w karierze.
SACRAMENTO KINGS 110:107 MINNESOTA TIMBERWOLVES
– Kings zaczęli sezon od 9-5, było świetnie, najlepszy start od czasów Chrisa Webbera i spółki, i tak dalej. Tak było 25 listopada. Od tamtej pory wygrali jednak tylko 5 z 19 meczów, zwyciężając tylko z Pacers po dogrywce… Jazz… Lakers… Knicks po dogrywce… i dziś z Timberwolves… i tyle. Elita, brakowało jeszcze tylko 76ers.
– Wolves mają w składzie dwie jedynki dwóch ostatnich Draftów (Wiggins, Bennett) i wygląda na to, że nie zamierzają przerywać tej wyjątkowej serii. Dzięki 16 porażkom w 17 ostatnich meczach już dawno dołączyli do Knicks i 76ers. Ta trójka ma nad resztą stawki sporą przewagę. Wilki przegrały dziś po raz 10. z rzędu, za każdym razem tracąc przynajmniej 100 punktów. W całym sezonie tylko pięć razy udawało im się zatrzymać rywali poniżej tej granicy, ale na te pięć meczów wygrali aż cztery, natomiast spośród 26 pozostałych spotkań odnieśli…. jedno zwycięstwo. No cóż. W całym poprzednim sezonie ich najdłuższą serią porażek były tylko cztery z rzędu, natomiast 10 kolejnych przegranych zdarzyło im się po raz pierwszy od kwietnia 2012 roku.
– Rudy Gay miał 21 punktów (7-12 FG, 7-8 FT), 6 zbiórek, 5 asyst, 4 przechwyty (rekord sezonu) i 8 strat (kariery). Wraz z nim najlepszym strzelcem ekipy gości był Darren Collison (8-15 FG, 4 zb, 6 ast). Kings trafili aż 54,1% rzutów z gry i 25 z 29 osobistych, a każdy starter miał przynajmniej 14 punktów i 50% skuteczności z gry. To pierwszy taku występ wyjściowej piątki Kings od 1976 roku. Derrick Williams przeciwko swojej byłej drużynie zdobył 17 punktów (6-10 FG, 3-6 3pt). DeMarcus Cousins przez faule pograł tylko przez 27 minut i zdążył zanotować 19 punktów, 7 zbiórek oraz 4 asysty.
– Dla Minnesoty 27 punktów (11-22 FG), 9 zbiórek i 4 przechwyty zanotował Andrew Wiggins, który na pięć ostatnich meczów tylko raz nie rzucił 20 punktów i trafił w nich aż 50,6% rzutów z gry oraz 43% trójek. Jednocześnie po raz pierwszy w karierze zaliczył trzy kolejne spotkania z 50% z gry. Pięć zbiórek w ataku to jego osobisty rekord. Gorgui Dieng dołożył 15 punktów (7-10 FG) i 10 zbiórek (7 w ataku).
Najlepsi
punkty: Wiggins (27)
zbiórki: Faried (19)
asysty: J. Butler, Rose, Mo Williams (8)
przechwyty: Gay, LaVine, Wiggins (4)
bloki: Pau Gasol (9)
straty: Gay (8)
3pt: Derrick Williams, Daniels (3)
FT: J. Butler (9)
minuty: Wiggins (40:29)
Resztę uzupełnię jutro, ale powinniście wiedzieć, że pas mistrzowski jest w tej chwili w posiadaniu Brooklyn Nets.