Sześć meczów. Kevin Love, Dirk Nowitzki, Pistons, Brandon Jennings, Hassan Whiteside, niestety Knicks, Zaza Pachulia, Kobe Bryant i kilka innych rzeczy. Zapraszam.
DALLAS MAVERICKS 109:90 CLEVELAND CAVALIERS
– Mavericks wygrali po raz piąty z rzędu – to już trzecia tak długa seria zwycięstw w tym sezonie. W całej lidze tak dobrą passę mają teraz tylko.. Pistons, ale o tym będzie za chwilę. Swoją drogą, niedługo te dwie drużyny zagrają ze sobą, więc któraś z tych serii na pewno się skończy. Dallas dzięki ostatnim kłopotom Grizzlies może już niedługo wskoczyć do pierwszej trójki Konferencji. Cavaliers, którzy przegrali aż 5 z 7 ostatnich meczów, cały czas okupują piąte miejsce na Wschodzie w zasadzie tylko dlatego, że nikt się po nie nie zgłasza. Do czwartych Wizards tracą już 3,5 meczu.
– LeBron James cały czas znajduje się poza grą i jeszcze kilka meczów opuści, ale Cavaliers bez niego są w tym sezonie 1-4. Dziś świetnie zagrał Kevin Love, który miał 30 punktów (rekord sezonu) i 10 zbiórek (11-21 FG, 3-7 3pt, 32 min), ale już Kyrie Irving tak dobrze się nie spisał. Miał 6 punktów (2-9 FG) i 3 asysty. Tak słaby występ to spore zaskoczenie – tak mało punktów w tym sezonie jeszcze nie miał, a weźmy jeszcze pod uwagę, że w każdym z pięciu ostatnich meczów zdobywał min. 23.
– Dla Dallas 20 punktów zdobył Monta Ellis. Rajon Rondo nie zagrał już tak dobrze, jak w Bostonie, miał 4 punkty i 8 asyst, ale Mavericks i tak trafili aż 56,4% rzutów z gry. Starcie pierwszego ataku z 22. obroną ligi nie mogło skończyć się pod tym względem inaczej. Cavs, do play-offów już coraz mniej czasu. Dirk Nowitzki zdobył 15 punktów, potrzebuje jeszcze 13, by wyprzedzić obecnie siódmego strzelca w historii NBA – Mosesa Malone’a. Mavericks są 16-0, gdy rozdają przynajmniej 24 asysty. Dziś mieli aż 30.
– Love zakończył serię 33 spotkań bez 30-punktowego występu. To jego najdłuższa passa w karierze, odkąd po raz pierwszy udało mu się przekroczyć tę granicę.
SACRAMENTO KINGS 95:114 DETROIT PISTONS
– To dzieje się na naszych oczach. Pistons wygrali wszystkie pięć spotkań od zwolnienia Josha Smitha i notują najdłuższą serię zwycięstw od ponad pięciu lat. Szał staje się mniejszy, gdy przyjrzymy się, kogo właściwie pokonali: Indianę, Cleveland, Orlando, Nowy Jork i dziś Sacramento, ale spójrzcie – w pięciu ostatnich meczach Pistons wygrali tyle samo razy, co w 28 poprzednich. Nagle tracą już tylko cztery mecze do play-offów, to nadal długa droga, ale przecież to Wschód. O Kings pisałem już ostatnio, szkoda, że ten świetny start to już tylko historia.
– Świetny mecz rozegrał Brandon Jennings, który w czterech ostatnich spotkaniach miał trzy świetne występy – 25, 29 i dziś 35 punktów (season-high). To nie wszystko miał też 7 asyst i rewelacyjną skuteczność (14-21 FG, 5-8 3pt) w nieco ponad pół godziny gry. Nawet licząc wpadkę w Orlando (5 pkt, 18 min, 1-5 3pt), Jennings trafił w czterech ostatnich meczach aż 57% rzutów z gry oraz połowę trójek. Ma także 23.5 punktów w zaledwie 26 minut.
– Pistons trafili 12 z 31 rzutów za trzy. W każdym meczu swojej serii zwycięstw mieli przynajmniej 10 trafień (pięć takich z rzędu to nowy rekord klubu) i w czasie jej trwania mają 42,8% skuteczności z dystansu. Stan van Gundy lubi to.
– DeMarcus Cousins miał 18 punktów (5-17 FG, 8-11 FT), 15 zbiórek i 4 asysty. Andre Drummond odpowiedział 15 punktami i 14 zbiórkami. W Sacramento było kilku skutecznych graczy z Darrenem Collisonem na czele (17 pkt, 5-7 FG), ale byli też Rudy Gay (5-16 FG), Cousins i Ben McLemore (2-11 FG, 0-6 3pt). Na 12 trójek Pistons Kings zareagowali trzema.
BROOKLYN NETS 84:88 MIAMI HEAT
– Heat wreszcie zakończyli serię czterech porażek, z których najbardziej dotkliwa była ta ostatnia, -36 w Houston. To zwycięstwo było im bardzo potrzebne, więc mogli liczyć na Chrisa Bosha (26 pkt, 10-16 FG) i Dwyane’a Wade’a (25 pkt, 9-20 FG, 6 zb, 7 ast). Poza nimi dość niespodziewanie wyróżnił się jeszcze jeden gracz, Hassan Whiteside, który miał 11 punktów (5-7 FG), 10 zbiórek i 5 bloków. W dwa dni zagrał dwa najlepsze mecze w swojej profesjonalnej karierze, wczoraj miał 14 punktów (career-high), a dziś wyrównał kolejny rekord kariery w liczbie zbiórek i pobił następny w liczbie bloków. Stał się też trzecim rezerwowym graczem, który w tym sezonie miał 10 zbiórek i 5 bloków. Dwaj pozostali to Jusuf Nurkić i Rudy Gobert.
– Nets nadal zaczynają mecze z Brookiem Lopezem i Deronem Williamsem na ławce i dziś obaj spisali się naprawdę dobrze. Środkowy miał 16 punktów i 7 zbiórek, natomiast Deron zanotował 13 punktów, 6 zbiórek i 8 asyst. Niestety, coś za coś. Słabo spisała się pierwsza piątka poza Masonem Plumlee (12 pkt, 5 zb, 5-6 FG), nawet Joe Johnson nie mógł się wstrzelić (19 pkt, 8-22 FG). Dopiero po raz drugi w ciągu ostatnich 25 lat zdarzyło się, by obaj gracze startującego back-courtu nie uzbierali nawet 5 punktów i 5 asyst na głowę. Pierwszy taki przypadek miał miejsce około rok temu. Dziś Siergiej Karasiew miał 2 punkty, Jarrett Jack 4.
– Magiczna granica Brooklynu – są 15-4, gdy zdobywają min. 94 punkty i 1-13, gdy im się to nie udaje. Dziś się nie udało.
– Zakończyła się najdłuższa w karierze seria celnych rzutów wolnych autorstwa Dwyane’a Wade’a. Skończył na 31. trafieniu.
MILWAUKEE BUCKS 95:82 NEW YORK KNICKS
– O tym, jak historycznie słabi są Knicks, będzie jeszcze okazja napisać, teraz nie chcę na nich tracić specjalnie dużo czasu, bo w sumie.. nie ma na co. To już 11. porażka z rzędu, 1-21 w ostatnich meczach i oto kolejny pobity „rekord” tego ważnego dla historii NBA klubu – 10. kolejna przegrana na własnym parkiecie. Magia Madison Square Garden, mekki koszykówki. Jeśli Knicks przegrają także następny mecz, wyrównają swój rekord najdłuższej serii porażek, jeszcze jedna porażka sprawi, że przebiją „osiągnięcie” z 1985 roku. Cóż, dwa kolejne mecze Nowojorczycy grają… w Memphis i w Waszyngtonie. Powodzenia.
– Dla Knicks 17 punktów zdobył Tim Hardaway Jr.
– Bucks mieli aż czterech graczy z min. 15 punktami. Najwięcej – także 17 – zdobył Brandon Knight. Po 16 punktów i double-double mieli Giannis Antetokounmpo (12 zb, 6-9 FG) i Zaza Pachulia (14 pkt). Gruzin w sześciu ostatnich meczach notuje 12.8 punktów i 10.5 zbiórek. To jego pierwsza seria sześciu spotkań ze średnimi na poziomie double-double od marca 2012 roku. Czwarte zwycięstwo na wyjeździe z rzędu daje im najdłuższą taką serię od marca 2012 roku (nie doszukujcie się żadnego związku, Pachulia grał wtedy w Atlancie). Kendall Marshall zdobył 15 punktów (6-8 FG) w 21 minut.
TORONTO RAPTORS 109:125 PHOENIX SUNS
– Jeszcze do niedawna byli na czele Konferencji Wschodniej, ale trasa meczów na Zachodzie dała Raptors popalić. Zaczęła się dobrze, od zwycięstw w LA z Clippers i w Denver, ale trzy ostatnie mecze – w Portland, Oakland i dziś w Phoenix – Toronto już przegrało. Wraz z Chicago zajmują teraz ex aequo drugie miejsce na Wschodzie, ale teraz wracają do domu i grają z Charlotte, Bostonem, Detroit i Philadelphią. I do tego niedługo wraca DeMar DeRozan.
– Niedawno a propos walki o ósme miejsce na Zachodzie pomiędzy Suns, Pelicans i Thunder pisałem, że ta sytuacja może się zmienić, bo Słońca mają przed sobą mecze zarówno z Nowym Orleanem, jak i z Oklahomą. Minęło kilka dni, oba mecze już się odbyły, oba Suns przegrali, ale w tabeli nic się nie zmieniło – nadal zajmują to osławione ósme miejsce z 1,5 meczu przewagi. Co do samego meczu – 125 punktów to ich najlepszy w tym sezonie wynik osiągnięty w 48 minut. W tym sezonie wygrali wszystkie 14 meczów (nie licząc OT), w których przekroczyli próg 110 punktów. Eric Bledsoe miał 20 punktów i 8 asyst. Dwaj pozostali rozgrywającego z tego słynnego tercetu – Goran Dragić (8-11 FG) i Isaiah Thomas (6-10 FG, 5 stl, 6 TO) – zdobyli po 18 punktów. 54% skuteczności z gry załatwiło sprawę.
– Raptors w dwóch ostatnich meczach stracili razem 251 punktów, co zdarzyło im się po raz pierwszy od marca 2011 roku. Mają drugi atak w lidze, ale też dopiero 23. obronę (dane za bball ref, pewnie różnią się od tych z NBA.com). Jonas Valanciunas miał 21 punktów (9-14 FG) i 10 zbiórek. Kyle Lowry miał 19 punktów i 7 asyst, ale trafił tylko 6 z 17 rzutów.
INDIANA PACERS 87:88 LOS ANGELES LAKERS
– Kobe Bryant miał 20 punktów, 6 zbiórek, 6 asyst, 7 celnych rzutów przy tylko 14 próbach i przede wszystkim – game-winnera. Zauważyliście pewnie, że Bryant ostatnio gra trochę inaczej – po swojej trzymeczowej przerwie w czterech spotkaniach ani razu nie oddał nawet 15 rzutów z gry, notując w nich 17 punktów na mecz, 8.5 zbiórek, 8 asyst, 47% z gry i 53% z dystansu. Lakers wygrali dwa z tych czterech meczów, ale te przegrane grali w Phoenix i Memphis. Seria czterech spotkań z mniej niż 15 rzutami to jego pierwsza taka passa od listopada 2003 roku.
– Lakers trafili 38% rzutów z gry i 6 z 18 trójek, Indiana 36,7% z gry i 8 z 28 rzutów z dystansu. Różnica była naprawdę niewielka, co zresztą widać po wyniku. Pacers mieli aż 16 zbiórek w ataku, ale gospodarze odpowiedzieli na to rzutami wolnymi – trafili aż 28 z 30. Nick Young miał tylko 4-12 z gry, ale trafił właśnie wszystkie 12 osobistych i zdobył ostatecznie 22 punkty.
– Dla Indiany 19 punktów zdobył CJ Miles. Donald Sloan dołożył 16 punktów, 7 zbiórek i 9 asyst. Muszę kończyć, bo właśnie dzieją się jakieś wymiany.
Najlepsi
punkty: Jennings (35)
zbiórki: Cousins (15)
asysty: Sloan (9)
przechwyty: Thomas (5)
bloki: Whiteside (5)
straty: Cousins, Thomas (6)
3pt: Jennings (5)
FT: N. Young (12)
minuty: Joe Johnson (40:30)
Pas mistrzowski: Miami Heat (pierwszy dzień, u mad LeBron? :))
Zaczynam myśleć, że strategia transferowo-kadrowa Knicks na ten sezon to jakieś zawoalowane ukryte tankowanie. Tak całkiem serio to się zastanawiam jak to możliwe, żeby Jax dopuścił do tak słabego, bardzo niekompletnego składu na ten sezon. Pal licho trójkąty, Knicks mają słabiznę na poszczególnych pozycjach.
oczywiście, że Knicks tankują, teraz nie mają nawet innego wyjścia