Portland Trail Blazers jako pierwsi w tym sezonie dobili do granicy 30 zwycięstw i z bilansem 30-8 zajmują drugie miejsce w konferencji zachodniej, z 1 meczem straty do pierwszych Warriors. Co najlepsze – robią to w tle innych czołowych drużyn zachodu, jest o nich kompletnie cicho. Przy osłabnięciu Spurs w tegorocznych rozgrywkach, to Trail Blazers awansowali do miana szarej eminencji tej ligi.
W nowej reklamie Adidas i kampanii „#OriginalSuperstar” pojawiają się David Beckham, Pharrell Williams, Rita Ora i pewien koszykarz reprezentujący stajnię Adidas. Mówi, że nie jest gwiazdą. Nie jest to jednak ani Derrick Rose, ani Dwight Howard, ani John Wall. Jest to Damian Lillard, który zaczyna wyrastać na jedną z twarzy tej ligi i robi to w pochmurnym, ponurym i mało kogo interesującym Portland.
Ten sezon to kolejny etap jego spokojnego rozwoju. Bardzo pomogło mu wejście do ligi po ukończeniu college’u i rozegraniu w NCAA pełnych czterech sezonów. To skreśliło jego szanse na czołowy wybór w drafcie, był typowany raczej do miejsc 10-15 niż Top 10, ale Neil Olshey podjął ryzyko i wziął go z „szóstką”. Zarzucano mu to że gra w słabej konferencji i uczelnia Weber State nie jest liczącą się siłą w kraju, a jego świetne mecze i już wtedy wielkie rzuty w crunch time, miały dla skautów mniejsze znaczenie niż sama gra dla Kentucky czy Duke.
Dame bardzo dobrze się wpasował, w końcu mecze na styku to już od długiego czasu specjalność Trail Blazers. Kiedyś wielkie rzuty trafiał dla nich Brandon Roy, teraz Lillard trafia rzuty jeszcze większe, i robi to jeszcze pewniej. Pokonanie Portland w dogrywce to jedno z największych wyzwań dla drużyny NBA, w tym roku Trail Blazers mają bilans 3-0, gdy grają dodatkowe 5 (lub więcej) minut, a 5-2 gdy mecz kończy się różnicą pięciu lub mniej punktów. Ta umiejętność wyrywania zaciętych końcówek pozwoliła im też wygrać serię z Rockets, w której zwyciężyli w 2 z 3 meczy z dogrywką i wygrywali swoje spotkania różnicą, kolejno 2, 7, 3 i 1 punkta.
Lillard w swojej karierze zagrał w 15 spotkaniach z dogrywkami i w dodatkowych minutach trafia ze skutecznością 68.1% z gry (30/44), 57.9% za trzy (11/19) i 95% z linii osobistych (19/20). Rok temu trafiał w czwartych kwartach przy różnicy mniejszej niż 5 punktów, na skuteczności 47.3% z gry (drugi najlepszy w lidze, tylko za Jamesem) i 44.2% za trzy. W play-offach trafiał 47.4% z gry w takich sytuacjach.
W tym sezonie te cyferki spadły do 42.3%, ale Lillard i tak zdążył trafić kilka piekielnie ważnych rzutów, które dały Trail Blazers ważne zwycięstwa. Wciąż jest też na 10. miejscu w lidze jeśli chodzi o skuteczność w takich sytuacjach. Przede wszystkim zapadły w pamięć fenomenalne trzy dogrywki w jego wykonaniu przeciwko Spurs.
Clutch gen Lillarda dał o sobie znać po raz kolejny wczorajszej nocy. Jego występ przeciwko Lakers był świetny od samego początku, ale kiedy drużyna potrzebowała postawienia kropki nad „i”, Damian wziął pióro, zamoczył jego końcówkę w atramencie i postawił na kartce triumfalny znak nad słowem „win”.
Lillard już zdążył przejść do historii i podwaliny pod swoją legendę ugruntował 2. maja poprzedniego roku, kiedy trafił rzut, który będziemy pamiętać do końca życia i opowiadać słuchającym z zapartym tchem wnukom. Dame jest w swoim trzecim sezonie w lidze, ma dopiero 24 lata i na pewno nie chce żebyśmy pamiętali go tylko za tamtą akcję.
„To był zdecydowanie największy rzut w moim życiu – przynajmniej na razie.”
Przy jego rozmiarze jaj i naukowym potwierdzeniu braku jakiejkolwiek presji i nerwów odczuwanych w wyrównanych końcówkach przez Lillarda – nie zdziwię się jak tamten rzut wcale nie był tym największym i najlepszym w jego karierze.
1. Stephen Curry – 22.9 punktów, 5.0 zbiórek, 8.0 asyst, 2.2 przechwytów
W poprzednim tygodniu: 1
Dwa mecze, dwa zwycięstwa, Warriors ostatni mecz przegrali z Clippers w pierwszy dzień Świąt. Od tamtego spotkania cały czas grają w Oracle Arena i rozjeżdżają kolejnych rywali, którzy nie mają nic do powiedzenia. Steph zanotował dwa bardzo dobre występy przeciwko Pacers (21 punktów, 15 asyst, 4 przechwyty) i Cavaliers (23 punkty, 10 asyst). W tym tygodniu został też pierwszym graczem, który trafił swoja tysięczną trójkę w karierze. Niektóre zwody zaczęły przybierać nazwy od jego imienia i są naśladowane przez kolegów z drużyny. Przed państwem – Side Steph w wykonaniu Klaya Thompsona.
2. James Harden – 26.8 punktów, 5.8 zbiórek, 6.6 asyst, 1.8 przechwytu
W poprzednim tygodniu: 2
Od poziomu nagrody MVP i wyprzedzenia Stepha trzymają go skuteczność z gry i straty, z którymi znowu miał problem w tym tygodniu. Popełnił ich 7 w meczu z Cavs i 6 przeciwko Jazz. Jak zwykle notował świetne linijki (21 punktów, 7 zbiórek, 9 asyst z Cavs, 25 punktów, 9 asyst, 3 przechwyty z Knicks, 30 punktów, 5 asyst z Jazz), a Rockets wygrali wszystkie spotkania w minionym tygodniu, ale żeby zagrozić Stephowi musi grać jeszcze lepiej, ewentualnie Rockets muszą dogonić Warriors i mieć podobny bilans na koniec sezonu. Ilość wygranych drużyny już nie raz decydowała o nagrodzie i wraz z oddalaniem się od reszty Hardena i Curry’ego, niewykluczone że skończy się to w ten sposób i tym razem.
3. Marc Gasol – 19.5 punktów, 8.1 zbiórek, 3.6 asyst, 1.7 bloku
W poprzednim tygodniu: 3
Nie jest już bestią z początku sezonu. Jego ostatnia dyspozycja wcale nie wykracza ponad typowy dla niego w poprzednich latach poziom. Grizzlies też osłabli (wymiana Greena powinna przywrócić ich na właściwe tory), a grupa pościgowa zaczyna powoli wchłaniać Gasola, Davisa i Lowry’ego. Dla Hiszpana pocieszeniem jest powrót do gry Zacha Randolpha, bez którego Grizzlies musieli radzić sobie od 19. grudnia do 9. stycznia i meczu z Pelicans. Pstyczkiem w nos będzie to, że starszy brat ostatnio gra lepiej. Młodszy Gasol 20 punktów nie przekroczył od 27. grudnia i meczu z Heat, a 10 zbiórek ostatnio miał przeciwko Lakers 2. stycznia. W tym tygodniu najlepszym jego występem było 12 punktów, 9 zbiórek i 4 bloki w spotkaniu z dwoma dogrywkami przeciwko Suns.
4. Anthony Davis – 23.8 punktów, 10.5 zbiórek, 1.6 asyst, 1.5 przechwytu, 2.9 bloków
W poprzednim tygodniu: 4
Jest tylko dobry, solidny, a z tylko dobrym i solidnym Davisem Pelicans mogą pomarzyć o play-offach i odłożyć te plany na 2016. Przeciwko Hornets zdobył 32 punkty, zebrał 12 piłek i zablokował 4 rzuty, co było jego najlepszym występem od dłuższego czasu i normą na początku sezonu. Nikt nie mówił, że Davis utrzyma taką dyspozycję przez cały rok, ale fakt faktem że już nie jest taki imponujący. Trzeba mu też zarzucić brak genu lidera i brak umiejętności poprowadzenia Pelicans do zwycięstw i wzięcia drużyny na swoje barki jak jej nie idzie.
5. Kyle Lowry – 20.7 punktów, 4.8 zbiórek, 7.6 asyst, 1.6 przechwytu
W poprzednim tygodniu: 5
Raptors przerwali postępującą serię 4 porażek z rzędu przeciwko Celtics, a Lowry zagrał wówczas bardzo przyjemne zawody z 19 punktami i 7 asystami. Bardzo słabo rzucał, notując 37.8% z gry podczas serii 4 porażek. Dinozaury złapały zadyszkę i bardzo przydałby im się teraz powrót do gry DeMara DeRozana, który na szczęście ma nastąpić już w tym tygodniu.
6. Damian Lillard – 22.2 punktów, 4.8 zbiórek, 6.3 asyst, 1.4 przechwytu
W poprzednim tygodniu: –
Miał dwa przeciętne mecze na 16 punktów z Heat i Magic, ale odbił je sobie we wczorajszej wygranej z Lakers – 34 punkty, 7 asyst. W końcu musiał nastąpić moment, w którym wskoczy do rankingu i pojawi się w nim pierwszy raz. Już od początku sezonu był w bardzo dobrej formie, dwukrotnie przełamał barierę 40 „oczek” i w paru meczach zagrał imponująco. Trail Blazers swój świetny bilans zawdzięczają też poprawionej defensywie, na którą spory wpływ ma indywidualna poprawa w obronie Lillarda. Dame pracował w lato z Garym Paytonem i dało to rezultaty. Rok temu rywale kryci przez niego trafiali 43.9% z gry i 31.6% za trzy, teraz to już tylko 40.5% i 23.1% za trzy. Lillard płynnie przechodzi przy zasłonach i jest o wiele bardziej zaangażowany w defensywę.
7. LaMarcus Aldridge – 22.9 punktów, 10.5 zbiórek, 1.9 asyst, 1.2 bloku
W poprzednim tygodniu: 6
24/12 z Heat, 25/6 z Magic, 15/9 z Lakers. Nie wiem co mogę dodać, bo Aldridge gra to samo od tygodni. Za to przy wyszukiwaniu statystyk z crunch time Lillarda natknąłem się na równie ciekawe statystyki z crunch time Aldridge’a. W sytuacjach gdy różnica wynosi 5 punktów lub mniej, a na zegarze pozostaje mniej niż 5 minut do końca, Aldridge ma skuteczność 53.8%. Oddał 26 rzutów w takich sytuacjach, dokładnie tyle samo co Lillard. Taka skuteczność daje mu trzecie miejsce w lidze, tylko za Ellisem i Bledsoe. Terry Stotts lubi korzystać z niego w wyrównanych końcówkach, a taka gra LaMarcusa w crunch time, otwiera też więcej możliwości przed Lillardem. Dowód – w decydującej akcji Game 6 przeciwko Rockets, na 0.9 sekundy przed końcem piłka miała iść do Aldridge’a, a trójka Dame’a była dopiero drugą opcją.
8. John Wall – 17.1 punktów, 4.4 zbiórek, 10.3 asyst, 2.1 przechwytów
W poprzednim tygodniu: 7
8-12-8-12-8-12-8-12 – to nie szyfr do sejfu twojego szefa, tylko wypis z rubryki „asysty” u Johna Walla. Znacie jakieś zakłady bukmacherskie, w których można grać dokładną liczbę asyst u zawodnika? W tym tygodniu Wall był znowu solidny do bólu, ale zawiódł w spotkaniu z Hawks, w którym miał 15 punktów i 8 asyst, ale też 8 strat, które położyły tamten mecz Wizards. Lepiej poradził sobie w innym meczu na szczycie wschodu, tym z Bulls – 16 punktów, 12 asyst i blowout dla jego drużyny.
9. Jeff Teague – 17.4 punktów, 2.8 zbiórek, 7.2 asyst, 1.8 przechwytu
W poprzednim tygodniu: –
Hawks wygrali 22 z ostatnich 24 meczów i prędzej czy później ktoś od nich musiał się tu pojawić. Bardziej od Millsapa imponował mi Teague, który wykonuje fantastyczną robotę przez cały sezon i stał się graczem formatu All-Star. Spurs wschodu musieli odnaleźć swojego Tony’ego Parkera i dokładnie taką rolę ma Teague, który rozporządza ofensywą Hawks i świetnie kreuje swoich partnerów, a jak trzeba to potrafi też stać się pierwszą opcją strzelecką. Przy tym zachował cechy szybkiego i dynamicznego point guarda, który wciąż potrafi zaimponować pojedynczą akcją. Ten tydzień – 25 punktów i 6 asyst z Grizzlies, 14/11 z Pistons i 11/10/0 strat z Wizards. Spotkanie z Grizzlies można też śmiało ogłosić jego najlepszym meczem w sezonie.
10. Jimmy Butler – 21.0 punktów, 6.3 zbiórek, 3.4 asyst, 1.7 przechwytu
W poprzednim tygodniu: 9
Słaby Jimmy w tym tygodniu. Zaczął od 16 punktów i 11 zbiórek przeciwko Jazz, ale tylko 5/13 z gry. Potem było tylko gorzej. Z Wizards 2/12 z gry i zaledwie 10 punktów, a z Bucks 9 „oczek: i 2/9 z gry. Ale w meczu z Kozłami nadrobił dobrą grą all-around i pod nieobecność Rose’a przejął rolę kreatora gry, zanotował 10 asyst i zebrał 8 piłek, będąc o krok od triple-double.
Wypadli:
Russell Westbrook – 26.2 punktów, 5.6 zbiórek, 7.1 asyst, 2.2 przechwytu
W poprzednim tygodniu: 8
LeBron James – 25.2 punktów, 5.3 zbiórek, 7.6 asyst, 1.3 przechwytu
W poprzednim tygodniu: 10
Poczekalnia:
Chris Paul – 17.9 punktów, 4.5 zbiórek, 9.6 asyst, 1.9 przechwytu
Pau Gasol – 18.7 punktów, 11.3 zbiórek, 2.7 asyst, 2.2 bloków
Blake Griffin – 22.7 punktów, 7.7 zbiórek, 5.0 asyst
DeMarcus Cousins – 23.9 punktów, 12.3 zbiórek, 3.0 asyst, 1.3 przechwytu, 1.7 bloku
Monta Ellis – 20.6 punktów, 2.5 zbiórek, 4.5 asyst, 1.7 przechwytu
Nikogo nie interesującym Portland….. no bo was przestanę czytać ;)
No i w końcu !! Lillard przed LMA :)
Gasola nadal się będę czepiał , no i Griffin w poczekali chyba trochę na wyrost.
Swoją drogą to Kemba ciągnie Hornets do PO i chyba puka do poczekalni
W przypadku AD pamiętajmy iż ma dopiero 21 lat więc trudno zarzucać mu brak genu lidera,za rok,dwa powinien go nabyć. Swoją drogą Cans za wiele do 8 miejsca nie tracą,bodajże 3 wygrane
Autorowi jako o Portland to chodziło zapewne o samo miasto Portland , które może częściowo odstraszać pogodą.
Wreszcie wysoko Lillard. Wydaje sie ze troche za wysoko ale na chwile obecna to jest na swoim miejscu. Wedlug mnie butler powinien byc wyzej na 7/8 miejscu. Gasol powinien juz wczesniej spasc z podium. Teague w top 10 ale przy obecnych hawks bez szans na mvp chyba ze osiagneli by bdb bilans na koniec.
Ciekawe czy w tym roku jak wroci James to znow bedzie mial nieco zawyzone wyniki?
No właśnie co z tym Gasolem… Odniosłem wrażenie, że znacznie obniżył loty po tym jak z gry wypadł Z-Bo… Kiedy stracił swojego mocarnego kolegę nie broni mu się już tak łatwo… o zbiórkę ciężej, a i pod koszem rywale mogą mu poświęcić więcej uwagi.
Troszkę inaczej zrozumiałem autora. Ja sam osobiście nie znam żadnego fana Blazers, za to mnóstwo kibiców Celtów, Byków i Heat, znajdzie się Jeziorowiec, a nawet Jazzman. Tylko na tym forum (a także Blazers.pun). Ale za to utożsamiających się z PTB na każdym kroku i wiernych jak, bez obrazy – pies. Pozdrawiam wszystkich maniaków Portland Trail Blazers !!!!
Co do rankingu, to wysoka lokata Marca Gasola to tak chyba z przyzwyczajenia ? Dla mnie ok. 10 miejsca conajwyżej, chociaż oglądałem tylko 2 mecze Grizzlies i może coś przegapiłem.
Cieszy awans Lillarda, ale czy nie za duży? Pewno dzisiejszy/wczorajszy mecz zaważył.
Poza tym zastrzeżeń mieć nie można. Dobra robota wg mnie:P
blazers.pun już w zasadzie nie działa, bo cały ruch przeniósł się na blazerspl.blogspot.com
„z 1 meczem straty do pierwszych Warriors” ???
Kibic Blazers od 89!
Do dobra- nieliczni ale fanatyczni
a Portland wcale nie ma zlej az tak pogody a juz na pewno samo miasto jest ladniejsze od 90% innych w USA
Behemot, dzięki za cynk. Mario, ja jestem „młodszy” bodajże listopad/grudzień 1990 i powtórki WCF z Suns