Ubiegłej nocy 3 spotkania rozgrywały się na Wschodzie. Do hali Verizon Center mieli przyjechać San Antonio Spurs, a o swoją 9 wygraną „walczyli” Atlanta Hawks. O próbę przerwania 15-meczowej serii porażek walczyli Timberwolves. Zapraszam na krótką relację z spotkań.
Minnesota Timberwolves 110:101 Indiana Pacers
52 punkty są nowym rekordem kariery Mo Williamsa. Combo-guard Wilków zagrał kapitalne spotkanie. To właśnie Williams pociągnął grę Wolves od połowy trzeciej kwarty i w końcówce spotkania dając swojemu klubowi upragnione zwycięstwo. Wcześniej jednak to Pacers grali lepszą koszykówkę. Fizyczna gra zawodników z Indianapolis wydawało się, że wystarczy w tym spotkaniu na przeciętnie dysponowanych Wolves. Wszystko prysło około na około 5 minut przed końcem spotkania. Bardzo dobre spotkania rozegrali C.J. Watson i C.J. Miles, którzy razem zdobyli 39 punktów. Pacers wyraźnie wygrali deskę(41-34). Solidne spotkanie z double-double zagrał Gorgui Dieng, a kolejną „dwudziestkę” wrzucił przyszły Rookie Of The Year Andrew Wiggins.
Atlanta Hawks 105:87 Philadelphia 76ers
3 z ostatnich 4 spotkań wygrali gracze „szóstek”, jednak o kolejne było bardzo trudne, ponieważ do ich hali przyjechała najlepsza drużyna Wschodu, która w ostatnim czasie jest w ogromnym gazie. Bez Paula Millsapa, Jeffa Teaque’a i DeMarre Carolla przystępowali do tego spotkania, lecz i bez nich nie mieli najmniejszych problemów z pokonaniem Sixers. Triple-double zanotował Al Horford (w 29 minut!!!), a klasycznie 4-7 zza łuku wrzucił Kyle Korver (0-3 po 1 połowie). Jastrzębie na dobre uciekły w drugiej połowie. W pierwszych 24 minutach grali wyraźnie chaotyczną koszykówkę. Widać było, że klasa rywala zdecydowanie ich nie mobilizuje. Jednak już w drugiej połowie m.in. za sprawą 3 trójek Korvera Hawks szybko odskoczyli i dowieźli bezpieczny wynik do końca spotkania. Po stronie sixers na wyróżnienie zasłużyli Michael Carter-Williams i Jerami Grant.
San Antonio Spurs 93:101 Washington Wizards
Po kompromitującej porażce z nowymi Spurs (Hawks) Wizards mieli okazję zmierzyć się z pierwowzorem i trzeba przyznać, że ta konfrontacja wyszła im dużo lepiej. Bardzo dobre spotkanie rozegrał John Wall autor 25 punktów i 8 asyst. Wizards wygrali wyraźnie deskę, nie dali się zdominować na bronionej tablicy tak jak w meczu z Hawks. Ich problemem ponownie pozostaje ilość strat. W tym meczu udało im się uniknąć porażki, jednak z 15 stratami ciężko im będzie wygrywać z lepiej dysponowanymi rywalami. Czarodziei uratowała świetna skuteczność z gry i zza łuku (po 49,3 i 50%). W kluczowych momentach świetnie spisał się Kevin Seraphin, który rozegrał cała 4 kwartę. Trzeba przyznać, że Francuz zaprezentował się bardzo dobrze kończąc akcję w post-up i świetnie zbierając. Wizards wygrali w tym sezonie wszystkie 23 spotkania, w których prowadzili po 3 kwarcie oraz 22 z 23, w których nie pozwolili rywalom rzucić więcej, niż 100 punktów. Wiele to mówi o grze Waszyngtonu. Marcin Gortat po świetnej pierwszej kwarcie (6 punktów i 6 zbiórek) przez następne kilkanaście minut nie dostał żadnej akcji w izolacji. Dopiero w połowie trzeciej kwarty doczekał się piłki w okolicach 6 metra. Niestety, ale po raz kolejny mimo dobrego początku Marcin jest marginalizowany w ataku, a szkoda ponieważ w okolicach 3-4 metra jest to bardzo groźny zawodnik. Marcin za to świetnie spisywał się w obronie przeciwko Timowi Duncanowi i Thiago Splitterowi. Bardzo dobrze uniemożliwiał im grę przodem do kosza.
co się dzieje ze spurs w tym sezonie, czy ta drużyna wreszcie zaskoczy i wykona solidny run?
Nie można jednoznacznie określić „co się stało”.
Pamiętajmy, że Duncan, Parker, Booner, Manu, Diaw to nie są już młodzieniaszki..
Niestety, ale w tym wieku wszystko może się zmienić z dnia na dzień. Nie twierdzę, że grają słabiej, ale spójrzmy ile w Spurs było kontuzji w przeciągu tych 2 miesięcy. Wypadali Duncan, Parker, Leonard, a teraz dopiero wrócił Mills. W pewnym momencie w s5 grali Anderson czy teraz Daye. Moim zdaniem to mówi wszystko o kadrze Spurs. Powinni popytać o Tay’a Prince’a. 2 spotkania przegrali przez sędziów (Grizzlies i ktoś – nie pamiętam), a kilka kolejnych w końcówkach. Tak czy siak twierdzę, ze Spurs pewnie z miejsca 7-8, ale awansują do PO, a tam ponownie będą cholernie mocni.
A Gortat po raz kolejny nie był zauważany w ataku przez kolegów z drużyny. Nie potrafię tego zrozumieć.
Marcin zagrał bardzo solidny mecz. Na początku on i Pierce trzymali zespół w grze, a potem stał się niewidzialny. Gdy już dostał jakieś piłki w trzeciej kwarcie to wydawał się … zaskoczony. niemniej jest wygrana i Gortat jest ważnym punktem tej drużyny. Spurs kulało ze skutecznością rzutu i rozegrania w końcówce. Ważna wygrana Wizzards, ale sporo pracy przed nimi.
Gortat nie ma być ważnym punktem zespołu,bo to już dla niego za mało ambitny cel,ale ma być i nieraz udowadnial czy w pojedynczych meczach,czy w ubiegłorocznych playoffach ,że potrafi być wiodącą postacią tej drużyny,jednym z liderów,bo ma ku temu warunki,ale nie wiedzieć czemu nigdy nikt mu w 100% nie chce zaufać,choć rzadko kiedy zawodzi,czym to jest podyktowane nie wiem.
Pomijając kolegów z drużyny i zaufanie do niego,bardziej niepokojące jest to, że ostatnio dość często w kluczowych momentach nawet nie wychodzi na parkiet.