HORNETS (15-25) – SPURS (24-16) 93:98 (18:22, 27:35, 23:19, 25:22)
Kemba Walker znów dzielnie prowadził ofensywę Szerszeni , ale mimo 28 pkt na koncie nie uratował wygranej gospodarzom. Wygraną załatwił gościom Manu Ginobili , notując 10 trafień z 14 rzutów i kończąc mecz z 27 pkt na koncie. Miejscowym w uratowaniu serii – 5 wygranych spotkań do wczoraj – nie pomógł wracający Lance Stephenson (8 pkt i 2 as w 18 min). Spurs wykorzystali niską skuteczność rzutów z dystansu rywala (4/13) i wydłużającą się absencję Ala Jeffersona.
STRZELCY: Walker 28, Biyombo 12+15zb, Hairston 11, Henderson 11 oraz Ginobili 27, Green 18, Duncan 14+10zb
MAGIC (15-27) – ROCKETS (27-12) 120:113 (29:19, 26:33 29:33, 36:28)
Kolejny świetny mecz duetu Nikola Vucević-Victor Oladipo. Tym razem – po ograniu Chicago Bulls – podopieczni Jacquesa Vaughna zdominowali ofensywnie zespół z Houston. Świetne otwarcie meczu i 10 punktów zaliczki Magii pozwoliło narzucić gospodarzom swój styl gry. James Harden dwoił się i troił (26 pkt i 10 as) a Dwight Howard (3-2 to bilans jego przeciwko Magic) starał się jak mógł przeciwko swojej ex drużynie (23 pkt i 8 zb) trafiając wszystkie 7 rzutów wolnych! W odpowiedzi żadnego respektu przed rywalem nie okazywał Vucević, autor 25 pkt i 12 zb. Na dodatek lepiej od Hardena prezentował się Oladipo, zdobywca 32 pkt (przy 12/19 z gry). Jednak to nie oni obaj , a pierwszoroczniak Elfrid Payton okazał się kluczowym graczem, w czwartej kwarcie. W decydującej odsłonie, wygranej przez gospodarzy 36-28, Payton zanotował 11 ze swoich 15 punktów, prowadząc ofensywę Magii do drugiej z rzędu wygranej nad wyżej notowanym rywalem.
STRZELCY: Oladipo 32, Vucevic 25+12zb, Frye 15, Payton 15 oraz Harden 26+10as, Howard 23, Beverley 17
NETS (16-23) – GRIZZLIES (27-11) 92:103 (23:32, 22:19, 20:31, 27:21)
Osobisty pojedynek Lionella Hollinsa, przeciwko ex drużynie, okazał się tryumfem jego ucznia – Dave’a Joergera. Grizzlies praktycznie kontrolowali mecz od pierwszych minut, bazując na podkoszowej sile duetu Gasol-Randolph (20pkt i 14zb Z-Bo). 9-punktowa zaliczka w pierwszej kwarty, została znacząco podbita w trzeciej odsłonie meczu, kiedy goście wykorzystali absencję Derona Williamsa i zawieszenie Kevina Garnetta. Grizzlies kompletnie nie szło trafianie z dystansu (3/17), ale na ich szczęście Nets częściej tracili piłkę (19-9) i mieli problemy ze sforsowaniem dobrze broniących obwodowych. Alan Anderson chybił 6 z 8 rzutów, Joe Johnson nie trafił 3 z 12 i Siatki nie miały atutów w walce z czołową ekipą Zachodu.
STRZELCY: Plumlee 15, Teletovic 12, Bogdanovic 11, Lopez 11, Morris 11 oraz Randolph 20+14zb, Gasol 18, Lee 18, Allen 13
PISTONS (14-25) – PELICANS (19-19) 94:105 (18:22, 18:36, 30:25, 28:22)
To nie był mecz w stylu ostatnich , granych przez Tłoki. Mimo absencji Jrue Holiday’a Pels potrafili kontrolować przebieg wydarzeń na parkiecie Palace of Auburn Hills. Główna w tym zasługa Tyreke’a Evansa, który wcielił się w rolę playmakera i z powodzeniem kierował poczynaniami kolegów. 19pkt-9as-8zb byłego ROTY pozwoliło gościom przejąć kontrolę nad spotkaniem od II kwarty. Tyreke dogrywał w niej piłkę do Omera Asika (8pkt 13zb) i Anthony’ego Davisa (popisał się alley oopem; 27pkt i 10zb) oraz znajdywał wolnych na obwodzie strzelców – Ryana Andersona i Erica Gordona. Efekt, przez przerwą ekipa Monty’ego Williamsa prowadziła już 22 oczkami! Po przerwie Pistons próbowali wrócić do gry, ale dominacja Pelicans w strefie podkoszowej była bardzo wyraźna i pozwalała nadal na kontrolowanie przebiegu wydarzeń. Pistons zostali znokautowani pod tablicami aż 47-30 a Andre Drummond zakończył mecz na poziomie 2 pkt i 2 zb. Po takim występię nie powinno nas zdziwić , gdyby Stan Van Gundy wpadł na pomysł zesłania gracza do D-League…
STRZELCY: Jennings 19, Monroe 16, Augustin 13 oraz Davis 27+10zb, Evans 18+9as+8zb, Anderson 17
RAPTORS (26-12) – SIXERS (7-31) 100:84 (34:19, 16:27, 21:15, 29:23)
Miał być spacerek dla faworytów, ale po 15 punktowym deficycie z pierwszej kwarty, podopieczni Bretta Browna wykorzystali swoją szansę i wrócili do gry w II odsłonie. Być może – gdyby nie fatalna skuteczność KJ McDanielsa (2/10), Luca Mbah a Moute (1/7) i Hollisa Thompsona (2/10) – to Szóstki dłużej powalczyłyby o zwycięstwo? Najważniejszą wiadomością dla domowników był powrót DeMarra DeRozana, który w pierwszym meczu po przerwie spowodowanej kontuzją zanotował 20 pkt i skuteczność 9/14 z gry. Ponadto Amir Johnson pokusił się o rekord sezonu – 16 – zbiórek i Kyle Lowry zaliczył dublet z 18 pkt i 12 as. Nie zawiódł też etatowy zmiennik Dwyane’a Casey – Lou Williams – wnoszący do ofensywy Raps 19 oczek.
STRZELCY: DeRozan 20, Williams 19, Lowry 18+12as oraz Carter-Williams 29, Noel 12, McDaniels 10
BULLS (26-14) – WIZARDS (27-12) 99:105 (32:26, 18:18, 19:32, 30:29)
6-krotni Mistrzowie ligi nie mogą się wygrzebać z dołka i zanotowali 4 porażkę w ostatnich 6 meczach. Podpopiecznym Toma Thibodeau nie pomógł najlepszy występ w sezonie Derricka Rose, zdobywcy 32 pkt (12/22 i 6/9 za trzy). Derrick niestety nie mógł liczyć na skuteczność Jimmy’ego Butlera (3/10) ani na Joakima Noaha (skręcił kostkę i nie dokończył spotkania, rozgrywając tylko 2 pierwsze kwarty). Absencję Francuza wykorzystali goście, zwyciężający w drugim z rzędu meczu z Bykami w ostatnich kilku dniach, a na dodatek wygrywający 5 z rzędu mecz w United Center. Wizards dominowali na deskach (43-33) oraz lepiej wyregulowali celowniki (51% z gry do 43% Bulls). Nawet wysoka skuteczność gospodarzy zza łuku (13/27) nie złamała obrony Wizards. W odpowiedzi świetne zawody zagrali John Wall (10 z 21 pkt padło jego łupem w 4 kw) oraz Paul Pierce (weteran trafił 7 z 12 rzutów, zaliczając 22 pkt). W czwartej kwarcie, mimo bliskiego dystansu do rywala, Bulls za bardzo próbowali polegać na rzutach za trzy pkt, próby Nikoli Mirotića i Derricka Rose’a nie wpadały do kosza , a w odpowiedzi z kolei trafiali Wall i Pierce (również za trzy). Marcin Gortat przy 31 minutach w grze, zanotował 11 pkt i 9 zb. Do końca głosowania na ASG zostały 4 dni.
STRZELCY: Rose 32, Butler 13, Gasol 13, Gibson 12, Mirotic 12 oraz Pierce 22, Wall 21, Beal 17
CELTICS (13-24) – HAWKS (31-8) 91:105 (24:24, 21:33, 29:32, 17:16)
Atlanta Hawks notuje najlepszą passę od 17 lat. Wygrali właśnie 10 spotkanie w serii. Tym razem DeMar Carroll i Jeff Teague poprowadzili Jastrzębie po wyjazdową wygraną i poprawili 2 najlepszy bilans w lidze. Gościom nie brakowało w ofensywie odpoczywającego Ala Horforda. Hawks w drugiej kwarcie trafiali na 63% z gry i odjechali rywalom na 12 oczek. Prowadzenia nie oddali już do końca meczu…
STRZELCY: Bradley 17, Sullinger 14, Olynyk 12 oraz Carroll 22, Teague 22, Millsap 18, Scott 11
Co ciekawe ponoć sixers mogą handlować Michaelem Carterem bo nie widzą go w kwestii długoterminowej. Nie wiem co o tym myśleć
Prawda, liczę na Lakers, że się rzucą wypuszczając Lina.
O mój Boże, to ja już nie mam pytań kogo oni widzą w kwestii długoterminowej.
Chyba się jeszcze taki nie urodził co by był godzien szóstek…
Super pomysł z tymi lakers. A kogo/co jeszcze dodałbyś do Lina aby Sixers mogliby być zainteresowani?
Jakiś spadający kontrakt ew. z opcją gracza. Niewykluczone,że Hinkie wolałby pick.
Podejrzewam, że Ainge chętnie odda jeden z dalszych picków za MCW
Ainge ma Smarta i Bradleya na PG/SG nie wierze co by był zainteresowany