GRIZZLIES (30-12) – RAPTORS (27-15) 92:86
2/11 z gry DeMara DeRozana i ledwie 6 punktów startera Raptors, nie pomogło gościom w wyjeździe do Memphis. W Mieście Elvisa to Marc Gasol dominował z 26 pkt , doprowadzając do 8 porażki Raps w ostatnich 11 meczach! Z pomocą Hiszpanowi, niemal jak zawsze, przyszedł Zach Randolph (19/13). Meczowy przełom nastąpił w połowie czwartej kwarty, kiedy po wyrównanym boju przez ponad trzy kwarty, miejscowi zanotowali zryw (13-3). Niestety znów gorsza dyspozycja meczowa towarzyszyła poczynaniom Kyle’a Lowry, który tym razem trafił 7 z 23 rzutów. Kanadyjczycy ogólnie prezentowali się słabo w rzutach, trafiając tylko 32% ich oraz w końcówce okazali się najsłabiej rzucającym przeciwnikiem Grizzlies tego sezonu. Jeśli dołożymy 1 na 8 z gry Greivisa Vasqueza to statystyki rzutowe gości nie powinny nas dziwić…Ciekawostka, Grizzlies wygrali spotkanie mimo tylko jednego, celnego rzutu zza łuku! Pierwszy start w nowym klubie zaliczył Jeff Green (6pkt).
Gasol 26, Randolph 19+13zb, Conley 12 oraz Williams 21, Lowry 20, Valanciunas 12
WOLVES (7-34) – MAVS (30-13) 75:98
Powrót Nikoli Pekovića (14 pkt) nie sprawił niespodzianki fanom Wilków. Mavs to druga najlepsza ekipa w NBA, po Hawks (17), patrząc na ilość wygranych spotkań wyjazdowych (16) i patrząc na poprzednią noc, gracze Ricka Carlisle potwierdzili to. 35-17 w drugiej kwarcie było niczym rzeź niewiniątek z Minnesoty. Głównym Killerem Wilków okazał się Chandler Parsons , autor 9 trafień przy 13 próbach, zarazem zdobywca 22 pkt. Największą przewagą była skuteczność Mavs zza łuku, Wilki trafili 2 trójki, przy czym goście – 11. Bohater poprzedniego tygodnia, Mo Williams, trafił tylko 2 z 12 prób rzutów…Wilki na swoim parkiecie zanotowały 34% z gry, przy czym Mavs na wyjeździe aż 51%.
PKT: Wiggins 18, Young 14+11zb, Pekovic 14 oraz Parsons 22, Nowitzki 16, Rondo 9
PELICANS (21-21) – LAKERS (12-31) 96:80
Powrót Kobego Bryanta nie dał Jeziorowcom tyle energii i przewagi na którejś z pozycji, co powrót Anthony’ego Davisa. OneBrew wrócił po trzymeczowej absencji i zaprowadził Pels do wygranej w finałowych minutach potyczki. W Smoothie Kings Center A.D. i spółka zmietli Lakers z parkietu na przestrzeni ostatnich 12 minut, uzyskując wynik 27 – 12 ! 29 pkt Davisa oraz solidne wsparcie back courtu – Eric Gordon (17 pkt i 10 as – rekord sezonu w asystach) oraz Tyreke Evans (19 pkt) stanowiło przewagę nie do przebicia dla Lakers. Zwłaszcza, że Nick Young (3/11) oraz Wesley Johnson (2/11) aspirowali do nagrody Ceglarza dnia;-) Lakers na 36% z gry oraz przy wyraźnie przegranej rywalizacji w trumnie (26-48 w punktach spod kosza) nie mogli wygrać tego spotkania. Pels nie przeszkodziła absencja Jrue Holiday’a, bez którego będą sobie radzić 2/3 tygodnie.
PKT: Davis 29, Evans 19, Gordon 17+10as oraz Hill 15, Bryant 14, Ellington 12
SUNS (26-18) – BLAZERS (31-12) 118:113
Eric Bledsoe (33) i Isaiah Thomas (27) spółka wykorzystali podkoszową absencję i już w pierwszej kwarcie odskoczyli rywalom na 11 punków, wrzucając aż 40 do kosza Portland. W oby przypadkach – Bledsoe i Thomas – zanotowali punktowe rekordy sezonu. Słońca zdopingowane wyjazdową wygraną Thunder w Waszyngtonie muszą nadal uciekać , by zachować swoje miejsce w 8-ce topowych ekip Zachodu. Sam Bledsoe znów zaprezentował się z bardzo wszechstronnej strony, dodając 10 zb i 6 as. Gościom nie pomogło przebudzenie Francuza, Nicolasa Batuma, który po słabych występach wspiął się na szczyt własnych możliwości, zdobywając 27pkt-10zb-5as. Suns mają bilans 17-2 na własnym parkiecie z Blazers, licząc od 2005 roku! Batum trafił 6 z 8 trójek , ale i zryw jego drużyny w czwartej kwarcie (37-27) nie pozwolił na wyjazdowe zwycięstwo. Bolączką ekipy Terry’ego Stottsa była niedyspozycja Damiana Lillarda, który spudłował 6 z 22 rzutów, w tym zanotował 2/10 za trzy…
PKT: Bledsoe 33+10zb, Thomas 27, Dragic 16 oraz Batum 27+10zb, Lillard 22, Matthews 22
KINGS (16-26) – NETS (18-24) 100:103
Brook Lopez gra zdecydowanie lepiej od momentu podniesienia się plotek, na temat jego wymiany do innego klubu. Dzięki jego 22 pkt i 6 blk goście dominowali w Sacramento, prowadząc w drugiej kwarcie nawet 23 oczkami! Mimo zrywu gospodarzy podczas finałowej kwarty (31-21) i 14 oczek Rudy’ego Gay’a czy 13 oczek DeMarcusa Cousinsa Kings zanotowali 5 z rzędu porażkę (co jest ich negatywnym i wyrównanym rekordem sezonu). Podopieczni Lionella Hollinsa mogli też liczyć na niezawodnego Jarretta Jacka (16pkt i 8as), który lepiej sobie radził z prowadzeniem gry aniżeli Darren Collison (16pkt i 5as). Siłą Siatek okazały się zdobycze punktowe ławki; dzięki Lopezowi i Alanowi Andersonowi (14) zmiennicy dodali aż 50 oczek. Królom nie pomógł powrót po 13 meczowej absencji (kontuzja pleców) Ramona Sessionsa (2pkt).
PKT: Cousins 28+14zb, Gay 25, Collison 16 oraz Lopez 22, Johnson 16, Jack 16
WARRIORS (34-6) – ROCKETS (29-14) 126:113
Gdyby w pierwszej rundzie play off los skrzyżował losy zespołów Kevina McHale’a i Steve’a Kerra to ten pierwszy szkolniowiec miałby ogromny ból głowy (lub pełne portki;-). Druga kwarta wygrana przez Splash Brothers i spółkę 30-13 zaprowadziła GSW po trzecią z rzędu wygraną nad Rakietami. Klay Thompson zanotował 27 pkt, Steph Curry dołożył 22 pkt, a Draymond Green zapisał 18. Warriors zanotowali rekord klubu, w ilości wygranych w serii na własnym parkiecie – 17 spotkań. Poprzedni rekord pochodzi z 1959 roku! Bezsilny w starciu z najlepszą drużyną Zachodu okazał się Dwight Howard (3/8 z gry, 5 strat , 7 pkt i 11 zb) a jeszcze gorzej prezentował się Trevor Ariza (2/9 z gry i współczynnik +/- minus 34!). Wojownicy trafiali na 50% z gry (8 więcej od Rockets) oraz dzięki Andrew Bogutowi (9 pkt , 10 zb, 5 blk) udanie bronili dostępu do własnego kosza. Btw. Josh Smith dostał dwa techniczne na przekleństwa…
PKT: Thompson 27, Curry 22+10as, Green 18 oraz Harden 33, Brewer 20, Terry 14