GRIZZLIES (32-12) – MAGIC (15-33) 103:94
Świetna gra podkoszowego duetu Marc Gasol – Zach Randolph przyniosła Grizzlies kolejne zwycięstwo, tym razem nad niżej notowanymi Magic. 24 pkt i 10 zb Z-Bo oraz 16 pkt i 10 zb Hiszpana miały wpływ na przewagę w drugiej kwarcie, podczas której miejscowi odskoczyli na 19 punktów przewagi. Mimo absencji odpoczywającego Tony’ego Allena gospodarze wymusili na gościach 17 strat piłki oraz przy problemach z kontuzją kciuka Mike’a Conley’a mogli liczyć na rezerwowego Beno Udriha (15 pkt i 5 as i 6/8 z gry). Podkoszowi Grizzlies też nie dali rozwinąć skrzydeł w ataku Nikoli Vucevićowi (18 pkt i 12 zb), natomiast bolączką Magików była słaba dyspozycji Elfirda Paytona (5/14 z gry). Uwaga, rzadko zwracamy na to uwagę, ale Orlando fatalanie spisywali się na lini rzutów wolnych – 64% (2/6 Dedmona ).
STRZELCY: RANDOLPH 24+10ZB, GASOL 16+10ZB, UDRIH 15 oraz VUCEVIĆ 18+12ZB, OLADIPO 18 i PAYTON 12
PELICANS (24-21) – SIXERS (8-37) 99:74
Wielki rewanż za wpadkę Pels sprzed tygodnia, w Filadelii, kiedy wczorajsi gospodarze meczu grali bez Anthony’ego Davisa. Z drugiej strony jak tu wygrać mecz, kiedy rzuca się na poziomie 34%…Nerlens Noel (1/9) , Robert Covington (2/11) , Larry Drew III (2/9) i JaKarr Sampson (2/9) nie wróżyli nic dobrego gościom , którzy już w pierwszej kwarcie przegrywali 11 oczkami (19-30). Błyszczał natomiast wielki nieobecny z poprzedniego strarcia, popisując się serią wsadów oraz notując 32 pkt i 10 zb (oraz 4 bloki). Antony Davis – grajacy tylko trzy kwarty – miał też wsparcie w osobie Ryana Andersona, trafiającego 4 z 5 trójek. NOP notują bilans 15-5 we własnej hali i tym razem podrekślili swoją miejscową dominację (52-38 w zbiórkach oraz 46-38 w punktach z pomalowanego). Uwaga, Tyreke Evans zanotował 12 asyst, znów udanie zastępując w roli jedynki Jrue Holiday’a.
STRZELCY: DAVIS 32+10ZB, ANDERSON 19, GORDON 13 oraz MCDANIELS 16, SIMMS I MBAH A MOUTE po 14
THUNDER (23-22) – T’WOLVES (7-37) 92:84
Bez pauzującego Kevina Duranta , ale przy nieskutecznym Russellu Westbrooku (7/22) podopieczni Scotta Brooksa męczyli się z dużo niżej notowanymi Wilkami. Pod koszami dominował natomiast Serge Ibaka, autor 13 pkt oraz osobistego rekordu sezonu w postaci 19 zbiórek. Anthony Morrow i Reggie Jackson wykorzystali absencję MVP i dorzucili do dorobku Grzmotu po 14 oczek. Warto podkreślić, iż niedyspozycja Westrbooka była spowodowana mocnym naciskiem w obronie Andrew Wigginsa, który stracił większość sił w czwartej kwarcie i i pozwolił bardziej doświadczonemu graczowi na 11 oczek w najważniejszej części gry. Wilki mogły sobie pluć w brody, bowiem przy lepszej skuteczności Mo Williamsa (1/10) oraz Nikoli Pekovića (3/12) mieli spore szanse na sprawienie niespodzianki. Nawet kolejny solidny występ Wigginsa nie przyniósł Flipowi Saundersowi 8 zwycięstwa. Rookie zanotował 7/14 z gry i 23 pkt. Bolączka Wilków to nieskuteczność na poziomie 34% z gry i uwaga 2-13 za trzy…nie pomogło też 18 zbiórek Gorgui Dienga.
STRZELCY: WESTBROOK 18, MORROW I JACKSON po 14, IBAKA 13+19ZB oraz WIGGINS 23, YOUNG 22, LAVINE 11
JAZZ (16-29) – CELTICS (16-27) 90:99
Miał być zwolniony i szukać nowego klubu, a tymczasem mocno przyczynił się do zwycięstwa Celtów w Utah. Tay Prince, bo o nim mowa popisał się atomowym wejściem do gry, podczas drugiej kwarty meczu, wygranej przez gości 38-14. Mistrz NBA z Detroit Pistons z 2004 roku trafił dwie trójki podczas szalonej ucieczki Zielonych. W sumie podczas II odsłony 6 trójek gości mocno zatrząsło Energy Solutions Arena i położyło Jazz-menów na deski. Prince w całym meczu trafił 7 z 10 rzutów z gry i okazał się najskuteczniejszym spośród przyjezdnych z 19 pkt. Trzecia kwarta miejscowych była niemal odbiciem celtowego szturmu i Jazz-band mógł liczyć na trzy dystansowe trafienia Gordona Haywarda (26 pkt i 4/5 za trzy) oraz pogoń za rywalem. Niestety dla gospodarzy, początek czwartej kwarty to kolejna fala uderzeniowa gości i podopieczni Brada Stevensa mogli liczyć na serię punktów Marcusa Thorntona (7 z 9) czy kolejne trafienia Jareda Sullingera (12 pkt i 9 zb).
STRZELCY: HAYWARD 26, KANTER 20, BURKE 18 oraz PRINCE 19, ZELLER 14 i SULLINGER z BRADLEY’em po 12
CLIPPERS (31-14) – NUGGETS (18-27) 102:98
Mieliśmy weekendowy występ Klaya Thompsona ochrzonego do miana Pana Trzeciej Kwarty (37 pkt w odsłonie) , to teraz przyszła pora na najlepszego rezerwowego NBA – Jamala Crawforda. Noszący od lat przydomek Mr. 4th Quarter eksplodował w najbardziej odpowiednim momentu meczu z Nuggets i wyciągnął swoją ekipę z opresji. LAC przegrywali 8 punktami nie radząc sobie z niżej notowanym przeciwnikiem, ale 21 punktów Jamala (z 23) w ostatnich 12 minutach odwróciło losy konfrontacji w Staples Center. Trzy trójki Crawforda , przy gorszej dyspozycji JJ Redicka (2/10), ale przy mocnej postawie Matta Barnesa (7/11 z gry i 18 pkt) zaprowadziło L.A. po 31 wygraną. W samej końcówce od strony Samorodów zawiódł Wilson Chandler, pudłujący dwie kolejne próby rzutów (w tym tą najważniejszą , za trzy). J.C. wszystkie swoje punkty zdobył po przerwie…
STRZELCY: CRAWFORD 23, BARNES 18, PAUL 15 , GRIFFIN 14+10ZB oraz LAWSON 19+11AS, AFFLALO i CHANDLER po 18, FARIED 14.
Z-Bo gra niesamowicie od momentu powrotu po kontuzji, jeśli Gasol jest jednym z faworytów do MVP, Conleya bierzemy pod uwagę do ASG to czemu nie Z-Bo??? Zobaczcie co się stało z Memphis gdy Randolph się leczył 4W-5L z Zachiem mamy 28-7.