Derrick Rose i Chicago Bulls (30-17) po przegranej konfrontacji z Miami Heat, w United Center udali się do Oakland na rewanż z Golden State Warriors (36-7). Bulls w ostatnich spotkaniach z zachodnimi rywalami wypadali bardzo dobrze, ogrywając Dallas Mavericks i San Antonio Spurs. W pamięci mieli też potyczkę z własnego parkietu, kiedy Draymond Green zanotował najlepszy występ w karierze – z 31 pkt i 7×3 pkt. Minionej nocy skrzydłowy Warriors nie był już w tak wielkim gazie i trafił 4 z 14 rzutów ( w tym 1/6 za trzy ) , ale do dogrywki na sekundę przed końcem regulaminowego czasu doprowadził. Nie szalał również Steph Curry, autor 9 trafień przy 23 rzutów.
Na pierwszy plan wysunął się natomiast Derrick Rose, który w ostatnich dwóch tygodniach gra już bez limitu czasowego i wygląda na coraz pewniejszego przy kolejnych akcjach (głównie przy penetracjach na kosz). Chociaż jego dyspozycja strzelcka jest nadal daleka od przyzwoitej (13/33 tym razem i rekordowe w karierze 11 strat!) to nadal stara się liderować swojej ekipie, zwłaszcza gdy zespół gra bez chorującego Jimmy’ego Butlera (grypa). Minonej nocy Rose zanotował najważniejsze trafienie dla siebie podczas bieżących rozgrywek , kiedy na 7 sek przed końcem dogrywki popisał się celnym rzutem nad rękoma obrońców.
Goście i Tom Thibodeau musieli mieć mocno w głowach ostatnie komentarze po spotkaniu z Warriors, we własnej hali, kiedy określano ich jako „rusty – zardzewiałych”. Bardzo dobre spotkanie w pomalowanym – po ostatniej demolce ze strony Hassana Whiteside’a – zanotowali Pau Gasol (18pkt-16zb-8as) i Joakim Noah (18pkt-15zb-6as), którzy dali byłym 6-krotnym Mistrzom NBA dominację w strefie podkoszowej (61-48 w zbiórkach). Bycze dwie wieże wykorzystały absencję Andrew Boguta (grypa) i przerwały serię 19 zwycięstw w Oracle Arena, gospodarzy widowiska (113-111).
Warto jednak dodać , że Bulls nie mieli znów odpowiedzi na Klay’a Thompsona , autora 30 pkt i 10 zb (13/27 z gry) dzięki któremu to GSW trzymali wynik. Klay wyraźnie aspiruje do roli rezerwowego gracza podczas All Star Game w Nowym Jorku.
Dla Wojowników była to pierwsza porażka w rozgrywkach ze wschodnim rywalem (bilans 14-1).
11 strat przy bodaj 1 asyście ale Chicago wygrało i to bez Butlera w składzie.
ehh Nie sądziłem że im sie to uda i poszedłem w kimę.
Byczki to chyba lubią kończyć jakieś serie przeciwników. Pamiętam jak dziś, gdy zastopowali rozpędzonych heat i zatrzymali ich na imponujących 27 wygranych w serii. (wczoraj przy typowaniu właśnie nad tym meczem się najbardziej głowiłem, no i postawiłem, tylko niestety źle :-)
jakby zagarał Butler Clay by pewnie sobie aż tak nie pograł
Jak się spojrzy w bilans Bulls na wyjeździe (17:6) to okaże się że zajmują pod tym względem 3 miejsce w lidze. Problem pojawia się w grze we własnej hali (13:11) co daje miejsce bodajże 15!!! Także dla mnie jakoś zaskoczeniem wielkim zwycięstwo z GSW nie jest. I dlatego zastanawia mnie najbardziej skąd bierze się tak słaba postawa Bulls w meczach u siebie, przecież niektórych nie dało się oglądać.
Najprawdopodobniej z cięższych treningów przedmeczowych , być może siłowych jeśli spojrzymy na skuteczność (?) – ale w tym momencie gdybam.
Woy jeżeli masz rację to tylko kolejny dowód na to, że Thibs musi odejść.
żadnych powodów do odejścia trenera nie ma;
najważniejsze jest dobre przygotowanie zawodników do play offs, ewentualne cięższe treningi też są do tego potrzebne potrzebne
na dodatek te decydujaca akcje Rose grał z 4ma białymi na 5ciu czarnych….nieżle
11 strat, to chyba jakiś rekord w całej historii NBA? Takiemu zawodnikowi to nie przystoi.
Wydaje mi sie ze ktoś już w tym sezonie miał 11.
Kobe miał triple double ale z 10.
30 pkt 11 strat i 1 as to pierwszy taki wynik w całej historii ligi. Przy 11 stratach jedna asysta to ewenement.
Jak to przystało na MVP Rose bije rekordy.
:-)