MAGIC (15-34) – BUCKS (24-22) 100:115 (18:28, 26:31, 27:37, 29:19)
Bucks nie zwalniają tempa i być może przyczynili się do przyszłego zwolnienia Jaquesa Vaughna? Takie plotki od wczoraj dobiegają do naszych uszu z Amway Center , a sternicy klubu z Florydy stracili zaufanie co do pracy swojego szkoleniowca. Zespół Magii bardzo słabo prezentował się w obronie i przed przerwą tracił już do rywali aż 15 punktów. Trzecia kwarta wywowała gwizdy na sali oraz niechęć przy oglądaniu widowiska wśród miejscowych fanów. Będący w wysokiej dyspozycji Jaryd Bayless (19) oraz Kris Middleton (17) czy Jared Dudley (17) powiększali konto gości o kolejne zdobycze punktowe. Bucks wygrali po raz pierwszy w domu Magików od 2004 roku (w składzie Orlando byli wówczas Steve Francis, Grant Hill i Dwight Howard)! Miejscowym nie pomogło 28 double-double w sezonie Nikoli Vucevica (17/14). Magic przegrali 7 mecz w serii i 13 z ostatnich 15.
PKT: Oladipo 21, Vucević 17+14zb, Green 16, Payton 15, Fournier 11 oraz Bayless 19, Middleton 17, Dudley 17, Knight 16, Mayo 13, Henson 12+11zb, Antetokounmpo 10
PACERS (17-31) – KNICKS (9-38) 103:82 (22:29, 32:20, 35:12, 14:21)
Czekając na wyniki wyborów trenerów, co do meczu gwiazd, porwałem się na transmisję meczu z Indiany, gdzie goście prowadzili nawet 17-6 a prym w pierwszych minutach wiódł Lou Amundson (6 pkt na 17 drużyny). Team Franka Vogela przegrywał przed drugą kwartą 7 oczkami, ale drugie 12 minut odmieniło wyraźnie losy rywalizacji. Roy Hibbert (18pkt/10zb) i Rodney Stuckey (22 pkt i 8/13 z gry) przejęli skuteczną kontrolę nad zdobywaniem punktów . Wykorzystywali luki w namiastce defensywy Knicks i przejęli prowadzenie przed przerwą (54-49). Z dobrej strony pokazał się wchodzący z ławki Lavoy Allen (7 pkt w II kw), a w trzeciej odsłonie gospodarze przeniesli ciężar zdobywania punktów na obwód. Tam kolejne trzypunktowe trafienia C.J. Watsona, Stuckey’a i Solomona Hilla podwyższały prowadzenie do ponad 20 punktów (89-61). Pacers grali na poziomie 53% rzutów z gry, podczas gdy 42% uzyskali Knicks. Słaby mecz przydarzył się – chwalonemu w ostatnich dniach – Langstonowi Galloway’owi (2/10 z gry).
PKT: Stuckey 22, Hibbert 18+10zb, West 10, Hill 10 oraz Anthony 18, Amundson 17, Hardaway Jr 11
GRIZZLIES (34-12) – NUGGETS (19-28) 99:69 (26:11, 24:24, 24:14, 25:20)
Pierwsza kwarta zdominowana przez podopiecznych Dave’a Joergera przyniosła przewagę (15 oczkami), której Grizzlies nie oddali do końca meczu, a stopniowo w III i IV kwarcie ją powiększali. Zach Randolph zanotował 11 z rzędu double-double (15/17) oraz Niedźwiedzie zdominowały walkę w pomalowanym, rzucając o 17 oczek więcej od rywala. Wygrana 30 oczkami okazała się najwyższą dla Memphis, w historii pojedynków obu drużyn. Ponadto okazała się szóstą powyżej lub na granicy 30 punktów w całej historii organizacji. Mecz dla Grizz’s odbył się nieco w cieniu kontuzji, w drugiej kwarcie urazu stopy nabawił się Vince Carter i już nie wrócił do gry. Ponadto nadal nie zagrał Mike Conley, zmagający się z kontuzją nadgarstka. Dwóch tylko graczy Nuggets zaliczyło granicę 10 oczek (Chandler i Farried dokłanie po 10 pkt). Denver trafiło 2 z 26 trójek i straciło 7 piłek więcej, przegrywając też zbiórkę (47-57). 10 pkt i 7 zb przy swoich 30 urodzinach zaliczył Marc Gasol.
PKT: Randolph 15+17zb, Green 13, Lee 11, Calathes 11, Udrih 11, Gasol 10 oraz Chandler 10, Faried 10
LAKERS (13-34) – BULLS (30-18) 123:118 (28:19, 32:29, 21:28, 18:22, d. 8:8, d. 17:12)
Przy niespodziewanym rozstrzygnięciu w Staples Center, Lakers obronili się przed przegraniem 10 z rzędu meczu. Podopieczni Byrona Scotta nie nawiązali do występów ekipy prowadzonej przez trenera, Magica Johnsona, choć byli o mały krok od przepaści. Lakers nie wyrównali złej serii. Jordan Hill okazał się bohaterem Jeziorowców , trafiając rzut na drugą dogrywkę i notując w sumie 26 pkt i 12 zb. Z pomocą Hillowi przybyli Jordan Clarkson (18 pkt) i Wayne Ellington (23 pkt). 16 pkt i 8 zb po wejściu z ławki dołożył Carlos Boozer. Bolączką Bulls była gra Derricka Rose’a, który w dwóch z rzędu meczach trafił 20 z 59 rzutów z gry, w tym zanotował 5 na 17 za trzy pkt, przy 16 stratach i ledwie 7 asystach. Derrick rozegrał w dwóch meczach 85 minut! Tej nocy nie pomógł też Bykom Jimmy Butler, notujący pierwszy awans do All Star Game , a w Staples Center swój rekord kariery na poziomie 35 pkt. Butler trafił 9 z 17 rzutów z gry i 16 z 18 osobistych. Nie pomógł też bardzo wszechstronny występ Joakima Noaha (9pkt/17zb/9as). Bulls przegrali w walce o punkty z pomalowanego, 56-68. Rose nie wykorzystał izolacji w końcówce pierwszej dogrywki I nie dał swojej drużynie wygranej, wydawałoby się , w łatwiejszym meczu.
PKT: Hill 26+12zb, Ellington 23, Clarkson 18, Boozer 16, Lin 11, Davis 10 oraz Butler 35, Gasol 20+10zb, Rose 17, Brooks 15, Snell 10, Noah 9+17zb+9as
Jakże irytująca jest forma Bulls. Wiadomo ze gdybanie nie ma sensu, ale Bulls byli by za Atlantą i ze sporą przewagą jesli by nie przegrali meczów z Lakersami, Utah, Orlando itd itd można wymieniać i wymieniac. Ze talent do gry mają bo udowadniają to w meczach z rywalami na styku. Grając w tym sezonie u buka w meczach w których uczestniczą Bulls i stawiać 10 zł na wyższy kurs ( np z Golden state był 5,75 na Bulls) mozna by już mieć powyżej 5000 zł.
chodziło mi o kumulacje *
Ja tam jestem wdzięczny Bykom za porażkę. Gdyby nie ten mecz wszyscy mieliby maxa a ja głupi postawiłem na Knicksow;) Tak stracę tylko jeden punhokt do reszty;)
no bardzo ciekaw jestem taktyki Tibsa, bo rzeczywiście postawa Bulls jest mocno irytująca. Gdybym miał takiego faceta co cegli na potęgę, to dałbym mu ochłonąć na ławce, a nie dawał bym mu 42 minut w meczu, który powinien być łatwy do wygrania. Tym bardziej, że ma go kim zastąpić. Brooks (aż ciężko to napisać) prezentuje dużo równiejszą formę nić Rose, choć oczywiście gra trochę inaczej i nie rozbija tak obrony przeciwnika.