PELICANS (26-22) – HAWKS (40-9) 115:100 (32:22, 23:20, 33:32, 27:26)
Kto inny miał pokonać inny gatunek ptaków? ;-) Wielki Ptak – Anthony Davis – wybił swoim przeciwnikom z Atlanty serię 20 zwycięstw i przy własnym powrocie zanotował 29 pkt oraz 13 zb. Anthony poprowadził swój zespół do 10-punktowej przewagi, w pierwszej kwarcie ( wygranej 32-22). To ona w efekcie przyniosła 6 wygraną Pels w ostatnich 7 spotkaniach. Team Monty’ego Williamsa zdominował walkę na tablicach, wygrywając ją aż 52-32 w zbiórkach. Omer Asik dołożył 9 pkt i 17 zb bardzo pomagając Davisowi w obronie przeciwko Paulowi Millsapowi (5/14 z gry) czy Alowi Horfordowi (4/9 z gry). Ponadto z bardzo dobrej strony, przeciwko parze Teague (21)-Korver (12) zaprezentowali się (w kolejnym meczu) obrońcy gospodarzy. Tyreke Evans kontynuuje swoją świetną serię przy absencji Jrue Holiday’a i tym razem popisał się 15 pkt i 12 as. Z kolei Eric Gordon zaczyna pooowoooliii spłacać swój kontrakt, i w następnym udanym występie dołożył 7 celnych z 11 oddanych rzutów (20 pkt i 7 as). Gościom nie pomógł też powrót po kontuzji DeMarre’a Carrolla.
Bardzo ciekawie robi się w walce o ósme miejsce Zachodu; minionej nocy przegrali Suns, to też przewaga Słońc nad Pelikanami wynosi już tylko 2 zwycięstwa. Gdzieś za obiema ekipami czają się jeszcze Thunder… Mike Budeholzer został trenerem stycznia na Wschodzie, ale kogo to dziwi :-)
UWAGA: kiedy Hawks zaczynali swój run na Wschodzie, to w dniu 26 grudnia byli klasyfikowani jako 2 na Wschodzie, mając mecz straty do Raptors. Dziś , po zakończeniu swojego 19-meczowego serialu mają 7 spotkań przewagi oraz 92% szans na zakończenie sezonu na 1 miejscu wg statystyków. Wcześniej tj. przed sezonem dawano im 13% na wygranie Wschodu. Podczas serii Hawks wywindowali swoje wskaźniki do trzeciego – najwyższego – poziomu efektywności zarówno w obronie jak i ataku. 12 z 19 zwycięstw odbyło się kosztem zachodnich rywali.
PKT: Davis 29(+13zb), Gordon 20, Anderson 15, Evans 15(+12as) oraz Teague 21, Millsap 15, Korver 12
THUNDER (24-24) – MAGIC (15-36) 104:97 (29:22, 32:28, 21:17, 22:30)
9 z rzędu porażka Magii stała się faktem. Nawet przerwa w grze (kolejna) Kevina Duranta nie odwróciła losów rywalizacji dwóch – zmagających się z problemami – drużyn. Wszystko wskazuje , że posada Jacquesa Vaughna wisi na włosku…Russell Westrbook okazał się bohaterem potyczki, szlifując drugie w sezonie triple-double z 25 pkt – 14 as – 11 zb. Oklahoma City w najlepszym momencie meczu – w trzeciej odsłonie – prowadziła już 22 pkt. Nawet dominacja gości w punktach spod kosza (52-36) nie pomogła uniknąć przedłużenia serii porażek. Co ważne , w ekipie Scotta Brooksa, skutecznie zagrali najlepsi strzelcy Westbrook (8/15) oraz Dion Waiters (9/15).Wśród Magic nie popisali się rookies, Elfird Payton miał 0/6 z gry, a Aaron Gordon – 2/7.
PKT: Westbrook 25, Waiters 24, Ibaka 16 oraz Oladipo 22, Vucevic 20, Harris 18
MAVERICKS (33-7) – T’WOLVES (8-40) 100:94 (30:20, 24:27, 27:26, 19:21)
Powrót Ricky’ego Rubio równał się z absencją Rajona Rondo, który z kolei następne mecze najprawdopodobniej rozegra w masce, chroniącej jego nos i kość policzkową. Mimo wszystko to zdecydowanym faworytem pozostali goście, mający w nogach serię porażek. W meczu, w którym Wolves nigdy nie prowadzili, Mavs zanotowali świetny start , po którym dyktowali warunki gry na parkiecie Target Center. Rubio w swoim powrocie zanotował 10 pkt i 4 as , trafiając 4 z 9 rzutów z gry, ale gra Hiszpana nie uchroniła Wilków przed najgorszym bilansem w lidze (8-40) i 40 porażką w sezonie (jako pierwsi…). Andrew Wiggins trafił tylko 4 z 14 rzutów z gry, a najlepszy strzelec Wilków – Kevin Martin – trafił 8 z 19 prób rzutów. Po drugiej stronie prym wiedli – Dirk Nowitzki (7/10 z gry) oraz Chandler Parsons (8/12 z gry). Bolączką ekipy Flipa Saundersa była nieskuteczność przy rzutach zza łuku, 3/13 z gry. Mavs odpowiedzieli 10/31 zza łuku.
PKT: Ellis 23, Parsons 18, Nowitzki 16 oraz Martin 19, Williams 15, Young 15, Wiggins 14
SUNS (28-22) – GRIZZLIES (36-12) 101:102 (23:25, 21:24, 28:28, 29:25)
Najciekawszym, po starciu Nets z Clippers, spotkaniem nocy okazał się bój Suns z Grizzlies. Dzięki arcyważnej próbie rzutu zza łuku- Jeffa Greena – goście nie tylko odrobili 7-punktowy deficyt (od 90 sekund wstecz czwartej kwarty), ale również pokonali Słońca w siódmym kolejnym spotkaniu. Green został bohaterem, po niecelnym rzucie Mike’a Conley’a i zbiórce w ataku. Sekundę po niej , przy rzucie zza łuku, został sfaulowany przez Erica Bledsoe. Następnie trzy rzuty wolne umieścił w koszu rywala. Bardzo dobre spotkanie rozegrał – wracający do wyższej formy, po kontuzji – Mike Conley (9/15 z gry i 23 pkt). Zach Randolph 17 ze swoich 19 punktów zaliczył w II połowie. Z kolei Isaiah Thomas okazał się najlepszym strzelcem Suns, z 24 punktami, z czego aż 16 umieścił w koszu Grizzlies w samej czwartej kwarcie. O końcowej wygranej gości zadecydował ostatni blok Marca Gasola.
Zach Randolph został graczem tygodnia na Zachodzie. Gerald Green znów został przetrzymany na ławce i podczas trzech minut gry miał dwie straty i faul. Markieff Morris złapał 11 przewinienie techniczne w sezonie i zrównał się nimi z Russem Westbrookiem. Co ciekawe Suns spudłowali wszystkie pierwsze 7 prób rzutów wolnych…których zabrakło wyraźnie w ostatecznym rozrachunku.
PKT: Thomas 24, Bledsoe 21, Dragic 15 oraz Conley 23, Randolph 19, Gasol 15
Cali Pelicans,pokonują najlepszych a męczą się ze słabymi. Na szczęście zespół zaczyna stabilizować formę,wyniki widać!
Evans jest świetny. To lubię :) Szkoda że przespałem 3 kwartę :P
Szkoda greena z suns bo w zeszlym sezonie wymiatal
Jakieś przecieki odnośnie wymiany Greena z PHX ?
Ciekaw jestem jak Hawks będą grali dalej, czy zdarzy im się poważna zadyszka..