Zawsze , kiedy obie drużyny spotykały się w przeszłości, podczas sezonu zasadniczego bądź play off, to na nadmiar wrażeń nie mogliśmy narzekać. Nie inaczej było minionej nocy , kiedy spotkały się dwie czołowe siły ataku w całej lidze. Wydarzenie było teatrem jednego aktora, Stepha Curry, który błyszczał na tle pozostałych zawodników.
Pierwsza kwarta, wygrana przez gości 42-25 dała sporo do myślenia graczom oraz trenerom Warriors. Wojownicy nie stracili do wczoraj, podczas rozgrywek 2014-15, 40 punktów w jednej odsłonie. Tyson Chandler i Chandler Parsons utrzymywali wysokie tempo gry i dyktowali warunki jej na parkiecie w hali Oracle. El Farouq Aminu zanotował mocne wejście z ławki, zaliczając w końcówce kwarty 7 oczek. Dorobek Mavs poprawił również Charllie Villanueva (dodając trzecią trójkę Mavs w kwarcie). Z drugiej strony honoru gospodarzy bronił Steph Curry, który w pierwszych 12 minutach zanotował już 3 celne trafienia zza łuku. Poza Currym po trójce trafili Klay Thompson i Leo Barbosa.
Drugą odsłonę drugą swoją trójką otworzył Villanueva. Mavs prowadzili 20 oczkami, a Warriors mogli tylko liczyć na trafienie dystansowe Barbosy. Po chwili nastąpiła niemoc gości. Mavericks przez kolejne 6 minut nie zdobyli żadnego punktu! Za to niemrawych starterów z Oakland mocno wsparli rezerwowi miejscowych , głównie Mareesse Speights seryjnie zdobywał punkty i dominował pod koszami. Kiedy gospodarze zbliżyli się na 5 oczek (44-49 po trafieniu Curry’ego) to Rick Carlisle poprosił o czas. Wydawało się, że trafienia zza łuku Barei i Nowitzkiego przerwą na dobre niemoc gości, ale Wojownicy poczuli krew i zaatakowali kulejącą zwierzynę. Najpierw Harrison Barnes (m.in. trafiając trójkę), następnie Klay Thompson (kolejna trójka) zniewelowali straty do 4 oczek przed przerwą (58-62). Team z Texasu wpadał w tarapaty.
Trzecia ćwiartka, w mojej opinii, okazała się decydująca dla wyniku starcia. GSW okazali się jeszcze lepsi niż Mavs w pierwszych 12 minutach. Zaprezentowali bardziej skuteczny atak. Splash Brothers w pierwszych 5 minutach kwarty trafili łącznie 5 trójek. Na dwie trójki Harrisa i Parsonsa to Curry odpowiedział swoją trzecią w trzeciej odsłonie. Po 6 minutach gry Steph wraz ze Speightsem na dobre przejęli kontrolę nie tylko nad atakiem GSW, ale również nad losami meczu. Steph trafił dwie kolejne trójki, notując 5 w całej odsłonie. Mareesse otworzył swój półdystans, a kiedy obrońcom brakowało sposóbów do zatrzymania go, to uciekali się do fauli, zostawiając podkoszowego Warriors na linii rzutów wolnych (ten zamieniał je na punkty). Gracze z Dallas mogli liczyć na rezerwowych , ale tylko trafienia dystansowe Harrisa i Villanuevy trzymały ich przy życiu. Mimo rosnącego nacisku gospodarzy , goście nadal trzymali się blisko (98-101). W tej odsłonie Steph zanotował swoje 26 punktów, co jest najlepszym jego wynikiem podczas 12 minut gry.
Czwarta ćwiartka to podobnie do drugiej, znów dobry impuls rezerwowych Steve’a Kerra. Szybkie pięć oczek, z kolejną trójką, dołożył Brazylijczyk Barbosa. Przy nieskutecznych w początkowej fazie kwarty Mavs, trójkę nie omieszkał dorzucić Andre Iguodala. Warriors uciekli na 11 oczek przewagi. Sytuacja gości wyglądała źle, bowiem kolejne łatwe rzuty sytuacyjne, spod kosza pudłowali Parsons i Aminu. Dopiero punkty Tysona Chandlera przywróciły nadzieję na dojście rywala. Następnie miejscowi mieli problemy ze zdobywaniem punktów, ale na szczęście niemoc przerwał niezawodny Iguodala. Po chwili grę uspokoił Curry, a Mavs zaliczali trzecią w tym meczu przerwę na zdobywanie punktów. To właśnie falowe granie i momenty przestoju okazały kluczowe dla ostatecznego wyniku. Przez ostatnie trzy minuty spotkania Mavs nie zdobyli żadnego punkty, poza jednym celnym osobistym Ricky’ego Ledo (kiedy było już po ptakach…). W tym samym przeciągu czasowym 8 oczek w serii zdobył bohater meczu, Steph Curry, kończąc występ na poziomie 51 oczek.
Dla Curry’ego było to 8 spotkanie w karierze powyżej 40 oczek. 26 pkt w trzeciej kwarcie, to dla niego rekord kariery w jednej odsłonie jakiegokolwiek dotychczas rozegranego meczu. Warriors wygrali 22 z 23 spotkań , kiedy ich piątka wygląda następująco: Stephen Curry, Klay Thompson, Harrison Barnes, Draymond Green i Andrew Bogut. Ponadto z Australijczykiem w piątce notują oni bilans 29-3. Bogut przekroczył poziom 5000 zbiórek w karierze.
Mavs rozegrali drugi z rzędu mecz bez Rajona Rondo, a 33 punkty Curry’ego padło przy Devinie Harrisie oraz JJ Barei. Skuteczność Stepha przy nich była na poziomie 11 celnych rzutów przy 15 próbach! Curry dołączył do JR Smitha i są oni obaj jedynymi zawodnikami, którzy powtórzyli w karierze występy na poziomie 10 celnych trójek. JR ma takich meczów aż trzy.
Kluczowe dla potyczki z Dallas okazało się zatrzymanie Dirka Nowitzkiego (robota Draymonda Greena) na poziomie 4 celnych rzutów przy 15 próbach z gry Niemca. Również Monty Ellisa na poziomie 7/19 z gry (praca Klay’a Thompsona i Leo Barbosy). X-factorami okazał się duet Speights – Barbosa zaliczający po 14 pkt. Ławka GSW ograła zmienników Mavs 39-30.
W końcu Warriors trafiając 19 z 38 trójek zanotowali trzeci podobny występ na przestrzeni ostatnich 4 lat (18 celnych trójek lub więcej). W tym sezonie tylko Cavaliers z niesamowitym Kyrie Irvingiem (11 trójek) mogli pochwalić się podobnym wynikiem. Niestety Mavs trafili tylko 10 rzutów zza łuku i znów zmuszeni byli uznać wyższość teamu z Oakland…
WYNIK: WARRIORS (39-8) – MAVERICKS (33-18) 128:114
STRZELCY: Curry 51, Thompson 18, Speights 14 oraz Parsons 24, Chandler 21, Nowitzki 15
Zawsze , kiedy obie drużyny spotykały się w przeszłości, podczas sezonu zasadniczego bądź play off, to na nadmiar wrażeń nie mogliśmy narzekać
wniosek———NIE PIĆ PISZĄC albo nie używać zbyt trudnych określeń. W końcu nie każdy rodzi się filozofem.
Czasami lepiej się nie odzywać jak nie ma się nic ciekawego do dodania…(Panie Pawle, Sonics etc.)
A co ? Polska jenzyka tródna jenzyka?
nie podoba się to do widzenia a nie chowamy się pod różnymi nikami i czepiamy. Blog koszykarski nie studium profesora Miodka.