W swoim pierwszym wpisie na łamach enbiej.pl @SiTJS pisał jak naprawić draft , a o obecnym drafcie wspomniał – tutaj zacytuję – „jest Wiggins i długo długo nic”. A więc skoro Rookie of the Year mamy już „zaklepane”, to ja – również w swoim pierwszym wpisie – postanowiłem wobec tego napisać, co nieco, o tym jak radzą sobie ci, którzy plasują się za plecami Kanadyjczyka (bo co do tego, że on zgarnie ROTY nie ma chyba nikt wątpliwości). Półmetek sezonu za nami, także… chyba już można.
Zacznę od człowieka z „moich” Nets – Bojan Bogdanovic. Jak na razie dobre mecze przeplatał z takimi, o których lepiej zapomnieć (zwłaszcza w poprzednim miesiącu i połowie drugiej grudnia). Na szczęście wychodzi na to, że powoli łapie rytm wchodząc z ławki. Ostatnie 3 mecze to po 11 punktów w każdym. To zawodnik typu „catch and shoot”, a reszta jego statystyk nie zachwyca. W tym sezonie notuje średnio 2,6 zbiórek i jedynie 0,8 asyst. Natomiast wracając do umiejętności strzeleckich to notuje średnio 7,6 punktu na mecz rzucając ze skutecznością 32% za trzy i ogólnie 41% z gry. Aha i Bojan wystąpi w meczu Rising Stars w ekipie reszty świata.
Nerlens Noel wybrany w drafcie w 2013 roku opuścił poprzedni sezon z powodu kontuzji (podobny przypadek jak inny gracz 76ers z obecnego draftu Joel Embid). W tym sezonie wystąpił już w 46 meczach z czego 42 zaczynał w S5. Poprawił w ostatnim czasie skuteczność w ataku z 38% w grudniu do 46% w styczniu (w sezonie rzuca ogółem ze skutecznością 44%). Jego wzrost i atletyzm pozwalają mu na skuteczną walkę pod bronionym koszem. Zalicza średnio 1,7 bloku (najwięcej 6 przeciwko Timberwolves 30 stycznia) oraz 7,2 zbiórki (season-high – 14). Jak dla mnie jedno z dwóch pozostałych miejsc (za Wigginsem) na podium w wyścigu o ROTY.
Elfrid Payton zaczynał sezon jako podstawowy rozgrywający Orlando Magic i mimo krótkiej przerwy nadal nim jest, bo – nie oszukujmy się – Luke Ridnour to żadna konkurencja. Strzelecko Elfrid nie zachwyca. 7,8 punktu na mecz przy skuteczności 41% i średnio oddawanych 7,8 rzutach na mecz. Do tego dorzućmy 53% skuteczność z osobistych. Ale nie samymi punktami rozgrywający żyje. Podania i asysty – to najlepsze co ma od siebie do zaoferowania Payton. Potrafi dostrzec partnerów na czystych pozycjach i zagrać dokładną piłkę, a to, że koledzy tego nie wykorzystują to inna bajka. Co za tym idzie jest dopiero 23 w liczbie asyst na mecz wśród rozgrywających w lidze notując ich średnio 5,8.
KJ McDaniels spodobał mi się w tym sezonie na tyle, że kupiłem sobie jego szmaragdowa kartę do MyTeam w NBA 2k15 i dopóki nie zamieniłem go na Stephensona to grał jako podstawowy SG. Kilka razy mogliśmy oglądać highlighty z jego udziałem zawierające spektakularne bloki. Grywa z ławki po około 26 minut na mecz notując przy tym jedynie 29% za trzy i 45% za dwa co daje łączną skuteczność 39%. Do 9,1 punktu na mecz dorzuca 1,3 bloku i tyleż samo asyst. Statystyki nie zachwycają, ale co jak co, dla mnie jest „kotem” i będę śledził jego rozwój.
Tegoroczny zwycięzca konkursu wsadów (tak przypuszczam ;)) Zach LaVine na szczęście już jest gotowy po ostatniej kontuzji kostki. Trzeci wśród najlepiej punktujących rookie w tym sezonie (wskoczył za Jabariego Parkera) i drugi pod względem asyst. Znakomity dunker, dobry również z linii osobistych (81% w sezonie), ciągle bardzo młody (za miesiąc skończy 20 lat) przez co często podejmuje głupie rzutowe decyzje, ale to da się naprawić. Średnio na mecz notuje 8 punktów (najwięcej – 28 – przeciwko LAL 28 listopada), do tego 3,4 asysty na mecz (najwięcej 14 z GSW 27 grudnia).
Langston Galloway wyciągnięty nieco miesiąc temu z D-League jest obecnie chyba najlepszym zawodnikiem nowojorskich Knicks (no, nie licząc Melo). Nie został wybrany w drafcie 2014, jednak potem dołączył do NYK w letniej lidze, by później pograć w D-League. 7 stycznia sięgnęli po niego tankujący jak tylko się da Knicks i podpisali 10 dniowy kontrakt, który potem przerodził się w dwuletnią umowę. W swoich dotychczasowych 12 meczach notował średnio 11,3 punktu na mecz przy skuteczności 43% za dwa i 34% za trzy. Do tego 4,1 zbiórki i 3,1 asyst na mecz. Jak dla mnie jedno z objawień sezonu (o Whitesidzie będzie kiedy indziej).
Po „pozbyciu się” Mozgova Jusuf Nurkic stał się podstawowym centrem w ekipie z Denver. Mówiło się ostatnio o chęci sprowadzenia Brooka Lopeza z Nets, który miałby go zastąpić, a przy okazji nauczyć fachu. Ale Nets jak na razie nie są zainteresowani, mimo powtórnej oferty Samorodków. Dwudziestoletni center z Bośni gra całkiem przyzwoity sezon. Notuje 6,8 punktu na mecz, zbiera 6 piłek, i blokuje średnio 1,3 rzutu w meczu (zdecydowanie ciekawiej te statystyki wyglądają w przełożeniu na 38 minut – 14,8 punktu, 13,1 zbiórek i 2,8 bloków). To w mojej opinii nieoszlifowany diament na swojej pozycji i – uznając ten sezon za próbny/przejściowy – w przyszłości może z niego wyrosnąć jeden z lepszych centrów ligi. Trzeba tylko pracy i wytrwałości.
Nikola Mirotic zagrał w tym sezonie jedynie dwa mecze w wyjściowej piątce Chicago, a mimo to należy do jednych z najlepszych rookie w stawce. Przewodzi pod względem efektywności w całej stawce rookies. Wchodząc z ławki notuje średnio 7,4 punktu na mecz przy skuteczności 39% (43% za dwa i 35% za trzy). Oprócz tego jeszcze zbiera piłki na poziomie 4,4 na mecz. Ostatnio nieco obniżył loty – w porównaniu do tego – co prezentował w listopadzie i grudniu.
Niestety jedynym zawodnikiem, który mógł powalczyć z Andrew Wigginsem o miano Rookie of the Year był Jabari Parker. Zagrał w sezonie 25 meczów, wszystkie w pierwszej piątce i notował przy tym 12,3 punktu na mecz (skuteczność 49%), 5,5 zbiórek i 1,7 asysty i 1,2 przechwytów. Niestety kontuzja kolana wyeliminowała go z sezonu.
Po drodze z wyścigu też wypadali nam Aaron Gordon czy Julius Randle. I tak naprawdę o sukcesie bądź fiasku tej klasy przyjedzie nam dopiero mówić za 2, może 3 lata. Tymczasem miejmy nadzieję na kolejne udane występy naszych żółtodziobów.
Bardzo fajny, przystępny tekst.
Czekam na następne teksty spod Twojego pióra :) !
Dzięki :)