THUNDER (26-25) – CLIPPERS (33-19) 131:108
Bez pauzującego (infekcja łokcia) Blake’a Griffina oraz JJ Redicka (ciągle problem z plecami) goście z L.A. nie mieli atutów w starciu z walczącymi o 8 miejsce na Zachodzie, Thunder. Już druga kwarta zdominowana przez gospodarzy (+10 do przerwy) w jakimś stopniu ukazała niemoc Clippers oraz pewien rodzaj załamania ofensywy przy utracie lidera (pierwsze spekulacje mówią o pauzie na okres 4-6 tygodni). Thunder zdominowali grę podkoszową (54-29 w zbiórkach! 54-44 w punktach ) i imponowali szybkim atakiem (33 pkt). Ofensywę miejscowych prowadzili jak zwykle – Russell Westbrook (19 pkt i 11 zb) oraz Kevin Durant (29 pkt i 10/15 z gry). Nawet gorsza skuteczność Serge’a Ibaki (3/11) nie odbiła się na wyniku…po drugiej stronie Chris Paul (18+13 as) i Jamal Crawford (21 pkt i 8/20 z gry) próbowali ratować wynik. Trzecia kwarta obnażyła braki kadrtowe gości z L.A. i pokazała nam brak odpowiedzi (35-19) – zarówno w obronie jak i w ataku – na rozpędzonych gospodarzy. 6 graczy Thunder uzyskało punktowe double figures w tym aż 19 oczek padło łupem skrzydłowego Mitcha McGeary. Clippers przegrali już 4 mecze z rzędu…
Coś dla fanów rzutów osobistych i miłośników rzutów jednorącz
PKT: Durant 29, Westbrook 19+11zb, McGary 19 oraz Crawford 21, Paul 18+13, Hawes 17
HAWKS (42-10) – GRIZZLIES (38-13) 88:94
Zatrzymanie podkoszowych Hawks okazało się kluczem do sukcesu przy zatrzymaniu wysokiego lotu Jastrzębi. Marc Gasol (16 pkt i 10 zb) odpowiednio zajął się Alem Horfordem (2/11 z gry) , natomiast Zach Randolph (11 pkt i 15 zb) zastopował Paula Millsapa (2/10 z gry). Dla Millsapa i Horforda, którzy łącznie zdobyli 10 punktów mecz przeciwko Grizzlies okazał się najgorszym w sezonie…Grizzlies udanie kontrolowali grę Kyle’a Korvera, który zakończył mecz z 8 punktami. Jedyną alternatywą w ataku Hawks okazał się Jeff Teague, notujący wysoką skuteczność (9/13 z gry i 22 pkt). Z drugiej strony akcje gospodarzy napędzał Mike Conley, autor 21 pkt i 6 as. Miejscowi zdemolowali gości w walce na tablicach, 55-37 , notując 13 zbiórek w ataku przy ledwie 3 Hawks. Dobre wspracie z ławki Grizz’s dał graczom Davida Joergera – Kosta Koufos (10 pkt i 7 zb) a akcja Greka z trzeciej kwarty (alley oop po podaniu Conley’a) poderwała zespół do lepszej gry w końcówce spotkania. Ważne, w ostatnich trzech minutach Hawks nie przebili defensywy rywali i zdobyli tylko 2 pkt. W tym samym czasie dobitka rzutu Tony’ego Allena oraz penetracja pod kosz Mike’a Conley zdecydowała o wygranej gości. Dwie kolejne próby zza łuku Millsapa czy błąd połowy Korvera zadecydowały o porażce gości.
PKT: Conley 21, Gasol 16+10zb, Randolph 11+15zb oraz Teague 22, Bazemore 14, Scott 11
RAPTORS (35-17) – SPURS (32-19) 87:82
Dwyane Casey i jego podopieczni zatrzymali Mistrzów NBA przed 1000 wygraną w karierze Gregga Popovicha. Głównym ojcem zwycięstwa Kanadyjczyków okazał się James Johnson, autor 20 pkt, który w ten sposób świętował powrót do piątki Raps. JJ dostał wielkie podkoszowe wsparcie od Jonasa Valanciunasa (8 pkt) , który z kolei wykręcił rekord sezonu w postaci 16 zbiórek (plus 4 bloki). Problemem Ostróg była słaba postawa pierwszej piątki, która do przerwy notowali 7 na 29 z gry. Co gorsza spudłowali oni też 12 z pierwszych 15 rzutów w odsłonie otwierającej spotkanie. Tim Duncan miał 3/14 z gry (12 pkt i 12 zb), Kawhi Leonard 5/17, Tony Parker 4/13 a Danny Green 2/9. Jeśli do nich dodamy nieskuteczność Manu Ginobiliego (3/13) to porażka Mistrzów nie powinna nas dziwić. Przy 33% skuteczności gości, gospodarze wykorzystali niemoc w ostatnich 2 minutach rywala i dzięki trafieniom obu Johnsonów – Amira i Jamesa – doprowadzili do końcowego sukcesu.
PKT: J. Johnson 20, DeRozan 18, A. Johnson 15, Lowry 12 oraz Duncan 12+12zb, Belinelli 12, Leonard 11
KINGS (18-32) – SUNS (29-24) 85:83
DeMarcus Cousins popisał się game winnerem i zdobyczami na poziomie 28 pkt i 12 zb. Królowie – którzy być może doczekają się zmiany trenera – dzięki rzutowi DMC odparli atak Suns z czwartej kwarty, wygranej przez gości 24-12. Dyspozycja byłego gracza Sacramento – Isaiaha Thomasa (13 z 26 pkt w finałowej odsłonie) prowadziła run gości , ale niska skuteczność z pola gry (36%) i nieskuteczność (18%) zza łuku okazały się kluczowe dla ostatecznego wyniku potyczki. Goście nie wykorzystali absencji Rudy’ego Gay’a, natomiast gospodarze skorzystali na nieobecności Erica Bledsoe. Będący w dołku Gerald Green chybił wszystkie 7 prób rzutu zza łuku. Markieff Morris trafił tylko 3 z 20 prób z pola…i aspiruje do miana „ceglarza tygodnia”. Słońca przegrały 6 mecz podczas 10 ostatnich spotkań i notują kolejny w tych rozgrywkach kryzys (pierwszy był przy kilkumeczowej absencji Gorana Dragića).
PKT: Cousins 28+12zb, McLemore 13, Sessions 10 oraz Thomas 26, Dragic 13, Green 9
Obejrzałem spotkanie THUNDER – CLIPPERS i kilka rzeczy rzuciło mi się w oczy:
1. Przy kontuzji Griffina gra Clippers wygląda bardzo słabo. Nie jest to mój ulubieniec, ale widać ile znaczy dla tej drużyny, choćby ściągając na siebie obronę i dając możliwość DeAndre pakowania kolejnych piłek do kosza. Bez niego nie ma już tak łatwo, a repertuar innych zagrań DeAndre w ataku jest bliski zeru.
2. Z taką grą i krótką ławką Clippers zaraz będą „walczyli” o 7 i 8 miejsce na Zachodzie.
3. Thunder tym razem wpadało i wygrali mecz, ale nadal nie widzę tam specjalnego pomysłu na grę. W 1. kwarcie Durant ciągnie atak, to w drugiej biega tylko z pod kosza pod kosz i nie dostaje żadnej piłki. Momentami co obwodowi dostali piłkę to przekozłowali 10-15 sekund bo nie było ruchu/ sami chcieli zakończyć posiadanie.
4. Nie rozumiem tego ceglenia Ibaki za 2 i za 3. Zamiast kończyć akcje z pomalowanego, a rzut traktować jako urozmaicenie zagrań, to on czeka długimi okresami na podanie na obwodzie. Z bliższej odległości też można punktować, co znakomicie pokazał wczoraj rookie McGeary.
Też miałem wrażenie, że LAC nie ma żadnego systemu gry… w ataku kompletnie zagubieni forsowali rzuty i akcje solowe, co przyniosło opłakane skutki. Glen Davis jak już pisałem przy okazji kontuzji Blake’a, to jednak wielka porażka i myślę, że nawet z D-League można kogoś lepszego wyciągnąć. W obronie… no cóż… też zagubieni. Ogólnie moim zdaniem OKC wcale nie zagrała dobrego meczu i grała typowy streetball, a jednak rzucili 131 pkt. A skuteczność LAC to też żadna wielka zasługa graczy z Oklahomy. Zaczynam wątpić w Riversa bo ewidentnie nie potrafi ułożyć tego zespołu… A najbardziej mi żal CP3… bo chociaż nie jestem jego wielki fanem to gra na serio fajny basket… jest całkowicie zaangażowany tylko wsparcia znikąd.
McGary nie McGeary