Dominique Wilkins w jednym z wywiadów przeprowadzonych dla Boston Herald podzielił się historią o trash-talku Larrego Birda. Był to pierwszy raz kiedy „Human Highlight Film” miał się zmierzyć z legendą Boston Celtics. Jak przystało na Birda młody Wilkins został przywitany twardo. Oto co Dominique Wilkins powiedział o swoim pierwszym spotkaniu z Larrym:
„Kiedy pierwszy raz grałem przeciwko niemu wyszedłem na parkiet tuż przed rozpoczęciem meczu i chciałem przywitać się z Larrym ściskając jego dłoń. Jednak o tylko stał niewzruszony z rękami za plecami i gapił się na mnie.”
„Zaskoczyło mnie to, a kiedy sędzia wykonywał rozpoczynający mecz wyrzut Larry powiedział do mnie: ”Nie należysz do tej ligi, koleś”. Nie mogłem w to uwierzyć, ale wszystko działo się tak szybko, że nie wiedziałem nawet co o tym myśleć” – dodaje Wilkins.
„Później Celtics mieli piłkę i ja pilnowałem Larrego, który to powiedział: „Nie wiem czemu oni wyznaczyli ciebie do pilnowania mnie, koleś. Nie upilnujesz mnie”. Mija sekunda i szok – Larry rzuca mi trójkę. W kolejnej akcji znów go kryłem – ”Popełnili błąd wyznaczając ciebie do krycia mnie, koleś” – powiedział i rzucił kolejną trójkę.”
„Kilka chwil później pobiegłem do kontry z piłką a Larry się cofał w obronie. Po prostu wbiegłem na niego, skoczyłem, próbował mnie zatrzymać, ale wbiłem piłkę nad obręczą a on upadł i uderzył w podporę kosza. Wstał i powiedział: „Lubię cię, rookie, masz jaja”. Byłem niesamowicie szczęśliwy, lecz tylko przez chwilę, bo zaraz Larry dodał: „Ale i tak rzucę ci dziś 40 punktów”.”
W tym momencie Wilkins na chwilę wstrzymuje swoją opowieść i po przerwie dodaje:
„Ale miałem go! Zdobył jedynie 39 punktów”.
Larry Legend – pseudonim nie od parady. Niestety dziś takie zachowanie to 2 techniki, ban na 5 spotkań i kara finansowa – promowanie agresji, rasizm (nie należysz do tej ligi można podciągnąć pod to) i nie wiadomo co jeszcze.
Kiedyś w TNT Kerr opowiadał o trash-talku. Kiedy był pierwszoroczniakiem i grali z Bulls siedział grzecznie na ławkę i cieszył na spotkanie z samym MJ’em. Przy jednej z akcji MJ wprowadzał piłkę z miejsca, gdzie grzał ławę Kerr, odwrócił się do niego i powiedział : „Cześć młody, patrz na to!” po czym zagrał izolację na podwojeniu i załadował piłę wywracając obrońców. Po wszystkim rzucił mu spojrzenie. Chwilę po tym jak miał nadzieję na grę przeciwko Mikeowi myślał : „Nie ma mowy żeby mnie zmusili na wejście tam(na parkiet)”. Uwielbiam takie historyjki. Potem słowa w finałach 97 przed game winnerem Kerra „I’ll be ready, I’ll knock it down” nabierają głębszego znaczenia, bo wiemy, że gość pewności siebie uczył się od najlepszych już od początku gry w NBA.
Kapitalny artykuł! No i zgadzam się z przedmówcą liga staje się zbyt miękka. Niebezpieczny faul? Ok. trzeba gwizdać. Ale techniki za zbyt agresywne spojrzenie to już przesada.
Zgadzam się z przedmówcami. Ale niestety lata 90te już nie wrócą. NBA ma dalej swój urok, inny ale ma. Natomiast my wychowani na meczach z lat 90 troche inaczej tą dzisiejszą NBA odbieramy. Co to miękkości dzisiejszej NBA też się zgadzam. Faule – gwizdać, Udawanie – gwizdać + kary. Ale śmieciowe gadki to już lekka przesada. Pamiętam jak R.Wallace jeden z moich ulubieńców wyleciał za to że się brzydko patrzył na sędziego :)
he he a jego słynne „ball don`t lie”. Za to też wyleciał. :-)
Puenta Wilkinsa powala :-D