Witamy serdecznie wszystkich !
To już nasz trzeci tekst i póki co nas nie zdjęli…
W nawiązaniu do zeszłotygodniowego „trade deadline”, mamy również dla Was transfer i to z nadzieją na transfer roku. Dołącza do naszej stałej trójki, nowy nabytek – kolega qumawan, znany Wam z tego, że przede wszystkim jest liderem „typera” od trzeciego tygodnia (!) oraz często, bardzo merytorycznie udziela się na forum naszego bloga. A zatem dołącza analityk – człowiek z chłodną głową – liczymy zatem na jeszcze ciekawsze dyskusje.
Dziś zapraszamy na temat dotyczący trenerów, a szczegółowo byłych zawodników jako głównych trenerów NBA i niedoświadczonych trenerów, których posada trenera jest pierwszą w karierze.
Nie przedłużając, zapraszamy do lektury !
1. Jak widzicie trend powierzania sterów drużyn NBA, nieopierzonym, młodym trenerom?
MrCental
Z jednej strony jestem sceptycznie nastawiony do powierzania drużyn młodym trenerom, ze względu na ich małe doświadczenie i co za tym idzie niską reputację wśród graczy i środowiska. Z drugiej strony ilość doświadczonych trenerów z sukcesami jest mocno ograniczona. W obecnej sytuacji „doświadczonym” trenerem można nazwać Spoelstre czy Brooksa, którzy zaczynali w 2008 roku! Sądzę, że teraz to nawet Randy Wittman bez problemu znalazłby pracę od ręki. I w takiej sytuacji wolałbym już dać pracę „żółtodziobowi”.
Jakub Szefler
Ten trend musiał w końcu nadejść. Wielu trenerów pracującym z drużynami NBA w ciągu ostatnich 5 lat, albo jest już na emeryturze (Rick Adelman, Phil Jackson) lub powoli się zbliżają do niej (Gregg Popovich). Taki trend co 10-15 lat będzie się powtarzał.
Qumawan
Na początek dziękuję za zaproszenie mnie do roli pisarza, którym na pewno nie jestem. Miło mi będzie gościć w tym zacnym gronie :) Koniec tych słodkości, do meritum. Taka kolej rzeczy. Jedni, zasłużeni odchodzą inni przychodzą. Moim zdaniem znaczna część trenerów bez doświadczenia jest zatrudniana w zespołach w trakcie przebudowy. Myślę, że dobrym przykładem jest Jacques Vaughn. Niestety brakuje już w dzisiejszej NBA trenerów z ogromnym doświadczeniem i wiedzą, którą mogli by przekazać młodszemu pokoleniu. Średnia w pracy jako trener w NBA to pewnie jakieś 10 lat (info nie sprawdzone). A idąc tym tokiem rozumowania Tom Thibodeau jest bardzo doświadczonym trenerem, chociaż jest headcoachem dopiero od 2010 roku.
BigAl
Taki trend musi istnieć i nie widzę w tym nic wyjątkowego.
Po pierwsze ilość trenerów doświadczonych, z sukcesami jest niewielka. Trenerzy tacy rzadko zmieniają pracę, a zatem większość drużyn musi ryzykować. Jak widzimy, różne zespoły prezentują różną politykę. Zatrudniają totalnego świeżaka (Tyron Corbin), ściągają trenera z Europy (David Blatt), ryzykujemy z byłym zawodnikiem w roli trenera (Jacques Vaughn). Doświadczony trener, też kiedyś musiał się uczyć. Co zatem dawajcie szansę młodym, nie każdy stanie się drugim Gregg’iem Popovich’em ale jest nadzieja.
2. Który z młodych trenerów na przestrzeni ostatnich lat sprawdził się w tej roli?
MrCental
Trenerów ocenia się po wynikach a te wskazują, że jednym z lepszych trenerów w ostatnich latach był Eric Spoelstra. W tym momencie trudno mówić o nim jako o młodym trenerze, ale w ciągu sześciu lat kariery 2 x zdobył mistrzostwo, a 4 x był w finale ligi (przez ostatnie 25 lat nikomu nie udało się wprowadzić drużyny 4x z rzędu do finału ligi – nawet Zen Masterowi!). Wiem, że miał Lebrona, Dwyane’a i Bosha, ale i tak to jego ogromna zasługa, że potrafił ogarnąć to towarzystwo (innym się podobna sztuka nie udała). Drugim trenerem, który zrobił na mnie ogromne wrażenie jest Mark Jackson. Gdyby nie on, nie byłoby obecnych Warriors. Dzięki niemu Steve Kerr zostanie najlepszym debiutantem w historii ligi na posadzie trenera. Co do samego Kerra oraz debiutantów (z zeszłego roku), czyli Kidda i Budenholzera, to świetnie zaczęli, ale musimy poczekać przynajmniej do zakończenia obecnego sezonu na wyniki i ich ocenę.
Jakub Szefler
Zdecydowanie Tom Thibodeau, w swoim pierwszym sezonie pracy jako główny trener zdobył COTY. W następnym gdy Derrick Rose opuścił prawię połowę spotkań ,Byki miały najlepszy bilans w lidzę (wraz z San Antonio). Trochę ma utrudnioną pracę bo właściciel Byków nie chce płacić podatku i wartościowi role-playerzy uciekają z Wietrznego Miasta.
Qumawan
Pierwsze dwa nazwiska to na pewno Kidd (od 2013 w lidze) i Thibodeau (od 2010). „Na przestrzeni ostatnich lat” na pewno trener Żaru – Eric Spoelstra. Biorąc pod uwagę ostatnie 5 lat na pewno na uwagę zasłużył Mark Jackson (2011), Mike Budenholzer (2013 jako samodzielny headcoach, wcześniej 17 lat służył Gregowi). Thibodeau dostał COTY. Kidd jest dopiero drugi rok, więc jeszcze za wcześnie na ocenę, to samo dotyczy Kerra, który ma niesamowity sezon, ale jest w lidze pół roku jako trener i aby go oceniać trzeba doczekać do końca tego sezonu. Ale trzeba przyznać, że obaj panowie odnajdują się na ławce trenerskiej i będą w piątce najlepszych trenerów ligi w kolejnych latach. Kolejnym godnym uwagi jest Eric Spoelstra (44 lata), był w finale już 4 razy, dwa razy wygrał ligę. To są liczby ciężkie do powtórzenia. Nie uważam, że jest wybitnym trenerem ale osiągnięcia go bronią. Trzeba mieć szacunek do gościa, który potrafił ogarnąć tyle talentu w jednym zespole. Ostatnim ale nie najgorszym z tego grona jest Frank Vogel od 2011 roku w lidze. Walczył jak równy z równym z Miami Heat w finale konferencji. Stworzył z Indiany defensywny, fajnie wyglądający zespół.
BigAl
Nie napiszę tu nic odkrywczego, koledzy wydaje mi się wyczerpali temat.
Mam podobne nazwiska na myśli:
Eric Spoelstra za umiejętne poukładanie zespołu, mistrzostwa i awanse do finału, jakoś innym się to nie udaje.
Mark Jackson, za to że stworzył potęgę obecnych Warriors i niestety stracił pracę, liczę że w przyszłym sezonie znów go zobaczę krzyczącego na ławce.
Tom Thibodeau, za wyniki i za to że zajeżdża swoich zawodników na maxa i najchętniej to grałby 7, a nie 12.
Jason Kidd – chyba najbardziej utalentowany z całego w/w grona, ponieważ wyciągnął z zeszłorocznych Nets 120% a jak grają bez niego niech świadczy obecny sezon i za obecnych Bucks.
Frank Vogel – przez sezonem, zrozumiał że Indiana to już nie ten sam zespół, a jednak nie zdecydował się na tankowanie i przez to zniweczył mi już na pewno ponad 5 maxów w typerze.
Mike Budenholzer za to że z wielką przyjemnością ogląda się zespołową grę Atlanty, że z zawodników, którzy nie obrażając nikogo, są mocnymi średniakami zrobił drużynę, która liczę że w tym sezonie zrobi niezły wynik…
3. Czym kierują się właściciele drużyn, dając posadę pierwszego szkoleniowca byłemu zawodnikowi NBA?
MrCental
Jedni korzystają z własnej intuicji, inni z podpowiedzi sztabu lub opinii środowiska, jeszcze inni dostają nakaz zatrudnienia z „góry” a są i pewnie tacy co korzystają z numerologii, wróżbitów lub sennika. Który sposób jest najlepszy? Ten, który daje założone wyniki. Ja preferowałbym drogę, dołączając byłego gracza do sztabu trenerskiego (rozgrywającego, który był „generałem” bo oni zwykle najwięcej myślą), a po kilku sezonach dać mu szansę na samodzielne prowadzenie. Widzę tu Steve’a Nasha i Andre Millera jako przyszłość. Druga opcja to postawić na analityka, tylko wtedy trudniej o respekt u graczy.
Jakub Szefler
Na pewno patrzą co taki gracz osiągnął w swojej karierze, oraz czy będą posiadać autorytet w szatni. Na pewno też patrzą jakim człowiekiem jest były gracz NBA, i czy będzie magnesem na innych graczy. Wyobraźcie sobie że jesteście sobie właścicielem drużyny NBA i na swoim biurku macie dwa CV. Pierwsze to 6 krotny mistrz NBA, 5 razy MVP sezonu, 10 razy wybierany do All NBA First Team i 9 razy do All NBA Defensive First Team i raz wybrany obrońcą roku (DPOTY).
Drugi 5 krotny mistrz NBA , 2 krotny Obrońca Roku 7 razy wybrany do All-Defensive First Team oraz siedmiokrotnie najlepszy zbierający ligi. Trudny wybór. Prawda?
Oczywiście Ci gracze naprawdę grali w NBA i zdobyli te wyróżnienia.
Pierwszy zawodnik to Michael Jordan a drugi Dennis Rodman.
Od razu łatwiej.
Qumawan
Najważniejsze pytanie czego oczekujemy od takiego trenera. Czy to ma być „przejściowy” trener na 2-3 lata aby zbudować odpowiedni roster, czy walczymy od razu o puchar O’Briana, czy tankujemy (pozdrowienia dla fanów 76.). Jeżeli ja miałbym powierzać stery zawodnikowi brał bym pod uwagę czy będzie wzbudzał respekt wśród graczy, ile lat przepracował jako asystent i jakie doświadczenie mógł wynieść od trenerów, z którymi pracował jako zawodnik. A czym się kierują właściciele drużyn… odpowiedź brzmi… nie wiadomo :D
Kerr, Kidd, Jackson strzał w dziesiątkę, Magic, Jacques Vaughn niekoniecznie.
BigAl
Bez wątpienia właściciel zespołu powierzając posadę, byłemu zawodnikowi liczy na szybką chemię w drużynie. Nikt tak przecież nie zna prawdziwych relacji w drużynie, jak zawodnik który przez lata grał. Niektórzy uczą się tego przez lata, byli zawodnicy szybko łapią istniejące układy. Tyle że to może nie wystarczyć o czym świadczą choćby tegoroczne wyniki Jacquesa Vaughna.
4. Czy były zawodnik będzie dobrym trenerem?
MrCental
Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Patrząc na Billa Russella, Lenny’ego Wilkensa czy Philla Jacksona, wydaje się, że to proste i oczywiste. Jednak z drugiej strony Kurt Rambis czy Vinny del Negro pokazali, że nie każdy się do tego nadaje. Ja osobiście kibicuję zwłaszcza tym, których ceniłem jako graczy, np. Kidd, Jackson, Ewing (dajcie mu w końcu szansę!).
Jakub Szefler
Na pewno większe szanse na bycie dobrym trenerem rozgrywający typu first-pass niż ofensywny center. Jak bym miał pobawić się w wróżkę to przyszłość trenerską wróżę Stevowi Nashowi, Rickiemu Rubio czy Rajonowi Rondo.
Z drugiej strony to duża loteria. Były zawodnik może być świetne „papiery” na trenera, a jednak czegoś mu brakuje.
Qumawan
Szanse są 50/50. Można wymieniać tutaj nazwiska, bo przykładów jest mnóstwo. Myślę zaś, że byli gracze powinni się kształcić przy znanych nazwiskach jako asystenci. Mogą wtedy uczyć się od najlepszych, podpatrywać, a przy okazji nabierać szacunku do jak że nieprostej pracy. Dwa lata przy takim George’u Karlu czy Greggu Popovichu może być zbawienne dla trenera żółtodzioba. Dwoma najlepszymi przykładami są: Kidd (ewenement), gdzie potrafił wyciągnąć z Nets 120% i w tym roku z Bucks, a po drugiej stronie kija w moim przekonaniu jest Magic Johnson. Legenda koszykówki jako gracz z krótkim, bardzo nieudanym jako trener.
BigAl
Niestety nie ma reguły. Jedni to mają inni nie.
Wydaje mi się, że teoretycznie największe szanse ma zawodnik, który był rozgrywającym. Z prostego powodu, to on jest niejako przedłużeniem myśli trenera na boisku. To on wciela w życie pomysły, popatrzcie na time-out w wykonaniu SAS – z kim rozmawia Pop?
Kolejną kwestią jest charyzma, pociąganie za sobą drużyny, przekonywanie zawodników do jeszcze cięższych treningów i udowadnianie że to ma sens. Bycie psychologiem, nie każdy gra tylko dla kasy, niektórzy chcą sukcesów drużynowych inni osobistych, to wszystko musi bacznie obserwować headcoach i reagować. Drużyna jest tak mocna jak najsłabsze jej ogniwo. Odporność na stres i presja wyników to kolejne cechy prawdziwego trenera, jak wszystko idzie dobrze to nie ma problemu, zaczyna się tam gdzie przychodzą porażki.
Wiedza i taktyka są równie ważne, ale chyba nie aż tak jak umysł samego trenera, można przecież sztab trenerski wzmocnić specjalistami od ataku, obrony, jednak wszystko scala w jedność trener.
Kogo widzę jako materiał na dobrego trenera? Powtórzę się Jason Kidd moim zdaniem zajdzie bardzo wysoko.
5. Trener na przebudowę, nowicjusz czy headcoach po przejściach?
MrCental
Przykłady z tego sezonu pokazują, że kariera może się potoczyć np. tak jak Vaughna, który jako debiutant w Orlando, sobie nie poradził. Derek Fisher też fatalnie wypadł w Nowym Jorku, a dla odmiany Kidd wyciągnął Bucks z dna do Playoffs. Nets postawili na doświadczonego Hollinsa i póki co słabo to wygląda. Van Gundy robi porządki w Detroit, a Sacramento ma Karla i to wydaje się być dobrym ruchem. Ja stawiam na doświadczenie. Na przebudowę potrzebny jest czas i zaczyna się od młodych graczy, a ci potrzebują mocnego autorytetu, na który pracuje się latami.
Jakub Szefler
To nie ma znaczenia tak na prawdę. Trener drużyny która zaczyna przebudowę, potrzebuje tylko czasu i zaufania. Łatwo jest zwolnić trenera bo mu na początku nie wychodzi. Alex Ferguson swóje pierwsze trofeum z Manchester United zdobył po 4 latach pracy na Old Trafford. Czy opłacało się poczekać i być cierpliwy? 40 trofeów w czasie następnych 22 lat pracy. Nawet Popovich jak by teraz został trenerem 76ers nie osiągał by od razu wyników. Jeszcze raz powtórzę trener na okres przebudowy drużyny potrzebuje czasu i zaufania, bo na tym buduje się mistrzowskie ekipy.
Qumawan
Postawię na doświadczenie. Co prawda życie pokazuje, że nie ma reguły. Niech się przyzna ten, kto przewidział, że Kidd zrobi z Bucks szóstą ekipę wschodu. Jednak doświadczenie, którym dysponują trenerzy-weterani pomaga, ze spokojem wyczekiwać wyników. Zespół w fazie przebudowy ma roster przeważnie z średnią wieku ok 23 lat. Takim zawodnikom trzeba umieć pokazać jak ważne jest dobro drużyny i ile znaczy trening. W takich zespołach najważniejszy jest respekt i zaufanie do trenera. Wspomniałem o tym wcześniej jest coraz mniej trenerów z ogromym doświadczeniem. w fazie przebudowy jest klika ekip i nie dla wszystkich wystarczy trenerskich wyjadaczy. Mark Jackson powinien się sprawdzić w każdym z tych zespołów chociaż nie zalicza się do grona weteranów.
Dzięki za możliwość pisania z wami. Przepraszam, za moje błędy i składnie. Obiecuję pracować nad sobą pisarsko, ale również i merytorycznie. Trzymajcie się !
BigAl
Ciężki orzech do zgryzienia. To chyba zależy od drużyny. Mając potencjał a nie mając wyników (SAC) bez wątpienia trener rutyniarz, który kiedy trzeba uderzy pięścią w stół. Za którym przemawiają poprzednie sukcesy, w którego drużyna uwierzy i zacznie grać na miarę możliwości.
Jeżeli jest to nowa drużyna, czy na skutek zmian transferowych, czy dużej ilości młodych zawodników nie wahałbym się powierzyć kierowania młodemu szkoleniowcowi. Czy to byłemu asystentowi, który chce zacząć pracować na własne nazwisko (Mike Budenholzer w ATL) czy byłemu zawodnikowi (Monty Williams w NOP).
Niestety o wynikach przekonamy się dopiero gdy damy szansę takiemu trenerowi, a może właśnie stety…
_________________________________________________________________________
W taki oto sposób dopłynęliśmy do końca naszych rozważań.
Jak zwykle liczymy na komentarze i opinie zarówno te pochlebne, które dają siły i chęci do dalszego pisania, jak i te mniej przychylne, które zmuszają nas do jeszcze bardziej wytężonej pracy na poprawą stylu i naszych wiadomości.
W tym miejscu chcielibyśmy zwrócić się Was, czytelnicy z propozycją, pytaniem, czy może chcielibyście, abyśmy zwrócili uwagę na jakiś konkretny temat? Coś co Was interesuje, co może jest mniej poruszane na łamach Enbiej.pl, w ten sposób, sami niejako będziecie uczestniczyć w tworzeniu tego wyjątkowego bloga.
Pozdrawiamy Serdecznie !!!
Witam kolejną osobę na pokładzie :-)
ad.1
uważam, że jest to ciekawe podejście do rozwoju drużyn i nieuchronne zjawisko(kwestia co też macie na myśli młodzi trenerzy :-). Czasami debiutanci widzą coś „świeżym” okiem i daje to wymierne efekty. Daleko szukać rewelacja zeszłego sezonu Hornacek, tego sezonu Kerr (który zawodnikiem nie był wybitnym, ale solidnym zadaniowcem, który po skończeniu kariery był uznanym analitykiem), Brad Stevens wydaje mi się robi też niezłą robotę w Bostonie (gdyby mu GM nie zmieniał co chwilę składu kto wie może i PO by były – zresztą widać, że potrafią wygrać nawet z dużo wyżej notowanym rywalem)
ad.2
w pierwszej kolejności na myśl przychodzi mi Mr Tripledouble Kidd. Z weteranów nowego jorku wyciągnął i osiągnął chyba możliwy maks, a to co teraz tworzy w Bucks też zasługuje na uznanie. Nie sposób mimo wszystko nie docenić Spoelstr`y (4 z rzędu udziały w finale mimo big 3 i Pata za plecami, zasługują na szacunek). Oczywiście zgadzam się również z autorami co do pozostałych nazwisk.
ad.3
Nigdy nie byłem i pewnie nie będę właścicielem drużyny NBA, ale patrząc z mojej perspektywy brałbym pod uwagę: szacunek jaki mieli będąc zawodnikami, to pod jakimi trenerami byli prowadzeni (dużo mogli się od nich nauczyć – choć tutaj nie zaliczam Dereka Fishera, ale trzeba mu oddać, że nie ma za bardzo kim grać), znają realia boiskowe (mam tu na myśli spryt zawodniczy, grając ileś lat na parkiecie poznaje się go „od spodu”), dzięki temu że są nie znacznie starsi od swoich podopiecznych mogą z nimi znaleźć wspólny język – nie muszą im Ojcować a co najwyżej zachowując rzecz jasna hierarchię rozmawiać jak równy z równym
ad.4
może być, a nie musi. Co do powyżej wymienionych potrzeba czasu, jeśli sięgam pamięcią niejaki Magic Johnson był krótko trenerem lakers (nic dobrego z tego nie wyszło, ale to chyba nieadekwatny przykład, gdyż było to kilka meczy), ale lepszym przykładem będzie del negro, który trenerem był raczej przeciętnym
ad.5
ja bym bardziej się skłaniał z doświadczeniem. Zespół w przebudowie zostawia sobie perełkę wokół, której buduje otoczkę, a to jak będzie się dogadywała pierwsza opcja zespołu z trenerem jest istotne dla dalszych sukcesów/porażek organizacji. Oczywiście autorytet może osiągnąć i młody trener, kwestia podejścia do zawodnika, tego nie odrzucam.
Bardzo interesują mnie konkretne tematy, nie znoszę wylewania setek m3 wody, własnych „przemyśleń”, bez merytorycznego wsparcia, tez mijających się z prawdą o kilka przecznic i innych abstrakcji.
Mam nadzieję, że pomogłem.
Zatrudnienie nowego trenera zawsze wiąże się ze sporym ryzykiem. Trenerzy debiutanci jak Kerr, Kidd, Vogel, Thibodeu poradzili sobie dobrze już w pierwszym sezonie. Fisher, Vaughn, Corbin sobie nie poradzili (niektórzy może nie mieli czym grać ale nie dali sobie rady).
Hollins po tym jakie wyniki osiągał z Griezzlies wydawałoby się, że gdziekolwiek sobie poradzą a mimo wszystko wiemy jak jest z Nets. Po Riversie w Clippers wiele oczekiwano a już 4 rok nic sie tam nie dzieje. Zatrudnienie Budenholzera na pewno nie było łatwą decyzją bo nigdy nie był HC w NBA, w pierwszym roku po stracie lidera nie było dobrych wyników ale zaufano mu i dzisiaj teoretycznie trenuje drużynę która zagra w finale.
Każdy trener ma również inne metody tzn. jedni nastawiają się przede wszystkim na obronę: Thibodeu, Vogel, Joerger, Clifford, inni na atak: Kerr (chociaż mając takie strzelby nie może być inaczej), inni wszystko 50-50 , inni myślą że wszystko samo się zrobi – Brooks.
Kiedyś trener musi zadebiutować więc zawsze będą debiutanci.
Najlepsi trenerzy: Popovich, Carlisle, Karl, Vogel, Sploestra są nie do ruszenia więc trzeba kombinować.
Następny dziób będzie w przyszły wtorek. W sumie to wtorek to dzień dzioba.
Tylko specjalne wydania w inne dni
Hej sow. Dzieki za opinie. Kazda nas ksztaltuje. Niestety ale musze Cie zmartwic. Cykl „zoltodzioby” przedstawia subiektywne opinie autorow na dany temat. Mozna sie z nimi zgadzac lub nie (od tego sa komentarze). Niemniej jednak bierzemy kazda opinie sobie do serca i byc moze kolejny pomysl bardziej trafi w Twoj gust.
A niech mi ktoś powie co się dzieje z Jerrym Sloanem? Bawi wnuki i już dał sobie spokój z trenowaniem czy jak?
Delektuje się życiem na swoim ranczo. Jakiś czas temu pomagał przez kilka dni Quinnowi Snyderowi.
Drugi raz taka propozycja może się nie powtórzyć więc się szybko wypowiem ;) Podobnie jak Kolega sow zdecydowanie preferuję konkretne artykuły oparte na faktach, najlepiej z zakresu strategii i taktyki, jednakże wiem, że Dziób ma inną formułę. Dlatego zaproponuję kolejne „Rozmowy …” na temat draftu, po kilka pytań dotyczących tegorocznych prospektów z każdych pozycji, najpierw rozrywający, aż do centrów (to już 5 wtorków ;)
Rzucę jeszcze jeden pomysł na krótką serię: opis drużyn z danej dywizji (czyli 6 artykułów)wg. przykładu:
Atlanta Hawks:
1. Jaki styl gry preferuje dana drużyna (szybko, wolno, skupia się na obronie, kontry, etc.)
2. Ulubione zagrywki (dużo izolacji, dużo pick and roll, brak zagrywek, rozciąganie i 3, etc.)
Ja, nie mając możliwości oglądania wielu gier nie mam bladego pojęcia np.: na czym opiera się gra Orlando Magic, a skróty mało oddają. Lordam robi coś podobnego, ale skupia się na zawodnikach, a tu każdy z Dziobów mógłby ogarnąć jedną, wybraną drużynę i szybko cos by się pojawiło.
Nie wiedziałem, że Sloan ma swoje ranczo :) Dzięki Woy.
Mnie jako osobę, która regularnie obstawia mecze nba interesowałby cykl, w którym każdy z Was wybiera jeden mecz na nadchodzący tydzień, w którym może zdarzyć się niespodzianka, bądź nie ma zdecydowanego faworyta i wskazuje w nim swój wybór, z krótkim opisem powodów takiej decyzji.
99luck
tylko jeden na tydzień?
Patrząc na ostatnie, powiedzmy 5 tygodni nie ma dnia bez niespodzianki.
Zapraszam do naszego Typera, ale to od nowego sezonu, bo Lordam ma już listę zamkniętą (raczej).
Co do Twojej propozycji to pomyślimy, ale sam wiesz jak ważna jest systematyczność w tej kwestii.
Powiedzmy, że widzę szansę na niespodziankę w niedzielę (faworyt przegrywa), a zespół o którym myślę do niedzieli przegrywa 2 mecze z rzędu i jak przegra trzeci, to już nie będzie niespodzianki.
Tak naprawę sam typuję, najczęściej dopiero po 22:00, gdy są już jakieś przecieki zza oceanu odnośnie ewentualnych kontuzji, czy nieobecności.
Dzięki wielkie jednak za pomysł, spróbuję to jakoś ogarnąć, jeśli sam coś wymyślisz czekam na sugestie.
Mniej więcej tak samo działam i ciężko to będzie ogarnąć ale może chociaż jakieś dyskusje dotyczące długoterminowych zakładów (zwycięzcy dywizji, konferencji itd.). Miałem taką sytuację, że na twitterze poszła plotka o przejściu Rondo do Mavs, którzy byli typowani 19:1 za mistrza. Po oficjalnym ogłoszeniu transferu kurs uległ zmianie na 15:1.Korzystając z atrakcyjnej oferty „zainwestowałem” ;) w jeszcze dostępne 19:1, a czuje, że przydałaby się merytoryczna dyskusja czy na prawda RR sporo wniesie do Mavs.