Po 18 meczach absencji spowodowanej kontuzją do składu Hornets powrócił Kemba Walker. Obrońca Szerszeni, który imponował formą na przełomie grudnia i stycznia powinien być ważnym ogniwem na ostatniej prostej w walce o play offy. Niestety ubiegłej nocy nie może zaliczyć do najszczęśliwszych ze względu na porażkę zespołu i swoją słabszą postawę po powrocie.
Mecz przeciwko Kings miał być pojedynkiem centrów. Al Jefferson kontra DeMarcus Cousins, czyli czołówka podkoszowych ligi, świetnie czujący się w grze post i face up. Spotkanie okazało się szczęśliwym dla Cousinsa. Center Kings bardzo dobrze grał przez większość czasu gry, natomiast Al wyraźnie nie mógł się wstrzelić, a na dodatek w 3 kwarcie doznał kontuzji (prawdopodobnie 2-głowy uda). Prawdziwym smaczkiem okazała się jednak batalia Michaela Kidda-Gilchrista z Rudym Gay’em. Pierwszy zdobył 23 punkty (9-12fg) i zebrał 9 piłek, natomiast Gay rzucił przeciwnikom 26 pkt na ponad 50% skuteczności.
Kings prowadzili przez większą część spotkania, a nerwowe chwile zaczęły się w ostatnich 6 minutach gry. Jednak wtedy po raz kolejny dała o sobie znać słaba egzekucja zagrywek w ataku Szerszeni, którą doskonale wykorzystali gracze Sacramento. 4 punkty z rzędu Cousinsa wyraźnie podbiły trenera Hornets Steve’a Clifforda.
Obecnie Charlotte okupują 9 pozycję mając 0,5 meczu straty do 8 Heat i 1 mecz do 7 Pacers. Wydaje się, że batalia o ostatnie 2 miejsca play off będą toczyły się do ostatnich kolejek. Dla Hornets najważniejszy jest powrót do formy Walkera oraz modlenie się o braku komplikacji z kontuzją Jeffersona.
You must be logged in to post a comment.