Nawet najwięksi optymiści (tak ja) podchodzili sceptycznie do spotkania z Clippers. Jedna z czołowych sił Zachodu uchodziła za wyraźnego faworyta i trzeba przyznać, że wywiązała się z tego zadania.
Clippers przeważali przez większą część spotkania, aż do 3 kwarty kiedy do głosu doszli goście. Powoli gonili wynik, aż finalnie w 4 kwarcie udało im się dojść na 1 punkt straty. Jednak wtedy trójka Chrisa Paula i 4 oczka Blake’a Griffina dały bufor bezpieczeństwa graczom z LA., który dowieźli już do końca spotkania. Al Jefferson zagrał solidnie na poziomie 21 pkt i 6 zbiórek, a po raz kolejny wtórował mu Mo Williams autor 18 punktów. Grę Clippers prowadzili Paul, Redick, a także notujący double-double Griffin i Jordan wsparci Natem Robinsonem.
Dla Hornets porażka z LA jest dla nich bolesna ponieważ „umocniła” Szerszenie na 10 pozycji Wschodu z jednomeczową stratą do 8 Heat. Ciężkie czasy nastają..
Wkradł się mały błąd – ” Dla Clippers porażka z LA jest..”
Dzięki!