CAVS (44-26) – NETS (27-39) 117:92 (23:26, 36:21, 35:26, 23:19)
LeBron James rzucił tylko 16 punktów (najmniej od listopada 2014) , ale jego drużyna rozpędzała się – od drugiej kwarty – by ostatecznie zmiażdżyć rywala z Brooklynu. JR Smith (który pozwolił Cavs na odskok od rywala w II kw) oraz Timo Mozgov byli tym razem najskuteczniejszymi zawodnikami Davida Blatta (po 17 pkt), a obaj byli solidnie dokarmiani asystami Kyrie Irvinga (10 as). Cavs, którzy wygrali po raz 14 z rzędu w Quicken Loans, mogli już też liczyć na powracającego na własne życzenie (bóle pleców) Kevina Love’a – autora dubletu z 10 pkt i 11 zb. Kawaleria zanotowała 32 asysty przy 45 celnych rzutach z gry. Co ciekawe , Cavs notują bilans 7-1 w tych rozgrywkach, kiedy LBJ zatrzymywany poniżej 20 pkt. Drużyna z Ohio znów swoją ogromną przewagę zbudowała dzięki dystansowmu graniu – trafiając 15 trójek z 29 wykonywanych. Dla porównania Nets trafili – tylko – 5 z 20…5 z 10 trójek trafił JR Smith.
PKT: Mozgov 17, Smith 17, James 16, Irving 12 oraz Williams 20, Bogdanovic 12, Jack 11
SIXERS (16-52) – PISTONS (24-44) 94:83 (24:21, 25:18, 19:26, 26:18)
Mecz-porażka każdego typera, z wczorajszego dnia. Zwłaszcza, kiedy Reggie Jackson (4/17 z gry) 2 noce wcześniej zanotował występ na poziomie 23-20 a w starciu z czerwoną latarnią ligi wysilił się na całe 11 oczek… i co z tego , że zaliczył potrójny dublet z 11pkt-10as-11zb ? Stan Van Gundy & co. przegrali 11 spotkanie w 12 ostatnich występach i coraz bardziej grzebią swoje szanse na play off (realnie rzecz biorąc do Celtów oraz Heat brakuje im już 6 wygranych). Bez Grega Monroe – Pistons wyglądali jak dzieci we mgle. Jackson i Caldwell-Pope byli jedynymi, którzy przekroczyli 10 oczek (11 i 20). Natomiast Spencer Dinwiddie (2/12) i Jodie Meeks (2/11) trafiali na poziomie przedszkolaków…33% z gry przy 42% Sixers. X-factorem Sixers przy 16 wygranej oraz przerwaniu serii 4 porażek okazał się Thomas Robinson, który w końcówce pierwszej połowy miał już na koncie 10 pkt i 4 zb, grając swój najlepszy mecz od przeprowadzki na Wschód. Ławka Sixers zdobyła 43 oczka przy 31 rywala. Szóstki wygrały też 3 mecz z ostatnich 6.
Dwa najważniejsze wydarzenia meczu; poster dunk Jeraniego Granta
I – miejmy nadzieję – że niegroźna kontuzja Noela (22 minuty i uraz stopy złapany w III kw , po którym nie wrócił do gry)…
PKT: Smith 15, Richardson 14, Robinson 12 oraz Caldwell-Pope 20, Jackson 11+10as
HEAT (31-36) – BLAZERS (44-22) 108:104 (27:32, 21:25, 31:24, 29:23)
Żar wkracza w najważniejszą część sezonu z coraz wyższą formą swoich graczy. Po raz kolejny – w ostatnich trzech tygodniach – lider zespołu – Dwyane Wade – popisał się kolejnym występem na poziomie 25 punktów (lub więcej). Ponadto dwóch innych graczy – Luol Deng (24) i Goran Dragić (20+11as) popisali się wysokimi zdobyczami , współprowadząc team z Florydy do 31 zwycięstwa w rozgrywkach. Flash zanotował 7 z rzędu występ powyżej 25 punktów oraz 15 ze swoich 32 oczek zanotował – w decydującej o wyniku meczu – czwartej kwarcie. To najdłuższy run Wade’a z takimi wynikami od końcówki 2010 roku. Z drugiej strony dwoił się i troił LaMarcus Aldridge, zbierając cyferki z 34 pkt i 12 zb, ale postawa większej części zawodników Blazers pozostawiała wiele do życzenia. PTB popełnili niemal 2 razy więcej strat (8 do 15) od swojego rywala oraz bardzo słabo prezentowali się na linii rzutów wolnych (57% przy 12/21). Ciekawostka, biorąc pod uwagę tylko mecze marcowe, Wade jest trzecim strzelcem NBA ze średnią 27.5 pkt. Aldridge zanotował jedyną ofensywną zbiórkę meczu na 52 sek przed jego końcem. Po niej zanotował trafienie, dające Blazers ostatnie w tym meczu prowadzenie (104-102). Crunch time należał tylko i wyłączenie do Heat i sześciu z rzędu punktów Flasha.
PKT: Wade 32, Deng 24, Dragic 20+11as oraz Aldridge 34+12zb, Lillard 17, Affalo 15
RAPTORS (41-27) – T’WOLVES (14-53) 105:100 (31:32, 23:22, 28:21, 23:25)
Andrew Wiggins (15) zanotował swój pierwszy występ NBA w Kanadzie. Kevin Martin przypomniał sobie , że potrafi być wielkim strzelcem, notując 37 pkt. Z drugiej strony prym wiedli Jonas Valanciunas (15pkt i 15zb) i DeMar DeRozan (21 pkt). Drugi z nich spudłował 10 z 14 rzutów z gry, ale trafił wszystkie 12 osobistych, prowadząc Raps po 11 z rzędu , domową wygraną nad Leśnymi Wilkami. Wolves znów grali bez swoich podkoszowych asów – Nikoli Pekovića i Kevina Garnetta – a mimo wszystko mieli sporą szansę na wygranie spotkania. Słabo spisywał się Gorgui Dieng, który przy ogromnym Litwinie spudłował 7 z 9 rzutów i popełnił 4 straty. Niestety, żadna z ostatnich prób dystansowych Wilków nie dotarła do kosza gospodarzy. Kolejne próby Martina, Budingera czy Rubio trafiały tylko na obręcz. Meczowego daggera zanotował Greivis Vasquez, który na niecałą minutę przed końcem zakończył marzenia gości o wgranej #15. Raps są trzeci na Wschodzie i do końca sezonu zamierzają utrzymać lokatę, wyprzedzając Chicago Bulls i Washington Wizards (obaj rywale też wygrali poprzedniej nocy). Btw. najbardziej rozregulowany celownik miał znów Lou Williams (2/12). Wolves popełnili 18 strat przy 12 gospodarzy.
PKT: DeRozan 21, Ross 15, Valanciunas 15+15zb, Patterson 14 oraz Martin 37, Budinger 19, Wiggins 15
BULLS (41-28) – PACERS (30-37) 103:86 (24:22, 27:19, 25:27, 27:18)
Chwilą ciszy , upamiętniającą zmarłego Mistrza NBA – Jacka Haley’a (51 lat) – rozpoczęło się spotkanie w United Center. Haley, były najlepszy kolega Dennisa Rodmana, odszedł 48 h wcześniej, po walce w problemami zdrowotnymi (serce). Do meczu…
Rzadko kiedy fani Chicago Bulls mają okazję – w tym sezonie – oglądać skuteczną i efektywną grę kilku swoich zawodników. Rozpędzeni w ostatnich tygodniach Pacers nie dali rady ze swoją defensywą – zatrzymać czołową, wschodnią parę podkoszowych. Nikola Mirotić może ciągle liczyć się w wyścigu po nagrodę ROY , kiedy trafia 20 ze swoich 25 punktów w drugiej połowie. Wykorzystujący absencję Taja Gibsona, dostał też wsparcie od hiszpańskiego kolegi – Paua Gasola (19 pkt i 12 zb przy 45 DD w sezonie). Ponadto atak Bulls znów dobrze budował Mike Dunleavy (21 pkt i 5/8 za trzy). Mirotić do dorobku swojego i kolegów dołożył 9 zbiórek, a Chicago zdominowało walkę na tablicach 52-38. Byki przede wszystkim imponowały w obronie pozycji wysokich; David West trafił 2 z 10 rzutów i skończył mecz z 6 pkt, natomiast Louis Scola trafił 3 z 10 , kończąc spotkanie z 10 pkt i 7 zb. Joakim Noah maczał w tym palce, notując 14 zb i przy okazji 7 asyst. Błyszczący w ostatnich meczach, Rodney Stuckey, trafił tylko 4 z 11 rzutów. Natomiast Pacers grali na 39% z gry.
A takim rzutem popisał się jeden z chicagowskich studentów
PKT: Mirotic 25, Dunleavy 21, Gasol 19+12 oraz Hill 13, Hibbert 12, Stuckey 11
BUCKS (34-34) – SPURS (42-25) 103:114 (28:27, 26:36, 26:28, 23:23)
8 wygraną w ostatnich 10 meczach i po kompromitującej porażce w MSG zanotowali Mistrzowie NBA. Spurs grali swój zbalansowany atak (6 graczy z double figures) przeciwko osłabionym nadal brakiem OJ Mayo oraz Jareda Dudley’a – Bucks. Ponadto meczowych emocji nie wytrzymał Jerryd Bayless i podczas finałowej odsłony otrzymał flagrant faul przy rzucie Marco Bellineliego. Włoch wykorzystał trzy rzuty wolne i pchnął Spurs po 42 wygraną. Bucks przez niemal 6 minut 4 kw grali na niskiej skuteczności, trafiając tylko 3 próby rzutów. W tym samym czasie goście z San Antonio zbudowali 14-punktową przewagę spychając Kozły po 4 z rzędu porażkę.
PKT: Antetokounmpo 19, Ilyasova 17, Middleton 15 oraz Green 20, Duncan 19, Diaw 18
Pistons- tankowanie wersja hard. Przyznam że nie widzę innej opcji niż decyzja na górze – przegrywamy mecze. Ta ekipa może najlepsza nie jest ale żeby wygrać 1 z 12 spotkań przy ich potencjale to już tylko tankowanie.
Trzeba zrobić coś z tym draftem bo za takie cyrki to bym jakąś solidną karę im wlepił.
Portland-Miami to jeden z najlepszych meczów jakie widziałem w tym sezonie, a widziałem ich ok 50.
Genialny Aldridge. Wyglądało to tak ze dostawał piłkę, rzucał i trafiał. Ot cala filozofia. Świetny Lillard, którego arcytrudne fadeawaye trzymały Oregonczykow w grze w 4kw. Równi i solidni Batum, McCollum i Afflalo.
No ale to było nic w porównaniu z Heat! Haslem i jego 2 w karierze trojka, Birdman któremu ostatnio przypominają się chyba dawne czasy, Chalmers który jest solidnym wzmocnieniem z ławki. No ale to nic…
Wade, Dragic, Deng i Whiteside pokazali ze obecna pozycja Miami w tabeli to jakieś nieporozumienie i jest tylko i wyłącznie efektem plagi kontuzji.
Przewiduje baaaardzo optymistyczny scenariusz. Miami rzutem na taśmę wyprzedza wyraźnie zdyszanych Bucks i w PO spotyka się z Toronto, których pokonuje. Potem Cavs, wymeczeni po 7meczowej batalii z Milwaukee. Miami korzysta z przewagi doswiadczenia w PO i ogrywa LeBrona i s-ke. Niestety w ECF Atlanta okazuje się za mocna. Wiem wiem, pojechalem, ale po meczu Wade powiedzial: „now we play the playoffs basketball”. Wierze Ci i czekam na więcej!
Wszystko prawie idealnie tylko w finale czekają na nich BUlls :_
Żeby Bucks nie przekombinowali ze swoimi trade’ami. Jeśli już nie przekombinowali.
Dziadek Wade ratuje Heat…
Heh tak Steve Van Gundy jeździł po Sixers za ich tankowanie a nie może w tym sezonie w RS ich nawet pokonać :D :D