Lordam zdążył już napisać o bolesnej porażce Szerszeni z Siatkami. Swojej szansy nie wykorzystali też Celitcs, którzy przegrali u siebie z Miami Heat 86-93. Po katastrofalnej pierwszej połowie zdołali powrócić w ostatniej kwarcie niwelując 20 punktową stratę na koniec trzeciej kwarty do 5, ale na więcej po prostu nie starczyło czasu. Porażka boli, bo Heat przystąpili do spotkania zdziesiątkowani. W wyjściowym składzie oprócz kontuzjowanych już od jakiegoś czasu Chrisa Bosha i Birdmana zabrakło Hassana Whiteside’a (kontuzja dłoni) oraz Dwayne’a Wade’a (kolana). Ewentualna wygrana Celtics spowodowałaby zrównanie się bilansem z Heat i odskoczenie reszcie rywali. W kontekście play-offów był to absolutnie kluczowy mecz.
Ciężko mi to przyznać, ale było to jedno ze słabszych spotkań Celtics jakie widziałem ostatnimi czasy. W pierwszej połowie gospodarze zaliczyli aż 13 strat. Heat wcale nie wyglądali jakoś dobrze. W zasadzie poza Goranem Dragicem i czterema trójkami Walkera nie zagrali niczego wyjątkowego, a do przerwy wygrywali 57-40. Z pewnej irytacji „przeskoczyłem” na końcówkę Nets – Hornets, spoglądając jednocześnie na męczarnie Dinozaurów z Toronto i odjeżdżających im w końcówce Byków. Wróćmy jednak do Celtów.
Dlaczego Celtics w ogóle są w tym miejscu na 11 gier do końca sezonu zasadniczego? Powiedzmy wprost – większość analityków i kibiców skazywało drużynę z Bostonu na tankowanie. Wielu widziało ich nawet w top 3 wyborów draftowych. W sondażach przedsezonowych typujących liczbę zwycięstw pierwszą odpowiedzią był przedział 25-30 i zaraz po nim 20-24. Nawet wśród kibiców Celtics wynik powyżej 31 wygranych typowało niecałe 20% osób. Dodatkowo skład drużyny ulegał olbrzymim przeobrażeniom w trakcie sezonu. Kto w ogóle jeszcze pamięta, że swoje występy w barwach Celtów zaliczyli Jameer Nelson, czy Tayshaun Prince?
Wymieńmy więc kilka powodów:
1. Silna ławka
Rezerwowi Celtics są na 5 miejscu w lidze w zdobywanych punktach (na 2 gdy weźmiemy pod uwagę pts/PER!). Ławka Celtics to jednak nie tylko atak. W obronie ich statystyki są równie dobre – są na 5 miejscu w lidze. O ile Crowder, Thomas, Wallace, Olynyk mogliby być wartościowymi zmiennikami w innych organizacjach, to Jerebko, Datome, Pressey to typowe „spady”. A jednak osiągane przez nich statystyki są więcej niż zadowalające.
2. Brad Stevens
Wiele osób wątpiło w zdolności tego młodego coacha. W końcu na przejściu z ligi akademickiej do NBA wiele znacznie bardziej znanych nazwisk poległo i szybko wywiesiło białą flagę. Stevens po dość rozczarowującym pierwszym sezonie, w obecnym radzi sobie świetnie. Ma opinię jednego z lepszych specjalistów od rozrysowania zagrywek podczas przerw. Jest kreatywny, świetnie widzi grę. O ile w pierwszym sezonie często gubił się w rotacjach, obecnie widać w tym względzie duży wzrost. W końcu bronią go wyniki zespołu:
– czołowe miejsce w lidze pod względem tempa gry (1 miejsce w liczbie oddanych rzutów z gry)
– świetne dzielenie się piłką w ataku – czołowe miejsce Celtics w liczbie asyst
– Celtics awansowali w stosunku do zeszłego sezonu na 18 miejsce w ORtg (w poprzednim 27 miejsce) i 13 miejsce w DRtg (w poprzednim sezonie 18 miejsce). Poprawa jest zauważalna.
3. Transfer Isaiaha Thomasa
Zastanawiałem się czy umieszczać ten punkt. W końcu Thomas zagrał wczoraj dopiero pierwsze spotkanie po ponad dwutygodniowej przerwie. Wcześniej zaliczył jedynie 10 spotkań. Ważny jest jednak przede wszystkim timing. Thomas zadebiutował w barwach Celtics 22 lutego w przegranym spotkaniu z Lakers. Do tego momentu Zieloni legitymowali się bilansem 20-32. Jednak to był właśnie przełomowy moment sezonu. Jeszcze 1 lutego wyglądało to jeszcze gorzej – 16-30. Na forach kibiców Celtics dominował już nastrój oczekiwania na draft. Wszyscy spodziewali się tankowania. Tymczasem przyszedł Isiah i Stevens w końcu uzupełnił skład o „closera”. Oglądanie Thomasa w czwartych kwartach, kiedy przejmował spotkanie za spotkaniem wyjątkowo cieszyło oczy. Po 10 kolejnych występach Celtics zaliczyli 6 wygranych i zwyczajnie zaczęli się liczyć w walce o play-offy. Zamiast nastroju tankowania Zieloni wychodzą na każde spotkanie i walczą. Czasem nie wychodzi, jednak w końcu mają cel.
——-
Jakie więc szanse na ostateczny sukces ma drużyna Brada Stevensa? Terminarz nie jest może łatwy. Celtics czeka dwumecz z Cavaliers i Raptors. Decydujące będą jednak kolejne spotkania z bezpośrednimi rywalami w walce o play-offy – 30.03 Hornets, 1.04 Pacers i 3.04 Bucks. Oto kolejni przeciwnicy Zielonych:
Knicks (w), Clippers (d), Hornets (w), Pacers (d), Bucks (d), Raptors (w), Pistons (w), Cavaliers (w), Cavaliers (d), Raptors (d), Bucks (w)
Wszystko jest w ich rękach. Zespoły dysponujące teoretycznie lepszym składem jak Hornets czy Nets grają bardzo nierówno. Pacers do momentu powrotu Paula George’a są zespołem dość porównywalnym i również nie mają łatwego terminarza. Heat i Bucks powinni już dowieźć swoją przewagę do końca, ale i tak zostaje walka o 8 miejsce. Po wczorajszym dniu cztery zespoły mają dokładnie taką samą liczbę porażek – Celtics, Pacers, Hornets i Nets. Jednak to Celtics i Pacers są na fali wznoszącej. Od 1 lutego mają bilans 15-10, Pacers 13-8, Nets 11-12, Hornets 9-13. Właśnie dlatego obu tym drużynom daję minimalnie więcej szans niż statystyczne 25%.
Z jednej strony 8 miejsce dla Celtics może oznaczać sweepa w pierwszej rundzie. Ale z drugiej strony jako ich kibic trzymam kciuki za 8 miejsce. Na pewno poprawiłoby to notowania drużyny wśród FA, a i doświadczenie może zaprocentować.
„Zespoły dysponujące teoretycznie lepszym składem jak Hornets” – Naprawdę tak sądzisz? Hornets jeśli chodzi o teorie to dużo lepsza ekipa.. W praktyce jest różnie ale potencjał zdecydowanie większy.
Zdecydowanie, Stephenson niestety nie jest sobą z czasów Pacers, Marv Williams też nie do końca pasuje do taktyki Clifforda i lepiej wyglądał w Utah. Przy dojściu Mo Williamsa też więcej możnaby sobie obiecywać od gry w ataku. Hornets niczym roller coaster – potrafią załawić Bulls w dwie kwarty – po czym grają słabo w meczu, który teoretycznie wydaje się łatwiejszy.
W sumie przed sezonem Hornets wszyscy stawiali murem w play-off, a część nawet w top 4. Celtics wielu stawiało na top 3, ale od dołu w lidze. Wskaż mi na All-Starów pełną gębą w Celtach i Pacers? W Celtics póki co nie widzę. W przyszłości może Smart, może Sullinger, moooże Thomas i tyle. W Pacers masz realnie tylko kontuzjowanego George’a i Hibberta, bo West już będzie coraz słabszy. W Hornets masz Jeffersona, Walkera, Mo Williamsa i do tego Stephensona, o którym w zeszłym sezonie mówiło się w kontekście All-Star Game, Kidd-Gilchrista, Marvina Williamsa i lepszego Zellera. Ta ekipa powinna śmigać. Z resztą Nets podobnie. Deron, JJ, Lopez to już trio, które powinno mieć bilans przynajmniej na plusie. Do tego zadaniowcy znacznie powyżej przeciętnej ligowej – Anderson, Teletovic, Jack, Bogdanovic, Plumlee. Cały czas nie chce mi się wierzyć, że Brooklyn wygląda tak słabo w tym sezonie.
@Mariusz, nie stawiałem ich w play off. Nie jako pewniaków a raczej bijących się o 7-8 lokatę. Już po pierwszych meczach pisałem , że Lancelot jest problemem ich, bowiem holuje piłkę i przeszkadza Walkerowi. Wyżej stawiałem Cavs,Bulls,Wizards,Heat, Nets oraz Hawks. Sulinger jest przereklamowany i dopóki nie zwalczy nadwagi to nic nam nie pokaże na miarę ASG. Wiadomo , że ma też problem z plecami. Jeśli jednak Walkera i Mo Williamsa (wiem raz tam zagościł w Phoenix) nazywasz All Starami to sorry , ale nie ma co dalej komentować…Na dziś walkę o ASG Kemba przegrywa z Teaguem , Jenningsem a może i Knightem.
Bardziej mi chodziło o potencjał. Akurat pamiętam, że ty pisałeś dość chłodno na temat Hornets, jak i ja. Pamiętam jednak jak wielu z naszej enbiejowskiej listy najczęściej komentujących widziało ich w to 4.
—
Co do twoich uwag – Kemba jest zawodnikiem na miarę All-Stara, chociaż wiele czynników w tym kontuzja sprawiły, że w tym sezonie nie gra na miarę swojego potencjału. To samo dotyczy z resztą całej drużyny. Mo był kiedyś graczem na miarę ASG, bo jednak jego kariera już się ma ku końcowi. Jednak w tym sezonie miał mecz powyżej 50 oczek, a raczej przypadkowi gracze takich cyferek nie kręcą. Przecież jak cała drużyna gra słabo, to i notowania poszczególnych graczy są znacznie słabsze. Gdybyśmy literalnie podchodzili do tematu to Big Al też nigdy nie zagrał w ASG, a jednak w zeszłym sezonie wylądował bodaj w 3rd NBA Team. W sumie 3rd NBA Team jest dla mnie bardziej prestiżowy niż występ w ASG. A jeszcze wracając do Kemby nie wiem czy gdybym miał budować drużynę wybrałbym Teague’a czy Walkera. W tym sezonie Jeff gra w zdecydowanie lepiej funkcjonującym zespole, ale moim zdaniem to gracze bardzo porównywalni klasą. Indywidualne oceny jednak bardzo mocno są skorelowane z wynikami zespołu. Gdyby Szerszenie miały zamiast 30-40, 40-30 pewnie Walker grałby w ASG nawet z obecnymi statystykami.
Lawsona również cenię wyżej od KW i JT pod koniec pierwszej 10 PG. Na moim osobistym rankingu KW jest 14, a JT 16.
Jak odpisałeś to jeszcze dodam fakt, że Walker jest pupilem Jordana a będąc GMem chciałbym go wymienić np. na Lawsona. Zastanawiam się jak odmieniłoby to losy drużyny? Co do Ala to nie ma wątpliwości, iż jego transfer to najlepsza rzecz w historii dawnych Bobcats.
A ja napiszę inaczej. Marku, z olbrzymią przyjemnością przeczytałem Twój artykuł. Jesteś jednym z najwybitniejszych osób piszących. Uwielbiam Twój przekaz informacji, zarazem z humorem i odpowiednią dozą abstrakcji. Dziękuję!
Co do treści, mam zieloną krew i zawsze będę za tym znakomitym klubem, a to co robią w tym sezonie…hmmm, trochę prywaty polecam nasz teks z Mr Cental odnośnie PO!