[53-24] Houston Rockets 115 – 112 Oklahoma City Thunder [42-35]
W bezpośrednim pojedynku dwóch najlepszych punktujących tego sezonu miało być wesoło i faktycznie było. James Harden zdobył 41 punktów, Westbrook odpowiedział mu 40 i 11. triple-double w sezonie. W walce o koronę króla strzelców Brodacz wyprzedza rywala o 0.02 punkta na mecz (27.68 do 27.66). Jeszcze nigdy w historii różnica dzieląca dwóch najlepszych punktujących sezonu nie była tak mała.
Westbrook mimo kolejnego świetnego występu, po raz kolejny umoczył Oklahomie mecz w ostatnich minutach. Spudłował dwa ważne osobiste na 33 sekundy przed końcem i spudłował dwie równie ważne trójki, w tym jedną na remis równo z końcową syreną. Znowu trzeba się przyczepić do decyzji rzutowych Russa. W przeciwieństwie do niego, Harden trafiał kluczowe rzuty zanim zleciał za faule i wyprowadził swoją drużynę na 7-punktowe prowadzenie, które udało się utrzymać do końca.
Powoli do formy wraca Dwight Howard, który zanotował bardzo dobre zawody, a Rockets świetnie używali go w pick’n’rollach, zwłaszcza przeciwko Enesowi Kanterowi. Oklahoma pozwoliła rywalom na 54 punkty z pomalowanego. Wysocy Thunder nie zaprezentowali niczego w obronie, chociaż Kanter starał się nadrobić to wszystko w ofensywie, będąc bardzo aktywnym na atakowanej desce (10 ofensywnych zbiórek).
Rockets po tej wygranej mają mecz przewagi nad Grizzlies w walce o drugie miejsce na zachodzie. Thunder mają już tylko 0.5 meczu przewagi nad dziewiątymi Pelicans, którzy rozegrali jeden mecz mniej. OKC wydaje się mieć prostszy kalendarz (Spurs, Kings, @Pacers, Blazers, @Timberwolves), ale Nowy Orlean będzie grał z drużynami, które mu pasują i takimi, które już o nic nie grają/nie będą grały (Warriors, @Grizzlies, Suns, @Rockets, @Timberwolves, Spurs).
Najlepsi: James Harden (41 punktów, 6 zbiórek, 6 asyst, 3 przechwyty), Dwight Howard (22 punkty, 8 zbiórek), Josh Smith (14 punktów, 4 zbiórki, 4 asysty) – Russell Westbrook (40 punktów, 11 zbiórek, 13 asyst), Enes Kanter (21 punktów, 17 zbiórek), Anthony Morrow (22 punkty)
[46-31] Chicago Bulls 94 – 99 Cleveland Cavaliers [50-27]
Cavaliers działają jak maszyna, niemal jak Spurs w ostatnich play-offach (lub obecnie), ale brakuje jednego trybiku, który nie umie zaskoczyć, a mógłby sprawić, że Cavs uciekną konkurencji na dobre – Kevin Love wciąż stoi obok i nie wie co robić, próbuje grać w izolacjach i pick’n’popach, ale Cavs równie dobrze radziliby sobie bez niego. Wczoraj miał 11 punktów i 4 zbiórki w 31 minut, a Coach Blatt stał przy linii bocznej i drapał się po głowie, nadal nie wiedząc jak można go tu wykorzystać. Big Three z Jamesem i Irvingiem uzupełnia teraz J.R. Smith. Smith rozegrał najlepsze spotkanie od dawna i znajduje się ostatnio w dobrej dyspozycji, a wczoraj trafił 8 trójek i zdobył 24 punkty.
LeBron James zdobył pierwsze triple-double w tym sezonie i nie dał się ograniczyć Jimmy’emu Butlerowi, Joakim Noah powiedział mu, że jest „pussy”, LBJ się nie przejął, miał kluczową rolę w ostatnich minutach i Cavs dowieźli zwycięstwo, które przypieczętowało rozstawienie z #2 na wschodzie.
Bulls zabrakło lepszej produkcji od podkoszowych, których świetnie ograniczał Mozgov, a Love i Thompson solidnie poradzili sobie z Gasolem i Miroticem. Bulls zdobyli tylko 26 punktów z pomalowanego. Thibodeau próbował odpowiedzieć przez uruchomienie ścięć i trójek Mike’a Dunleavy’ego, który zdobył 24 punkty i fantastycznie uciekał po zasłonach, ale to było tego dnia za mało.
Najlepsi: Mike Dunleavy (24 punkty, 5 zbiórek, 4 asysty), Aaron Brooks (17 punktów, 5 zbiórek, 6 asyst), Jimmy Butler (16 punktów, 5 asyst, 3 przechwyty) – LeBron James (20 punktów, 10 zbiórek, 12 asyst, 3 przechwyty), Kyrie Irving (27 punktów, 5 zbiórek), J.R. Smith (24 punkty)
[34-43] Miami Heat 89 – 112 Indiana Pacers [34-43]
Paul George wrócił, zagrał 15 minut, zdobył 13 punktów i trafił 3 trójki, wyglądał dobrze w defensywie i pokazał naprawdę dobrą koszykówkę po 8 miesiącach przerwy. Pacers zagrali na niego kilka typowych akcji z użyciem wielu zasłon, George pograł jako kozłujący i co najważniejsze, dźwignął swoją ekipę do wygranej z Heat. Pacers mają taki sam bilans jak Miami i obie drużyny mają tylko 1 mecz straty do ósmych Celtics. Dla Heat była to czwarta porażka z rzędu. Sam Dwyane Wade i jego jedno kolano nie pociągnie tej drużyny do post-season.
Najlepsi: Dwyane Wade (27 punktów), James Ennis (17 punktów, 5 zbiórek), Goran Dragic (15 punktów, 5 asyst) – Luis Scola (23 punkty, 12 zbiórek), C.J. Miles (17 punktów), Solomon Hill (19 punktów, 6 zbiórek)
[63-14] Golden State Warriors 92 – 107 San Antonio Spurs [51-26]
Stephen Curry i Klay Thompson stali na środku drogi. Wszyscy, którzy chcieli nią przejechać byli rozbijani przez Splash Brothers, ostatnio tylko Denver Nuggets podstępem ominęli tą dwójkę. 13 pojazdów później na horyzoncie pojawił się walec. Rozjechał Thompsona, a Curry’ego mocno pokiereszował. Walcem kierował Kawhi Leonard, a na jego dachu siedział z szyderczym uśmiechem Gregg Popovich.
Warriors byli po 12 wygranych z rzędu i przyjechali do San Antonio z nadzieją na 13 zwycięstwo z kolei. Wojownicy przegrali 32 spotkania z rzędu w San Antonio w regular season, a Kawhi Leonard wybił im myśl o zwycięstwie z głowy po paru minutach. W 24 minuty zdobył 26 punktów i miał 7 przechwytów (po połowie miał ich 5 i gdyby grał więcej to mógł spokojnie uzbierać 10). Leonard rzucał fadeawaye, wsadzał w kontrach i świetnie czytał atak rywali. Steve Kerr nie miał działającego schematu ofensywnego w tym spotkaniu.
Spurs dzielili się piłką jak chcieli, rozdali między sobą 27 asyst, aż pięciu graczy miało co najmniej 3 ostatnie podania. Mistrzowie wygrali 17 z ostatnich 20 spotkań i wszystkim innym drużynom drżą kolana przed ewentualną konfrontacją w play-offach. Spurs są gotowi. Po tym jak znowu wszyscy ich zdążyli skreślić.
Najlepsi: Stephen Curry (24 punkty, 6 asyst), Leandro Barbosa (12 punktów) – Kawhi Leonard (26 punktów, 5 zbiórek, 7 przechwytów), Tim Duncan (19 punktów, 7 zbiórek), Danny Green (18 punktów, 6 zbiórek)
[18-60] Philadelphia 76ers 91 – 101 New York Knicks [15-62]
Oddajmy Andrei Bargnaniemu – jako pierwsza opcja gra całkiem dobrze i jak trzeba to potrafi się zmotywować. Knicks przerwali serię 9 przegranych z rzędu, a ich – o zgrozo – lider miał 25 punktów, 8 zbiórek, 4 asysty i 4 bloki! Oprócz tego swoją życiówkę zrobił Shane Larkin. Czasem solidne spotkanie może się nawet Knicks zdarzyć.
Najlepsi: Ish Smith (17 punktów, 7 asyst), Hollis Thompson (17 punktów), Nerlens Noel (14 punktów, 9 zbiórek, 4 asysty, 2 bloki) – Andrea Bargnani (25 punktów, 8 zbiórek, 4 asysty, 4 bloki), Shane Larkin (15 punktów, 11 zbiórek, 7 asyst), Lance Thomas (14 punktów, 9 zbiórek)
[35-42] Utah Jazz 101 – 95 Sacramento Kings [26-50]
Wielka czwarta kwarta Rodneya Hooda pozwoliła Jazz uciec ze zwycięstwem z Sleep Train Arena. Hood zdobył 11 punktów w ostatnich 6 minutach i poprowadził run 17-6, który zdecydował o wyniku meczu. W match upie dnia Rudy Gobert wymusił 8 strat DeMarcusa Cousinsa, ale nie udało mu się ograniczyć zdobyczy punktowej Cousinsa, który zdobył 26 „oczek”. Po All-Star Game Jazz mają bilans 15-8.
Najlepsi: Rodney Hood (25 punktów, 4 przechwyty), Rudy Gobert (10 punktów, 9 zbiórek, 2 bloki), Derrick Favors (11 punktów, 5 zbiórek) – DeMarcus Cousins (26 punktów, 12 zbiórek, 4 asysty), Ben McLemore (20 punktów, 5 zbiórek, 4 asysty), Omri Casspi (14 punktów, 5 zbiórek)
[52-26] Los Angeles Clippers 106 – 78 Los Angeles Lakers [20-56]
Clippers prowadzili w pewnym momencie tego spotkania 43-ema punktami, rzucali sobie alley-oopy od tablicy, Chris Paul ośmieszył milion razy już ośmieszonego (często przez samego siebie) Carlosa Boozera, a Lakers potrzebowali zrywu Dwyane’a Bucksa w ostatnich minutach żeby uniknąć największej kompromitacji w historii. 78 punktów w meczu to tylko 30. najgorszy wynik w historii Lakers po przenosinach do Los Angeles, ale jeszcze na 4 minuty przed końcem mieli tylko 61 „oczek” na koncie i blisko było „poprawienia” najgorszego wyniku (70 punktów, sezon 2002-03 i mecz w Cleveland). Clippers dzięki tej wygranej utrzymali 5. miejsce na zachodzie i ustanowili rekord organizacji w wyjazdowych zwycięstwach w sezonie (26).
Najlepsi: Chris Paul (7 punktów, 15 asyst), Blake Griffin (18 punktów, 5 zbiórek, 5 asyst), DeAndre Jordan (16 punktów, 11 zbiórek, 4 przechwyty) – Wesley Johnson (16 punktów, 4 zbiórki), Tarik Black (10 punktów, 9 zbiórek)
Cavs bez tych kilku „szalonych trafien” za trzy punkty (kto ogladal ten wie) niekoniecznie by wygrali ten mecz. Tak jak napisales, sam Wade to za malo na PO. W Miami juz chyba moga myslec o urlopie.
chyba pół Wade , najwyższy czas aby został energizerem z ławki . W Miami postawili nie na te osoby co trzeba . Pat powinien za wszelką cenę postawić na LBJ , a tak ma połowę zawodnika i pizd.. podkoszową Bosha z maksymalnym kontraktem