Toronto Raptors 92:74 Charlotte Hornets
Wydaje się, że Szerszenie już oficjalnie wywiesiły białą flagę poddając się w walce o play off. Kolejna porażka, tym razem z Raptors. Gracze Toronto byli lepsi w każdym aspekcie gry. Lepiej wymieniali się piłką, dobrze bronili, lepiej zbierali i przede wszystkim zdobyli więcej punktów od rywali. Dobre spotkanie rozegrali James Johnson (widzieliście jego fryzurę?) autor 11 punktów i 7 zbiórek oraz Greivis Vazquez zastępujący Kyle’a Lowry’ego. Wenezuelczyk rzucił rywalom 16 punktów, zebrał 5 piłek i rozdał 4 asysty. W zasadzie przez całe spotkanie Raptors mieli je pod kontrolą. Hornets nawet przez moment nie potrafili stawić czoła topowej drużynie konferencji wschodniej. 35% z gry Szerszeni po raz kolejny wygląda tragicznie. 0-5 Marvina Williamsa, 1-7 Vonleha oraz 4 trafione rzuty przy 14 i 15 próbach Geralda Hendersona i Kemby Walkera nie mogły dać im zwycięstwa.
Chicago Bulls 103:105 Orlando Magic
Bulls pozbawili mnie maksa, który umocniłby mnie na pozycji lidera w Typerze:(((. Brzydkie Byki. Spotkanie miało wyrównany przebieg. Jeszcze na 90 sekund przed jego końcem Bulls prowadzili jednym oczkiem, ale trójkę w kontrze trafił Victor Oladipo dając prowadzenie Magikom. W odpowiedzi ujrzeliśmy trafienie Pau Gasola. Jednak ostatnie słowo należało do gospodarzy. Na prawie 6 sekund przed końcem świetną penetrację na broniącym go Jimmym Butlerze zagrał Oladipo i dał tym samym prowadzenie Magic i finalnie zwycięstwo. Bulls mieli jeszcze półtorej sekundy i piłkę z boku, ale podanie Mike’a Dunleavy’ego do Gasola okazało się niecelne i po ręce Hiszpana piłka w aut. Świetne spotkanie zanotował Elfrid Payton. 17 punktów, 9 asyst i 9 zbiórek, w tym ta z dobitką na Taju Gibsonie. Jak to mówią Dżizas Krajstus. Zresztą zobaczcie sami.
Derrick Rose rozegrał 19 minut, trafił 3 z 9 rzutów i po raz kolejny wydaje się, że będzie długo wracał do właściwego rytmu. Po stronie Magic trzeba wyróżnić także Oladipo autora 23 punktów i Vucevica, który rzucił rywalom 22 „oczka”.
Washington Wizards 119:90 Philadelphia 76ers
Mecz bez historii. Gdyby nie świetna gra Marcina Gortata nawet nie byłby wart opisania. Nasz rodak rzucił rywalom 18 punktów (8-9 fg), zebrał 7 piłek, rozdał aż 6 asyst i 4 razy blokował. Był dosłownie niemożliwy do powstrzymania. Zmiażdżył Nerlensa Noela i Fersuta Aldemira. I w zasadzie tyle o meczu. Niestety kontuzji doznał Noel krzywo lądując i skręcając sobie kostkę. Miejmy nadzieję, że szybko wróci do zdrowia.
Boston Celtics 113:103 Detroit Pistons
10 rzutów celnych przy 17 próbach z gry, 4 z 8 trójek i 10 z 11 osobistych, a w sumie 34 punkty rzucił Tłokom kapitalny Isaiah Thomas. Trafiał m.in tak:
Celtics mieli przewagę przez całe spotkanie. W zasadzie w każdym momencie kiedy Pistons zbliżali się do Celtów, Ci wrzucali wyższy bieg i odjeżdżali swoim rywalom. Aż 3 graczy Pistons Lucas III, Butler i Anthony nie zdobyli ani jednego punktu. Nie ma się więc co dziwić, że nie pomogły świetne spotkania Andre Drummonda (22 pkt, 14 zb), Grega Monroe (19 pkt, 10 zb) czy Reggiego Jacksona (22 pkt, 15 as). Na wyróżnienie zasłużył także Tay Prince, który trafił 7 z 8 rzutów i uzbierał w sumie 15 punktów. Statystycznie wydaje się, że Celtics nie mieli prawa wygrać tego spotkania, a zwłaszcza tak znacząco. Trafiali z 45% skutecznością z gry przy 54% rywali, zebrali o 4 piłki mniej i rozdali o 9 asyst mniej. Jednak Pistons po raz kolejny trafili za dużo piłek. 19 strat przy 10 rywali wygląda tragicznie. Ostatnim szczegółem jest ilość rzutów wolnych. Celtics trafili 33 z 34 osobistych (niesamowite), a Pistons tylko 6 z 10.
Indiana Pacers 102:86 New York Knicks
Kolejne spotkanie bez historii. Gracze z Indianapolis już po 1 kwarcie prowadzili 26 do 14 i wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że Knicks nie wygrają tego spotkania. Najciekawszym i jednocześnie najgroźniejszym momentem spotkania była akcja w drugiej kwarcie, gdy stawiający zasłonę Luis Scola popchnięty przez Acy’ego upadł i podciął rzucającego właśnie Paula George’a. Na szczęście obeszło się bez kontuzji dopiero co wracającego gracza. PG zdobył 10 punktów, ale trafił tylko 2 z 7 rzutów z gry. Rdza jeszcze siedzi, ale walka o play off trwa!
Najlepsza piątka Wschodu
Isaiah Thomas – Elfrid Payton – Robert Corvington – Andre Drummond – Marcin Gortat
MVP dnia:
Isaiah Thomas
Chicago pozbawiło mnie dobrego siana. Rozumiem gdyby mi SAS lub MEM nie weszło, ale był jeden z tych pewniaków.
Chicago unika Cavs w drugiej rundzie i to jest cały WIDZ.
możliwe że masz racje.
Ja ogólnie ostrze sobie pazurki na rewanż z poprzedniego roku.
I znów nie będę wiedział komu kibicować :-/
Ale oglądać zarazem Chicago i Gortata to dla mnie gratka :-)
Chicago nigdy nie jest pewniakiem. Już wyleczyłem się z obstawiania jakiegokolwiek meczu z ich udziałem.
Ja na nich liczyłem, z tego wzgledu, że musza utrzymać 4 miesjce, żeby ewentualnie grając z Wizz mieli przewage parkietu, Ja też już sie wyleczyłem.
Jak patrzę na Rose’a to sie zastanawiam czy jego powrót nie jest wręcz osłabieniem. Co prawda z nim maja lepszy bilans, ale ta jego skuteczność…
Nie tylko Ty.
właśnie :-)
przed sezonem sceptycznie podchodziłem do Magic i stawiałem ich na dnie ligi, ale pozytywnie zaskakują. Duet PAyton- Oladipo moim zdaniem może być zabójczym combo na lata, a i Vucevica mają, który te 20-10 dołoży co mecz. Na dzien dzisiejszy taki Boston z miliardem pickow nie wygląda nawet w połowie tak perspektywicznie. Szkoda tylko, że wzieli Gordona bo śmierdzi mi tu bustem