ROCKETS (54-26) – Pelicans (43-37) 121:114 (22:28, 30:27, 34:31, 35:28)
James Harden (30 pkt), Corey Brewer (20 pkt) i Dwight Howard (19 pkt i 11 zb) prowadzili zbalansowaną ofensywę Rakiet do 54 wygranej w sezonie. Brodacz wprawdzie nie zdobył żadnego punktu w czwartej kwarcie, ale z entuzjazmem przyglądał się wiodącym rolom Brewera i Hardena w runie (14-5), z początku finałowej odsłony. Mimo problemów ze zdrowiem Patricka Beverley’a oraz Donatasa Motiejunasa (obaj nie zagrają już do końca play off) trener Kevin McHale mógł liczyć na 7 zawodników ze zdobyczami powyżej 10 oczek. Wcale nie gorzej – jako zespół – poczynali sobie zawodnicy Monty’ego Williamsa. Anthony Davis (26 pkt) i Jrue Holiday (17 pkt) wiedli główne role w ataku Pels, przy pięciu kolejnym graczach, przekraczających pułap 10 oczek. Ostatecznie jednak niecelne próby Ryana Andersona (15) czy Quincy Pondextera (13) nie dały gościom jakże potrzebnego, przy walce o play off, zwycięstwa. Pels przegrali drugie z rzędu spotkanie z Rocks i co ciekawe, to właśnie gracze z Nowego Orleanu lepiej spisywali się w początkowej fazie sezonu, kiedy dwukrotnie ograli wyżej dziś notowanych przeciwników. Dla Howarda wygrana nad New Orleans oznaczała najlepszy występ od powrotu po kontuzji. Czy w jeszcze lepszej formie DH-12 wejdzie w fazę play off? Nawiązując do P.O. gracze z Houston (seed #6) na dziś trafiają na LA Clippers (seed #3). Przy świetnej postawie Spurs stracili oni już nawet przewagę własnego parkietu…Na pocieszenie fanów Rockets walka o wyższe miejsce nadal trwa!
PKT: Harden 30, Brewer 20, Howard 19+11zb, Smith 15, Prigioni 12, Terry 12 oraz Davis 27, Holiday 17, Anderson 15, Pondexter 13, Asik 13+10zb, Gordon 13, Evans 12
SPURS (55-26) – Suns (39-42) 107:91 (20:18, 31:21, 25:26, 31:26)
Suns tylko na moment pierwszej kwarty prowadzili, 2 oczkami, następnie , od drugiej kwarty, rysowała się dominacja Spurs. Ekipa Gregga Popovicha jest niczym toczący się z wielkim impetem walec, wygrywający już 11 spotkanie z rzędu! Im bliżej play off tym bardziej gotowi na najważniejszą część sezonu zdają się być Tim Duncan (22 pkt i 10 zb oraz 7/11 z gry) oraz Kawhi Leonard (18 pkt i 9 zb). Gracze Poppa nie mieli większych problemów z odniesieniem też 21 zwycięstwa podczas ostatnich 24 spotkań i zajęli drugie miejsce za Zachodzie. Słońca z kolei znów musiały sobie radzić bez Brandona Knighta oraz Marcusa Thorntona, walczącymi z kontuzjami…Spurs notowali o 10% wyższą skuteczność z gry, trafiając 8 trójek przy ledwie 4 Phoenix. Nawet 23 oczka Geralda Greena czy dublet Erica Bledsoe (20/10 as) nie zatarły niskiej skuteczności kolegów z Arizony. San Antonio znów mogło liczyć na wysoką dyspozycję swoich zmienników – po 13 oczek zdobyli Marco Belinelli i Corey Joseph. Bilans sezonu, zdecydowanie (3-1) na korzyść Spurs, którzy na dziś wpadają na Mavs, podczas pierwszej rundy play off (rewanż za zeszły rok zapowiada się smakowicie;-)
PKT: Duncan 22+10zb, Leonard 18, Belinelli 13, Joseph 13, D. Green 12, Parker 10 oraz G. Green 23, Bledsoe 20+10as, Mark Morris 12, Goodwin 11
Lakers (21-59) – MAVS (49-31) 106:120 (27:33, 30:29, 25:27, 24:31)
Mavericks zesweepowali Lakers , wygrywając sezonową serię 4-0. Jeziorowcom nie pomógł kolejny udany występ – debiutanta miesiąca na Zachodzie – Jordana Clarksona (26 pkt). Obrońca Lakers trafił 9 z 19 rzutów, ale nie dostał należytego wsparcia od Ryana Kelly (2/10 z gry) czy Jabariego Browma (4/13). Pod koszami imponował Tarik Black, autor 10 pkt i aż 19 zb (wyrównany rekord debiutancki , LeRoy’a Ellisa, z 1963 roku). Jeziorowcy zagrali 8 zawodnikami, z których aż 7 pokusiło się o double-figures. W wakacyjnym klimacie jeszcze lepiej radzili sobie gracze Ricka Carlisle, którzy zaliczyli 8 double figures. Udanie przeciwko wielokrotnym Mistrzom NBA zaprezentował się Rajon Rondo (który notabene znajduje się na celowniku Lakers przy transferowych planach klubu z L.A.) notując 11 pkt i 11 as. Pod koszami, udany bój z Blackiem toczył Tyson Chandler, zapisując na koncie 20 pkt i 9 zb. Jedyną bolączką gości była słaba dyspozycja rzutowa Monty Ellisa (2/8 z gry i 4 pkt). Mavs zagrali 4 z rzędu mecz bez udziały Chandlera Parsonsa (uraz kolana). Lakersi z każdym kolejnym meczem końcówki sezonu śrubują negtywny bilans w kategorii porażek (dziś 59).
PKT: Clarkson 26, Brown 18, Johnson 16, Davis 11, Kelly 10, Black 10+19zb, Buycks 10 oraz Chandler 20, Jefferson 17, Nowitzki 16, Felton 15, Villanueva 14, Rondo 11+11as, Aminu 10
NUGGETS – Kings 122:111 (37:28, 23:31, 34:25, 28:27)
Końcówka sezonu (szkoda , że tak późno…) należy do Kennetha Farieda (12/14 z gry), który po raz drugi w ostatnich dniach pobił rekord sezonu. Przeciwko osłabionym brakiem DeMarcusa Cousinsa i Rudy’ego Gay’a – Królom – Faried zanotował 30 punktów, prowadząc Bryłki do drugiej z rzędu wygranej nad rywalem. Co ciekawe, dopiero w dwóch ostanich tygodniach graczom – byłego asystenta George’a Karla – Melvina Hunta – udało się wygrać z Sacramento. Wcześniejsze dwa spotkania były na korzyść Kings. Nuggets pod nieobecność „Kuzyna” zanotowali aż 68 punktów w strefie podkoszowej oraz zwyciężyli zbiórkę 42-32. Ekipa trenera Karla przegrała trzeci mecz z rzędu oraz 8 z ostatnich 9 spotkań. Denver zagrało mecz na 55% skuteczności.
PKT: Faried 30, Chandler 21, Foye 16, Gallinari 14, Lawson 10, Barton 10 oraz Casspi 22, McLemore 20, McCallum 14, Williams 13, Hollins 10
Miało być tak pięknie ale wątpię czy Faried zrobił w tym sezonie jakiś postęp. Jak dla mnie to zatrzymał się w miejscu mimo że miał kilka przebłysków.
Felton pokazał się dopiero na końcówkę sezonu…