Ubiegłej nocy swoją rywalizację rozpoczęła jedna z najciekawszych par tegorocznej pierwszej rundy play-off. Grizzlies spotkały się z Blazers, z którymi podczas sezonu regularnego wygrali wszystkie 4 mecze. Często mówi się, że pierwsze spotkanie pokazuje układ sił i jest decydujące dla finalnego zwycięstwa. Jeżeli tak będzie w tym przypadku to możemy liczyć na ciekawą rywalizację z happy endem dla fanów Memphis.
W naszej przedplayoffowej wskazaliśmy z Woy’em dwa główne match-upy, od których będzie zależał wynik rywalizacji. Ja wskazałem pojedynek świetnego defensora Mike’a Conley’a z ofensywną bestią Damianem Lillardem, a Wojtek na duet Zach Randolph kontra LaMarcus Aldridge. Jak się okazało faktycznie obydwa matchupy w tym meczu były decydujące. Link—> https://www.enbiej.pl/2015/04/19/play-off-2015-zapowiedz-portland-trailblazers-vs-memphis-grizzlies/
Pierwsze punkty spotkania prawym hakiem zdobył Z-bo. Obydwa zespoły zaczęły od gry izolacyjnej swoich wysokich, a lepiej na tej rywalizacji wyszli gospodarze. Swoje punkty dorzucił Marc Gasol. Już po 7 minutach 3 niecelne rzuty z dystansu miał na koncie Damian Lillard. Rozgrywający Blazers źle wszedł w spotkanie i można powiedzieć, że miało to odzwierciedlenie w całym spotkaniu. Aldridge świetnie bronił grającego tyłem do kosza Randolpha lecz ten często zbierał piłkę w ataku dając Miśkom szansę na wznowienie akcji. Memphis świetnie grało w obronie, odcinali od podań wychodzących po zasłonach obwodowych Blazers, nie dawali im miejsca i zmuszali do przedłużania akcji i zagrań indywidualnych. Plan Davida Joergera polegający na ograniczeniu Aldridge’a i Lillarda wyraźnie działał. Dodatkowo Tony Allen świetnie biegał po zasłonach graczy Blazers nieustannie męcząc C.J. McColluma. Już w 1 kwarcie swój świetny występ rozpoczął Beno Udrih. Biegał po zasłonach i rzucał z okolic 4-5 metra. Słoweński rozgrywający dostał więcej minut od Conley’a, który walczy z urazem kostki. Beno już w 1 kwarcie miał na koncie 8 punktów, a Grizzlies prowadzili 25 do 15. Drugą połowę od trójki rozpoczął Batum, ale po chwili kolejnymi trafieniami odpowiedzieli gracze Memphis. Trójkę sypnął m.in. Udrih. Blazers w dalszym ciągu nie potrafili wejść w swój rytm gry, kolejne rzuty pudłowali Batum i Lillard i tylko dobra gra na atakowanej desce LMA i Chrisa Kamana dawała im punkty. Z drugiej strony swoje punkty zdobywał dobry tej nocy Conley powiększając przewagę Memphis do kilkunastu oczek. Ostatnie punkty w 1 połowie zdobył Aldridge fadeaway’em, a jego Blazers przegrywali 39:59 i wydawało się, że spotkanie jest już zakończone.
W drugiej połowie widzieliśmy pojedynek najlepszych silnych skrzydłowych ligi (obok Davisa, Blake’a czy Duncana). Z-bo, który trafił tylko 1 z pierwszych 8 rzutów dużo lepiej wszedł w drugie 24 minuty. Zdobył w całej drugiej połowie 12 punktów, jego vis-a-vis dorzucił 16. Bardzo dobrze oglądało się ich twardą, old schoolową rywalizację. Grizzlies wyraźnie kontrolowali tempo gry, w pewnym momencie ich przewaga wynosiła już 25 punktów i tylko Aldridge chronił Blazers przed jeszcze większym blamażem. Na ostatnie 12 minut gracze Portland wchodzili z 24-punktową stratą. Grizzlies wyraźnie odpuścili i jeszcze bardziej zwolnili tempo gry, starali się oszczędzać minuty swoich zawodników pierwszego składu. Przewaga, którą zbudowali przez 3 kwarty dała im pewne zwycięstwo i nawet 14 punktów, które zdobyli w ostatniej odsłonie nie przeszkodziło im w pewnym zwycięstwie.
LaMarcus Aldridge zdobył 32 punkty, zebrał 14 piłek i 4-krotnie blokował rzuty rywali lecz trafił tylko 13 z 34 rzutów z gry. Z drugiej strony tylko na nim opierał się cały atak Blazers. Lillard został zdominowany przez Conley’a i Udriha. Damian trafił tylko 5 z 21 rzutów, Conley 6 z 11 zbierając 16 punktów natomiast Beno 9 z 14 zdobywając 20 punktów i dodał także 7 zbiórek i 7 asyst.
Grizzlies świetnie grali w obronie, pozwolili rywalom rzucić tylko 86 punktów na 34% skuteczności z gry. Kompletnie ograniczyli Lillarda, a skupiając się na Aldridge’u zmusili go do wielu nietrafionych prób.\
Memphis prowadzą 1:0, a następne spotkanie pomiędzy tymi zespołami odbędzie się w środę o godzinie 2 czasu polskiego.
Jako że sympatyzuję Blazers to śledzę ale przyznam że jest to jest jednak najmniej ciekawa para na zachodzie i to zdecydowanie. Szpital na peryferiach , LMA kontra reszta świata
Z-bo świetnie się postawi ustawic , moim zdaniem to numer jeden jeśli chodzi o przewidywanie gdzie piłka po niecelnym rzucie może spaść. Ograniczył mocno Aldriga.
W PTB wyraźnie zawiódł Lilard , który nie potrafił sobie poradzić z nawet Udrihem , inna sprawa , że miał on po prostu dzień , i chyba wykręcił swój rekord punktowy. Jeżeli Damian będzie grał tak słabo to nawet przy słabym Conleyu i Udrihu PTB nie zagrozi w tej serii Memphis.
Fakt, dodatkowo świetnie pracuje tyłem do kosza, no dobra szczerze to nikt tak się nie pcha z dupskiem jak on, może jedynie BigAl (Al Jefferson). Z-bo potrafi w mig przejść 3-4 metry z przeciwnikiem na plecach. Jest to o tyle korzystne, że robi automatycznie miejsce sobie i kolegom na obwodzie. W 1 połowie nie mógł wejść w swój rytm ale już w 2 klasa.
Adrian
Fakt, że obydwa zespoły są bardzo poobijane. Wes out, Afflalo co chwile problemy, Aldridge jest bez jednej ręki, a Lillard zajechany całym sezonem. Po stronie Miśków podobnie, Conley gra o jednej nodze, Allen może się w każdej chwili posypać, a Z-bo cudem jest zdrowy ale mnie ta para naprawdę cieszy. Mam nadzieję, że Miśki przejdą w 4 maks 5 spotkaniach, a z Warriors dadzą wyrównaną serię!
No właśnie, dobrze że dodałeś że Al Jefferson, bo już chciałem Cię wyzywać za trzy pacierze na Majdanie, za to pchanie się dupskiem !