Jako fan Wizards i Marcina Gortata bałem się tego spotkania. Wiedziałem, że niewykorzystane sytuacje się mszczą i tak pewnie będzie tej nocy. Wizards mieli na widelcu game4, w piątym spotkaniu przegrali przez zastawienie deski i zamiast skończyć serię wynikiem 4-1, przegrywali 3-2 i podejmowali rozjuszonych Hawks. Atlanta nie grała fantastycznego basketu w tych play-offach i była absolutnie do pokonania. Ostatnie spotkanie idealnie zobrazowało sytuację w tej rywalizacji.
Dopiero po spotkaniu trener Wizards poinformował, że Marcin od dwóch dni zmagał się z zatruciem żoładkowym. Gortat wymiotował i podane mu zostały kroplówki. Tego dnia zjadł tylko śniadanie, które zwrócił i lekki posiłek przed samym meczem. Na parkiecie był cieniem własnego siebie. Nie nadążał na nogach, był apatyczny, spudłował dwa proste rzuty, a jego zasłony wydawały się nie mieć jakiejkolwiek mocy. W zasadzie już w połowie pierwszej kwarty Wittman postanowił posadzić Marcina na ławkę i odkurzył Kevina Seraphina. Całe spotkanie było bardzo wyrównane. Obydwa zespoły raziły od początku nieskutecznościa, ale Hawks grali bardzo dobrze na atakowanej tablicy. Gra Waszyngtonu tradycyjnie opierała się na akcji pick and roll. Świetnie po nich biegał Bradley Beal, który w pierwszej kwarcie był najjaśniejszym punktem Wizards z 7 punktami. Kwartę floaterem po podaniu Walla zakończył Seraphin, a Wizards prowadzili 20-19. W drugiej kwarcie Hawks się wyraźnie obudzili. Swoje trójki trafili Teaque i Schroder, a po następnie swój koncert zaczął Millsap. Wizards nie mieli obrońcy, który byłby w stanie pokryć Sapa, który co chwilę uciekał Paulowi Pierce’owi. 7 punktów Sapa w odstępnie minuty wyprowadziły Hawks na 3-punktowe prowadzenie.Zespół Stołecznych w końcówce próbował pociągnąć Wall zdobywając 5 punktów z rzędu. Spotkanie było w dalszym ciągu bardzo wyrównane, ale w ostatniej sekundzie trafił ponownie Millsap i Hawks mieli 6 punktów zapasu przed drugą połową.
Drugą połówkę z przytuem zaczął Carroll. Rzut, layup oraz trójka powiększyły przewagę Hawks. Marcin ponownie był na parkiecie tylko przez 5 minut i Wittman desygnował Seraphina. Świetnie po zasłonach uciekał Teaque, za którym nie potrafił nadążyć Wall. Jeff zdobył 7 punktów w któtkim odstępnie czasu, a przewaga Hawks w pewnym momencie wynosiła już 15 punktów. Trójką odpowiedział świetny Beal. To trafienie poderwało walecznych Wizards. Punkty Walla, Nene i Portera zmniejszyły przewagę Jastrzębi do 8-9 punktów. Jednak wysocy Hawks ponownie wyszli na obdów rozciągając defensywę Waszyngtonu. Trójki trafili Millsap i Muscala uspokajając grę. Na 12 minut przed końcem spotkania Hawks mieli 8-punktową zaliczkę.
Ostanie 12 minut były prawdziwą sinusuidą emocji. Hawks prowadził Teaque, a po stronie Wizards swoją wartość udowadniał Beal. 13 punktów rzucającego Wizards dały w pewnym momencie nawet 1-punktowe prowadzenie gospodarzy! Mamy 2 minut do końca spotkania i 'oczko’ przewagi Wizards. Świetnie w izolacji zagrał Millsap, w odpowiedzi tylko jeden rzut osobisty wykorzystał Wall. W odpowiedzi 4 punkty z rzędu zaaplikował gospodarzom niezawodny Carroll! W kontrze Wizards piłke zbiera Temple i jest faulowany. Wykorzystuje dwa 'osobiste’. Gdzieś w tłoku w następnej akcji faulowany jest Horford. Pudłuje pierwszego 'wolnego’, drugiego trafia. Wizards mają 6 sekund i 3 punkty straty. Następnie wydarzyła się ta akcja:
Jak ocenić ten sezon w wykonaniu Wizards?
Miesiąc temu jeżeli ktoś by powiedział, że Wizards zafundują Sweepa Raptors i będą o krok od wygrania serii z Hawks pewnie wszyscy pukaliby się w głowę. Niestety niewykorzystane sytuacje się mszczą. Szkoda kontuzji Walla w g1. Spotkanie nr 2 było oddane bez walki praktycznie. W g3 mieliśmy popis gry Wizards przez 36 minut i game-winnera Pierce’a. W czwartym spotkaniu zabrakło naprawdę niewiele (dobrej gry Marcina?). G5 przegrali przez błąd Nene. A spotkanie z ubiegłej nocy? To niestety bądź na szczęście jest NBA i funduje nam takie emocje. W duchu żałuję, że ten Buzzer Pierce’a nie wszedł w czasie (rzeczywiście?).
Swoją drogą jestem mega zadowolony z formy Beala. Przeciwko Hawks zdobywał średnio 22 punkty. Był na każdym fragmencie boiska. Grał jako rozgrywający, shooter, kozłujący w akcjach p&r, clutch shooter oraz przede wszystkim jako lider. Po raz kolejny udowodnił, że play-offy to jest jego czas.
Szkoda niedyspozycji Marcina w tym spotkaniu, brakowało go na parkiecie, gdyż jako jedyny potrafi nadążyć na nogach za Millsapem i wytrzymać z nim w grze fizycznej. Pozostaje zregenerować siły i walczyć o Finał NBA za rok. Jestem pewien, że Wizards będą jeszcze mocniejsi. Wall i Beal już teraz są świetni, a będą jeszcze lepsi. Pierce nie zatraci nagle instynktu Killera, a Porter po tym co pokazał w tych PO napawa wielkim optymizmem. Marcin na 99% będzie ponownie przygotowany do 100 sp0tkań w sezonie i bądźmy z tego dumni, bo naprawdę jest z czego, a raczej z kogo. Jedynym niepewnym punktem jest pozycja silnego skrzydłowego. Czy to czas na zmiany? Czy Nene przy swojej kontuzyjności jest dobrym wsparciem dla reszty składu? Może warto byłoby się rozejrzeć za kimś młodszym, lepszym w defensywie? Taj Gibson by się nadał;)
Wkleiłeś staty z meczu GSW -Memphis :) Poza tym ciekawy artykuł.
Dzięki, poprawione;]
Najważniejsze zęby udało się zatrudnić dobrego trenera.
Ciężko ocenić Wizards w tej serii, bo 3 spotkania grali bez swojego zdecydowanego lidera, a w 2 kolejnych widać było, że Wall nie jest w pełni sił. Zwłaszcza widać to było podczas szybkich kontrataków, gdy John grał lekko asekuracyjnie, a to akurat jeden z największych atutów Wizards. Największym zaskoczeniem Porter, który dawał więcej niż można się było po nim spodziewać. A największe rozczarowanie to Nene. Szkoda, bo Atlanta była do przejścia.
Dwie drużyny bez błysku,a z możliwościami: CHI i WAS gdzie powinno się zmienić trenera. Nie podejmuję się wyliczania kto by pasował do WAS i zrobiłby różnicę, za cienki jestem, ale może M. Jackson? W Wizards faktycznie wypadałoby zrobić delikatną korektę w składzie (tylko kto przyjmie 13mln w pakiecie z Nene?, chyba, że spadający kontrakt w połowie sezonu) + poszerzyć ławkę jak się uda.
Panowie, czy ktoś z was gra w drive to the finals?
Ja mimo wszystko bym nie skreślał Wittmana. Tymi PO bądź co bądź udowodnił, że potrafi poprowadzić zespół. Oczywiście popełniał błędy, ale który trener ich nie popełnia. Randy stworzył jedną z najlepszych obron w lidze, mając s5 takich graczy jak Pierce i Nene. W play off grali naprawdę dobrze, lecz zabrakło tego 'czegoś’. Myślicie, że to 'coś’ jest elementem, którego nie ma Wittman? Nie jestem pewien. Jeżeli zmiana to tylko na szkoleniowca z najwyższej półki. Thibs, może Jackson. Innego wyboru nie widzę i moim zdaniem mijałoby to się z celem. Po za tym chłopaki są chyba bardzo za Wittmanem i nie widzę większej szansy na rotację w tym miejscu. Nie mniej sądzę, że jeżeli w przyszłym sezonie Wizards nie awansują przynajmniej do ECF to Randy opuści stolicę.
Za Nenego przydałaby się wymiana na gracza bądź wcześniejszy wybór w drafcie. GM Wizards musi się postarać…
Skoro Gortat miał aż takie problemy to nie wiem czy większą krzywdą nie było wystawienie go w tym meczu…. O ile zdarzył mu się jeden słaby mecz w serii z Hawks (de facto gdzie do wygranej zabraklo jego pkt) to rano jak widziałem statystyke i minuty Marcina to nie wierzyłem. Kolejny rok szkoda Wizards bo finał konfy był w zasięgu jak nic. O ile Atlanta jest poza formą to Czarodzieje grali osłabieni, a chwilami wydaje mi się że jednak zbyt wąską rotacją (choćby Seraphin). Czas pomyśleć co zrobić z Nene i pozycją PF i jak przekonać Bradleya aby w RS grał tak ja w PO;) pozdrawiam
Kontrakt Nene jednak będzie spadał, a w lato 2016 będzie dostępny Durant. Nie wiem czy opłaca się to ruszać