8 razy w historii drużynie NBA udało się wrócić z deficytu 1-3 do 4-3 i zwycięstwa w serii. Ostatni raz stało się to w 2006 roku, kiedy Los Angeles Lakers prowadzili z Phoenix Suns 3-1 po pamiętnych rzutach Kobe’ego Bryanta, po czym przegrali 3 kolejne spotkania łączną różnicą 51 punktów. 3 lata wcześniej Doc Rivers i jego Magic prowadzili 3-1 z Detroit Pistons, przegrali Game 5 różnicą 31 punktów, a kolejne dwa spotkania 15. Dzisiaj Rivers gra o to, żeby nie zostać pierwszym trenerem w historii, który dwa razy przegra serię prowadząc w niej 3-1.
Rockets dzisiaj też mogą stworzyć historię i stać się drugą organizacją w historii, która odwróciła serię z 1-3 do 4-3 dwukrotnie. Wcześniej zrobili to Celtics, w 1968 i 1981. Rockets udało się to w 1995 roku przeciwko Phoenix Suns po 1-punktowej wygranej w Game 7 na wyjeździe i Kiss of Death Mario Elie’ego.
Clippers grają dzisiaj o pierwsze finały konferencji w historii organizacji. Chris Paul gra o pierwsze finały konferencji w karierze. Clippers w ostatnich 4 sezonach 3 razy wygrali serię w play-offach. Za każdym razem kończyła się ona w siódmym meczu (wyjazd do Memphis w 2012, Warriors u siebie rok temu i Spurs w tym roku).
Paul gra dzisiaj o swoją karierę po raz drugi w przeciągu dwóch tygodni, ale to nie on jest kluczowym graczem dla losów tego spotkania. CP3 powinien zagrać na wysokim poziomie jak zawsze, problemy zaczynają się, gdy weźmiemy pod lupę pozostałych graczy Clippers. Blake Griffin gra dobrą serię, ale Rockets ograniczają go na tyle ile mogą. Blake nie rozgrywa już tak dobrze z post i łokci, nie ma alley-oopów do Jordana. Trevor Ariza (dzisiaj Rockets mogą potrzebować od niego nawet 48 minut) sprawia spore problemy Griffinowi, ale w ostatnich spotkaniach nie spędzał on zbyt dużo czasu kryjąc Blake’a. Po popisówce Hardena w przechodzeniu na zasłonach w Game 3, Ariza zajmuje się głównie kryciem Redicka czy Crawforda, zostawiając Griffina Smithowi czy Jonesowi.
Blake zdecydowanie za łatwo w tej serii przedostaje się pod kosz i w ostatnich dwóch spotkaniach trafił z tej strefy 20 z 31 rzutów, a Dwight Howard nie zawsze schodzi do pomocy, bo Kevin McHale woli żeby zostawał przy Jordanie. Rozwiązaniem na to mógłby być Clint Capela, ale jego obecność na parkiecie zabija w tej serii atak Rockets.
Dobry występ DeAndre jest dzisiaj kluczowy dla dobrego rezultatu Clippers. Przede wszystkim goście nie mogą sobie pozwolić na kolejne baty na tablicach po 39-58 w Game 5 i 41-60 w Game 6. W ostatnim spotkaniu Jordan był momentami pasywny w obronie, zwłaszcza w 4. kwarcie, a Dwight Howard zdominował go na tablicy (21 zbiórek, 7 w ofensywie). Clippers byli +74 z Jordanem na parkiecie w pierwszych 4 meczach w tej serii, w ostatnich dwóch są -4. Jordan był na parkiecie podczas comebacku Rockets i nie robił podczas niego żadnej różnicy. Może dlatego, że James Harden siedział wtedy na ławce.
Czy Harden dzisiaj pokaże, że jednak nie boi się DeAndre i może grać na swoim normalnym poziomie, gdy drużyna go potrzebuje? W Game 5 widzieliśmy trochę starego Hardena, robiącego triple-double z 26 punktów, 11 zbiórek i 10 asyst, ale przy tym wciąż grającego słabo w obronie, rzucającego 1/8 za trzy i tracącego 5 piłek. Wciąż było tu daleko do Jamesa z sezonu regularnego. J.J. Redick przez całą serię wykonuje dobrą robotę, wiedząc, że gdzieś tam za jego plecami jest DeAndre, przed którym Harden ucieka. W tej serii oddał tylko 25 rzutów z restricted area, co daje średnio nieco ponad 4 takie próby na mecz. W regular season było to 7.23.
Żaden z tej serii jest majstersztyk taktyczny, tu wszystko sprowadza się do prostych schematów, tego komu się bardziej chce i komu tego dnia siedzi. Clippers bardziej zależało przez 34 minuty meczu nr 6, ale kolejne 14 w wykonaniu Rockets wstrząsnęło Los Angeles. To ile Clippers popełnili prostych błędów, wynikających z braku koncentracji i całkowitego rozluźnienia, przedstawił kanał BBallBreakdown.
Warto też zwrócić uwagę jak Griffin zostawia rywalom wolne pozycje na obwodzie i jeśli Josh Smith znowu zacznie trafiać zza łuku lub Rockets przejdą w small-ball (dotychczas zbyt wiele tego nie było, bo cierpiała obrona obwodowa), to Doc Rivers może zdjąć Blake’a z boiska. To jest ten as w rękawie Kevina McHale’a, który musi być dzisiaj wykorzystany, jeśli Rockets mają grać dalej.
Game 7 o 21:30 czasu polskiego.
Q1 straszne… pełno strat 8:7 i kiepskie sędziowanie, które może wypaczyć nieco wynik meczu… faul numer 2 odgwizdany na DH12 to jakiś kiepski żart, a i co do słuszności nieuznania kosza po wsadzie Capela odgwizdując przekroczenie linii mam wątpliwości… ale w tym przypadku dobrze gdyby była lepsza powtórka.
będzie dobrze :D zeby tylko nie stracili koncentracji
Wytlumaczy mi ktos o co chodzi z full timeout.McHale wzial czas i mial 20 sek.Chwile pozniej Harden leci w kontrze,Reddick go blokuje,po czym mamy nie wziety przez zadnego z trenerow full timeout.
Raz na kwartę każdy trener może zażądać timeoutu liczącego 20 sekund, a w trakcie całego meczu ma do wykorzystania 6 jednominutowych przerw.
W pierwszej i trzeciej kwarcie muszą mieć miejsce 2 timeouty trwające po 100 sekund. Jeśli do połowy kwarty (6:00 na zegarze) żaden z zespołów nie skorzysta ze swojego timeoutu, główny arbiter ma obowiązek odgwizdać takowy przy pierwszym dead ball. Drugi jest odgwizdywany przy stanie 3:00 do końca. Podobnie rzecz ma się z kwartami nr 2 i 4 – jedyna różnica polega na tym, że sędzia może odgwizdać 3 przerwy.
Dzieki za wyjasnienie.Rozumiem,ze kasa z reklam musi sie zgadzac.Ja podziekuje za ogladanie meczow NBA na zywo.Wiecej reklam,przerw I rzutow osobistych niz samej gry.
Ciekawe czy da się wygrać w 5 osób, bo Reddick momentami gra dla HOU, sędziowanie faktycznie słabe, ten Jordana na trójce bez piłki śmiech na sali.
widział ktoś idiote Paula na 1:26 przed koncem Q4?
Taaaa… Dla mnie to zwykły dach powinien być.
btw. HOU trochę siedli, ale muszą to utrzymać.
Apel do kibicow Houston. Nie smiejmy się kolejny raz z Clippers :)
Mam komu kibicować w finałach konfy. Riversowi bym podziękował, głównie za G5. Duże dzieci:-)
Nie wiedzialem,ze moja nienawisc do Clippers jest az tak duza,ze kibicowalem zaciekle druzynie ktora do moich ulubionych rowniez nie nalezy.#ariza
Swoja droga beka z Clipps!!Wyraz twarzy skaczacego Krzysia po Dwightcie bezcenna.Mam nadzieje,ze zostanie jutro krolem memow xd
Gratulacje Panowie. Wierzyłem w Houston i udało się. Teraz GSW, go Rockets!!
Nie wiem jak oni obronia się przed tymi trojkami Warriors, ale wierze, że się uda :)
Może i nie przepadam jakoś za Rockets, ale Clippersow nie lubię ;-) brawo!