Kilka słów o sezonie:
Lordam: Jeszcze jeden taki sezon w wykonaniu Viveka Ranadive’a i ujrzymy DeMarcusa Cousinsa w rubryce kryminalnej w artykule zatytułowanym „Gwiazdor NBA zamordował właściciela swojego klubu”. Nie dziwię się, że Cousins nie wytrzymuje. Przyszedł moment, kiedy wydawało się, że dojrzał. Grał jak prawdziwy lider, Kings wygrywali, a on sam uspokajał Mike Malone’a siedzącego na ławce. Przyszła jednak drobna kontuzja i kilka porażek z rzędu i Malone został odesłany z kwitkiem. Cousins stracił jedynego gościa, którego szanował i darzył sympatią. Widać było, że cały zespół bardzo to przeżył, tym bardziej, że nie dowiedzieli się osobiście o tej decyzji. Przyszedł Ty Corbin jako trener tymczasowy, wszyscy wiedzieli, że Kuzyn nie będzie zbytnio respektował decyzji „Budynia”. Zawodnicy chcieli pokazać managementowi, gdzie mają ich decyzje. Z zespołu grającego ofensywny basket stali się zbieraniną indywidualności. Pod koniec sezonu przyszedł George Karl, ale czy to dobra decyzja? Prawdopodobnie będzie można ją ocenić po off-seasonowych trade’ach. +trade deadline było ściągnięcie Andre Millera.
Woy: „Z deszczu pod rynnę”, tak w skrócie można skomentować decyzję Viveka Ranadive’a o zwolnieniu Mike’a Malone. Kiedy zespół pęczkował i czekał na powrót po kontuzji DeMarcusa Cousinsa , chimeryczny, hinduski właściciel Królów wydał „wilczy bilet” szkoleniowcowi. Trenerowi za którym „byli” gracze i sztab trenerski. Postawiono na Tyrone’a „Bydynia” Corbina, który był i jest idealnym pod „tankowanie”. Cały zapał młodych Królów został zahamowany, a dobre wyniki z pierwszego miesiąca zostały zatarte poprzez serie porażek…Następnie ujrzeliśmy kontuzję Darrena Collisona i jego pauzę przez blisko 40 spotkań. W zastępstwie sprowadzono Andre Millera (oddając Ramona Sessionsa) , ale weteran niewiele zmienił . Najlepszą wiadomością dla fanów zespołu okazał się awans największego Kuzyna w NBA , do Meczu Gwiazd. W końcu angaż George’a Karla wlał odrobinę optyzmizmu w głowy fanów i zawodników z Kalifornii. Jednak bez większych korekt w składzie, nawet Karlowi może być ciężko w walce o play off.
Co nie zagrało, aby być w play-off:
Lordam: Zabrakło Malone’a na trenerskiej ławce oraz skutecznych wyborów w poprzednich draftach. Ilu już tych shooterów miało odmienić oblicze Kings? W ogóle zastanówmy się co zostało z ostatnich draftów Królów. Thomas Robinson – out, Stauskas – klasa D-League, McLemore – samozwańczy „krul”, McCollum – również słabo, Isaiah Thomas – Celtics. Z ostatnich 6 lat, tylko 1 z 13 gości utrzymało się w Kings, a konkretnie Cousins. Wiele to mówi o scoutingu Kings. Jednak pamiętajmy, że Kings wybrali również takich gości jak Biyombo czy Whiteside. Choćby jeden z nich byłby już teraz zbawieniem pod koszem dla Karla.
Woy: Popsucie planu Mike’a Malone’a przez szalonego właściciela klubu. Wszystko fajnie kiełkowało, zawodnicy zaufali trenerowi Malone, a po chwili – przy kontuzji swojego lidera – zaliczyli serię porażek i zobaczyli nowego, słabszego szkoleniowca. Zawodnicy szybko otrzymali informację, że wysokie aspiracje należy odłożyć o kolejny rok oraz przy okazji czekać na uśmiech losu czyli wysoki numer draftu. Malone był odpowiednim człowiekiem, we właściwym miejscu. Niestety nie chciał realizować planu właściciela (m.in. bronienie czterema graczami i pozostawienie – ciągłe – jednego na połowie rywala wyśmiewano już po zwolnieniu Mike’a).
Największy pozytyw:
Lordam: Cousins udowodnił, że jest franchise playerem. Ofensywnie najlepszy środkowy ligi, jeżeli dostanie solidnych kolegów w defensywie jestem pewny, że pokaże także agresję w obronie. Na desce jest świetny. Pokażcie mi drugiego centra, który potrafi grać tak na koźle jak Cousins, jedynie przychodzi mi do głowy 30 funtów lżejszy Al Horford. Siła, technika, szybkość, agresja, mid-range. Cholera, ten gość ma wszystko, wszystko nie licząc solidnych kolegów.
Woy: Jednak DM Cousins, wielki potencjał , ogromne możliwości, absolutnie topowy środkowy tej ligi i o wiele wszechstronniejszy niż każdy inny zawodnik na tej samej pozycji. Człowiek w oparciu o którego można budować przyszłość organizacji, tylko trzeba dołożyć do niego brakujące klocki czy taktykę. Awans do All Star należał mu się (jak psu buda;-) Takie wyróżnienie na pewno działa na graczy mobilizująco, a mając w pamięci słabe występy Królów w erze Corbina, każdy pozytyw był dobry dla gracza/graczy Kings.
Największy negatyw:
Lordam: Zwolnienie Malone’a. Można kogoś zwolnić, ale nie z powodu porażek, gdy dwóch najlepszych gości leczy kontuzje. Vivek narobił smrodu, którego prędko się nie pozbędzie.
Woy: Zepsucie atmosfery w szatni Kings przez Viveka Ranadive’a. Jeśli zwalniasz trenera, za którym są gracze to musisz być świadomy przyszłych, słabych wyników czy spadku zaangażowania graczy. Malone miał zamysł, poukładał graczy i wdrażał swój system, a tu nagle 'BOOM!’
Ocena trenera:
Lordam: Malone 9/10 za atmosferę i agresję zespołu, Corbin 1/10 za brak jakiegokolwiek wpływu na zespół, Karl 6/10 za ściągnięcie Millera i próbę budowania relacji z Cousinsem.
Woy: Malone’owi (11-13) szło lepiej niż Corbinowi (7-21), widać było, że budował drużynę wokół Cousinsa oraz Gay’a , dając wiele swobody Collisonowi. Zespół zaczął przypominać monolit, baa nawet zagrażał czołówce konferencji… Kings zaczęli zyskiwać nowych fanów… Niestety nie tylko Cousins złapał kontuzję, a po zwolnieniu Malone’a, groźny uraz dopadł najlepszego playmakera Królów. Prowadzenia zespołu przez Corbina nie ma co szczególnie komentować, a o jego niskich wynikach świadczy fakt, że w końcu sezonu przejął zespół sam George Karl (11-19). Czy legenda trenerska NBA wyciągnie zespół z dołka?
Najbardziej zawiódł wśród graczy:
Lordam: Oczywiście Nik Stauskas. Wszyscy chwalili go za pewna rękę, a tymczasem kolokwialnie rzecz ujmując 'szału nie robił’. W ataku jest jednowymiarowy, a w obronie bardzo przeciętny. Jego atutem miały być akcję catch & shoot oraz jump shooty po zasłonie. Niestety skuteczność nie powala na kolana.
Woy: Wydawało mi się, że więcej można było się spodziewać po Niku Stauskasie. Oczekiwałem (po nim jak i po Dougu McDemorttcie) mocniejszego startu w lidze, bardziej owocnego – skutecznego – rzucania. Tymczasem chłopak z Michigan wyglądał równie blado pod względem skuteczności (35% z gry) co Ben McLemore w poprzednim sezonie (również debiutanckim). Tym razem Ben nieco podniósł swoją skuteczność, ale Nik grał na tyle blado, iż przy nazwie Kings ciągle spekulowano, że sternicy mogli go wymienić podczas trade deadline. Zastanawiam się czy odzyska uczelnianą skuteczność i poprawi osiągi w NBA za trenera Karla?
Oni są do wymiany:
Lordam: Generalnie zostawiłbym Cousinsa, Gay’a, Millera i Collisona (jeżeli nikt lepszy się nie znajdzie). Pozostała część zespołu jest jak najbardziej do ruszenia. Młodzież, którą operują nie jest pierwszego sortu i jeżeli znaleźliby się chętni na ich usługi nie zawahałbym się na wymianę z ich udziałem, jeżeli dostałbym coś ciekawego za ich nazwiska.
Woy: Myślę, że Królom potrzebna jest stabilizacja i ułożenie przez nowego trenera. Być może Karl zechce zmodyfikować skład, dogadując się za pomocą GMa np. z Nuggets (wiele plotek mówiło o chęci pozyskania Ty’a Lawsona czy Kennetha Farieda) , ale na razie zostajemy z tymi graczami, którzy byli w składzie z końcówką zakończonych rozgrywek. Budować zespół wokół Cousinsa, zatrzymać centra na lata oraz starać się uaktywnić potencjał McLemore’a czy Stauskasa. Dojdzie szósty wybór draftu (no właśnie kto? podkoszowy a może kolejny obwodowy??).
Potrzebne wzmocnienia:
Lordam: Liczę na trade’y z Nuggets. Przydałby się Wilson Chandler. W parze z Rudym Gay’em mógłby stworzyć świetny, ofensywny duet. Dodatkowo przydałby się jakiś rim protector pod koszem. Nie mówię o kimś takim jak Taj Gibson, ale chociaż Bismack Biyombo (comeback?). Gay-Chandler-Biyombo-Cousins. Interesujący kwarter. Może udałoby się ściągnąć Ty’a Lawsona? Ponownie para Lawson – Miller? W Nuggets świetnie funkcjonowali. Pozostaje draft. Próbowałbym ściągnąć uniwersalnego skrzydłowego. Stawiam na Johnsona lub Winslowa. Dobrzy po obu stronach parkietu i perspektywiczni.
Woy: Justise Winslow, Mario Hezonja lub Stanley Johnson. Któregoś z nim (strzelam) obejrzymy w noc draftu, z czapeczką Królów. Dalej wydaje mi się, że Karl potrzebuje jednego lub dwóch solidnych weteranów przy pomocy i wprowadzeniu nowego systemu gry (mocno ofensywnego) Andre Miller już jest, a być może uda się pozyskać jakiegoś specjalistę od defensywy na obwodzie?
Oczekiwania na przyszły sezon:
Lordam: Postęp, chcę go w końcu ujrzeć. Ile można się tułać gdzieś w czeluściach ligi. Przede wszystkim mam nadzieję na zmiany Karla. Wiemy, że George preferuje szybki, ofensywny styl. Jestem ciekawy jak zagospodaruje Cousinsa w tym ustawieniu i czy nie będzie zgrzytów na linii Karl-DeMarcus.
Woy: Poprawić bilans o 10 zwycięstw (29-53) co na mocnym Zachodzie wydaje się trudnym celem. George Karl będzie miał gorące lato , podczas którego musi zbudować chemię w zespole i przekonać graczy, iż jego plan da Kings więcej zwycięstw. W porównaniu do Corbina i mimo absencji Collisona , Karl miał niezłą końcówkę sezonu i znając jego psychologiczne podejście do graczy , wydaje się, że obejrzymy znów głodną zwycięstw ekipę z Sacramento. O play off jednak i na razie bym nie marzył…
Szczerze mówiać, to jest talent pierwszej wody. Nie widziałem takiego centra od czasów Shaqa i nie uważam to za przesadę, on zdominuje tą pozycję na lata. Dziwie się, że nikt nie wspomniał, że trzeba zrobić to samo co z Wizards, dodać weteranów do naprawdę mocnego all-stara. Niestety nie ma zbytnio czym handlować, ja bym zostawił Casspiego, więc:
Kuzyn/Hollins
Thompson//Evans/Landry
Gay/Casspi/Wiliamms
Ben Maclaumre/Stauskas
Collison/Milleer
Wcale nie tak źle, ale bym wymienił Landr’ego i Thomspona za coś super na 4 (Gibson?)
Williams, zostaje jako energizer. No i za cały ten szrot plus ktoś z dwójki Ben/Stauksasa, za doświadczoną dwójkę w stylu Danniego Greena lub Marco. Oni są do wyciągnięcia, a tu by się idealnie przydali.
Evansa zostawiam, bo kocham człowieka ;>
Cały szrot bym wymienił za coś mądrego na 2, coś w stylu Cartera czy Igggiego, ale nie ma nazwiska, aby było trochę zimnej głowy
Edit: ostatnio zdanie miało zostać wykasowane. Jednak green czy marco bardziej by pasowali(są bardziej realni do wyciągnięcia) niż Carter i Iggi, którzy teraz chcą tytułu, a nie kasy.
Ja bym proponował opchnąć Pick,Colinsona i kogoś z 4 Thompson/landry albo do Chi za Gibsona i np. snela ale wtedy trzeba szukać kogoś na PG do S5 a tu mógłby być problem lub do DEN za Farieda i Lawsona którzy podobno są na wylocie (salary za rok bedzie wystarczające jak dobrze myślę a jak nie to za dwa lata na pewno) Karl dostaje S5 Lawson-McLemore-Gay-Faried-Cousins idealna do grania szybkiej ofensywnej koszykówki ;p
Tylko bronić by nie było komu :D
Albo tylko wymiany kosmetyczne chodź i tak bym sprubował samgo Gibsona ściągnąć za pick bo to już pomału nie ma na co czekać… I kogoś na Sg np. Dannego Greena
Ew. z Free Agentów Sapa spróbował wyjąć i wtedy by był całkiem ciekawy i mobilny Frontcourt ;)
Jeżeli Kings chcą powrócić do Play-Offs to pierwsze co to powiem brutalnie i po męsku….WYPIERDOLIĆ VIVEKA Z FOTELU WŁAŚCICIELA (Polak mode off)..ale na poważnie to na pewno zostawić Kuzyna i Gaya, McLemore najpierw do usadzenia, żeby wiedział, że nie jest on ważniejszy od drużyny. Miller będzie przydatny jako weteran…reszta to niestety z powodu pracy nie jest dla mnie do oceny, ale Vivek po prostu nie nadaje się na właściciela klubu NBA. Jakoś Maloofowie potrafili na szybkiego zbudować potęgę Western Conference…ok…wzięli C-Webba, dobrali w drafcie J-Willa i Peję Stojakovicia, mieli jeszcze w wymianie Divaca i jeszcze kogoś do pierwszej piątki wtedy. Potem poszła wymiana J-Will za Bibby’ego. Sacramento miało wtedy skład, który mógł wygrać ligę i wygrałby, gdyby nie tylko mecz nr 6 vs Lakers w WCF 2002, ale też jednak sami się tak udupili. Gdyby Peja miał ustawiony celownik od początku to wygraliby to spokojnie na co najmniej +10 i to pomimo tej pomocy sędziów. Wielka szkoda, tym bardziej, że potem Webber doznał kontuzji i się posypał zespół, który był chyba najlepszy pod względem atmosfery…nawet w TV było czuć od nich to wzajemne wsparcie, tak jakbyś słyszał ich krzyczących do siebie słynny tekst muszkieterów „Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego” i to było widać…z graczy w tamtych czasach uwielbiałem Iversona, ale też Shaqa, Kobego, Allena, Pierce’a i Garnetta..Duncana doceniłem może po 5 latach, ale wcześniej miałem może 7-8 lat i NBA nie do końca rozumiałem, ale rozumiałem na czym polega drużyna i Kings wtedy byli drużyną.
Gibson nie jest wart picku!!! Cousins to potwor i najlepszy C świata, niech nie przyspieszają zbytnio pod Karlem, bo kluczem musi być tu wykorzystanie DeMarcusa i jego wszechstronności.
W tych wymianach z denver niezbyt kumam, co niby mają dać Sacto? To że gracze są na wylocie, nie znaczy, że nie mają wartości