Nie Stephen Curry, nie LeBron James, a Andre Iguodala został wybrany najbardziej wartościowym zawodnikiem tegorocznych Finałów NBA. Otrzymał 7 z 11 możliwych głosów.
Nie jestem specjalnie zaskoczony tym wyborem, choć gdyby to ode mnie zależało przyznałbym tę nagrodę Jamesowi. To LeBeron był zdecydowanie najlepszym zawodnikiem podczas tej rywalizacji, dominował, ciągnął swój zespół w imponujący sposób i tylko dzięki niemu ta seria potrwała sześć spotkań, a rywalizacja była naprawdę ciekawa.
James zrobił wszystko co mógł, notując średnio 35,8 punktów, 13,3 zbiórek, 8,3 asyst i 1,3 przechwytu w 45,8 minut jakie spędzał na parkiecie, a ponadto dwukrotnie zaliczając triple-double w finałach. Bez niego Cavs byli naprawdę, ale to naprawdę słabi i nie byli w stanie wiele zdziałać.
To statystyki Cleveland bez Jamesa na parkiecie przed dzisiejszym, ostatnim spotkaniem.
Per http://t.co/kzLg9M1fZ6, Cleveland’s O in the 22 minutes LBJ hasn’t played in Finals: 18.2 FG%, 00.0 3pt%, 54.6 pts/100 poss, -39.2 net.
— Dan McCarney (@danmccarneySAEN) czerwiec 15, 2015
Naprawdę imponujące.
To, James powinien zostać wybrany MVP, nawet pomimo przegranej, podobnie jak Jerry West w 1969 roku. To zdanie podzielała także większość trenerów i managerów pozostałych 28 drużyn zapytanych o to przez Chrisa Broussarda z ESPN.
I polled 50 league execs & coaches from the other 28 teams asking if @KingJames should be MVP even if Cavs lose. 31 said Yes, 19 said No. — Chris Broussard (@Chris_Broussard) czerwiec 16, 2015
Ostatecznie jednak nagroda trafiła do Iguodali, ponieważ już od dawna w NBA przyjęło się, że to wyróżnienie tafia do zawodnika zwycięskiej drużyny. I przyznano mu ją jak najbardziej zasłużenie. Można się spierać, czy statuetka nie powinna trafić do Curry’ego, ale była by to duża niesprawiedliwość względem Iguodali, bo na przestrzeni całej serii to on był najlepszym zawodnikiem Warriors. Co prawda finałach nie był w stanie zatrzymać Jamesa, ale bardzo utrudniał mu życie. Był tym zawodnikiem, który zmienił tę serię.
W czasie tych sześciu spotkań notował średnio 16,3 punktów, 5,8 zbiórek, 4 asysty i 1,3 przechwytu na mecz. Był drugim strzelcem Golden State, trafiając 52,1 proc. z gry, w tym 40 proc. zza łuku. Dodał do tego świetną obronę, a Warriors z nim na parkiecie byli najlepsze w serii +62.
Andre przed rozpoczęciem tego sezonu został przesunięty na ławkę, miał najgorsze rozgrywki pod względem indywidualnym, ale pogodził się z tym dla dobra drużyny. Odłożył indywidualne ambicje i pokazał, że jest profesjonalistą w każdym calu. I na koniec został dzięki temu wyróżniony. W pełni zasłużenie, otrzymując 7 głosów z 11 możliwych do zdobycia.
Here are the voting results for Finals MVP. Iggy with 7 votes; LeBron with 4. pic.twitter.com/XsgYAqsiAR
— Rachel Nichols (@Rachel__Nichols) czerwiec 17, 2015
Dla porządku za ESPN – skuteczność LBJ, kiedy krył go Iguadola – 33% (18/54), Leonard w 2014 finals – 58%, Butler w semis 2015 – 39%.