Stolica Chorwacji gościć będzie na tegorocznym Eurobaskecie drużyny z grupy C – grupy, która nie wzbudza już tylu emocji co towarzystwo z Montpellier czy Berlina, ale walki w niej zabraknąć także nie powinno. Oczy większości będą zwrócone na gospodarzy, którzy dwa lata temu skończyli turniej na najgorszym dla sportowca, czwartym miejscu. Teraz historia ma mieć szczęśliwe zakończenie w Lille, a rozpocząć ma się właśnie od dobrych występów w Zagrzebiu. Podopiecznych Perasovicia czeka jednak walka z bałkańskimi rywalami – Grecją, Macedonią i Słowenią, a ponadto Gruzją i Holandią. Stężenie młodych talentów w tej grupie jest bardzo duże i czeka nas kilka naprawdę pasjonujących pojedynków z rywalizacją Sarić vs Antetokounmpo na czele.
- Chorwacja
Przez okres przygotowawczy przeszli jak burza, wygrywając wszystkie z dziewięciu spotkań sparingowych. Mają na rozkładzie dwukrotnie Niemców, Izrael, Turcję czy także wysoko stawianą na tym turnieju Litwę. Prawdziwy test dojrzałości jednak przed nimi. Słowo dojrzałość w kontekście tej reprezentacji będzie przewijać się często, bo wszyscy w kraju zadają sobie jedno pytanie – czy złoty chorwacki duet Sarić-Hezonja jest już gotowy, żeby przy pomocy zaprawionych w boju kolegów dać swojej drużynie medal mistrzostw Europy. Na szczeblu młodzieżowym ciągle się mijali, a razem zagrali tylko raz w 2011 roku, gdzie mocno zawiedli, przegrywając chociażby na koniec z Polską po wielkim meczu Przemka Karnowskiego. W dorosłej kadrze mieli okazję pierwszy raz razem zagrać rok temu na mistrzostwach świata, ale tam Hezonja nie był jeszcze ważnym graczem w rotacji zespołu. Teraz to także na Sariciu ciążyć będzie większa odpowiedzialność i rola lidera, ale od Hezonji wszyscy wymagać będą już nieco więcej. Młode gwiazdy nie muszą się jednak obawiać, bo pomocników będą mieli godnych i właśnie ta mieszanka doświadczenia i przebojowości nowych gwiazd chorwackiej koszykówki, ma być receptą na sukces podczas tegorocznego turnieju.
To doświadczenie ma wnieść przede wszystkim Bojan Bogdanović – dwa lata temu wicekról strzelców na turnieju w Słowenii, a dziś już zawodnik Brooklyn Nets. Także i tym razem ma być główną opcją w ataku Chorwacji i brać na siebie odpowiedzialność w najważniejszych momentach. Obecność w kadrze Saricia bardzo mu pomaga, bo młody zawodnik Efesu od najmłodszych lat kreowany jest na combo-guarda, a w reprezentacji najczęściej używany jest na pozycji numer cztery (choć pamiętam go z kadr młodzieżowych jako rozgrywającego i wtedy regularnie kręcił noty na poziomie triple-double) i to daje spoko miejsca do gry Bogdanoviciowi, a do tego ułatwia im granie dwójkowe. Teraz w to wszystko dołożyć będzie można także Hezonję i tworzy nam się naprawdę piekielnie silny obwód, nad którego porywczością ma panować właśnie Bogdanović. A przecież do dyspozycji będzie także Damjan Rudež, którego od roku możemy oglądać na parkietach NBA.
Chorwaci narzekają w ostatnich latach na formę rozgrywającego Roko Ukicia i federacja szukając rozwiązania sytuacji zaprosiła do gry Amerykanina – Olivera Lafayette. Były gracz Asseco Prokomu nabawił się jednak urazu i trener Perasović musi wrócić do układu sprzed dwóch lat, kiedy rozgrywanie piłki leżało w rękach duetu Ukić-Draper. Na warunki europejskie i tak wydaje się to naprawdę solidny duet i wszystkim reprezentacjom należy życzyć takich problemów.
Pod koszem Chorwaci dysponują równie wielką siłą. Jeden z najlepszych centrów w Europie – Ante Tomić, doświadczony i waleczny Luka Žorić czy mający za sobą świetny sezon, trzykrotny mistrz Chorwacji – Miro Bilan. Tercet podkoszowy wygląda więc równie imponująco i o braki pod koszem raczej obawiać się nie trzeba. Zresztą jak widać – cała reprezentacja Chorwacji to gracze z naprawdę najwyższej europejskiej półki, a przecież ci, którzy mają być w reprezentacjami postaciami drugoplanowymi to czołowi zawodnicy chociażby Lega Basket Serie A jak Krunsolav Simon czy Rok Stipčević.
Typ: Ciężko odmówić siły rażenia podopiecznym Perasovicia. Zespół nie ma widocznych słabych stron, a nawet pozycja rozgrywającego nie powinna być aż tak dużym problemem przy tej ilości umiejętności w składzie. Wyjście z grupy tutaj nikogo nie zadowoli – to ma być tylko pierwszy etap walki o medal zespołu z Bałkan i ciężko się nie zgodzić, że Chorwaci na pewno jednym z kandydatów do końcowego zwycięstwa są.
Skład:
- Grecja
Ostatnie cztery duże turnieje to równie wielkie rozczarowania ze strony reprezentacji Grecji. Ani mistrzostwa świata, ani mistrzostwa Europy nie przyniosły Grekom powodów do radości, a żeby przypomnieć sobie ostatni medal tej reprezentacji, musimy cofnąć się aż do 2009 roku i polskiego Eurobasketu. Do Zagrzebia podopieczni Fotisa Katsikarisa przyjeżdżają w najsilniejszym zestawieniu od lat. Na czele z czterema zawodnikami NBA – Papanikolau, który jako jedyny z tego zestawu był z kadrą dwa lata temu w Słowenii, Kostasem Koufosem mającym zmienić obliczę kadry pod koszem, Nickiem Calathesem mającym za sobą grę w Grizzlies i przede wszystkim Giannisem Antetokounmpo, dla którego ma być to pierwsze przetarcie w roli nowego lidera tej reprezentacji.
Na razie jednak władzę w zespole zachowa genialny i niezawodny Vassilis Spanoulis, który jest jak wino – im starszy tym lepszy. Dwa lata temu dwoił się i troił, żeby pociągnąć swój zespół w górę, ale ta sztuka mu się nie udała. Teraz przed nim nieco inne zadanie, bo będzie otoczony dużo lepszymi partnerami, więcej będzie mógł odpoczywać i czuwać nad tym, aby każdy w tej orkiestrze grał tak jak powinien. A to akurat potrafi robić znakomicie. Siłę obwodową razem z nim tworzyć mają wspomniany wcześniej Papanikolau, Kostas Sloukas, Nikos Zisis czy Vangelis Mantzaris, który ma na swoim koncie cztery medale z reprezentacją na szczeblu młodzieżowym. Wielkim wzmocnieniem na pewno będzie także właśnie Antetokunmpo – w sparingach gracz Bucks zachwycał swoją wszechstronnością, ale potrafił także zdobywać bardzo ważne punkty. Z nim na boisku gra Greków powinna nieco przyśpieszyć, bo pamiętamy ich raczej ze spokojnego i zorganizowanego stylu, a Antek może dać nowe warianty w ofensywie swoim kolegom.
Warto jednak zwrócić uwagę, że w tym roku równie silnie Grecja wygląda pod koszem. Koste Koufosa przedstawiać raczej nie trzeba, a przecież center Kings będzie miał pomoc ze strony doświadczonego Kostasa Kaimakoglou czy Ioannisa Bourousisa, który dwa lata temu obok Spanoulisa był najjaśniejszym punktem w układance kadry. Wygląda to więc obiecująco i wszyscy w kraju liczą, że ten zespół wykorzysta swoje doświadczenie, lidera w postaci Spanoulisa i dynamikę Antetokounmpo. Zespół nie stawia za bardzo na młodzież, a całkiem możliwe, że będzie to ostatni turniej w tym zestawieniu reprezentacji Grecji i kilku zawodników więcej na ME już nie zagra. Dobrze byłoby zakończyć swoją przygodę z przytupem i najlepiej wreszcie jakimś satysfakcjonującym wynikiem.
Typ: Obok Chorwacji wydają się być najsilniejszą drużyną w grupie C. Momentami zbyt toporni, ale okiełznani przez generała Spanoulisa mogą być bólem głowy dla wielu reprezentacji. Problem z nimi jest jednak taki, że od lat czekamy na ich przełamanie, a ostatnie turnieje raczej psuły nam opinię niż budowały o tym zespole dobre zdanie. Teraz lekarstwem na całe zło ma być Antetokunmpo i wcale nie jest powiedziane, że gracz Bucks miałby nie unieść tej presji. Dlasze miejsce niż drugie w tej grupie będzie dla nich rozczarowaniem, a na niedzielny mecz z Chorwacją polecam każdemu zarezerwować sobie czas – widowisko powinno być najwyższej klasy.
Skład:
- Słowenia
Rywal z którym zawsze gra się ciężko, ale w tym roku Słowenia nie imponuje już tak swoją siłą. Do Chorwacji nie przyjedzie z kadrą rozgrywający Miami Heat – Goran Dragić i to praktycznie przekreśla szansę Słoweńców na sukces w tegorocznym turnieju. Wszystkie sily reprezentacja Słowenii skierowała na ostatni Eurobasket rozgrywany przed ich publicznością, który zakończył się dla nich piątym miejscem. Teraz ten cel wydaje się niemożliwy, a realne możliwości tej drużyny pozwolą im powalczyć z Maceodnią i Gruzją o wyjście z grupy i raczej rzadko kto widzi podopiecznych Jurija Zdovca poza turniejem już po fazie grupowej.
W rolę lidera drużyny ma wcielić się brat Gorana – Zoran, ale na pewno ciężko oczekiwać po nim takich wyników jakie potrafił wykręcić rozgrywający Heat. Słowenia jest w trakcie zmiany pokoleniowej i łączy zawodników młodych i bardzo doświadczonych. Tych pierwszych reprezentują znane w kraju nazwiska takie jak Luka Rupnik, Mitja Nikolić czy wielki Alen Omić – świeżo upieczony nowy zawodnik Gran Canari. Na pewno należy spodziewać się dużo szybkiej, opartej o proste zasady koszykówki z ich strony. Pytanie tylko czy wystarczy im jakości i fizyczności, żeby z powodzeniem powalczyć o coś więcej niż wyjście grupy na tym turnieju? Głównie przez siłę rywali wydaje się, że to może być misja niewykonalna dla tego zespołu.
Typ: Nie wygląda w tym zbyt imponująca zespół Zdovca. Ciężko upatrywać w nim czarnego konia, bo po prostu mogą mieć za mało argumentów, żeby zagrać kilka naprawdę ponadprzeciętnych spotkań. Dobra okazja dla Zorana Dragicia, żeby sprawdzić się w roli lidera, ale nie sądzę, żeby był w stanie wnieść o poziom wyżej swoich kolegów, tak jak robił to jego brat.
Skład:
- Macedonia
Wiele osób ciągle pamięta to co działo się w 2011 roku, kiedy Pero Antić i Bo McCalebb wyczyniali cuda na boisku i wprowadzili Macedonię do półfinału tamtego turnieju. Od tego czasu w macedońskiej koszykówce nie dzieje się jednak zbyt dobrze i rola czarnego konia we Francji/Zagrzebiu jest raczej marzeniem ściętej głowy. Bez swoich dwóch liderów radzić sobie w tym roku muszą podopieczni Marijana Srbinoviskiego i nie zapowiada się na to, żeby było to łatwe zadanie.
Na pewno Macedonia opierać swoją grę będzie mogła o podkoszowy duet Samardziski-Hendrix. Nie są to może gracze najwyższej klasy, ale razem jako duet powinni wyglądać naprawdę w porządku. Szczególnie duże oczekiwania są co do Hendrixa, który ma za sobą dwa niezłe sezony w rosyjskiej ekstraklasie, a przed nim nowa przygoda już w barwach Unicaja Malaga. Będzie miał sporo gry z piłką w ręce i jeśli równie skutecznie jak w Rosji, będzie wykorzystywał swoje atuty to przynajmniej o jedną pozycję trener Srbinovski nie będzie musiał się martwić. Na rozegraniu kolejny raz kadrze pomoże nieśmiertelny Vlado Ilievski, który także był ważną części reprezentacji z 2011 roku. W Macedonii wiele obiecują sobie po duecie braci Stojanovskich, ale jeden z nich był tylko głębokim rezerwowym Alby Berlin, a drugi gra w lidze macedońskiej, co strachu wśród rywali raczej nie wzbudza.
Typ: Nie jest to drużyna, którą wielu z nas pamięta z Litwy i przeciwko której nikt nie chciał grać. Brakuje tutaj rozgrywającego z werwą, bo Ilievski na pewno potwierdzi swoją klasę, ale wiekowo jest już po drugiej stronie górki i nie da Macedonii takiego przyśpieszenia, jakie potrafił dać McCalebb. O ile pierwsza piątka da się obronić pod względem szeroko pojętej w tym przypadku jakości, tak brak wsparcia z ławki na odpowiednim poziomiem może być gwoździem do trumny dla macedończyków. Przewiduję drugi z rzędu blamaż na mistrzostwach Europy i nie ma innego wyjścia – trzeba czekać na nowe pokolenie koszykarzy z Macedonii.
Skład:
- Holandia
Kopciuszek grupy C i obok Islandii wydaje się najsłabsza drużyna całych mistrzostw. Liderem zdecydowanie ma być Henk Norel, mający za sobą kilka ładnych lat gry w hiszpańskiej lidze ACB. Zresztą jednym z niewielu plusów jakie przed turniejem można przyznać reprezentacji Holandii jest właśnie siła podkoszowa. Ośmiu zawodników ponad 208 cm wzrostu to naprawdę niezły wynik, szczególnie że grupowi rywale mają kim postraszyć w trumnie. Pytanie jednak czy Holendrzy będą w stanie wykorzystać swoją silną broń w postaci Norela czy Nicolasa de Jonga? Gracze obwodowi to w większości zawodnicy z ligi holenderskiej, ale także i młodzi, utalentowani jak chociażby zaledwie 18-letni Yannick Franke, który już w pierwszym sezonie gry na najwyższym szczeblu został wybrany do pierwszej piątki ligi, został ogłoszony najlepszym graczem do lat 23 i skończył sezon ze średnimi na poziomie 20 punktów na mecz. To wszystko może być jednak za mało, żeby powalczyć w grupie C jak równy z równym, choć przy dobrej dyspozycji i słabej sytuacji Macedonii… kto wie.
Skład:
- Gruzja
Zmora naszej reprezentacji z Eurobasketu w Słowenii i zespół, który powinien być bardzo niewygodnym rywalem dla przeciwników. Terminarz na tym turnieju był dla nich w miarę łaskawy i zaczynają od dwóch prostych spotkań, a to w ich przypadku może być ważna wiadomość, bo pozwoli to rozkręcić się Gruzinom i wejść na odpowiedni poziom przed meczami z Grecją i Chorwacją.
Trzon zespołu wydaje się naprawdę solidny – Zaza Pachulia, Tornike Shengelia i Manuchar Markoishvili to nazwiska w Europie znane i na pewno mogące wyrządzić wiele krzywdy rywalom. Nie będzie to zespół grający pięknie, ale do bólu skutecznie i fizycznie, o czym przekonaliśmy się na własnej skórze dwa lata temu. Wzmocnieniem kadry ma być naturalizowany Amerykanin – Jacob Pullen, dziś rozgrywający Cedevity Zagrzeb, z przeszłością w Virtusie Bologna i Barcelonie. Wybór wydaje się być dobry i na pewno Pullen będzie dla Gruzji wartością dodaną i powiewem szybkości, szaleństwa, którego tej drużynie czasem brakowało.
Typ: Drużyna nieprzewidywalna, ale przede wszystkim znająca swoją wartość. Mają bardzo silną pierwszą piątkę, a dodanie Pullen do składu może okazać się naprawdę świetnym ruchem. Czy Gruzini dadzą radę wejść na poziom Chorwacji czy Grecji? Raczej nie, ale nie będą to dla tych reprezentacji spacerki. Myślę, że realna siła Gruzinów pozwoli im powalczyć o trzecie miejsce w grupie i po cichu widzę w nich zwycięzce bezpośredniego meczu ze Słowenią. Warto się tej drużynie przyglądać.
Skład:
Dawno nie interesowałem się koszem, widzę że mam sporo do nadrobienia :)