Ostatnimi czasy niebieska strona Teksasu nie ma szczęścia do transferów.
Mimo zapowiadanych wielkich nazwisk, kolejny raz Mavs muszą zadowolić się „tymi słabszymi”. Niewiele brakowało aby tej nocy Mavs zaczynali sezon jako jeden z faworytów, a nie jako zespół pt. plan B.
Słowem wstępu: sezon 2014/2015 Mavs rozpoczeli jako czołowa ofensywa ligi i wszystko wydawało się przebiegać według planu Marka Cubana. Mimo to, w Dallas uznano iż to wciąż za mało, a ta myśl poskutkowała poświęceniem najlepszych rezerwowych w zamian za Rajona Rondo. Z planowanej poprawy gry w defensywie wyszło dosłownie nic, a utrata m.in Brandana Wrighta źle odbiła się na ofensywie zespołu. Dodatkowo wraz z biegiem sezonu narastał konflikt na linii Rondo – Rick Carlisle. Efektem końcowym okazała się być pierwsza runda PO.
Jak dobrze wiadomo, ambicje Marca Cubana sięgają znacznie wyżej, więc można było liczyć na pierwszoplanową rolę Dallas w trakcie offseason. Już w trakcie nocy draftowej Mavs udzieliło się lekkie szaleństwo, gdyż w 2 rundzie wybrali Satnama Singha, rezygnując z zawodników pokroju Cliffa Alexandra czy Christiana Wooda. Pierwszorundowym wyborem został słynący z agresywnej obrony, niesamowitego wyskoku orsz świetnej trójki Justin Anderson z Virginii. Teksańska przygoda Rondo bardzo szybko dobiegła końca, a sam zawodnik znalazł swoje miejsce u „Króli”. Oprócz niego Dallas opuściły trzy ważne osoby z rotacji, czyli: Al-Farouq Aminu, Monta Ellis oraz Tyson Chandler. Pierwszy został wyrwany przez Portland, drugi zawitał do nowej Indiany, natomiast trzeci nie miał zamiaru czekać na Dallas i pognał za słońcem do Arizony. Na początek Cuban postanowił zastąpić Ellisa, kierując sie w stronę będącego po kontuzji Wesa Matthewsa, czołowego zawodnika typu 3&D w lidze. Jednak najgrubszą rybą miał być DeAndre Jordan. Koniec końców, każdy wie jak potoczyła się ta historia. Mimo pokazania mu środkowego palca przez los, Cuban poczynił kilka solidnych ruchów, pozwalających mieć wiarę w projekt pt. „Dallas w playoffach 2016”.
Powstałą dziurę na pozycji centra mają załatać: pozyskany z Milwaukee Zaza Pachulia, ulubieniec Shaqa – JaVale McGee oraz sprowadzony z Realu Madryt – Salah Mejri. Co więcej, aby chociaż trochę osłodzić fanom offseason, do Dallas zawitał Deron Williams.
Mimo tego dość nieudanego offseason, nie można skreślać Dallas z walki o PO.
W zespole są postacie posiadające duże doświadczenie, mogące zaprocentować.
Wciąż jest osoba bardzo dobrego trenera jakim jest Carlisle oraz lider w postaci Dirka. Dodatkowo mimo braku ponadprzeciętnego talentu na ławce, rotacja jest szeroka i jest w stanie zrekompensować ewentualne urazy Parsonsa/Wesa/Derona.
Warto także dodać iż pierwsze dwa spotkania Mavs odbędą z Suns (Chandler) oraz Clippers (Jordan).
Mój typ: 40-45 zwycięstw, 8-10 miejsce na Zachodzie.
No i po moich słoneczkach się przejechali ;(
a podobno mavs takie beznadziejne bedzie w tym sezonie
Jeżeli wejdą do PO dla mnie Carlisle będzie cudotwórcą.