James Harden oraz Houston Rockets odbili się od dna i przeszli do wygrywania. Brodacz przypomniał sobie granie z najlepszych spotkań poprzedniego sezonu i po nieudanym starcie 70 rozgrywek wrócił do wygrywania. Minionej nocy James był o 7 oczek od wyrównania punktowego rekordu sezonu Stepha Curry (53) aplikując Clippersom aż 46 pkt.
Harden i spółka wykorzystali absencję Chrisa Paula oraz znów podbili Staples Center, wygrywając 109-105, podobnie jak to miało miejsce podczas play off 2015.
Brodacz trafił 14 z 26 rzutów z gry, zanotował 5 trójek oraz dodał 13 celnych z 14 oddanych rzutów wolnych. Dostał też świetne wsparcie od Dwighta Howarda, autora 20 pkt i 20 zb. Rockets po słabym starcie przeszli na plus i notują już bilans 4-3.
Co ciekawe, 24 h wcześniej Harden zanotował 43 oczka przeciwko Sacramento Kings. O ile Steph Curry dominował w pierwszym tygodniu rozgrywek, o tyle drugi tydzień należy już do Jamesa Hardena. Zapowiada się zatem kolejna walka – między oboma zawodnikami – o miano MVP sezonu.
Mialem dzieciaki na glowie od świtu, dlatego mecz oglądałem jednym okiem, ale wg mnie sędziowie wydymali LAC gdy Howard zbijal pilke z obreczy, bardzo wplynelo to na wynik bo byłby remis. Nawet im sie nie chciało tego przeanalizować, a mieli możliwość.
Kolego Griffin też dotknął siatki, więc co najwyżej rzut sędziowski, a do tego goal attending nie jest sytuacją którą możnaby rozstrzygnąć z pomocą owtórek wideo. Houston wygrali zasłużenie z przebiegu całego meczu i kropka. Pozdr
Co do zaliczenia punktów można polemizować, fakt, sędziowie z delikatym wskazaniem dla Houston. Czy Rockets wygrali zasłużenie ?? Tu bym sie ostro spierał, bo wyższości na LA w tym meczu jakoś widać nie było.
Na plus Thorton.
Jasne, tak samo jak niezasłużenie wygrali w PO w zeszłym sezonie.
Kolejny fanboj i stwierdzenie „bo tak”
Houston gra nierówno, a Lawson wcale nie wygląda jakby był brakującym ogniwem. Ale może jeszcze potrzeba mu czasu.
Wielki mecz Brodacza.
Wielu z Was położyło kreskę na Howardzie, a tymczasem on świetnie prezentuje się w obronie i stanowi potężną siłę w ataku. Wciąż jest dominatorem.
Ja raczej byłem osobą, która liczyła na progres Houston przy jego powrocie:-)
Mam nadzieję że Clips się wreszcie rozkręcą. O ile obrona jest jeszcze w miarę (chociaż szału nie ma) to w ataku, od strony taktycznej wyglądają słabiutko. Grają na siłę kilka zagrywek, które już stały się czytelne dla rywali, regularnie przegrywają tablicę, a finalnie Blake wziął się za rozgrywanie.. DJ na tle dotychczasowych rywali na swojej pozycji (Howard, Cousins, a nawet Tyson Chandler) wygląda słabo. A przecież to jest gość, który kasuje ponad 20 baniek za sezon. Crawford, po kontuzji z ubiegłego sezonu jest cieniem samego siebie. Młody Rivers jako rozgrywający – tragedia. Nie wiem jaką rolę Doc przewidział dla Lancelota, ale ten chłopak nie dostaje piłek (chyba, że do wyprowadzenia, albo jak sobie sam zbierze). Wydaje mi się, że chyba drużyna zamiast na przygotowaniu do sezonu, poświęciła za dużo czasu na działania promocyjne.
Czy samą obroną można wygrać mistrzostwo w dzisiejszej NBA? Miśki z Memphis pokazują, że chyba nie za bardzo.. Od kilku sezonów śledzę wszystkie gry Clippersów i wydaje mi się, że za czasów tle Vinny Del Negro, mimo słabszego składu, grali lepiej w ataku (przynajmniej biegali, stawiali zasłony i wymieniali więcej podań). Tak na marginesie, pamiętam który trener położył NY Knicks. Dzisiaj jest prawą ręką Riversa..
Jako kibic LAC, będę załamany, jeżeli kolejny sezon przeminie, a na tym forum znowu będą po nas jechać :(
W Rakietach widać, jak wiele zależy od Borodacza. Jego słabsza dyspozycja, brak Howarda i już nie ma kto ciągnąć tego wózka, co tym bardziej jest dziwne jak popatrzy się na ich skład, ale jak się okazuje to jedynie skład na papierze. Z reszty składu Rakiet w ostatnich meczach defensywnie i ofensywnie pozytywne wrażenie robił na mnie jeszcze Brewer.
W tym względzie widać olbrzymią różnicę między Rakietami a Wojownikami. Z Królami Kura nie miał dnia i trafił jedynie 2/10 za 3 a w pierwszej połowie miał bodaj 9 pkt. Thompsona też ograniczyli w pierwszej połowie. Świetne zawody zagrał Rondo – triple double – zwłaszcza w defensywie. Jednak Wojownicy pomimo słabości rzutowej liderów w pierwszej połowie meczu i tak mieli przewagę nad Królami. Zresztą obie ekipy grały świetną defensywę 18-21 strat na korzyść Wojowników.
Jak dla mnie tego brakuje w Rakietach. U Wojowników wchodzi Igoudala, Barbosa, Livingston i ciągną wózek. Z ławki do 1-szej piątki wskazuje Ezeli i facet gra, jakby był starterem od lat.
Zgadzam się z wszystkim. Pytanie, czy myślisz, że Durant załatwił by sprawę w HOU ??
Durant na pewno lepiej charakterologicznie pasuje do Borodacza a przynajmniej takie odniosłem wrażenie oglądając różne wywiady z nimi, niż do Strusia Pędziwiatra, czyli mogliby się znacznie lepiej dogadywać w kwestii posiadania piłki czy konkretnych zagrywek ofensywnych. Pytanie tylko, czy akurat McHale potrafiłby wpasować Duranta w jego założenia taktyczne.