GRIZZLIES (4-6) – TRAIL BLAZERS (4-6) 101:100
(23:24, 30:28, 26:18, 22:30)
Przy porażce Grizzlies ten mecz mógłby być ostatnim Dave’a Joergera na stanowisku trenera. Marc Gasol zdobył najlepsze w tym sezonie 31 punktów, ale nie był jedynym bohaterem tego spotkania. Przy wyniki 99-100 dla Trail Blazers, Courtney Lee nie trafił rzutu za trzy punkty z rogu, ale na szczęście Niedźwiadków pod koszem znalazł się w odpowiednim czasie Zach Randolph (15pkt, 8zb). Dobił on piłkę na 0.6 sekundy przed końcem spotkania, co dało zwycięstwo Memphis. Po stronie Blazers najlepszy był C.J. McCollum (26pkt, 6zb), zatrzymany przez defensywę Grizzlies, a konretnie przez Mike’a Conleya, został za to Damian Lillard (11 pkt, 0/5 za trzy). Udany debiut w nowym klubie zaliczył Mario Chalmers, zdobywca 11 punktów.
PKT: Gasol 31, Randolph 15, Green 14 – McCollum 26, Aminu 16, Crabbe 12
THUNDER (6-3) – 76ERS (0-9) 85-102
(18:24, 30:19, 23:18, 31:24)
Pierwszy mecz Thunder bez Kevina Duranta w składzie (kontuzja ścięgna udowego) nie mógł sprawić im większych problemów, nawet bez swojego lidera. Russell Westbrook zabawił się z obrońcami Philadelphii i w drugim kolejnym meczu zdobył triple-double – 21 punktów, 17 zbiórek (career-high) i 11 asyst. Z ławki po 14 i 13 oczek dodali kolejno Dion Waiters (4/13 z gry) i Enes Kanter (8zb). Słabe spotkanie zagrał Jahlil Okafor (6pkt, 6zb, 3/18 z gry). Najwięcej punktów (15) dla Philadelphii zdobył Christian Wood. W swoich czterech ostatnich meczach z 76ers, Westbrook aż trzy razy wykręcił TD. Thunder wygrali trzeci mecz z rzędu, a Sixers pozostają ostatnią drużyną bez zwycięstwa.
PKT: Westbrook 21, Waiters 14, Kanter 13 – Wood 15, Noel 11, Stauskas 11, Sampson 11
MAVERICKS (5-4) – LAKERS (1-8) 90-82
(29:24, 19:16, 16-15, 26-27)
Po dwóch meczach absencji Kobe Bryant powrócił do gry, w być może swoim ostatnim meczu w Dallas. Na początku meczu wyglądał całkiem nieźle, jednak im dalej, tym było gorzej. Highlightem spotkania stał się pojedynek w post-up Dirka Nowitzkiego i właśnie Bryanta, gdzie Niemiec dość łatwo ograł swojego przeciwnika, po czym biegnąc na drugą stronę parkietu obaj panowie uśmiechali się do siebie przy owacji publiczności. Mavs poprowadził do zwycięstwa jednak nie Nowitzki, a… Zaza Pachulia, zdobywca 18 punktów (5/7 FG) i 16 zbiórek. Było to jego piąte double-double w sezonie. Jeziorowcy zakończyli spotkanie ze skutecznością 33% z gry i 20 stratami.
PKT: Pachulia 18, Williams 13, Powell 10 – Clarkson 20, Bryant 19, Williams 10
NUGGETS (5-4) – ROCKETS (4-5) 107-98
(30:23, 29:28, 23:23, 25:24)
Ty Lawson po raz pierwszy od swojego transferu wrócił do Denver i chyba odzwyczaił się od grania w Kolorado, bowiem nie trafił żadnego ze swoich 7 rzutów i zakończył spotkanie bez punktów (za to z siedmioma asystami). Rakiety zostały rozpracowane przez duet Danilo Gallinari–Will Barton (zaliczył career-high), który razem zdobył 53 punkty. James Harden nie zawiódł (28pkt, 5 as), przypomniał także o sobie Terrence Jones (23pkt, 9/12 z gry), lecz nie wystarczyło to na dobrze prezentującą się ekipę Nuggets, która wygrała swoje trzecie kolejne spotkanie w Pepsi Center. Nie pomogło także double-double Dwighta Howarda (12pkt, 10zb). Było to także drugie zwycięstwo Denver nad Houston w tym sezonie, po październikowym meczu w Teksasie.
PKT: Gallinari 27, Barton 26, Faried 14 – Harden 28, Jones 23, Ariza 13
KINGS (3-7) – NETS (1-8) 111-109
(23:30, 31:30, 31:22, 26:27)
Po pierwszej połowie mogłoby się wydawać, że Brooklyn Nets mają sporą szansę na wygranie drugiego meczu w sezonie, jednak wtedy obudził się DeMarcus Cousins. Boogie zdobył 30 ze swoich 40 punktów w drugiej połowie i poprowadził Kings do zwycięstwa. Robił wszystko: rzucał trójki, podawał, zbierał i dominował pod koszem, zarówno własnym, jak i przeciwnika. Rajon Rondo zaliczył trzecie w tym sezonie triple-double (23pkt-14as-10zb), a w końcówce czwartej kwarty przeszedł drogę „od zera do bohatera”. Najpierw nie trafił dwóch rzutów wolnych, potem źle wyprowadził piłkę z autu, lecz na końcu to on przechwycił kluczową piłkę, co przypieczętowało drugą z rzędu wygrana Kings. Rondo został pierwszym zawodnikiem w historii organizacji, który w ciągu czterech kolejnych spotkań aż trzy razy popisywał się triple-double. Po stronie Nets double-double zdobył Jarrett Jack (21 punktów, 12 asyst).
PKT: Cousins 40, Rondo 23, McLemore 15 – Jack 21, Lopez 17, Young 16