KINGS (5-10) 122 – 127 HORNETS (8-6)
Gdy Rudy Gay na 2:24 przed końcem Q3 zwiększył przewagę Kings do 22 punktów, wydawało się iż już po meczu. Szerszenie jednak postawiły wszystko na jedną kartę i prowadzone przez Kembę Walkera (9/10 z gry, 3/3 zza łuku w Q4) dokonały drugiego największego comebacku w historii organizacji.W takim spotkaniu końcówka nie mogła zawieść! Pierw Hornets po wejściu pod kosz Walkera objęli prowadzenie na 0,7 s przed końcem. Kings postanowili zaryzykować alley-oopa licząc iż uda im się skierować piłkę do kosza i im to się udało, a dokładnie Rudemu Gayowi!
W dogrywce ostateczny sukces odnieśli Hornets, prowadzeni przez duet Lin/Walker. Bardzo dobre zawody rozegrało trio liderów Kings, gdyż każdy zdobył double-double, a a Rajon Rondo był blisko wyrównania rekordu Kings w ilości asyst w jednym meczu. Poza świetnym występem Walkera, kolejne dobre zawody rozegrała ławka Hornets, którzy odnieśli szóste domowe zwycięstwo z rzędu.
Pkt: Cousins 30/11, Gay 28/10, Belinelli 17, Rondo 14/20 (ast.) – Walker 39, Batum 18, Lin 14
MAGIC (6-8) 103 – 117 CAVALIERS (11-3)
LeBron James stał się drugim zawodnikiem w historii po Oscarze Robertsonie znajdującym się top 25 najlepiej punktujących i asystujących. Cavs już Q1 uciekli na 11 punktów, jednak dali się dogonić. Magicy z kolei uciekli w Q2 i osiągnęli prowadzenie 48-38, jednak Kevin Love siedemnastoma punktami z rzędu dla gospodarzy zniwelował stratę. Q3 Cavs wygrali 33-21 i spokojnie donieśli przewagę do końca. S5 Cavs pokonała swoich vis a vis 99-44, co w głównej mierze przyczyniło się do ósmej wygranej z rzędy Kawalerzystów w „The Q”.
Pkt: Nicholson 18, Fournier 13, Vucević 12 – Love 34, Smith 26, James 15/13 (ast.)
KNICKS (8-7) 78 – 95 HEAT (9-4)
Świetna pod kątem defensywy pierwsza połowa Heat zadecydowała o ich wygranej. Po Q2 Heat prowadzili 52-30 i nie zanosiło się na comeback. Oba zespoły nie uraczyły nas skuteczną grą w ofensywie, zaliczając odpowiednio 32.2& i 38.3% z gry. Pozytywne wrażenie raz jeszcze wywarli debiutanci: Kristaps Porzingis i Justise Winslow. Pierwszy rzucił 20 punktów i zebrał 14 piłek, a wskaźnik +/- drugiego wyniósł fenomenalne +28 w 31 minut na parkiecie.
Pkt: Anthony 21, Porzingis 20/14, Lopez 12 – Bosh 16, Wade 16, Dragić 13
PISTONS (7-7) 88 – 109 BUCKS (6-8)
Bardzo dobra końcówka Q2 i zdublowanie rywali w Q3 pozwolio odnieść szóstą wygraną w tym sezonie Kozłom. Aż siedmiu zawodników Bucks zdobyło dwucyfrową liczbę punktów, w tym cała S5, a przewodził im Greg Monroe który przeciwko swojej byłej drużynie zagrał 20/13.
Pkt: Caldwell-Pope 17, Johnson 16, Drummond 15/15 – Monroe 20/13, Antetokounmpo 17, Middleton 16
SIXERS (0-15) 95 – 100 TIMBERWOLVES (6-8)
Pierwsza wygrana wilków u siebie. Lepiej zaczęły Szóstki, prowadząc 26-19 po Q1 i zdobywając 11 punktów przewagi w Q2. Jednak od końcówki Q2 Wilki prowadzone przez Andrew Wigginsa zaczęły kontrolować grę, w konsekwencji obejmując i utrzymując prowadzenie. Bardzo dobrze zagrał Jahlil Okafor, jednak nie mielismy okazji obserwować pojedynku topowych debiutantów z powodu kłoptów za faulami Townsa.
Pkt: Okafor 25/12, Covington 18, Thompson 15 – Wiggins 32, LaVine 12, Dieng 12
SUNS (7-7) 84 – 98 SPURS (11-3)
Świetne defensywne spotkanie Ostróg. Zatrzymali Suns aż 22 pkt poniżej ich średniej w tym sezonie, a dodatkowo sami goście popełnili rekordowe w tym sezonie 28 strat. Mimo absencji LaMarcusa Aldridge’a, ofensywa Spurs sobie poradziła, prowadzona przez trio: Kawhi/Parker/Green.
Pkt: Morris 28, Knight 18, Warren 16 – Leonard 24/13, Parker 20, Green 18
THUNDER (9-6) 111 – 89 JAZZ (6-7)
W Salt Lake City powrócił do gry Kevin Durant i poprowadził zespół do wygranej. O zwycięstwie Thunder zadecydowała jednak Q2, wygrana 40-26. Warto wspomnieć o wskaźniku +/- Diona Waitersa, który wyniósł aż +34, oraz o wyjątkowym bloku Stevena Adamsa.
Pkt: Durant 27, Westbrook 20, Morrow 15 – Hayward 19, Favors 11, Gobert 10
Przeczytałem tekst: „… dokonały drugiego największego comebacku w historii franczyzy.” i przez dłuższą chwilę zastanawiałem się o co chodzi :)
Tak czy inaczej, dzięki za wpis!
kto by przypuszczał, że zespoły w NBA działają na zasadzie franczyzy ;)
@Mateusz
Nie przejmuj się, też mnie mocno zaskoczyło zdanie. Kurczę, dałoby się to chyba inaczej napisać ;)
Jest też błąd przy wyniku Suns – Spurs (nie ma nazwy tych drugich).
Tak czy inaczej, dzięki za wpis :)
Poprawione;)
Wybaczcie błąd (małe rozkojarzenie) i dzięki za czujność!
Nie przejmuj się pierdołami :)
Kurczę kto wie może ten Porzingis będzie godnym następcą Dirka w tej lidze ? Potrzebuje trochę mięśni i okrzepnięci i mogą być z niego ludzie o ile się nie połamie