W spotkaniu z Memphis Grizzlies James Harden pokazał się z bardzo dobrej strony, notując najlepszy indywidualny występ dnia.
Brodacz rzucił 40 punktów, trafiając 11 z 19 rzutów (5/9 za 3) i 11 z 11 rzutów wolnych. Ponadto zebrał 5 piłek, rozdał 5 asyst oraz przechwycił 3 piłki.
I tak nic z tego nie wynikło… Powiem coś szczerego i bezpośredniego za co zjedzie mnie pewnie wiele osób: cieszę się z zadyszki Houston. Howard „Dominator” z maksymalnym kontraktem, który ma ZEROWE parcie na wygrywanie i charakter pajaca, Harden kolejny z maxem oraz tłustą umową od Adidasa, którego etyka pracy i zaangażowanie (zwłaszcza w obronie) pozostawia wiele do życzenia, podobnie jak decyzje w życiu prywatnym, których niby nie powinno się komentować ale jakoś wszyscy o tym mówią bo widać wyraźny (zły) wpływ. Tak na marginesie może mi ktoś wyjaśni czemu młody, bajecznie bogaty sportowiec decyduje się na spotykanie z niezbyt urodziwą celebrytką, z „bogatą przeszłością”, sporo od siebie starszą (5 lat!) podczas gdy mógłby mieć praktycznie każdą kobietę? To dla mnie jest zagadka. Czy taki rozgłos mu jest potrzebny? Patrząc na wyniki zespołu chyba jednak nie… Szkoda tylko McHale’a który już poleciał i to chwilę po doprowadzeniu zespołu do WCF na piekielnie trudnym Zachodzie…
zgadzam sie w całej rozciągłości. dodatkowo Harden i Howard w jednej drużynie to zero gwarancji na sukces, w zeszłym roku doszli daleko bo mieli Smitha.
Większość się zastanawia w ten sam sposób odnośnie tej akcji z „Celebrytką” (5 lat to nie tak wcale dużo :) ) ale cała reszta już tak, kasa i możliwości. Odpowiedź jest chyba jedna – rozum lub jego brak i priorytety. Nie wygląda to zatem dobrze.
Zgadzam się i tak jak pisałem w innym art. LAC i HOU, oni nie mają parcia na tytuł, ok wróć, Houston nie ma, LAC ma, ale tam sie nic nie zmienia. Natomiast wyrzucenie Kevina M. to był pierwszy ruch w stronę walki o 7-8 miejsce w PO.
Blake zagrał lepiej, efekt taki sam :)