Trwa najdłuższa obecnie seria zwycięstw – Los Angeles Clippers. Podopieczni Doca Riversa, nie bez trudu pokonali minionej nocy New Orleans Pelicans (114-111), a do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka. W niej najlepszą skutecznością imponował Jamal Crawford trafiając dwie trójki (21 pkt). Clippers po 9 z rzędu wygranych postarają się nawiązać do najlepszej serii w ich historii – 17 z rzędu z sezonu 2012-13.
W wygranej numer 25 podczas bieżących rozgrywek największy udział mieli wspomniany – Crawford – oraz Chris Paul (25 pkt i 11as). W sumie aż 7 graczy Doca Riversa osiągnęło poziom double-figures. Clippersi trafili 12 trójek i popisali się 26 asystami. Kolejnym przeciwnikiem teamu Riversa będą Miami Heat.
Po fatalnym starcie, wreszcie oglądam LAC bez zażenowania. Chłopaki zaczęli biegać, nie forsują na siłę pojedynczych zagrań i poprawili skuteczność. Nawet DAJ trafia osobiste :)
Co ciekawe zmiany na lepsze nastąpiły po kontuzji BG i w zasadzie odsunięcia od gry J.Smitha i Lancelota.
Tyle, że na razie wygrywają ze średniakami. Zobaczymy jak będzie wyglądało środowe starcie z Miami i za tydzień z Houston..
Tak po prawdzie to NOP zrobiło wszystko żeby tego spotkania nie wygrać. Przy stanie 98-100, cztery kolejne akcie to rzuty za „3” Dante C i rzut z 6 m Jrue! Czy w takim momencie nie należało postarać się o wolne i spokojnie wygrać w regulaminowym czasie?
Co do Lac to faktycznie jest poprawa, na pewno lepiej i mądrzej gra JJ, może należałoby pomyśleć o grze bez Blaka? To nie jedyny taki przykład w tym sezonie, Chicago bez Rosa też prezentują się lepiej.
Coś w tym jest – osobiście lubię BG (czekałem bezowocnie aż stanie się nowym Vince’m Carter’em Dunk’erem) ale czasami mam wrażenie, że spowalnia kontry LAC, w ataku są momenty, że nie ma pomysłu, boi się ? czegoś mu brakuje.
Wg mnie BG powinien być tylko egzekutorem, najgorzej wygląda gdy zaczyna się bawić w Hardena, holując piłkę i próbując kozłować przez całe boisko.